Reklama

Pożegnanie z Boenischem i Sousą, kapitan Piotr i Glik. Mecze o punkty bez „Lewego”

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

15 listopada 2024, 09:15 • 8 min czytania 1 komentarz

Od kilku dni wiadomo, że Robert Lewandowski nie wystąpi w reprezentacji Polski podczas listopadowego zgrupowania. Meczów, w których kapitana kadry brakuje, zrobiło się w ostatnich latach całkiem dużo. W tych o punkty doszło do kilku ważnych wydarzeń w dziejach naszej drużyny narodowej. Warto je zatem przypomnieć.

Pożegnanie z Boenischem i Sousą, kapitan Piotr i Glik. Mecze o punkty bez „Lewego”

Roberta Lewandowskiego zabraknie w meczach z Portugalią i Szkocją. Będą to odpowiednio spotkania numer jedenaście i dwanaście, które polska kadra rozegra bez swojego kapitana od momentu jego debiutu we wrześniu 2008 roku.

Mecze o punkty reprezentacji Polski bez Roberta Lewandowskiego:

  • El. MŚ: San Marino 5:1 – 10.09.2013
  • Liga Narodów: Portugalia 1:1 – 20.11.2018
  • Liga Narodów: Holandia 0:1 – 04.09.2020
  • Liga Narodów: Bośnia i Hercegowina 2:1 – 07.09.2020
  • El. MŚ: Anglia 1:2 – 31.03.2021
  • El. MŚ: Węgry 1:2 – 15.11.2021
  • Liga Narodów: Holandia 2:2 – 11.06.2022
  • El. ME: Wyspy Owcze 2:0 – 12.10.2023El. ME: Mołdawia 1:1 – 15.10.2023
  • Euro 2024: Holandia 1:2 – 16.06.2024

Wstyd Boruca i pożegnanie z Boenischem

Wszystko zaczęło się w 2013 roku, czyli pięć lat po debiucie Lewandowskiego z orzełkiem na piersi. Podczas wrześniowego zgrupowania ekipa Waldemara Fornalika najpierw zmierzyła się z Czarnogórą, a następnie z San Marino. Pierwszy mecz u siebie zakończył się remisem 1:1 z ekipą z Bałkanów, a jedynego gola strzelił „Lewy”. Spotkanie okupił jednak stłuczeniem kolana i na San Marino Fornalik go nie wystawił. Postawił natomiast na Pawła Brożka, lecz pomimo że z tak przeciętnym rywalem nie strzelił gola, to antybohaterem był ktoś inny.

To Sebastian Boenisch nie upilnował w polu karnym Alessandro Della Valle, który po strzale głową pokonał Artura Boruca. Golkiper m.in. Celticu, Southampton czy Legii Warszawa nie ukrywał zdenerwowania tym faktem.

To prawda – odpowiedział na pytanie, czy jest najbardziej wkurzonym piłkarzem reprezentacji Polski po meczu z San Marino, po czym dodał. – Niechlubnie zapisałem się w historii polskiego futbolu. San Marino strzeliło mi gola. Nie chce mi się już o tym mówić, co było w szatni. Przed meczem zwracałem uwagę, że to będzie duży wstyd, jeśli stracimy bramkę. Tak, wstydzę się tego, bo to nie jest powód do dumy.

Reklama

Artur Boruc na zawsze zapamięta straconego gola z San Marino. 

Pomimo wygranej 5:1 z San Marino i strzelonego gola przez Boenischa, dla naturalizowanego obrońcy był to ostatni mecz z orzełkiem na piersi. Miesiąc później pracę stracił Fornalik.

Milik zaskoczył Portugalię

Przez kolejne pięć lat, czyli całą kadencję Adama Nawałki Lewandowski nie opuścił żadnego meczu o punkty, co również jest warte podkreślenia. Na kolejną absencję kapitana czekaliśmy aż do listopada 2018 roku. Tuż po tym, jak w sparingu z Czechami prezes Zbigniew Boniek wręczył „Lewemu” okolicznościową paterę za rozegraniu stu meczów w narodowych barwach, napastnik doznał kontuzji. Najpierw jednak zmarnował doskonałą okazję, pudłując strzał z czterech metrów do pustej bramki.

W starciu z Portugalią Lewandowski już nie zagrał, ale Polacy i tak zdołali urwać punkt faworyzowanemu rywalowi w wyjazdowym spotkaniu. Bohaterem Biało-czerwonych został Arkadiusz Milik, który najpierw wywalczył karnego, a później sam go wykorzystał. Jak się później okazało, to starcie było przedsmakiem udanych eliminacji mistrzostw Europy pod wodzą Jerzego Brzęczka.

Kapitan i strzelec Glik

W 2020 roku Lewandowskiego zabrakło na całym wrześniowym zgrupowaniu. Polacy zmierzyli się wtedy z Holandią oraz Bośnią i Hercegowiną. Po raz drugi opaskę kapitańską w meczach o punkty otrzymał Kamil Glik. 32-letni już wtedy obrońca Benevento powoli schodził z najwyższego poziomu, ale kadrze dawał zawsze wszystko, co miał. Tak było i wtedy.

