Reklama

Pora pożegnać Michała Probierza? Argumenty za i przeciw selekcjonerowi

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

19 listopada 2024, 08:32 • 9 min czytania 34 komentarzy

Przegrywamy u siebie ze Szkocją i spadamy z dywizji A w Lidze Narodów. Znowu fatalnie bronimy (i od czasu do czasu obiecująco atakujemy), a trener Michał Probierz ponownie zapewnia w pomeczowych wypowiedziach, że nie ma zamiaru zboczyć z raz obranej ścieżki. Selekcjoner stwierdził jasno, że nie rozważa dymisji, bo jego zdaniem ekipa Biało-Czerwonych robi pod jego wodzą stałe postępy. Skoro zatem trener polskiej kadry nie ma zamiaru przyznać się do błędu i jest święcie przekonany, że zespół zmierza we właściwym kierunku mimo kolejnych porażek, to może najwyższy czas, by to prezes Cezary Kulesza posypał głowę popiołem? Może pora zwolnić Michała Probierza?

Pora pożegnać Michała Probierza? Argumenty za i przeciw selekcjonerowi

Oto kilka argumentów przemawiających za rozstaniem, a kilka za tym, by dać selekcjonerowi kolejny kredyt zaufania.

Trzeba zwolnić Probierza, bo spadliśmy z dywizji A.

Niby banalny argument, ale od niego wypada zacząć. Oczywiście pojawiają się opinie, że nasze miejsce tak naprawdę jest w drugiej dywizji, że elita Ligi Narodów to dla nas za wysokie progi. Ale przecież my nie żegnamy się z dywizją A dlatego, że przegraliśmy dwa mecze z Portugalią, tylko dlatego, że nie potrafiliśmy zremisować u siebie z reprezentacją Szkocji. No a na ostatnich mistrzostwach Europy wyspiarze szału przecież nie zrobili – to rywal absolutnie w naszym zasięgu. Mieliśmy w gruncie rzeczy prosty cel do wykonania – nie dostać w łeb u siebie od przeciętnego przeciwnika. I nawet to nas przerosło. Ogromny kamyk, ba, głaz do ogródka selekcjonera.

Selekcjoner prawie wszystko przerżnął, ale idzie w dobrym kierunku

Oczywiście Probierz klepie jak nakręcony, że idziemy w dobrym kierunku. Czyli co, spadek to jest dla nas właściwy kierunek? No nie, ewidentnie zmierzamy w złą stronę. Bez przerwy przegrywamy i zaczynamy się do tego przyzwyczajać, również z tego powodu, że selekcjoner sprawia wrażenie niewzruszonego kolejnymi klęskami. Mimo że na razie w meczach o stawkę udało mu się ograć tylko Wyspy Owcze, Estonię, Szkocję na wyjeździe i Walię po karnych.

Reklama

Trzeba zostawić Probierza, bo celem jest awans na mundial.

Z drugiej strony, selekcjoner cały czas zapewnia, że jego wzrok jest zwrócony w stronę dalszej przyszłości. Że on konstruuje zespół z myślą o eliminacjach do mistrzostw świata, a Liga Narodów stanowiła dla niego jedynie pole do testów. No a wiadomo, jak to jest, kiedy się nieustannie ryzykuje i eksperymentuje – coś może nie wypalić. Stąd nasza degradacja do dywizji B. W narracji Probierza ostatnie niepowodzenia są jedynie nauczką, która zaprocentuje, gdy przystąpimy do walki o mundial. Jeśli faktycznie takie było założenie trenera, zaakceptowane przez prezesa Cezarego Kuleszę, to nie można w tej chwili wszystkiego przekreślać i zaczynać od nowa.

Trzeba zwolnić Probierza, bo kompromitujemy się w obronie.

