Reklama

Dlaczego kibice Romy uwierzyli, że 73-letni Ranieri wyciągnie klub z kryzysu?

Radosław Laudański

Autor:Radosław Laudański

24 listopada 2024, 13:09 • 12 min czytania 6 komentarzy

Kiedy latem do Romy przechodził król strzelców ubiegłego sezonu La Liga Artem Dowbyk, wielki talent Matias Soule, a także Mats Hummels wydawało się, że Giallorossi wreszcie mogą powalczyć o powrót po siedmiu latach do Ligi Mistrzów. Skończyło się na potężnym rozczarowaniu i najgorszym startem rozgrywek w XXI wieku. Na ratunek postanowił ruszyć 73-letni Claudio Ranieri, który został powitany z niebywałym entuzjazmem. Skąd taka reakcja? Wszystko przez to, że mówimy o wychowanku, rodowitym rzymianinie, a także jednym z najwybitniejszych trenerów tego klubu w nowożytnej historii. Wiele ciekawych wniosków na temat jego powrotu powiedział nam Iacopo Mirabella, dziennikarz Radia Romanista.

Dlaczego kibice Romy uwierzyli, że 73-letni Ranieri wyciągnie klub z kryzysu?

Młodzi kibice Romy mogą nie pamiętać zbyt dobrze najlepszych momentów Claudio Ranieriego w Romie. Mowa o trenerze, który niemalże wyrwał z rąk Interowi słynną triplettę w 2010 roku. Jego późniejsze zwolnienie budziło wiele kontrowersji. To trzecie podejście doświadczonego szkoleniowca do pracy w stołecznym klubie. Za każdym razem kiedy pojawiał się na Stadio Olimpico, nie zawodził. Jego powrót wzbudził tak ogromną ekscytację, a także poczucie sentymentu, że jeszcze przed debiutem 73-latek podobnie jak kilka lat temu Jose Mourinho doczekał się swojego muralu na jednej z ulic.

Ukochana Roma

Mimo że Claudio Ranieri żadnego klubu nie obdarował tak szczególnym uczuciem, nie kojarzy się zbyt mocno z Romą. Wszystko przez to, że musiał czekać wiele lat na to, aby zasiąść na ławce Giallorossich. Do tej pory łącznie poprowadził stołeczny klub w 96 spotkaniach. Znacznie dłużej pracował w Chelsea, Fiorentinie, a także w Cagliari. Dziś czymś nieprawdopodobnym wydaje się fakt, że został trenerem Romy dopiero po 23 latach kariery trenerskiej, mając 57 lat.

Pół roku temu 73-letni szkoleniowiec zakończył karierę. Odszedł w chwale. Kibice Cagliari z pewnością zapamiętają go jako bohatera, po tym jak wywalczył awans do Serie A, a także utrzymał zespół w elicie. Trenerzy udający się w tym wieku na emeryturę rzadko kiedy wracają i to nawet w sytuacji, kiedy ich ukochany klub znajduje się w sporych tarapatach. Świetnie udowadnia to przykład sir Alexa Fergusona, który w 2013 roku powiedział “basta” w podobnym wieku, co dziś Ranieri i konsekwentnie się tego trzymał. Włoch postanowił jednak zrobić wyjątek.

Myślałem, że zakończyłem już karierę trenerską. W ostatnich miesiącach otrzymałem więcej propozycji, niż w momencie kiedy zdobywałem mistrzostwo Anglii z Leicester City. Mówiłem jednak, że wrócę na ławkę tylko dla Romy lub Cagliari. Byłem przekonany, że moje trenerskie życie dobiegło końca. Los jednak chciał inaczej – wyjaśnił Claudio Ranieri na powitalnej konferencji prasowej po powrocie do klubu.

