Nowy trener Tottenhamu Thomas Frank niemal zakończył przygodę z futbolem jako trener młodzieży, a następnie opuścił Brøndby, gdy prezes klubu skrytykował go w Internecie pod pseudonimem. Teraz jest menedżerem w Lidze Mistrzów…
![Thomas Frank – od juniorów w Danii do Premier League [FourFourTwo]](https://static.weszlo.com/cdn-cgi/image/width=1920,quality=85,format=avif/2025/09/20250813_faf_si1_042-scaled.jpg)
Mimo zwycięstwa w Lidze Europy w poprzednim sezonie Tottenham dokonał latem zmiany menedżera. 17. miejsce w tabeli Premier League oraz 22 porażki w sezonie ligowym to kontuzji był wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań. Ange’a Postecoglou zastąpił Thomas Frank i już w 2. kolejce był w stanie ze swoim zespołem pokonać na wyjeździe Manchester City.
Ostatnia porażka z Bournemouth zasiała w sercach fanów ziarno niepewności, ale nadal wierzą oni, że pod wodzą Duńczyka czeka ich wiele pozytywnych chwil. Tylko u nas na polskim rynku dogłębna sylwetka i analiza dotychczasowej pracy 51-letniego Duńczyka, która ukazała się w najnowszym wydaniu magazynu FourFourTwo.
Thomas Frank – droga do Tottenhamu. Od pracy z juniorami w Danii do czołówki Premier League
Czasami to właśnie ścieżki, których nie wybieramy, mają największe znaczenie. Ta myśl zaczynała nabierać znaczenia w głowie młodego Thomasa Franka. Mając około 30 lat i dwoje dzieci, Frank kończył studia magisterskie z zakresu psychologii, pracując jednocześnie jako instruktor w Duńskiej Federacji Piłkarskiej. Do tego miał pracę na pół etatu jako koordynator drużyn młodzieżowych w Hvidovre, zespole z drugiej ligi, który mieścił się na przedmieściach Kopenhagi.
– Nikt w Danii nie pracował wówczas ciężej niż Thomas – uśmiecha się Teddy Hebo Larsen, wieloletni przewodniczący Hvidovre i przyjaciel Franka. – Był z nami przez sześć lat, nadzorując nasze utalentowane drużyny młodzieżowe. Thomas nie był wybitnym piłkarzem, co sam przyznaje, ale trafił do Hvidovre będąc wysoko ocenianym przez swój macierzysty klub Frederiksvaerk, gdzie także trenował młodych zawodników.
Nie było trudno dostrzec dlaczego. – Był błyskotliwym i doskonałym edukatorem pasjonował się graniem w piłkę w odpowiedni sposób. Zawsze promował futbol oparty na posiadaniu piłki, inteligentnym pressingu i, przede wszystkim, mocnej komunikacji.
Rosnąca reputacja Franka przyniosła mu ofertę pracy z profesjonalnym klubem B.93. Była to pełnoetatowa posada szefa rozwoju klubu. Frank poczuł jednak, że musi ją odrzucić. – Thomas rozważał całkowite porzucenie kariery trenerskiej – wspomina Hebo Larsen. – On i jego żona musieli pomyśleć o rodzinie i, jak się domyślacie, nie zarabiał fortuny. Nawet w B.93 nie dostawałby zbyt dużych pieniędzy, więc powiedział 'nie’. Ale widać było, że ta myśl o tym, co by było, dręczyła go.
Mimo obietnicy złożonej żonie, że zakończy karierę trenerską, Frank zmienił zdanie i w 2004 roku dołączył do B.93. – Smutno było go widzieć, jak odchodzi – wspomina Hebo Larsen. – Ale głęboko w sercu byłem po prostu szczęśliwy, widząc go podążającego za swoimi marzeniami.
Frank spędził dwa lata w B.93, po czym przeniósł się do Lyngby, gdzie jego dalsza praca zaowocowała przejściem do młodzieżowej sekcji Duńskiej Federacji Piłkarskiej. W latach 2008-2013 trenował głównie reprezentacje U-17 i U-19 Danii, prowadząc tę pierwszą do pierwszego w historii awansu na Mistrzostw Świata oraz na Mistrzostwa Europy po ośmiu latach przerwy. – Powierzono mu najlepszych i najzdolniejszych zawodników w kraju – wyjaśnia Hebo Larsen. – Uważano go za jednego z najlepszych w Danii, jeśli chodzi o rozwój młodych talentów.