Nie można jednak przechodzić obojętnie obok tego, co Biało-Czerwoni wyprawiają na przestrzeni ostatnich miesięcy w grze obronnej. My po prostu nie umiemy odpierać ataków rywala. Nic się w tym aspekcie nie zgadza – niezależnie od personaliów, w defensywie prezentujemy się KATASTROFALNIE. Od początku mistrzostw Europy w Niemczech bije nas każdy po kolei: Holandia, Austria, Francja, Szkocja, Chorwacja, Portugalia… Czasami mamy trochę szczęścia i przeciwnik jest nieskuteczny (na przykład Holendrzy i Chorwaci), czasami fenomenalne interwencje notuje nasz bramkarz (na przykład Łukasz Skorupski z Francją), ale nigdy się nie zdarza, byśmy po występie reprezentacji Polski mogli z czystym sumieniem napisać, że udało nam się zredukować ofensywny potencjał naszych oponentów.

Wręcz przeciwnie – na naszym tle każdy rozwija skrzydła. Nam pozostaje natomiast modlitwa o jak najniższy wymiar kary. Widać to było zresztą najlepiej w końcówce wczorajszego starcia ze Szkotami. Gdy zaczęliśmy grać typowo na obronę korzystnego dla nas rezultatu, to od razu zapachniało trafieniem dla gości. Co gorsza, selekcjoner nie ma żadnej sensownej odpowiedzi na powtarzające się nieustannie pytania o naszą defensywną bylejakość. Tak jak pisaliśmy ostatnio, Michał Probierz rzuca w kółko te same frazesy – opowiada o wymianie pokoleniowej, ofensywnym nastawieniu, kontuzjach, pechu i klasie przeciwników, będących rzekomo poza naszym zasięgiem. Wygląda to trochę tak, jakby trener Biało-Czerwonych po prostu był pogodzony z tym, w jaki sposób broni ta drużyna.

To jest nie do zaakceptowania.

Trzeba zostawić Probierza, bo gramy lepiej w ataku.

Selekcjoner może jednak argumentować, że dla odmiany w ataku gramy znacznie aktywniej, niż na przykład za kadencji Czesława Michniewicza czy Jerzego Brzęczka. Że staramy się przejmować inicjatywę nawet w starciach ze znacznie wyżej notowanymi przeciwnikami, no i wcale nie jest tak, że nic z tego nie mamy. W fazie grupowej Ligi Narodów zaliczyliśmy przecież tylko jeden pusty przelot w ofensywie – na wyjeździe z Chorwacją. Poza tym, w każdym spotkaniu notowaliśmy co najmniej jedno trafienie. Nie ma mowy o tym, byśmy chowali się od pierwszej do ostatniej minuty za podwójną gardą, licząc wyłącznie na przetrwanie.

Reklama

Kibice domagali się zwrotu w tym kierunku, gdy pracę tracił wspomniany Michniewicz. Duża grupa fanów reprezentacji Polski nie czuła satysfakcji po tym, jak wymęczyliśmy na mundialu remis z Meksykiem i wybłagaliśmy u Argentyńczyków porażkę tylk0 0:2. Można zatem powiedzieć, że Michał Probierz odpowiedział na oczekiwania publiczności. Czy Szkoci mogli nam wczoraj wpakować więcej niż dwie bramki? Mogli. Ale my też wykreowaliśmy sobie co najmniej pięć świetnych okazji. A gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Na razie kadra jest na etapie uwalniania ofensywnego potencjału. Na kolejne elementy taktycznej układanki przyjdzie czas.

Trzeba zwolnić Probierza, bo zrobił w kadrze ogromny bałagan.

Tylko ileż można czekać na efekty tej “przebudowy”, o której selekcjoner tak często mówi, właściwie niezależnie od tego, jakie pytanie mu akurat zadano. Śpiewka jest identyczna: budujemy, zmieniamy się, rozwijamy się, kroczymy w dobrą stronę. Tymczasem w kadrze panuje permanentny chaos. Michał Probierz żongluje nazwiskami, zwłaszcza w środku pola i formacji obronnej. Zespołowi brakuje kręgosłupa, który tworzyliby bramkarz, obrońcy i defensywny pomocnik. Jasne, kombinacje są nieuniknione, lecz w końcu trzeba zamknąć etap eksperymentów i zdecydować się na jakieś w miarę stabilne zestawienie. Jednak u Probierza o jakiejkolwiek stabilizacji nie ma mowy. Przykład pierwszy z brzegu – Taras Romanczuk w aurze sensacji wraca do kadry wiosną, otrzymuje z miejsca ważną funkcję w zespole, potem znika, by później znowu się pojawić na zgrupowaniu i ponownie wylądować w podstawowym składzie. O co tu chodzi?