Reklama

Miłość kibiców Romy do Ranieriego uwidoczniła się już od momentu pierwszych wieści, że może ponownie zasiąść na ławce trenerskiej. W momencie kiedy dzień przed podpisaniem umowy wylądował na lotnisku Fiumicino, powitały go setki kibiców. Szkoleniowcowi urządzono taką samą fiestę, co Artemowi Dowbykowi, a także Matiasowi Soule. O krok dalej posunął się lokalny artysta o pseudonimie Drugi, który namalował mural na cześć nowego-starego trenera w jego rodzinnej dzielnicy Testaccio. Mimo że fani Giallorossich odznaczają się pasją oraz kreatywnością, nie każdy szkoleniowiec jest traktowany w taki sposób. Można to porównać do przyjścia Jose Mourinho, kiedy na jednym z murów pojawił wizerunek “The Special One” jadącego na Vespie.

Odzyskać entuzjazm

Kluczowym aspektem, nad którym musi popracować Claudio Ranieri jest mentalność zespołu, a także odbudowa entuzjazmu, który potrafił wskrzesić Daniele De Rossi. Po tragicznej w skutkach pracy Ivana Juricia całkowicie on wyparował i nowy szkoleniowiec nie będzie miał łatwego zadania. Słyszymy jednak we Włoszech, że nie ma lepszego człowieka do wykonania tego zadania.

Powrót Claudio Ranieriego do Romy w tym momencie może okazać się najlepszym wyborem, aby odzyskać entuzjazm, który utracono na początku sezonu z powodu negatywnych wyników. Ranieri jest rzymianinem i kibicem Romy. Potrzebujemy przede wszystkim postaci, która zaprowadzi tutaj porządek. Ma dobre relacje z większością zawodników w składzie, a jego doświadczenie może nam tylko pomóc. Od 1 lipca będzie jednym z głównych doradców Romy, a jego postać będzie istotna zarówno dla klubu, jak i dla kierującej klubem rodziny Friedkin – mówi w rozmowie z nami Iacopo Mirabella z Radia Romanista.

Ranieri ma szczególne relacje z Romą i wszystkimi kibicami. W 2019 roku powiedział, że za każdym razem kiedy klub odezwie się do niego, zawsze powie tak. Ma w sobie energię i ogień w oczach, który rozpali na nowo dusze zarówno piłkarzy, jak i fanów – dodaje dziennikarz.

Reklama

Sytuacja rzeczywiście nie jest zbyt różowa. Roma w 12 kolejkach zdobyła zaledwie 13 punktów i plasuje się na 13. miejscu w tabeli. W sezonie 2004/05 Giallrossi co prawda mieli na koncie taką samą liczbę punktów, jednak wtedy za kadencji Rudiego Voellera i Luigiego Del Nerego zespół wykręcił minimalnie lepszy bilans bramkowy.

Ostatnie lata nie są zbyt udane dla kibiców klubu ze stolicy Włoch, ponieważ czekają oni już sześć lat na powrót do Ligi Mistrzów. O ile postawa w europejskich pucharach może się podobać, o tyle w Serie A od kilku lat wygląda to przeciętnie i jedynie na początku pracy Daniele De Rossiego drużyna potrafiła grać skutecznie na dwóch frontach. Teraz sytuacja uległa jednak zmianie. Nawet w najgorszym okresie kadencji Jose Mourinho wyniki były zdecydowanie lepsze niż obecnie.

Od prawie 20 lat żaden inny trener nie radził sobie tak fatalnie w roli trenera Romy, co Ivan Jurić. Średnia punktów na mecz 1,25 mówi sama za siebie. Na pewną uszczypliwość w kierunku swojego poprzednika zdecydował się 73-letni szkoleniowiec, który niegdyś zdobywał mistrzostwo Anglii z Leicester City.

Jeśli Ivan Jurić mówił, że Roma była smutnym zespołem, to wyobraźcie sobie co ja zastałem. Dlatego myślę, że najważniejsze jest to, aby chłopacy przypomnieli sobie dziecięcą radość. Przypomniałem im aspekty, które zadecydowały o tym, że zaczęli grać w piłkę. My naprawdę wykonujemy najpiękniejszą pracę na świecie i możemy się podnieść po każdym upadku – ocenił Ranieri podczas spotkania z dziennikarzami.