Reklama

W parze z Janem Bednarkiem długo stawiali zaciekły opór Holendrom. Łącznie w meczu Glik wykonał osiem wybić piłki, zablokował dwa strzały, zaliczył trzy przechwyty i odbiór. Zarobił też żółtą kartkę, ale i tak Wojciech Szczęsny raz skapitulował, dlatego to Oranje cieszyli się z wygranej. Ważniejszy dla grupowych losów pozostawał jednak mecz z Bośnią i Hercegowiną. Bez Lewandowskiego nie wiadomo było, kto weźmie odpowiedzialność za strzelanie goli. Tak samo jak opaskę, tak i tę rolę wziął na siebie Glik.

Obrońca wyrównał stan rywalizacji na 1:1 po dośrodkowaniu Kamila Grosickiego z rzutu rożnego. Później „Grosik” dołożył jeszcze swoje trafienie i Polacy mogli się cieszyć z wygranej. Dla Glika był to natomiast ostatni gol w narodowych barwach, bo ciężko przypuszczać, że jeszcze w nich zagra.

Jak na kapitana przystało Kamil Glik z Bośnią i Hercegowiną nie tylko solidnie bronił, ale również wziął odpowiedzialność za strzelanie goli, gdy wynik był niekorzystny.

Przebłysk Modera

To właśnie w 2020 roku rozpoczęła się rokroczna nieobecność Lewandowskiego w co najmniej jednym meczu reprezentacji Polski o punkty. W kolejnym zabrakło napastnika w starciu z Anglią. Nic nieznaczące spotkanie z Andorą okupił bolesną kontuzją, która mogła pozbawić go rekordu Gerda Mullera w liczbie strzelonych goli w jednym sezonie Bundesligi. Nic takie się nie stało i tak historia dla „Lewego” skończyła się happy-endem, w przeciwieństwie do losów reprezentacji z Synami Albionu.

W trzecim meczu pod wodzą Paulo Sousy Polacy znowu wyszli na rywali z otwartą przyłbicą. Na Wembley skrzydeł naszym nie podciął nawet szybko strzelony gol przez Harry’ego Kane’a z rzutu karnego. Biało-czerwoni podnieśli się w drugiej połowie. Stawiający dopiero pierwsze poważne kroki w kadrze Jakub Moder udowodnił, że może być jej realnym wzmocnieniem – ten czar prysł rok później, gdy zerwał więzadła krzyżowe. Pomocnik popisał się efektownym odbiorem piłki, po którym zdobył wyrównującą bramkę. Gdy wydawało się, że Polacy urwą punkt Anglikom, w końcówce meczu o zwycięstwie miejscowych przesądził Harry Maguire i Biało-czerwoni musieli obejść się smakiem. Jest to jak dotąd jedyny gol Modera w starciu o punkty.

Pożegnanie Sousy i pięknej passy na Narodowym

Pomimo porażki z Synami Albionu, Polacy zapewnili sobie drugie miejsce w grupie. Pozycji w barażach byli już pewni przed ostatnim meczem, dlatego selekcjoner Paulo Sousa dał wolne Lewandowskiemu w starciu z Węgrami. Wywołało to ogromny skandal, bo „Lewy” zamiast pomóc kadrze w rozstawieniu do baraży o mundial, bawił się na urodzinach Rafała Brzoski. Sousa natomiast zwariował ze zmianami i oprócz napastnika do gry w podstawowym składzie nie wystawił jeszcze Kamila Glika, Piotra Zielińskiego, a Grzegorz Krychowiak pauzował za kartki. Skończyło się fatalnie pod wieloma względami.

Po pierwsze kadra przegrała pierwszy mecz na Stadionie Narodowym od ponad siedmiu lat. Z tego powodu polskich piłkarzy żegnały gwizdy, czego w Warszawie dawno nie było.

Po drugie przegrany mecz z Węgrami nie miał może wpływu na grupową tabelę, ale układ rozstawienia przed barażami już tak. Z tego powodu trafiliśmy na faworyzowanych Rosjan i Szwedów, a nie np. na Macedonię Północną.

Po trzecie pojawiło się coraz więcej głosów zachęcających Cezarego Kuleszę do zwolnienia Paulo Sousy. Prezes PZPN nie ugiął się nim, zasłaniając się kontraktem, ale starcie z Węgrami i tak było ostatnim dla Portugalczyka w roli selekcjonera naszej kadry. Kilka tygodni później wymigał się od dalszej pracy, przyjmując ofertę od Flamengo, zostawiając Polskę w fatalnym położeniu przed barażami.

Po czwarte nieobecność Lewandowskiego miała dalsze reperkusje. Napastnik wydał nawet specjalne oświadczenie, które było niczym innym jak PR-owym bełkotem, czym nie zyskał nowych fanów.

