Reklama

Milan pokpił sprawę. Dinamo wygrywa, ale Cannavaro i tak smutny

Antoni Figlewicz

Autor:Antoni Figlewicz

29 stycznia 2025, 23:01 • 5 min czytania 1 komentarz

Ostatnim razem obie te drużyny spotkały się już ponad dwa lata temu. Wówczas, również w Zagrzebiu, Milan rozbił Dinamo i nie było cienia wątpliwości, kto z tego duetu zasługuje na miano wielkiej firmy europejskiej piłki. Nawet jeśli Włosi są od jakiegoś czasu na zakręcie i dziś też przystąpili do starcia z Chorwatami mając swoje własne problemy, to, tak jak wtedy, znów byli zdecydowanymi faworytami. Nie udźwignęli jednak, bo plany pokrzyżował im rodak, Fabio Cannavaro.

Milan pokpił sprawę. Dinamo wygrywa, ale Cannavaro i tak smutny

Trener Dinama miał na ten mecz prosty plan – jego podopieczni skupili się na tym, żeby rywale z Mediolanu mieli dziś jak najmniej klarownych okazji, a jeśli już im się takowe przytrafią, to żeby koncertowo je partolili. Nieustępliwość, dobra organizacja i odrobina szczęścia w defensywie. A w ataku konterka i jakoś to będzie. Smaczne owoce takiego podejścia do meczu zebrał Cannavaro względnie szybko, bo już w 19. minucie rywalizacji. Wszystko dzięki jednemu z obrońców Milanu, który… no cóż, lepiej niech już sobie tej akcji nie odwija.

Nie warto, a wnioski można wyciągnąć i bez tego.

Dinamo – Milan 2:1. Gabbia jak dobra ciocia

Kojarzycie te wszystkie ciotki, które łapią za policzki i przekonują, że za takim kawalerem to się pewnie oglądają tłumy koleżanek? Te same, które pasą siostrzeńców ciastkami i pytają, czy nie za mało. No to w taką rolę wcielił się dziś Matteo Gabbia, który postanowił nakarmić nadzieje piłkarzy i kibiców Dinama – stopera Milanu przerosło proste przyjęcie piłki, zagranie z elementarza dla maleńkich piłkarzy w bucikach o rozmiarze 30. Błąd Włocha wykorzystał czający się w pobliżu Martin Baturina, który szybko doskoczył do rywala, zabrał futbolówkę i popędził z nią na bramkę Milanu. Gol był już tylko formalnością.

Reklama

Milan niby rzucił się do odrabiania strat, ale próby gości były po prostu chaotyczne. W uporządkowanej grze Dinama piłkarze Sergio Conceicao kompletnie nie mogli się odnaleźć. Powiedzmy sobie szczerze – choć Rossoneri byli częściej przy piłce, to nie oni nadawali ton grze na stadionie w Zagrzebiu. Pierwsza połowa ułożyła się całkowicie pod dyktando gospodarzy, a dopomógł jeszcze dobry wujek Yunus Musah.

Musah jak dobry wujek

Jest taki typ wujka – opowiada głupie żarty, lubi się awanturować, nie trzyma ciśnienia i zdarza mu się przegiąć pałkę. W Zagrzebiu rolę kogoś takiego odegrał 22-letni Amerykanin, który jeszcze w pierwszej części spotkania osłabił Milan i to tylko z powodu własnej głupoty. Najpierw poawanturował się trochę razem z Josipem Misiciem i w efekcie obaj panowie zostali ukarani żółtą kartką. Kilka minut później Musah poszedł jednak o krok dalej i w niegroźnej już sytuacji sprowadził do parteru jednego z piłkarzy Dinama.

Efekt? Już wiecie – sędzia Letexier ponownie sięgnął do kieszeni i choć Musah jeszcze się awanturował, to nie miał nawet odrobiny racji. Zasłużył na to, żeby wylecieć z boiska. A my zasłużyliśmy na to, żeby go już więcej w tym meczu nie oglądać.

Druga połowa jak plac zabaw

Do przerwy jeden gol i czerwona kartka. Po zmianie stron… hulaj dusza, piekła nie ma! Najpierw nieuznany gol Luki Stojkovicia, który już się cieszył z powiększenia prowadzenia, gdy sędzia Letexier przyznał rację kolegom siedzącym za monitorami i cofnął akcję do wcześniejszego zagrania ręką Baturiny. Parę chwil później uznane i jak najbardziej przepisowe trafienia Christiana Pulisika – Amerykanin skorzystał z badziewnej interwencji Ivana Nevisticia, pod którego rękami piłka jakoś wturlała się do siatki. Gol dla Milanu padł w sumie z niczego, bo piłkarze Sergio Conceicao nijak sobie na niego nie zapracowali.

Cały czas musieli walczyć w osłabieniu, przez co to Dinamo dalej dyktowało warunki. Chwilę po wyrównaniu prawie zrobiło nam się 2:1, lecz tu ponownie interweniował arbiter – jeden z gospodarzy dał się złapać na spalonym i choć piłka po raz kolejny wpadła do siatki, to znów o golu nie mogło być mowy. Coś jednak jest w tym, powiedzonku, że do trzech razy sztuka. Maignana w sposób przepisowy pokonał w końcu Marko Pjaca i Dinamo po raz kolejny trafiło do nieba, czyli baraży o 1/8 finału Ligi Mistrzów.

Reklama

System rozgrywek jak kat

Z nieba zabrali Chorwatów uparcie walczący o swoje piłkarze Sportingu. Portugalczycy mieli początkowo spore problemy z Bolonią, lecz wreszcie wyrwali Włochom jeden punkcik i Dinamo, mimo świetnego meczu i wygranej, ostatecznie żegna się z rozgrywkami. Jako jedyna drużyna z jedenastoma punktami na swoim koncie. Pogrążona przede wszystkim przez tę nieszczęsną, wielką porażkę z Bayernem Monachium (2:9) na samym początku fazy ligowej – słodko-gorzki jest ten wieczór w Zagrzebiu.

Chorwaci zostawiają jednak po sobie niezłe wrażenie i pokazują, że jak się chce, to można. Na przeciwległym brzegu Milan, który niby gra dalej, ale dziś kompletnie pokpił sprawę i do 1/8 będzie przedzierał się przez dodatkowe play-offy, w których wcale nie musi być za łatwo.

Dinamo Zagrzeb – AC Milan 2:1 (1:0)

  • 1:0 – Baturina 19′
  • 1:1 – Pulisic 53′
  • 2:1 – Pjaca 60′

Czerwona kartka: Musah 39′

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Gikiewicz: Oby Rondić pomógł jutro z Lechem, potem życzymy mu powodzenia

Patryk Stec
2
Gikiewicz: Oby Rondić pomógł jutro z Lechem, potem życzymy mu powodzenia

Liga Mistrzów

Ekstraklasa

Gikiewicz: Oby Rondić pomógł jutro z Lechem, potem życzymy mu powodzenia

Patryk Stec
2
Gikiewicz: Oby Rondić pomógł jutro z Lechem, potem życzymy mu powodzenia

Komentarze

1 komentarz

Loading...