W ostatnich latach prowadzili go różni trenerzy, ale żaden, mimo zapowiedzi, nie potrafił wyciągnąć z niego zapowiadanego potencjału. Inna sprawa, że sam zawodnik najwyraźniej zatrzymał się w rozwoju, ale to nie sprawiło, że przestał być ciekawym kąskiem na rynku. Chodzi oczywiście o Dawida Kocyłę, który z kontraktem na 1,5 roku trafił do Arki Gdynia.
22-latek ostatnie lata spędził w Wiśle Płock. Rozegrał 114 spotkań, zaliczył 13 bramek i 8 asyst. Prawie połowa tego dorobku przypadała jednak na sezon 2020/2021, kiedy dużo mówiło się o zainteresowaniu dużych klubów, choćby Borusii Dortmund. Od tamtej pory kariera Kocyły zaczęła zjeżdżać.
W tym sezonie skrzydłowy “Nafciarzy” rozegrał 750 minut i brał udział tylko przy jednej bramce. Idzie więc do Arki Gdynia trochę na zasadzie odbudowy, choć, kto wie, może Dawid Szwarga ma na niego pomysł, który wprowadzi rewolucję do jego przygody z piłką.
Z drugiej strony – na miejscu kibiców Arki raczej byśmy się nie nabierali. Nie powiemy, że Kocyła to dzisiaj wrak piłkarza, ale wszedł w etap pierwszoligowego dżemiku, który może jeszcze zgarniać kontrakty w renomowanych klubach z powodu łatki talentu. Nie przez realne przełożenie na wyniki zespołu, którego w Płocku nie widzieli dawno.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Dla kogo Złota Piłka w 2025 roku?
- Angielsko-niemiecki drenaż mózgów
- To będzie nowy trener Radomiaka Radom? Znamy faworyta!
Fot. Newspix