Żałuję, że nie mogłem pomóc drużynie na boisku, ale dzisiaj musimy skupić się na przyszłości, bo jeszcze niczego nie przegraliśmy. Stać nas na to, aby wygrać w barażach. Mamy pełne wsparcie i doskonałe warunki zapewniane podczas zgrupowań przez PZPN. Mamy motywację i ambicję. Rozumiem złość i rozgoryczenie kibiców i jako kapitan mogę ich tylko przeprosić oraz zapewnić, że zrobimy wszystko, aby awansować – napisał Lewandowski, który na tej nieobecności stracił najwięcej.

Robert Lewandowski i Paulo Sousa mecz z Węgrami sobie idealnie zaplanowali. Plany wzięły jednak szybko w łeb. Nikt się jednak nie spodziewał, że sprawy przybiorą taki bieg dla reprezentacji Polski.

Jedyny gol Casha

Baraże udało się przebrnąć z Czesławem Michniewiczem na ławce. I to on przygotowywał drużynę do mundialu w Katarze. Jednym z etapów tychże przygotowań było długie, czerwcowe zgrupowanie do meczów Ligi Narodów. W jednym spotkaniu selekcjoner dał odpocząć Lewandowskiemu. Jak się później okazało, z Holandią Polacy zagrali najlepsze piłkarsko 50 minut w całej kadencji Michniewicza. Nie wystarczyło to jednak do wygranej.

Kapitanem w tym meczu był Grzegorz Krychowiak – jedyny raz w meczu o punkty. Liderem na boisku pozostawał natomiast Piotr Zieliński. Ówczesny pomocnik Napoli dyrygował grą z kontrataku. Sam strzelił drugiego gola na początku drugiej połowy. Wcześniej swoje debiutanckie i jak dotąd jedyne trafienie zaliczył Matty Cash. Dwubramkowe prowadzenie nie wystarczyło jednak do pokonania Holandii, a i tak mieliśmy dużo szczęścia, że tego starcia nie przegraliśmy.

50 minut pięknej gry zamieniło się w ofiarną obronę, która miała być zwiastunem tego, co oglądaliśmy podczas mundialu w Katarze.

Piotr kapitan i jedyny raz na wielkim turnieju

I tak dobrnęliśmy do czasów najbardziej aktualnych, bo absencja Lewandowskiego podczas październikowego zgrupowania w zeszłym roku, rezonuje do dziś. Wszystko dlatego, że odpowiedzialność, również w postaci opaski kapitańskiej, spadła na Piotra Zielińskiego, a pomocnik świetnie się z niej wywiązuje. Co prawda zwycięstwo 2:0 z Wyspami Owczymi i remis 1:1 z Mołdawią wielkiej chluby naszej reprezentacji nie przynoszą, ale „Zielek” udowodnił, że w erze po Lewandowskim to on weźmie odpowiedzialność za kadrę.

Już wcześniej udowadniał, że piłkarską jest w stanie dźwignąć reprezentację. Do tego coraz częściej zabierał głos w mediach na kluczowe dla drużyny narodowej tematy. Nie bał się mówić wprost, co myśli o naszej słabej grze. Wytykał nasze błędy, ale też oczekiwał poprawy i dawał sygnały, że zmiany już następują.

Przez lata Piotr Zieliński dorastał do opaski, ale dziś to kapitan pełną gębę i to on przejmie schedę po Lewandowskim.

Jak się później okazało, październikowe zgrupowanie było odpowiednim przetarciem przed Euro 2024. Z powodu kontuzji Lewandowski nie mógł wystąpić w spotkaniu otwarcia z Holandią. Do dziś pozostaje to jedyny mecz na wielkim turnieju bez „Lewego”. Niemniej jednak odpowiedzialność za kadrę wziął Zieliński. To on asystował przy trafieniu Adama Buksy. Wielokrotnie szarpał w duecie z Kacprem Urbańskim. W tym meczu Polacy mieli realną szansę na sprawienie niespodzianki, ale jak bywało wielokrotnie wcześniej, zabrakło niewiele do korzystnego rezultatu.

Summa summarum bez Lewandowskiego wygraliśmy tylko trzy mecze o punkty i to z przeciętnymi rywalami: San Marino, Bośnią i Hercegowiną i Wyspami Owczymi. Cenne są również remisy z Holandią i Portugalią. Najwięcej odnieśliśmy jednak porażek. Pytanie, czy po listopadowym zgrupowaniu nadal utrzyma się ta tendencja, czy może poznamy, jakiegoś nowego bohatera kadry.

CZYTAJ WIĘCEJ:

Fot. Fotopyk

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Kolejny freak czy wielka szansa dla boksu? Kim jest Jake Paul?

Szymon Szczepanik
3
Kolejny freak czy wielka szansa dla boksu? Kim jest Jake Paul?

Piłka nożna

Boks

Kolejny freak czy wielka szansa dla boksu? Kim jest Jake Paul?

Szymon Szczepanik
3
Kolejny freak czy wielka szansa dla boksu? Kim jest Jake Paul?

Komentarze

1 komentarz

Loading...