Jak zapewne wiecie, w Hiszpanii mają multiligę wcześniej. Czy to ma sens? Cóż, patrząc na finisz sezonu w La Liga, z pewnością tak. Oczywiście fani Realu Madryt mogliby powiedzieć, że skoro mistrzostwo zostało rozdane, nie liczy się nic innego. Ale w ten wieczór rozgrywało się jeszcze kilka ważnych kwestii, takich jak znalezienie trzeciego spadkowicza, potencjalne przyklepanie wicemistrzostwa przez Barcelonę czy walka o podział miejsc w LKE i LE.
No i jeszcze jedno – bitwa żółwi o tytuł najlepszego strzelca. Dosłownie żółwi, bo raz, że potencjalnych zwycięzców przed tą kolejką było czterech, dwa: na dwie kolejki przed końcem wydawało się, że do sięgnięcia po koronę spokojnie wystarczą 22, może 23 trafienia. Te liczby same w sobie może i nie byłyby złe, ale na 38 kolejek? Nie oszukujmy się. Na tle ery Messiego i Ronaldo, którzy ładowali po 48 i 50 goli, takie wyniki nie wyglądają już tak imponująco.
Ale nie ma co narzekać i silić się na nostalgiczne tony. Tych nadludzi w Hiszpanii już nie ma, można było się do tego przyzwyczaić i jest, jak jest. A w przypadku Roberta Lewandowskiego wiadomo już, że jest tak sobie.
“Lewy” nie obroni trofeum Pichichi, a Barcelona dopełniła formalności
Powiedzmy sobie uczciwie: nie ma szans, żeby w ostatniej kolejce Polak wyprzedził w klasyfikacji strzelców Alexandra Sorlotha. Norweg strzelił Realowi aż cztery gole, powtarzając dawny wyczyn z 2013 roku wtedy napastnika Borussii Dortmund, i wszedł na pułap 23 trafień. W poprzednim sezonie Robert też potrzebował 23, żeby zostać najlepszym strzelcem, ale ani na 99% nie powtórzy tych osiągów, ani też chyba nie musimy się już długo zastanawiać, kto skończy kampanię 2023/2024 z trofeum Pichichi.
Lewandowski otworzył wynik z Rayo Vallecano (warto tutaj wspomnieć o dziesiątej asyście Yamala w debiutanckim sezonie w Barcelonie), w efektownym stylu zrobił, co trzeba, jednak nie miał później zbyt wielu okazji, żeby poprawić swój dorobek. Nie licząc akcji bramkowej, tylko raz wylądował w polu karnym z piłką i potencjałem na dobry strzał, ale niepotrzebnie przekładał piłkę i dał obrońcy szansę na interwencję. Poza tym zagrał jak cała Barcelona – po prostu solidnie, nic więcej. W polepszeniu wyniku na pewno pomogły dobre zmiany, bo Joao Felix zaczarował przy trafieniu na 2:0, a Pedri, zupełnie jak nie on, wpadł w szesnastkę i zachował się jak rasowy strzelec. Tym samym bez większych problemów Barca przyklepała wicemistrzostwo Hiszpanii.
𝐆⚽⚽⚽𝐋! 🇵🇱 𝐑𝐎𝐁𝐄𝐑𝐓 𝐋𝐄𝐖𝐀𝐍𝐃𝐎𝐖𝐒𝐊𝐈! 🚀🔥
Lamine Yamal cudownie dogrywa do Polaka, a ten kapitalnie przyjmuje piłkę i jeszcze lepiej uderza z powietrza! 🎯 Wow! 🤩 #lazabawa🇪🇸 pic.twitter.com/xt5WfKvm8z
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) May 19, 2024
Trzeci spadkowicz został wyłoniony
Wiemy też, kto przed ostatnią kolejką przyklepał mniej przyjemną informację. Cadiz nie potrafiło pokonać Las Palmas i dać sobie ostatniej szansy na powalczenie z Mallorcą. Mallorcą, która zremisowała swój mecz z Almerią i w razie zwycięstwa Cadizu pozwoliłaby sąsiadowi ze strefy spadkowej zbliżyć się tylko na dwa punkty. Ale ten scenariusz nie wszedł w życie, więc można ogłosić oficjalnie: z ligi lecą Almeria, Granada (beniaminek) i Cadiz.
Piłkarze z Kadyksu żegnają się z La Liga po czterech sezonach. Można powiedzieć, że w końcu się doigrali, bo tylko w sezonie po awansie zajęli wysokie 12. miejsce, a poza tym ocierali się o spadek na 17. i 16. pozycji. Z kolei Almerii rok temu udało się utrzymać ledwo, dosłownie jednym punktem, ale teraz odstającej jakościowo drużyny od reszty stawki zwyczajnie nie dało się uratować. A Granada? Klub meteoryt. Awansują i spadają.
Mecz życia Sorlotha. Villarreal wrócił z 1:4 do 4:4
Villarreal teoretycznie walczył jeszcze o udział w europejskich pucharach, ale, no właśnie, tylko teoretycznie. Piłkarze “Żółtej Łodzi Podwodnej” mogli więc myśleć już o wakacjach, ale najwyraźniej stwierdzili: “Hola, hola, nie będzie nam się tutaj jakiś Real panoszył”. Najpierw wydawało się, że będzie wstydliwy pogrom. Królewscy schodzili na przerwę z wynikiem 4:1 i mieli prawo nieco odpuścić. Ale jakże musieli się zdziwić, kiedy w 56. minucie Sorloth ładował im czwartą bramkę, a Gerard Moreno kompletował hattrick asyst.
Oczywiście nie będziemy krytykować Realu, że zremisował w takich okolicznościach. Tam od momentu awansu do finału Ligi Mistrzów myślą przecież tylko o tym, więc nie dziwimy się większym luzom w szykach obronnych. Prędzej wolimy docenić, że od świetnej strony nie po raz pierwszy w tym sezonie pokazali się piłkarze drugoplanowi: Lucas Vazquez (bramka i asysta), Arda Guler (dublet), Joselu (bramka) i Brahim Diaz (dwie asysty). Nie był to co prawda test generalny przed najważniejszym meczem sezonu z Borussią Dortmund, jednak widać, że nieważne, kto wychodzi na boisko, Real na finiszu sezonu jest po prostu w gazie.
***
Na marginesie trzeba jeszcze dodać, że Real Betis przerżnął ważne starcie z Realem Sociedad i będzie musiał zadowolić się Ligą Konferencji. Do dzisiejszego rywala, który obronił Ligę Europy, traci przed ostatnią kolejką cztery punkty.
KOMPLET WYNIKÓW:
- Athletic Bilbao – Sevilla 2:0
- Atletico Madryt – Osasuna 1:4
- FC Barcelona – Real Vallecano 3:0
- Real Betis – Real Sociedad 0:2
- Cadiz – Las Palmas 0:0
- Granada – Celta Vigo 1:2
- Mallorca – Almeria 2:2
- Valencia – Girona 1:3
- Villarreal – Real Madryt 4:4
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Jacek Góralski wyzerował rozum
- Bayer Meisterkusen [REPORTAŻ]
- Hiszpański plan Wisły Kraków nie wypalił [KOMENTARZ]
Fot. Newspix