Uniknąć błędu Napoli

Obecna Roma często porównywana jest do Napoli, które po zdobyciu mistrzowskiego tytułu rozegrało koszmarny sezon i zakończyło rozgrywki dopiero na 10. miejscu. Wtedy kibice Azzurrich przeżyli niezliczoną liczbę kompromitacji. Wszystko przez nieudolnych trenerów, brak solidnych transferów, a także piłkarzy przypominających syte koty. Azzurri regres zaliczyli jednak później niż Romaniści. Na tym etapie sezonu mieli 21 punktów, co wtedy uznano za katastrofę, jednak podjęto szereg decyzji, które zdecydowały o tym, że klub stoczył się na dno.

Na pierwszy rzut oka zatrudnienie Claudio Ranieriego może przypominać przyjście Waltera Mazzariego, który mimo poczucia bliskiej tożsamości z klubem oraz kibicami doprowadził do całkowitego rozkładu mistrzowskiej drużyny. Obaj są już w podeszłym wieku i przez kilka lat nie pracowali w wielkim klubie. Różnica polega jednak na tym, że Mazzarri przed podjęciem pracy w Napoli zaliczył spadek z Cagliari do Serie B i przestał wyglądać na poważnego trenera, a Ranieri osiągając awans i utrzymanie rozkochał w sobie tłumy młodych kibiców.

Słuszne jest porównanie z zeszłorocznym sezonem w wykonaniu Napoli, zwłaszcza ze względu na liczne zmiany na ławce rezerwowych. Głównym błędem Romy pozostaje zwolnienie Daniele De Rossiego, ponieważ zespół chciał z nim kontynuować współpracę. Takiego rozpoczęcia sezonu nikt sobie nie wyobrażał, zwłaszcza po dużych inwestycjach dokonanych podczas letniego rynku transferowego. Teraz, gdy mamy Ranieriego, mamy nadzieję, że Roma znów znajdzie właściwą drogę – mówi Mirabella.

Dziś Napoli pokazało, że dzięki dobrze wykonanej pracy błyskawicznie można się wydostać z dna i walczyć o wejście na szczyt. Wymowne jest to, że Ranieri w swoim debiucie zmierzy się akurat z zespołem, który może stanowić dla niego pewną inspirację.

–  Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu mówiłem, że Napoli zajmie pierwsze lub drugie miejsce na koniec sezon. Dziś ponownie pokazują swoją siłę i mogą być inspiracją dla innych. To będzie piękny, ale i niezwykle wymagający mecz zarówno dla nas, jak i dla nich – zapowiedział Ranieri na przedmeczowej konferencji prasowej.

Historia stoi po jego stronie

Do tej pory kibice Romy nie mają najmniejszego powodu, aby narzekać na dotychczasową pracę Ranieriego. Najlepszym wspomnieniem związanym z jego pobytem na Stadio Olimpico jest sezon 2009/10. Wtedy Giallorossi byli zmorą dla Interu, który ostatecznie sięgnął po potrójną koronę. Wtedy jednak rzymski klub, a także włoski szkoleniowiec stali się największymi wrogami dla “The Special One”. Jego zachowanie uważano wtedy za nieeleganckie. Chodzi o słynny tekst zero tituli. Padł on z ust Portugalczyka i został wymierzony zarówno w Romę, jak i Ranieriego, którzy mieli problem ze zdobywaniem trofeów. Wcześniej również dochodziło do spięć wspomnianej dwójki. W trakcie pracy w Chelsea, Mourinho krytykował swojego poprzednika za to, że dużo gorzej od niego zna język angielski.

