Reklama

Kulesza boi się rywalizacji, więc zaczyna kopać dołki?

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

02 kwietnia 2025, 14:50 • 6 min czytania 25 komentarzy

– Nie podobają mi się metody ekipy Kuleszy: szeptanki, półprawdy, niedomówienia, ploteczki. To są najgorsze metody ze świata polityki, a nie czysta, sportowa walka – powiedział na łamach Weszło Paweł Wojtala, czyli potencjalny rywal Cezarego Kuleszy w zbliżających się wyborach na nowego prezesa PZPN. Prezes Wielkopolskiego ZPN ujawnia, że szef związku “dzwoni po Polsce i wygaduje niestworzone rzeczy”. Zarzuca też otoczeniu Kuleszy stosowanie narracji pełnej półprawd i “szeptanek”, które mają go oczernić. I choć to wciąż tylko zarzuty, stawiają one Kuleszę w fatalnym położeniu.

Kulesza boi się rywalizacji, więc zaczyna kopać dołki?

Od dawna wiadomo, że tam, gdzie nie da się merytoryką, były prezes Jagiellonii załatwia sprawy w inny sposób. Ustalmy jednak, że granie obietnicami i uprawianie typowej polityki za zamkniętymi drzwiami to jeden, obiektywnie dopuszczalny wachlarz zagrań, z którego w większym lub mniejszym stopniu korzysta każdy potencjalny prezes. To, o czym powiedział nam Paweł Wojtala, to jednak coś zupełnie innego.

Ten drugi wachlarz, który jest zarzutem Wojtali wobec Kuleszy, przypomina cyniczną i szeptaną propagandę, która nie zważa na fakty i podstawowy szacunek do drugiej osoby. A oczekiwalibyśmy jednak od głowy największego związku sportowego w Polsce, żeby w duchu sportu ten szacunek zachował.

Paweł Wojtala dla Weszło: W PZPN jest za dużo polityki, za mało sportu [WYWIAD]

Kulesza wykorzysta problemy prywatne Wojtali w wyborach?

Żeby była jasność: sprawa „szeptanek” to zarzut Pawła Wojtali. Zarzut, którego zapewne w twardy sposób udowodnić się nie da, bo jak wykazać, że dany artykuł powstał na zlecenie konkretnej osoby? Wojtala jednak też przecież to wie, a mimo to mówi nam wprost:

Reklama

Za długo jestem w piłce, żeby nabierać się na takie numery. Nagle po publikacji zdjęć z hotelu Regent robią wielki tekst pełen półprawd i nieprawdziwych sugestii. A skąd ta narracja pochodzi, to bardzo dobrze wiem. Z otoczenia prezesa Kuleszy.

Paweł Wojtala odnosi się do tekstu „Przeglądu Sportowego Onet”, który kilka dni po publikacji zdjęć z jego spotkania ze Zbigniewem Bońkiem, Wojciechem Cyganem oraz Łukaszem Czajkowskim ogłosił, że to Wojtala będzie kontrkandydatem Cezarego Kuleszy w walce o posadę prezesa PZPN. Jednocześnie w artykule sugerowano, że w przypadku wygranej opozycji, może dojść do skandalu, bo nad Wojtalą wisi zarzut o wyprowadzenie majątku ze spółki.

Pada konkretna, działająca na wyobraźnię kwota — blisko siedemset tysięcy złotych. Pada, że Wojtala bronił się chęcią pomocy w spółce. Pada też, że sąd stwierdził, że prokuratura popełniła błędy w śledztwie i akt oskarżenia został cofnięty w celu uzupełnienia braków. Wszystko podlewają sugestie o nadchodzącym skandalu, zbliżającej się kolejnej klęsce wyborczej prezesa Wielkopolskiego ZPN oraz potencjalnym historycznym wydarzeniu, jakim byłoby skazanie urzędującego prezesa (gdyby jednak z Kuleszą wygrał).

Nie pada to, co w tej sprawie jest niezwykle istotne. Jak w ogóle doszło do tego, że Paweł Wojtala został o coś takiego oskarżony? Jest to o tyle ważne, że działacz od dawna walczy ze stalkerem. Człowiekiem, który zatruwa mu życie; który nielegalnie go podsłuchiwał; który wysyłał na niego donosy do UEFA, FIFA i prezydenta Polski; który składał na niego fałszywe zawiadomienia na policję; który posunął się nawet do zniszczenia ślubu córki Wojtali, rozrzucając przed kościołem obrażające Wojtalę ulotki.