Oscar Zrzęda (Oscar The Grouch)
To właśnie ta reputacja pozwoliła Frankowi na wielki przełom w czerwcu 2013 roku, kiedy to 10-krotni mistrzowie Danii, Brøndby, zaprosili go do współpracy w roli pierwszego trenera. Klub z Kopenhagi przeżywał kryzys, ledwo unikając spadku i bankructwa po interwencji nowych właścicieli zaledwie miesiąc przed przybyciem Franka. – Cały klub potrzebował resetu, a Thomas był postrzegany jako idealna osoba do tego zadania – wspomina Per Rud, który tego samego lata dołączył do Brøndby jako dyrektor sportowy. – Nie mieliśmy środków finansowych, by wrócić na szczyt, więc zdecydowaliśmy się skupić na wychowywaniu utalentowanych młodych zawodników. Thomas pracował z wieloma z nich, kiedy był w federacji. Był niedoświadczony jako pierwszy trener w dorosłym futbolu, ale widzieliśmy w nim długoterminową wartość.
Zadaniem Franka było przekształcenie tych młodych zawodników w drużynę, która będzie walczyć o mistrzostwo. Władze klubu zapewniły mu, że będzie miał czas na realizację swojego planu. – Nie będziemy dokonywać zmian na stanowisku trenera tylko dlatego, że nasza strategia nie idzie zgodnie z planem – potwierdził nowy przewodniczący Aldo Petersen. – Rozwój jest naszym celem i to będziemy śledzić – dodał.
Początek sezonu 2013-14 nie sprzyjał Frankowi – jego drużyna nie wygrała przez siedem pierwszych meczów, a do tego odpadła z pucharu, przegrywając z jego dawnym klubem Hvidovre. Frankowi jednak stopniowo udało się wprowadzić swoje pomysły w młody zespół, w którym grał m.in. nastoletni Christian Nørgaard, z którym później współpracował. Brøndby zakończyło sezon na czwartym miejscu, kwalifikując się do europejskich pucharów po raz pierwszy od trzech lat. – Piłkarze od razu polubili Thomasa, ponieważ świetnie się komunikował. Był pełnym energii człowiekiem i kimś, kogo można by nazwać romantykiem futbolu – wspomina były pomocnik Brøndby, Martin Ørnskov. – Nalegał, by grać w odpowiedni sposób, zachowując pozytywne podejście do posiadania piłki i wykonując wysoki pressing, by odzyskać piłkę. Początek był trudny, ale udało mu się odwrócić sytuację. Widoczny był progres.

Kibice Brøndby należą do najbardziej fanatycznych w Danii
Ten proces szybko został jednak wstrzymany, kiedy w kwietniu 2014 roku mniejszościowy właściciel Jan Bech Andersen wykupił większy pakiet akcji Brøndby i został nowym prezesem klubu. Nie był on zwolennikiem strategii opartej na młodzieży i oczekiwał, że drużyna powalczy o tytuł w drugim sezonie Franka. – Nagle ten projekt, nad którym pracowaliśmy, został porzucony i przybyło wielu nowych zawodników – wspomina Rud, który często ścierał się z Bech Andersenem. – Pieniądze zaczęły być inwestowane w zespół, przychodzili piłkarze z nazwiskami – wspomina. Wśród nich był Daniel Agger, który wrócił z Liverpoolu za 3 miliony funtów, oraz były napastnik Boltonu Johan Elmander. On zagrał w Brøndby z kolei po ośmiu latach nieobecności.
– Inni mogliby być niezadowoleni z tak wielkiej zmiany, ale Thomas powiedział: 'OK, teraz musimy spróbować wygrać ligę’ – wspomina Rud. – Był bardzo pracowity – zawsze rywalizowaliśmy, kto pierwszy pojawi się na treningu i kto wyjdzie ostatni. Jeśli to on był tam przede mną, mówiłem: 'Boże, Thomas, nie spałeś? Wyglądasz jak…!’ On śmiał się i krzyczał: 'Najpierw spójrz w lustro, zanim zaczniesz krytykować innych, Per!’ Thomas miał świetne poczucie humoru.