I znowu blamaż. Michał Probierz nie potrafi poukładać defensywy

Po porażce ze Szkocją trener Biało-Czerwonych wspominał zresztą z żalem, że kontuzja pomocnika Jagiellonii utrudniła mu życie. Więc nagle nieobecność Romanczuka jest wielkim problemem dla reprezentacji, tak? Podobna historia z Bartoszem Bereszyńskim – Probierz całymi miesiącami trzymał go z dala od wyjściowej jedenastki, lecz nagle zmienił zdanie, a następnie rozpaczał nad kontuzją “Beresia”, która rzekomo pokrzyżowała mu plany. Z kolei Tymoteusz Puchacz zdawał się na zgrupowaniach pełnić wyłącznie rolę grupowego śmieszka. I co robi Probierz? Wpuszcza Puchacza na murawę w arcyważnym spotkaniu ze Szkotami.

Pomieszanie z poplątaniem, nie ma w tych wszystkich posunięciach żadnej myśli przewodniej. A tłumaczenia selekcjonera jeszcze bardziej gmatwają odbiór sytuacji. Probierz uskarża się na przykład, że polscy piłkarze muszą wreszcie zacząć grać regularnie w swoich klubach. Tylko skąd w takim razie tak wiele szans dla Modera, który w Brighton traktowany jest obecnie niczym piąte koło u wozu? Szkoleniowiec polskiej ekipy na każdym kroku sam sobie zaprzecza.

Trzeba zostawić Probierza, bo za często zmieniamy trenerów.

To argument, który bardzo często pojawia się w dyskusjach na temat przyszłości Michała Probierza, choć nie dotyczy on bezpośrednio samego trenera. Po prostu na przestrzeni ostatnich lat tak często wymienialiśmy selekcjonerów, że kolejna rewolucja na ławce trenerskiej musi powodować, że po plecach przebiega zimny dreszcz przerażenia. Tym bardziej że następcę dla Probierza wybierałby po raz kolejny Cezary Kulesza, a do jego kompetencji w tym temacie trudno mieć zaufanie. No więc jaki ten Probierz jest, taki jest, ale jest – otrzaskał się w roli selekcjonera, zebrał ten mityczny “materiał do analizy”, niech sobie w spokoju pracuje.

Nie zaczynajmy od zera. Nie rozkręcajmy znowu karuzeli nazwisk potencjalnych kandydatów na następcę Probierza.

Trzeba zwolnić Probierza, bo nie umie wykorzystać Lewandowskiego.

Tutaj nie ma się co rozwodzić, wystarczą liczby. Robert Lewandowski za kadencji Michała Probierza albo nie gra w ogóle, bo doskwierają mu mniej lub bardziej poważne kontuzje, albo prezentuje się najwyżej przeciętnie, jak na swoje możliwości rzecz jasna. Wprawdzie “Lewy” wciąż należy do ścisłego grona najlepszych snajperów na Starym Kontynencie, lecz w rozgrywkach międzypaństwowych ewidentnie się zaciął, nie licząc trafień z rzutów karnych. Z jedenastu metrów udało mu się pokonać bramkarzy Szkocji i Francji, zapisał też na swoim koncie gola w towarzyskim spotkaniu z Łotwą. I tyle. Cieniuteńki dorobek.

Niewykluczone, że przed Lewandowskim ostatnia eliminacyjna kampania w karierze. Naprawdę głupio by było ją zmarnować.

Trzeba zostawić Probierza, bo piłkarze go popierają.

