Dotychczas trener Jakub Drwal był w Termalice asystentem pierwszego trenera. Dziś jednak, jako szkoleniowiec tymczasowy, ma okazję poprowadzić zespół w swoim debiucie w starciu z Resovią Rzeszów. I pewnie nie spodziewał się, że będzie on wyglądał tak jak wygląda. Pierwszy gwizdek sędziego wybrzmiał o 12:40, a nie minęło nawet 15 minut, żeby “Słonie” grały już w… dziewięciu.
Najpierw w 6. minucie czerwoną kartkę zarobił Wiktor Biedrzycki za sfalowanie zawodnika Resovii w sytuacji, która prowadziła do bezpośredniego pojedynku z bramkarzem. Pierwotnie otrzymał żółtą, ale sędzia słusznie zmienił decyzję. Potem w 14. minucie przedwcześnie do bazy zszedł Maciej Ambrosiewicz. Nie za faul, ale prawdopodobnie za bardzo nieładną odzywkę do sędziego. Sami ciekawi jesteśmy, co sędzia Małyszek zapisze w protokole meczowym.
Co jednak paradoksalne, to Bruk-Bet wyszedł w tym meczu na prowadzenie, nie Resovia. W 42. minucie bramkę na 1:0 strzelił Taras Zaviyskyi i nie zdziwilibyśmy się, gdyby zgodnie z logiką na polskich boiskach to właśnie gospodarze wyszli z tego starcia zwycięsko po drugiej połowie. Być może Resovia jest w szoku, że dostała taką okazję na tacy. Okazję, która drugi raz może się nie zdarzyć, okazję bardzo ważną pod kątem gry o utrzymanie w 1. lidze.
Fot. Newspix