Jednak duża inwestycja w nowe transfery okazała się utrudnieniem, ponieważ Brøndby odpadło z eliminacji Ligi Europy, przegrywając 0:5 z Club Brugge. Wyniki w lidze były tylko nieznacznie lepsze, ponieważ drużyna opierająca się na posiadaniu piłki miała trudności z rozbiciem rywali. Przed przerwą zimową kibice zaczęli wyrażać swoje niezadowolenie. Porażka 0:7 w meczu towarzyskim z niemieckim Hoffenheim tylko pogłębiła frustrację. – Tamten wynik spowodował, że wielu kibiców, dziennikarzy, a nawet niektórzy piłkarze zaczęli kwestionować Thomasa – przyznaje Ørnskov, który grał pełne 90 minut w tamtym fatalnym meczu. Agger później przyznał, że skonfrontował się z Frankiem, domagając się, by ten dał przykład swoim zawodnikom i zmusił ich do treningu następnego dnia. – Nazajutrz po powrocie do Danii, wyszliśmy na wyczerpujący bieg przez las w mroźnym zimnie – wspomina Ørnskov. – Nikt nie narzekał, wiedzieliśmy, że to był pomysł Daniela i on również wziął w nim udział. Dla Daniela chodziło o ustawienie tych samych standardów, które miał w Liverpoolu. Thomas był dobrym trenerem, ale jeszcze nie nauczył się tej twardej strony zarządzania. Ta porażka była punktem zwrotnym.
Trening miał pożądany efekt, ponieważ Brøndby ostatecznie zakończyło sezon na trzecim miejscu, ponownie kwalifikując się do Ligi Europy. Bech Andersen jednak jasno dał do zrozumienia przed trzecim sezonem Franka, że brak walki o tytuł będzie miał konsekwencje. Sezon rozpoczął się słabo – drużyna Franka przegrała trzy pierwsze mecze w lidze, a w eliminacjach Ligi Europy ponownie odpadła, tym razem przegrywając 1:6 z greckim PAOK. – Zawsze graliśmy ładnie w piłkę pod rządami Thomasa, ale zaczęliśmy zastanawiać się, czy jest wystarczająco silny psychicznie, by poradzić sobie z presją – wspomina Ørnskov.
„Przetestowaliśmy system”
Po zakończeniu współpracy z Brøndby Frank potrzebował przerwy od piłki nożnej. – Mimo tej całej sytuacji, nadal był bardzo pożądanym trenerem w Danii – zdradza dyrektor sportowy Rud, który również opuścił Brøndby w tym samym sezonie. – Wiele klubów Superligi pytało mnie o dostępność Thomasa. Byłem przekonany, że w pewnym momencie wróci do pracy. Nie przewidziałem jednak, jaką ścieżką ostatecznie pójdzie – wspomina. Pod koniec 2016 roku, po dziewięciu miesiącach przerwy od pracy w piłce, Frank otrzymał telefon, który go zainteresował – ale nie z żadnego klubu z jego ojczyzny.
Brentford, klub z Championship, który pod względem finansowym wciąż był w fazie odbudowy, zainteresował się Frankiem. Klub ten, pod przewodnictwem właściciela Matthew Benhama – który zbił fortunę na analizach statystycznych dla graczy hazardowych – dopiero co awansował z League One do Championship. Benham, który kupił Brentford w 2012 roku, zainwestował również w FC Midtjylland, co skutkowało zwiększoną duńską obecnością w składzie Brentford. Rasmus Ankersen, były przewodniczący Midtjylland, teraz pełnił rolę dyrektora piłkarskiego w Brentford, i to właśnie on zaprosił Franka – ale nie na stanowisko głównego trenera. – Kiedy Rasmus zaproponował mi rolę asystenta trenera, nie byłem pewien – mówił później Frank w rozmowie z FFT. – Chciałem być głównym trenerem, ale słyszałem o Brentford i to pasowało mi do koncepcji. Pomyślałem: może uda nam się przechytrzyć większe kluby.
Frank przyjął propozycję i zaczął pracować pod angielskim trenerem Deanem Smithem. Jego zadaniem było nadzorowanie przejścia zawodników z drużyny B do pierwszego zespołu oraz praca nad analizą i szkoleniem zespołu seniorów. Frank od razu zrobił wrażenie. – Wszyscy go od razu polubili, ponieważ był bezpośredni i miał bystry umysł piłkarski – wspomina Alan Judge, były skrzydłowy Brentford. – Dodał dobrej dynamiki: Dean był szefem, a Thomas był bardziej zaangażowany na treningu. Doskonale rozumiał grę w kontrataku i pressing. Był angażujący i komunikował się dobrze. Wszyscy byli pod wrażeniem.