No ale kadra nie kręci się przecież tylko wokół Lewandowskiego, a pozostali reprezentanci Polski bardzo ochoczo powtarzają ulubione hasła selekcjonera. Michał Probierz odbudował atmosferę w zespole po katastrofalnej kadencji Fernando Santosa, wprowadził dużo ożywienia swoimi niespodziewanymi powołaniami.

Wydaje się, że zawodnicy wierzą w jego projekt i dostrzegają światełko w tunelu.

Zieliński podziwia Cristiano Ronaldo. Niestety – również na boisku

Czuję niedosyt. Na pewno zasługiwaliśmy na więcej. Stworzyliśmy tyle sytuacji, że powinniśmy wygrać to spotkanie – mówił Piotr Zieliński po porażce ze Szkocją. – W przyszłym roku czekają nas bardzo ważne mecze. Myślę, że będziemy gotowi i będziemy zdobywać punkty. […] Uważam, że jeśli ktoś troszkę zna się na piłce, to widzi, że nasza gra wygląda lepiej. Stwarzamy sytuacje, trzeba je tylko zamieniać na bramki. Gdyby tak było, rozmawialibyśmy teraz w innych humorach. 

Trzeba zwolnić Probierza, bo w ogóle nie należało go zatrudniać.

Można też odwołać się do argumentów – że to tak ujmiemy – fundamentalnych. Tak jak to uczynił niedawno w naszym programie Wojciech Jagoda, który stwierdził, że Michał Probierz nigdy nie powinien był otrzymać posady selekcjonera seniorskiej reprezentacji Polski, a jego kadencja to tylko kolejny wygłup prezesa Cezarego Kuleszy. I rzeczywiście, pewnie w żadnym topowy polskim klubie w 2023 roku Probierza by po prostu nie zatrudniono. Jaki jest zatem sens trzymania go w kadrze? W miarę przyzwoicie sprawdził się jako strażak, wyciągnął zespół z najgłębszej zapaści, chwała mu za to, ale teraz czas na szkoleniowca o bogatszym warsztacie.

Trzeba zostawić Probierza, bo nam już nic nie pomoże.

A może jest tak, że z pustego to i Salomon nie naleje? Reprezentacja Polski na przestrzeni ostatnich lat po prostu sprzeciętniała. Na palcach jednej ręki można policzyć zawodników, którzy są wiodącymi postaciami topowych europejskich klubów. Przecież kolejny selekcjoner nic w tej kwestii nie zmieni. Nie wyczaruje nowych piłkarzy.  Może ewentualnie narobić więcej zamieszania. Zwłaszcza, gdyby prezes Cezary Kulesza ponownie zwrócić się w stronę opcji zagranicznej – nieszczęście gotowe.

***

I co, które argumenty są dla was bardziej przekonujące? Należy pogonić Probierza czy dać mu w spokoju pracować dalej?

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. FotoPyk

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Policzyliśmy wszystkie “gdyby” reprezentacji Polski. Efekt: wicemistrzostwo Europy, awans w Lidze Narodów

Paweł Paczul
3
Policzyliśmy wszystkie “gdyby” reprezentacji Polski. Efekt: wicemistrzostwo Europy, awans w Lidze Narodów
Liga Narodów

Staliśmy nad przepaścią i zrobiliśmy krok do przodu. Spadliśmy tam, gdzie nasze miejsce

Szymon Piórek
14
Staliśmy nad przepaścią i zrobiliśmy krok do przodu. Spadliśmy tam, gdzie nasze miejsce

Liga Narodów

Piłka nożna

Policzyliśmy wszystkie “gdyby” reprezentacji Polski. Efekt: wicemistrzostwo Europy, awans w Lidze Narodów

Paweł Paczul
3
Policzyliśmy wszystkie “gdyby” reprezentacji Polski. Efekt: wicemistrzostwo Europy, awans w Lidze Narodów
Liga Narodów

Staliśmy nad przepaścią i zrobiliśmy krok do przodu. Spadliśmy tam, gdzie nasze miejsce

Szymon Piórek
14
Staliśmy nad przepaścią i zrobiliśmy krok do przodu. Spadliśmy tam, gdzie nasze miejsce

Komentarze

34 komentarzy

Loading...