Nie ulega wątpliwości, że Vinicius Junior to jeden z najlepszych piłkarzy na świecie. Głośna debata w sprawie palmy pierwszeństwa za ubiegły sezon nie może przysłonić uniwersalnej prawdy – piłkarz Realu mieści się w ścisłej czołówce graczy ofensywnych i tylko naiwniacy gotowi by byli podważać jego pozycję. A to zdarza się i tak dosyć często, głównie przez zachowania Brazylijczyka tylko luźno związane z piłką. Marudzenie na decyzje sędziów. Ciągłe pretensje do rywali. Częste zwracanie uwagi na występujący na stadionach rasizm – niekiedy domniemany, innym razem faktyczny. A akcja zwykle spotyka się z reakcją, więc zawodnik Królewskich musi się mierzyć z niezbyt przychylnymi zachowaniami kibiców na wielu stadionach. Nie inaczej będzie w dzisiejszych derbach Madrytu.

Już w fazie play-off Vinicius mógł poczuć się trochę zaatakowany przez fanów przeciwnej drużyny. Szturm na jego, jak zakładali, kruchą psychikę przeprowadzili sympatycy Manchesteru City, którzy ewidentnie szydzili z porażki Brazylijczyka w plebiscycie „France Football”. Trudno inaczej interpretować zaczerpnięty z piosenek ukochanej na trybunach Etihad grupy Oasis napis „Stop Crying Your Heart Out” okraszony zdjęciem Rodriego całującego Złotą Piłkę. Przekaz był jasny, nawet jeśli później niektórzy kibice rakiem się z niego wycofywali i próbowali przekonywać, że adresatem ich przekazu był tylko Florentino Perez. W co, mimo wszystko, trudno uwierzyć.
– Widziałem transparent od kibiców Manchesteru City i to zmotywowało mnie jeszcze bardziej. Za każdym razem, gdy przeciwnicy coś takiego robią, ja zyskuję dodatkową siłę, aby zagrać świetny mecz – mówił po spotkaniu Vinicius. No i nie gadał głupot, bo tamten mecz z The Citizens było dla niego naprawdę udany, a i cała rywalizacja w barażu o awans do 1/8 finału zakończyła się sukcesem Królewskich.
Real biega po szyszkach, a Atletico sobie marzy [CZYTAJ WIĘCEJ]
Podobna akcja kibiców może czekać na Brazylijczyka także dzisiaj na Metropolitano, choć jej forma ma być bardziej wymyślna. Różne źródła donoszą, że fani Atletico szykują prowokację z udziałem… piłek plażowych. Te mają być oczywiście jedyną indywidualną nagrodą, na jaką zasługuje Vinicius. Bo wiecie, przegrał w wyścigu o Złotą Piłkę!
Piłkę!
Z jednej strony fajna inicjatywa, spoko „szyderka” i lepiej szykować takie akcje niż go wyzywać. Z drugiej – sam piłkarz dał już wielokrotnie do zrozumienia, że naprawdę go to nie za bardzo rusza i temat plebiscytu „France Football” dawno przestał go dotykać, a już na pewno nie rusza go tak, jak chcieliby tego fani drużyn przeciwnych.
No i efekt może być znów odwrotny od zamierzonego, a nie jest wykluczone, że bez dodatkowych bodźców Vinicius zagrałby dziś po prostu średnio.
Nie lubi się z derbami. Kiepski bilans Viniciusa
Skąd takie przekonanie? Ano uczy nas tego historia występów Brazylijczyka w starciach z Rojiblancos. Piłkarz Królewskich meczów z Atletico zdążył już w całej swojej karierze rozegrać szesnaście, lecz do siatki rywali trafił w nich wszystkich zaledwie raz – w Pucharze Króla w styczniu 2023 roku. Poza tym Vinicius zanotował w derbach jeszcze tylko trzy asysty i to by było na tyle. Nie ma więc żadnego patentu na Los Colchoneros i zwykle to nie on decyduje o losach prestiżowej walki o prymat w Madrycie. W tych spotkaniach wyręczają go koledzy, choć przyznać też należy, że w ostatnich latach rywalizacja Realu z Atletico jest po prostu bardzo zacięta i trudno w niej o bezdyskusyjną dominację którejś ze stron.
Najciekawsza walka o tytuł? W Ekstraklasie i La Lidze! [DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ]
W takich okolicznościach trudniej też oczywiście zabłysnąć, choć to może przyczynek do dyskusji na temat „świetności” Viniciusa. Nie ma on problemu z wielkimi meczami – strzelał w końcu w finałach Ligi Mistrzów z Liverpoolem czy Borussią Dortmund. Umiał przesądzić o losach El Clasico – zbyt daleko nie musimy szukać, bo dwukrotnie wrzucił Barcelonę na karuzelę na początku ubiegłego roku. Coś jednak sprawia, że w meczach z Atletico trudniej mu zabłysnąć.
Jakaś wyjątkowa atmosfera? Może i tak, ale przecież to dla Vinicusa żadna pierwszyzna.
Presja? Mimo rangi wydarzenia – trudna do porównania z tą towarzyszącą rywalizacji z Barceloną.
Styl gry rywali? No w tym coś już może jest.

Po pierwszym meczu Real ma skromną, jednobramkową zaliczkę. W rewanżu czeka ich jednak naprawdę wielkie wyzwanie i wiele może zależeć od dzisiejszej dyspozycji Viniciusa.
– Musimy być gotowi na wszystko. Przed takim meczem należy wiedzieć, jak atakować niski blok, jak wychodzić spod pressingu i jak wyprowadzać skuteczne kontrataki – wyliczał na konferencji prasowej Carlo Ancelotti. – Atletico może zagrać na różne sposoby – defensywnie albo ofensywnie, albo z kontry. Choć my też – zapewniał trener Realu.
Możliwe zatem, że Vinicius największy problem w meczach z Rojiblancos ma właśnie przez Diego Simeone i jego filozofię gry. Argentyński szkoleniowiec nie mówi pewnie swoim piłkarzom, że Real to przeszłość, a uważać trzeba tylko na tego Viniciusa, lecz i bez tego Brazylijczyk może czuć się w meczach z Atletico trochę nieswojo. Gospodarze dzisiejszych derbów Madrytu jak nikt potrafią uprzykrzyć dzień rywalom i w razie potrzeby są gotowi pozbawić ich całej radości z gry.
A na takim podejściu najbardziej tracą ci rozhulani. W typie Viniciusa. Brazylijczyk nie będzie się więc dziś bezpośrednio mierzył z mrowiem dmuchanych piłek, a z armią naszpikowaną oddanymi żołnierzami Simeone. Żadna przyjemność.
WIĘCEJ PRZED KOLEJNYMI DERBAMI MADRYTU:
- Galaktyczny Mbappe, czyli pochwała cierpliwości
- Wielki wyścig w La Liga. Trzech gigantów w walce o mistrzostwo
- Atletico w drodze na szczyt. Cholo znowu jest sigmą
Fot. Newspix