Przybycie Franka na Griffin Park zbiegło się z poprawą wyników drużyny – Brentford przesunęło się z 18. miejsca na 10. po pierwszej połowie sezonu. W 2017-18 byli na 9. miejscu, zanim Smith odszedł do Aston Villi w październiku 2018 roku. Zamiast szukać nowego trenera na zewnątrz, Brentford postanowiło mianować 45-letniego Franka. – To była popularna decyzja w drużynie – mówi Judge. – Zmiana dla Thomasa była łatwa, jego sposób bycia się nie zmienił – po prostu wprowadził kilka zmian w tym, jak to robiliśmy.
– Dam wam świetny przykład, dlaczego był tak popularny. Zawodnicy, którzy nie byli w kadrze na sobotni mecz, zazwyczaj trenują inaczej w tygodniu, by pomóc przygotować tych, którzy grali. Potem przychodzą w niedzielę, by trochę pobiegać. Ale nie było tak z Thomasem. On planował każde zajęcia, tak aby każdy czuł się zaangażowany. Ci, którzy musieli przyjść w niedzielę, mieli porządny, zaplanowany trening. Sprawiał, że każdy czuł się częścią większego obrazu.
Mimo że początki Franka jako menedżera Brentford były trudne – drużyna szybko spadła z 7. na 19. miejsce w tabeli po dwóch miesiącach – Frank wkrótce dostosował grę do nowego ustawienia. – Po prostu testowaliśmy system. Sprawdzaliśmy, czy chcą mnie wspierać, czy nie, przegrywając osiem z pierwszych dziesięciu meczów – żartował później Frank w rozmowie z FFT.
– Był elastycznym trenerem – wspomina Judge. – Zrozumiał, że ustawienie 4-3-3 nie działa, więc przeszliśmy na grę z trzema obrońcami – coś, do czego nie byliśmy przyzwyczajeni. Ale odwróciliśmy sytuację i już nigdy nie patrzyliśmy wstecz.

Mimo trudnych początków, Thomas Frank zawsze zarażał wszystkich w Brentford swoim uśmiechem
Zmieniony zespół Brentford nie przegrał przez siedem meczów i zakończył sezon na 11. miejscu. W kolejnym sezonie drużyna poczyniła ogromne postępy dzięki wzmocnieniom, w tym podpisaniu kontraktów z byłym zawodnikiem Brøndby Christianem Nørgaardem, Bryanem Mbeumo i bramkarzem Davidem Rayą. Brentford zajęło 3. miejsce, ale odpadło w finale baraży z Fulham. – To było bardzo bolesne – powiedział Frank w wywiadzie dla FFT po przegranej na Wembley. – Ale było to także bodźcem do niesamowitego sezonu, który wydarzył się potem.
Sezon 2020-21, w którym Brentford wywalczyło awans do Premier League po 74 latach nieobecności, był ogromnym sukcesem. Do tego świetnie rozpoczęli swoją przygodę w elicie. – To było niezwykłe osiągnięcie, szczególnie po rozczarowującej porażce w poprzednim roku – mówi Billy Grant, wierny fan Brentford i prowadzący podcast Beesotted. – Podczas tamtego sezonu zapytaliśmy Thomasa, czy zechciałby dołączyć do nas na podcast. Powiedział, że zgodzi się, ale tylko jeśli będziemy rozmawiać w lokalnym pubie przy piwie. Rozmawialiśmy o piłce, ale też o piwie, okolicy, jego rodzinnym mieście i ludziach z Brentford. Niewielu menedżerów zgodziłoby się na coś takiego!
Plan pięcioletni
Z jednym z najniższych budżetów w Premier League, Brentford było powszechnie uznawane za kandydatów do spadku w sezonie 2021-22. Mimo to drużyna Franka zdumiała wszystkich, kończąc sezon na 13. miejscu. W kolejnym roku udowodnili, że nie są drużyną jednego sezonu, zajmując 9. miejsce – tylko dwa punkty od kwalifikacji do europejskich pucharów – a także dwukrotnie pokonali mistrzów Anglii, Manchester City. – Wspaniałą cechą Thomasa jest to, że zawsze wpaja swojej drużynie, że walczą o zwycięstwo niezależnie od tego, z kim grają – mówi Judge, który opuścił klub w okienku transferowym w styczniu 2019 roku. – Inne drużyny często próbują zagrać na remis przeciwko czołowym drużynom, ale Thomas zawsze stawia na atak. Oczywiście, nie oznacza to, że nie będzie wymagał obrony, ale na przykład w meczach z City, zostawiał Ivana Toney’a na szpicy i mobilizował innych do biegania, gdy odzyskiwaliśmy piłkę. Był pozytywny, a kibice uwielbiali to w nim.