Mimo że Inter został mistrzem, to Roma zagrała wtedy bardzo dobry sezon. Giallorossi w końcowym rozrachunku byli gorsi zaledwie o dwa punkty. Rywalizacja nabrała rumieńców kiedy rzymianie odnotowali dziewięć zwycięstw z rzędu, a także pokonali głównego rywala w bezpośrednim pojedynku. Wtedy na siedem kolejek przed końcem sezonu zbliżyli się na jeden punkt. Pod względem średniej liczby punktów na mecz, były to piąte najlepsze rozgrywki ligowe w wykonaniu Romanistów. W XXI wieku lepszy rezultat osiągnął tylko w trakcie zdobywania mistrzostwa Fabio Capello, a także trzykrotnie Luciano Spalletti. W ostatnich latach kibice mogą marzyć o tym, aby zespół punktował tak dobrze.

W kolejnym sezonie prowadzony przez niego zespół prezentował się nieco gorzej, jednak zdołał zachować pewną przyzwoitość. Nieoczekiwanie został jednak zwolniony przy pierwszym kryzysie. Miesiąc przed utratą pracy Giallorossi zajmowali trzecie miejsce w tabeli i punktowali na całkiem niezłym poziomie. Zdecydowano się z nim pożegnać, kiedy przegrał trzy mecze z rzędu w lidze. Okazało się, że jego następca Vincenzo Montella nie stanął na wysokości zdania. Gra zespołu się nie poprawiła i Roma zakończyła rozgrywki dopiero na 6. pozycji. Decyzję o zastąpieniu Ranieriego potraktowano jako błąd i brak szacunku dla człowieka, który nosi ten klub w sercu.

Powroty są jego specjalnością

O tym, jak dobra była pierwsze kadencja Claudio Ranierego w Romie świadczy fakt, że w późniejszych latach tylko Luciano Spalletti wykręcił lepszą średnią punktów na mecz. Jego powrót do klubu w 2019 roku również można ocenić pozytywnie. Zastąpił Eusebio Di Francesco, który po sukcesie w Lidze Mistrzów wpadł w spiralę kłopotów. Ranieri wskoczył wtedy na 12 ostatnich kolejek, wygrał sześć meczów i cztery zremisował, Giallorossi pokonali m.in. 2:0 z Juventus, który miał w składzie Cristiano Ronaldo i wkrótce zdobył ósmy tytuł mistrzowski z rzędu. Wtedy Bianconeri mocno odjechali wszystkim rywalom po ostatniej serii gier.

Ze względu na wiek nie wiązano z Ranierim już jednak długofalowych planów i postanowiono zatrudnić Paulo Fonsekę, co doświadczony szkoleniowiec bez problemu zaakceptował. Wydawało się, że był to ostatni taniec nie tylko w Romie, ale i w dużym klubie. Od tego czasu prowadził mniej prestiżowe zespoły, takie jak Watford, Sampdoria oraz Cagliari. Biorąc pod uwagę ostatnie lata, stał się trenerem, który w Anglii radzi sobie fatalnie, a we Włoszech nadal pokazuje, że zna się na rzeczy. Jego powrót do Cagliari pomógł zbudować mu legendę na Sardynii.

W Romie jego przywiązanie wynika nie tylko z miejsca urodzenia. To wychowanek Giallorossich, który nie był wystarczająco utalentowany, aby pozostać w tym klubie na lata i rozegrał w nim zaledwie sześć meczów. Być może ten fakt, jak i to, że jako trener również musiał przez długie lata sobie zasłużyć na to, aby zostać jego trenerem, sprawił, że czuje w stosunku do niego tak ogromną więź.

Dziękuję kibicom za ogromne wsparcie, jakiego doznałem w chwili powrotu. Presja w tym klubie jest zawsze obecna, ale jeśli bym jej nie czuł, nie wracałbym tutaj. Drużyna potrzebuje nas wszystkich; kibiców, sztabu szkoleniowego i zarządu. Jeśli zespół ma problemy, muszę działać tak, jakbym był lekarzem. Nie jestem jednak cudotwórcą tylko kimś, kto chce przywrócić wiarę zawodnikom. Mamy utalentowanych zawodników, ale porażki wpędziły nas w negatywną spiralę. Zwycięstwa zawsze budują pewność siebie, zarówno indywidualnie, jak i w drużynie. Naszą prawdziwą benzyną są kibice. Musimy pokazać im kim jesteśmy – podsumował Ranieri na powitalnej konferencji prasowej.

