Piątkowy mecz Rumunii z Kosowem został przerwany w doliczonym czasie gry. Na stadionie w Bukareszcie doszło do awantury z udziałem piłkarzy obu drużyn. Goście uważali, że zostali sprowokowani przez kibiców gospodarzy. Tymczasem rumuńska federacja wydała komunikat, w którym oskarża reprezentantów Kosowa o celowe doprowadzenie do przedwczesnego zakończenia spotkania.
Reprezentacje Rumunii i Kosowa mierzyły się w ramach dywizji C Ligi Narodów. Po czterech kolejkach gospodarze mieli 12 punktów (o trzy więcej od gości), dzięki czemu plasowali się w tabeli na pozycji lidera. W związku z tym podopieczni Franco Fody, by wciąż marzyć o wygraniu grupy, potrzebowali w Bukareszcie zwycięstwa.
Rumuni uważają, że właśnie niekorzystny dla gości wynik (0:0) był powodem scen, do których doszło w doliczonym czasie gry.
🇷🇴🇷🇸 Kosovo players start chimping out and leave the field before the match ends as Romanian fans start chanting „Serbia, Serbia, Serbia!” pic.twitter.com/2gvH53y8qA
— Daily Romania (@daily_romania) November 15, 2024
Gospodarze przypominają incydent, do którego doszło w trakcie kwalifikacji do Euro 2024. Wówczas reprezentanci Kosowa również gościli w Bukareszcie i także doszło do przerwania meczu z powodu okrzyków nawiązujących do Serbii. Piłkarze obu drużyn wrócili jednak na boisko, czego goście – zdaniem Rumunów – mogli żałować, ponieważ przegrali.
„Rumuńska Federacja Piłkarska (FRF) wyraża głębokie rozczarowanie zachowaniem delegacji Kosowa i jej zawodników podczas ostatniego meczu Ligi Narodów. Uważamy, że oskarżenia wystosowane przez stronę Kosowa są bezpodstawne i stanowczo wierzymy, że ich działania były zaplanowane” – czytamy w oficjalnym komunikacie związku.
Dalsza część oświadczenia: „Podczas meczu nie padły żadne rasistowskie okrzyki. Ani razu nie padła również fraza ’Kosowo to Serbia’. Ponadto pragniemy przypomnieć o decyzji Komisji Dyscyplinarnej UEFA w sprawie podobnego incydentu podczas ubiegłorocznego meczu, podczas którego Kosowo zachowało się w ten sam sposób. W decyzji wyraźnie podkreślono, że hasła ’Kosowo to Serbia’ nie można klasyfikować jako rasistowskiego, a zatem nie może ono skutkować wszczęciem trzyetapowej procedury. Ten punkt został powtórzony przez delegata UEFA podczas spotkania technicznego przed ostatnim meczem.
Uważamy za godne ubolewania, że przeciwnik zdecydował się opuścić boisko i udać do szatni zaledwie na dwie minuty przed ostatnim gwizdkiem, biorąc pod uwagę, że wynik nie był dla niego korzystny. Takie działanie świadczy o braku szacunku do sportu i całkowitym lekceważeniu zasad fair play”.
Rumuni oczekują, że to Kosowo zostanie ukarane przez UEFA.
„Biorąc jednak pod uwagę odmowę dokończenia meczu na boisku i wejście drużyny do szatni bez zgody sędziego, możliwe jest tylko jedno rozwiązanie, zgodne z zasadami gry” – podsumowuje komunikat federacja.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Polska kadra stała się memem. A nie jest tak słaba, jak pokazuje sam wynik [KOMENTARZ]
- I znowu blamaż. Michał Probierz nie potrafi poukładać defensywy
- Zespół spuszczonej głowy
- Trela: Załatany bok, rozszczelniony środek. Gra Polski tym razem lepsza niż wynik
- Skandal! Gracz Mławianki uderzony przez kibica. „Nie czujemy się winni” [WIDEO]
Fot. Newspix