Reklama

Wisła Kraków doczekała się drugiego klasowego strzelca. Dziś dał wygraną z ŁKS-em

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

30 listopada 2024, 21:52 • 3 min czytania 6 komentarzy

Przejście Łukasza Zwolińskiego z Rakowa Częstochowa do Wisły Kraków było hitem transferowym I ligi i też liczb na miarę hitu od początku od niego oczekiwano. Doświadczony napastnik na początku nie spełniał tych nadziei. Długo zawodził, coraz mocniej go krytykowano, niektórzy pewnie nawet postawili już na nim krzyżyk. Coś jednak w końcu przeskoczyło mu w głowie i dziś Wisła ma drugiego snajpera co się zowie.

Wisła Kraków doczekała się drugiego klasowego strzelca. Dziś dał wygraną z ŁKS-em

Zwoliński po pierwszych sześciu ligowych występach nie miał na koncie ani gola, ani asysty. Ani razu nie trafił też do siatki w pięciu pucharowych meczach (jego piętka z Club Brugge ostatecznie zakończyła się samobójem Jonasa Lietaerta). Często zbierał cięgi za nieoptymalne decyzje i brak skuteczności, zwłaszcza że w międzyczasie koncertowo spisywał się Angel Rodado.

Przełom nastąpił pod koniec września z Odrą Opole (5:0). Zwoliński zdobył dwie bramki, jedną wypracował i dalej już poszło. Ostatnich dziesięć meczów I ligi w jego wykonaniu to osiem goli i pięć asyst. Dziś ustrzelił trzeci w tym sezonie dublet, zapewniając bezcenne zwycięstwo nad bezpośrednim rywalem w walce o awans/baraże.

ŁKS zaczął w imponującym stylu. Wysoki, agresywny, skoordynowany pressing sprawiał, że Wisła miała problem, żeby w ogóle w zgrabny sposób wyjść z piłką ze swojej połowy. Goście od razu zaczęli mieć sytuacje i dość szybko udokumentowali udany początek. Wystarczył rzut rożny Dankowskiego, zgranie głową Feiertaga i dobry strzał głową Gulena.

Od tego momentu łodzianie się cofnęli, a gospodarze osiągnęli gigantyczną przewagę (73% posiadania piłki po pierwszej połowie). Długo jednak nic z tego nie wynikało, ewentualne zamieszanie powstawało tylko po przytomnych akcjach Mikulca. Dopiero po upływie dwóch kwadransów Wisła zaczęła wreszcie sprawdzać czujność Aleksandra Bobka, ale tak naprawdę jedynie mocny strzał Rodado z pola karnego był dla niego nieco większym wyzwaniem.

Reklama

Niby ciągle coś się działo, tyle że nie chodziło o jakieś klarowne okazje, więc nic do sieci nie wpadało. Cóż, nie raz i nie dwa oglądaliśmy już taką Wisłę – czy to w obecnym sezonie, czy w poprzednich.

Po przerwie jednak Biała Gwiazda postarała się, abyśmy tym razem nie musieli w ten sposób podsumowywać całego meczu w jej wykonaniu. ŁKS został zepchnięty do jeszcze większej defensywy i w końcu coś musiało zacząć wpadać. A że teraz najczęściej wpada Zwolińskiemu, tym razem również nie było inaczej.

Pierwszy gol to jeszcze sporo farta. Tamas Kiss w końcu dobrze dośrodkował ze stałego fragmentu, Alan Uryga zagrał głową, a Zwoliński na dwa kontakty z najbliższej odległości doprowadził do wyrównania. W 90. minucie oglądaliśmy już wyłącznie piłkarski kunszt. Dający bardzo dobrą zmianę Kacper Duda miękką wrzutką odnalazł w polu karnym Zwolińskiego, który pięknie przywalił z woleja i mógł zaprezentować publiczności swoje salto w ramach celebracji.

ŁKS do tego momentu w drugiej połowie mógł rozpamiętywać tylko jedną kontrę, zakończoną mocnym strzałem Pirulo odbitym przez Letkiewicza. Dopiero po utracie gola na 1:2 przyjezdni starali się mocniej ruszyć do przodu i nawet wypracowali sobie jedną szansę, ale Arasa źle przymierzył głową.

Odkąd Zwoliński się rozpędził, rozpędziła się cała Wisła. Wspomniany okres dziesięciu spotkań dał jej siedem zwycięstw, dwa remisy i jedną jedyną porażkę na stadionie Górnika Łęczna. Dzięki dzisiejszej wygranej podopieczni Mariusza Jopa wskoczyli do strefy barażowej na szóste miejsce. ŁKS natomiast już od czterech kolejek nie potrafi wywalczyć pełnej puli. Przypominają się problemy z początku sezonu.

Wisła Kraków – ŁKS Łódź 2:1 (0:1)

  • 0:1 – Gulen 11′
  • 1:1 – Zwoliński 61′
  • 2:1 – Zwoliński 90′

Fot. Newspix

Reklama

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Botafogo w dziesiątkę wygrywa Copa Libertadores. Djoković wnosił puchar [WIDEO]

Patryk Stec
1
Botafogo w dziesiątkę wygrywa Copa Libertadores. Djoković wnosił puchar [WIDEO]

Betclic 1 liga

Inne kraje

Botafogo w dziesiątkę wygrywa Copa Libertadores. Djoković wnosił puchar [WIDEO]

Patryk Stec
1
Botafogo w dziesiątkę wygrywa Copa Libertadores. Djoković wnosił puchar [WIDEO]

Komentarze

6 komentarzy

Loading...