Trzeba odbudować Zalewskiego i jego kolegów

Ranieri musi przede wszystkim odbudować wielu piłkarzy. Roma nie posiada tak słabego składu, aby pokazywać się z tak mizernej strony. Mówi się o tym, że 73-latek złapał dużo lepszy kontakt z Matsem Hummelsem, który płynął na zupełnie odmiennych falach niż Ivan Jurić. W nie najlepszej formie znajdują się także Matias Soule oraz Paulo Dybala, którzy w zeszłym sezonie uchodzili za jednych z najbardziej kreatywnych zawodników w całej lidze włoskiej. Polaków interesuje również to, czy Nicola Zalewski zdoła złapać wspólny język z nowym szkoleniowcem.

Ranieri bardzo ciepło wypowiadał się na temat Matiasa Soule pod koniec zeszłego sezonu, kiedy Frosinone mierzyło się z Cagliari. Padły nawet słowa, że pod pewnymi względami przypomina Maradonę oraz Zico. Z pewnością nowy trener bardziej mu zaufa i znajdzie dla niego lepszą pozycję na boisko. U Juricia występował również problem taktyczny. W przypadku Zalewskiego najważniejszym aspektem wydaje się psychika. Zaliczył koszmarny początek sezonu mimo szans, które dostał chorwackiego szkoleniowca. Zobaczymy czy Ranieri zdoła wpłynąć korzystnie na jego kondycję psychiczną – podsumował Iacopo Mirabella z Radia Romanista.

Nowy trener Romy nie jest entuzjastą ustawienia z trójką obrońców i wahadłowymi. Stosował je tylko wtedy, kiedy w Cagliari zaistniała wyższa konieczność podczas walki o utrzymanie. Już teraz zespół pracuje w Trigorii nad formacją 1-4-3-3 oraz 1-4-2-3-1. Zalewski może mieć problem, aby odnaleźć się w tym systemie. Będzie musiał rywalizować ze Stephanem El Shaarawym, który prezentuje znacznie więcej przebojowości. Wielkich powodów do nadziei więc nie ma. Można jednak odnieść wrażenie, że przyjście jakiegokolwiek innego szkoleniowca wywołałoby taką samą reakcję (chyba, że byłby to Michał Probierz).

W odbudowie kluczowe wydaje się poczucie jedności. Zaczęło mówić się o tym, że Ranieri może chcieć dołączyć do swojego sztabu Daniele De Rossiego, a także Francesco Tottiego. Na razie informacje nie zostały potwierdzone, widać jednak w jakim kierunku ma podążać klub. Czy ta misja wypali? Trudno stwierdzić. W końcu mówimy o 73-latku, który wraca z zasłużonej emerytury. Jeśli jednak zdoła przywrócić Romie odpowiednią godność, zobaczymy jeden z najpiękniejszych ostatnich tańców w historii futbolu.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Urodzony w tym samym roku co Theo Hernandez i Lautaro Martinez. Miłośnik wszystkiego co włoskie i nacechowane emocjonalną otoczką. Takowej nie brakuje również w rodzinnym Poznaniu, gdzie od ponad dwudziestu lat obserwuje huśtawkę nastrojów lokalnego społeczeństwa. Zwolennik analitycznego spojrzenia na futbol, wyznający zasadę, że liczby nie kłamią. Podobno uważam, że najistotniejszą cnotą w dziennikarstwie i w życiu jest poznawanie drugiego człowieka, bo sporo można się od niego nauczyć. W wolnych chwilach sporo jeździ na rowerze. Ani minutę nie grał w Football Managera, bo coś musi zostawić sobie na emeryturę.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

6 komentarzy

Loading...