Zatrute życie Wojtali. Stalking to tortura

Wreszcie: człowiekiem, który za nękanie i kłamstwa na jego temat sam został skazany. Umówmy się: znając kontekst tych wydarzeń, sprawa wygląda kompletnie inaczej. Wojtala twierdzi, że prokuratura nie wciągnie go w tę sprawę z powrotem, że jest bezpieczny i jeśli temat będzie miał ciąg dalszy, to już bez jego udziału. Nawet jeśli się myli, nakreślenie szerszego obrazu sytuacji wygląda na sprawę konieczną. Tymczasem prezes Wielkopolskiego ZPN mówi nam:

Reklama

Do mnie oczywiście nikt z redakcji nie zadzwonił. Bo gdyby zadzwoniono, to cała przedstawiona tam narracja ległaby w gruzach.

Cezary Kulesza zna problem Pawła Wojtali ze stalkerem. Mimo to wykorzystał go w wyborach?

Najgorsze — co uderzyło nas już podczas rozmowy — jest w tej sprawie to, że Cezary Kulesza doskonale wie, o tym, że stalker gnębi Pawła Wojtalę i że to on jest źródłem wspomnianej sprawy. Wie, bo:

  • stalker wielokrotnie wysyłał do PZPN donosy na Wojtalę,
  • wciągał w liczne sprawy sądowe także Kuleszę — w „Interii” Wojtala mówił, że prezesa wzywano na świadka w sprawie rozwodowej jego partnerki,
  • zawiesił, a potem odwiesił Pawła Wojtalę w prawach członka zarządu PZPN właśnie w związku z tym tematem.

Znając naturę sytuacji Pawła Wojtali, wyobraźcie sobie, że oprócz stalkera za rogiem macie jeszcze szefa w pracy, który doskonale zna wasze udręki i jakby nigdy nic wykorzystuje je przeciwko wam. Bo interesy. Bo polityka. Bo jakoś trzeba pomóc sobie w wygraniu wyborów.

Tak, to wszystko wciąż zarzuty, zarzuty, które Cezary Kulesza może obśmiać i skwitować: to nie ja! Skoro jednak Paweł Wojtala mówi o nich pod nazwiskiem, z takim przekonaniem, przytaczając kolejne argumenty wskazujące na obóz obecnego prezesa PZPN, logika podpowiada, że nie pakuje się na minę i nie wywleka na światło dzienne rzeczy, na które nie ma dowodów. Mógł stracić cierpliwość, mógł poczuć się niesprawiedliwie zaatakowany.

Co więcej, Paweł Wojtala zarzuca Cezaremu Kuleszy nie tylko to, że znając pełne kulisy sprawy, inspiruje nieprzychylne mu artykuły w mediach. Mówi też, że prezes działa bezpośrednio wśród „wyborców”, czyli osób z piłkarskiego środowiska.

Słyszę, że prezes Kulesza nagle dzwoni po Polsce i opowiada na mój temat niestworzone rzeczy – stwierdza w rozmowie z Weszło Wojtala, podkreślając, że Kulesza nie działa sam. – Jeśli ludzie prezesa szczują na obecnego członka zarządu PZPN, to mówię: nie ma na to mojej zgody. Dziś zdarzyło się to mnie, a jutro zdarzy się innemu koledze.

Wojtala jasno wskazuje na Kuleszę, który w obliczu zbliżającej się rywalizacji może skorzystać z pewnych pokus, takich jak wyciąganie prywatnych brudów i oczernianie w mediach swojego rywala. Czy tak jest, czy nie — nie wiemy, ale prezes WPZN ma rację, że metody polityczne polegające na “szeptankach, półprawdach, niedomówieniach, ploteczkach” to najgorszy typ z bezwzględnego świata polityki. Cezary Kulesza musi się z tymi oskarżeniami skonfrontować, bo sprawiają one, że wypada fatalnie.

Jego kontrkandydat ewidentnie do konfrontacji dąży. Może jeszcze nie ogłosił startu w wyborach, ale uderza w czuły punkt Kuleszy — zaprasza go do debaty na argumenty. Coś, z czym urzędujący prezes, mistrz zakulisowych dryblingów, zawsze miał problemy. A one mogą być tym większe, im bardziej w siłę będzie rosnąć opozycja wewnątrz PZPN i zniecierpliwienie klubów zmęczonych jego kadencją.

***

– Ja chcę dyskutować o polskiej piłce i o tym jak ją rozwijać, a nie wyciągać sobie sprawy z życia prywatnego i działalności biznesowej. Ale jest takie przysłowie: kto mieczem wojuje, od miecza ginie – apeluje na łamach Weszło.

My więc także zaapelujemy. Bez względu na to, kto uprawia szeptanki i kto chwyta się na tyle niskich zagrań, że z tortury, jaką jest stalking, ukręca wyborczy bat na rywala — niech okaże choć trochę honoru. Sprawmy, żeby chociaż raz kwestia przyszłości polskiej piłki nie utonęła w bagnie oskarżeń, wywlekania brudów i towarzyskich wycieczek z obietnicami na ustach. Sprawmy, żeby nie wygrał ten, kto potrafi sprytnie zadać więcej ciosów poniżej pasa.

WIĘCEJ O PZPN NA WESZŁO:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna