To była konferencja prasowa przez wielkie „K” i równie wielkie „P”. Selekcjoner reprezentacji Polski odpowiadał na pytania dziennikarzy i krytykę, naturalną zresztą po wysokiej porażce 1:5 z Portugalią. Michał Probierz starał się wytłumaczyć kilka palących kwestii – od spodenek Bułki aż po beznadziejną reakcję zespołu na kolejne gole rywali. Była też odpowiedź na zarzuty o nerwowe reakcje na niektóre pytania i tezy.
– Ten mecz zburzył nam już sam początek, gdy okazało się, że Sebastian Szymański ma problem mięśniowy, nie chcieliśmy ryzykować. Kolejnym problemem była kolejna kontuzja, Bartka Bereszyńskiego – to zmieniło nasze podejście do meczu. A potem jeszcze uraz Janka Bednarka, po której szybko podjęliśmy decyzję o zmianie w przerwie – mówił selekcjoner. – Także z tych powodów zmieniliśmy w drugiej połowie ustawienie, myślałem już o meczu ze Szkocją – tłumaczył Probierz.
– Chciałbym też pochwalić Tarasa Romanczuka, który walczył w tym spotkaniu do końca i to pomimo kontuzji – dodał trener.
Polska myśl szkoleniowa. Probierz o stylu gry
Michał Probierz został też jednak zapytany o styl gry reprezentacji Polski, która traci dużo goli: – Dopasowujemy grupę zawodników do zespołu. W ostatnim czasie gramy z dobrymi zespołami. Spotykam wielu kibiców, którzy twierdzą, że wolą efektownym styl gry i wiarę w to, że możemy powalczyć z każdym. Wielu zawodników gra też w takim ustawieniu jak nasze i nasi piłkarze podkreślają, że to w nim czują się najlepiej – mówił selekcjoner naszej kadry narodowej. – Zwrócę też uwagę, że najgorzej wyglądaliśmy z Portugalią wtedy, gdy graliśmy czwórką obrońców – dodał Michał Probierz.
– To też nie jest tak, że my mówimy zawodnikom, żeby grali na „hurra” i to jest nasz pomysł na mecz. Wiele osób mówi, że jestem uparty w kwestii systemu gry. Nie, ja jestem od tego, żeby zawodników dobrze wpasować w drużynę. Pracuję jako trener od 25 lat i ciągle mam w głowie znaki zapytania, stale zastanawiam się, co zmienić, co i jak ulepszyć. Ostatnie osiem spotkań naprawdę graliśmy z topowymi zespołami. Jeśli mamy się rozwijać, to musimy z nimi grać, a kluczowi zawodnicy muszą występować regularnie w swoich klubach – tłumaczył dalej selekcjoner naszej kadry.
Plaga kontuzji w meczu z Portugalią zmusiła trenera do sięgnięcia po jeszcze jednego zawodnika. – Mateusz Wieteska już parę razy był z nami na zgrupowaniach, więc wie, jak gramy. Zwracam uwagę, że kontuzjowany Bartosz Bereszyński mógłby też zagrać w trójce obrońców, a i on nam ostatecznie wypadł. Dlatego też był nam potrzebny dodatkowy piłkarz do formacji defensywnej.
Oblężona twierdza? Probierz stanowczo odpowiada
W trakcie konferencji pojawiła się również teza, na którą Michał Probierz zareagował bardzo stanowczo. Trener odpowiedział jednemu z dziennikarzy, że wcale nie występuje u niego syndrom oblężonej twierdzy i nie zachowuje się w sposób nerwowy: – Kiedy ja byłem nerwowy? Ja nie jestem nerwowy, rozmawiam z każdym. Nie zamykam się na dziennikarzy. Odpowiadam na każde pytanie, które pada – mówił szkoleniowiec. – Szanuję każdą opinię, ale opowieści o moim syndromie oblężonej twierdzy to zwykłe mity – podsumował.
I znowu blamaż. Michał Probierz nie potrafi poukładać defensywy [CZYTAJ]
– Jako drużyna jesteśmy na dobre i na złe. Każdy w zespole ma prawo popełnić błąd, tak jak Łukasz Gawrjołek – okazał wsparcie team managerowi reprezentacji Polski Michał Probierz. Wszystko oczywiście w sprawie niezgłoszenia Karola Świderskiego w protokole meczowym przed spotkaniem z Portugalią.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
- Polska kadra stała się memem. A nie jest tak słaba, jak pokazuje sam wynik [KOMENTARZ]
- Zespół spuszczonej głowy
- Trela: Załatany bok, rozszczelniony środek. Gra Polski tym razem lepsza niż wynik
Fot. Newspix