2 stycznia 2023 roku Brentford wygrał z Liverpoolem Jurgena Kloppa 3:1
Frank musiał pozostać pozytywnie nastawiony, mimo że większe kluby nieustannie wyciągały z Brentford jego najlepszych zawodników. Ivan Toney, David Raya, Christian Eriksen i inni odeszli, jednak klub z zachodniego Londynu utrzymywał się na powierzchni dzięki mądremu skautingowi i elastyczności swojego trenera. Po zapewnieniu kolejnego dobrego miejsca w tabeli w zeszłym sezonie, czołowe kluby zaczęły po raz kolejny dzwonić. Tym razem jednak chodziło o samego Franka, który otrzymał ofertę od Tottenhamu, zdobywców Ligi Europy – klubu, któremu nie mógł odmówić.
– Rozmawiałem z Thomasem w 2019 roku, rozmawialiśmy o pięcioletnim planie – mówi Hebo Larsen, przyjaciel Franka i prezes Hvidovre. – Powiedział mi wtedy, że jego ambicją jest doprowadzenie Brentford do Premier League, pomóc im ustabilizować się na najwyższym poziomie, a potem przejąć klub z Ligi Mistrzów. Ostatecznie zajęło mu to sześć lat.
Frank doskonale zdaje sobie sprawę, że czeka go trudna praca w Tottenhamie, zwłaszcza po słabym ostatnim sezonie, w którym klub skończył tylko jedno miejsce nad strefą spadkową. – Obiecuję wam jedno – powiedział dziennikarzom podczas swojej pierwszej konferencji prasowej w Londynie. – Będziemy przegrywać mecze. Nie widziałem drużyny, która nie przegrałaby żadnego meczu. Jest Arsenal [i ich „Invincibles” z 2003-04], których nie możemy tu wspomnieć, więc popełniłem swój pierwszy błąd debiutanta! A potem był Preston [w 1888-89] – to jedyne drużyny, które tego dokonały.
Nikt nie spodziewa się, że drużyna Franka stanie się trzecią, która nie przegra ani jednego meczu, ale walka o miejsce w górnej części tabeli Premier League będzie obowiązkowa – niezależnie od tego, jak poradzą sobie w pucharach. Ci, którzy znają go najlepiej, wierzą, że ma wszystko, czego potrzeba, by odnieść sukces.
– Myślę, że doskonale sobie tam poradzi – mówi Alan Judge. – Wchodzi do drużyny Tottenhamu, która nie ma wielkich gwiazd ani dużych ego, a Thomas jest mistrzem w tym, by wszyscy grali razem. Kibice Spurs będą chcieli oglądać ofensywną piłkę, a w tej kwestii jest naprawdę znakomity.
Ornskov również życzy mu powodzenia. – Szczerze mówiąc, nigdy bym się nie spodziewał tego po naszej współpracy w Brøndby – mówi. – Thomas miał wspaniały umysł taktyczny, ale zastanawiałem się, czy jest wystarczająco silny psychicznie. Nie ma wątpliwości, że na przestrzeni lat nabrał tej siły. Wierzę, że odniesie ogromny sukces.
Dla jego starego przyjaciela Hebo Larsena, praca w Tottenhamie to ostateczna nagroda za ryzyko podjęte ponad 20 lat temu. – Był bliski skończenia z futbolem, a teraz spójrz na niego – mówi Hebo Larsen z uśmiechem. – Może będę musiał usiąść z nim i stworzyć nowy pięcioletni plan.
Z Thomasem Frankiem nigdy nie wiadomo, dokąd zaprowadzi go kolejna droga.
CZYTAJ WIĘCEJ TEKSTÓW Z MAGAZYNU FourFourTwo:
- Dembele: Przed finałem LM ludzie krzyczeli do mnie „Złota Piłka!”. [FourFourTwo]
- Freddy Adu: „Wakacje ze starszą kobietą? Upewnij się, że to twoja matka!” [FourFourTwo]
- Murphy: „Pomoc Liverpoolu jest bardziej wrażliwa w obronie” [FourFourTwo]
- Estevao: Anglia żyje i oddycha futbolem. Chcę chłonąć to wszystko [FourFourTwo]
Materiał powstał we współpracy z FourFourTwo – ekskluzywnie na polskim rynku
fot. Newspix