Wisła Płock zbudowała niezły skład, zatrudniła ciekawego trenera, gra przyjemną piłkę i jest w czołówce tabeli. Zwykle w takich okolicznościach rośnie sympatia do klubu nawet u postronnych obserwatorów. Na Mazowszu jest jednak odwrotnie. Kibice, radni, działacze — wszyscy zrzucili się na negatywny PR i otoczkę wokół klubu. Na własne życzenie Nafciarzy słyszymy więc nie o świetnym zespole, lecz o milionach publicznych środków pompowanych w Wisłę; polityku śmiejącym się w twarz ligowym rywalom, a teraz też o kibicach, którzy postrzelili racą dziecko.
W Płocku na ligowym spotkaniu Wisły z Wisłą miało być bezpiecznie. Wszystko dlatego, że z dużą pieczołowitością pilnowano, żeby na stadion nie dostali się kibice z Krakowa, którzy według prezesa Piotra Sadczuka są zagrożeniem dla prostych sympatyków piłkarstwa. W tym celu zagięto nawet czasoprzestrzeń, bo Wisła Płock zdążyła poinformować, że nie przyjmie fanów drużyny gości, zanim:
- Wisła Kraków w ogóle wystąpiła o bilety na to spotkanie
- policja otrzymała zapytanie o opinię dotyczącą bezpieczeństwa, na której podstawie powinny zapadać takie decyzje
W całą operację zaplątano się do tego stopnia, że Nafciarze zablokowali nawet możliwość tworzenia nowych kont w systemie biletowym. Czyli, de facto, utrudnili zakup biletów na mecz nawet swoim kibicom. Wszystko, żeby tylko nikt z Krakowa nie zamienił przyjemnego, niedzielnego popołudnia w Płocku, w koszmar.
I wiecie co? Piotr Sadczuk słusznie ocenił, że kibice Wisły zagrażają bezpieczeństwu, ale źle zidentyfikował, o którą Wisłę chodzi. Pokaz fajerwerków w wykonaniu kibiców gospodarzy nie zakończył się zbyt dobrze. Ucierpieć miało dziecko trafione wystrzeloną racą.
Bandyci z Wisły Płock strzelali racami. Poparzyli twarz dziecka
Sprawa jest poważna i bardzo przykra. Kibice Wisły Płock podczas meczu z Wisłą Kraków zaprezentowali oprawę, której towarzyszyła pirotechnika. Porządne racowisko potrafi uświetnić spotkanie i to, co przygotowali fani, ale w tym przypadku już w przeszłości dały o sobie znać pewne problemy techniczne. To znaczy: odpalający fajerwerki nie wyglądają na orłów przedmiotów ścisłych, bo już podczas otwarcia stadionu i meczu z Polonią Warszawa, wystrzelili je prosto w dach nad swoimi głowami.
A jeszcze przy okazji @jakubbialek … Tam się nie uczą na błędach…Możnaby rzec prezes multirecydywa.😮💨Strach pomyśleć jak wygląda Sylwester w Płocku😳🤔
Dziękuję autorowi za udostępnienie filmiku😉
#ChoryNaTrzyKolory 🔵⚪️🔴 https://t.co/hTgYEEgtxD pic.twitter.com/Y8WumALert— Łysy po krakowsku (@Lysypokrakowsku) October 27, 2024
Tym razem jednak było gorzej. Znacznie gorzej. W pewnym momencie wystrzelone z prowizorycznych rakietnic fajerwerki zaczęły śmigać nad boiskiem. Trener Mariusz Misiura uratował się o włos, pocisk przemknął tuż obok miejsca, w którym jeszcze przed chwilą stał. Ludzie zgromadzeni na trybunie na prostej nie mieli tyle szczęścia. W „TVP Sport” znajdziemy relację świadka, który twierdzi, że w wyniku trafienia racą doszło do poparzenia twarzy u jednego z dzieci.
– Widzieliśmy sytuację bardzo dobrze. Ze stadionu uciekały dwie osoby dorosłe i jedno dziecko. Wyglądało na to, że dziecko ma poparzoną twarz. Wprost ze stadionu udały się do szpitala.
Tu należy się errata. Gdy poprosiliśmy Wisłę Płock o komentarz, odmówiono nam go, tłumacząc, że wkrótce klub opublikuje oświadczenie w tym temacie. Udało się to zrobić dwa dni po zajściu. Nafciarze potwierdzili, że dziecko ucierpiało, aczkolwiek “nie wymagało leczenia szpitalnego”. Pomocy udzielono mu na miejscu.
– Kilkuletni chłopiec w towarzystwie ojca skorzystał z pomocy lekarza w karetce pogotowia, ale służby medyczne stwierdziły, że nie odniósł obrażeń – czytamy w oświadczeniu. Mariusz Misiura, trener Wisły Płock, dodał, że racą trafiony został pracownik klubu.
Wracając, smutny efekt zabawy ogniem w wykonaniu bandytów w kominiarkach na stadionie nie zaskakuje. Nagrania z zajścia wyraźnie pokazują, że „pociski” śmigały wszędzie, rykoszetem trafiły także w murawę stadionu.
🤦♀️od dłuższego czasu powtarzam, że jest problem z nauczaniem fizyki/przedmiotów ścisłych w szkołach.
cc: @WislaPlockSA. pic.twitter.com/QjuKucWZCv
— Jaroslaw Krolewski (@jarokrolewski) October 28, 2024
Nie tylko celowanie do ludzi z czegoś takiego, ale nawet nieintencjonalny atak, powinny być karane nie zakazem stadionowym, lecz więzieniem. Nasze stadiony są już miejscem zdecydowanie bardziej bezpiecznym niż w przeszłości. Bijatyki, burdy, przerywane przez nie mecze — to dziś domena zachodu. Nie oznacza to jednak, że w Polsce nie można trafić na debila, który zrobi z ciebie kalekę, bo założył rajstopę na twarz i wydaje mu się, że gra w „Hooligans”.
Kibic Wisły Płock sugeruje, że atak był celowy
Cała sprawa ma jednak ciekawe, drugie dno. Otóż w sieci trafiliśmy na sugestię ze strony kibiców Wisły Płock, że atak… mógł być zamierzony. Sami nie ośmielilibyśmy się wyskoczyć z taką teorią spiskową, ale skoro stawiają ją sami zainteresowani, to chyba trzeba ją wziąć na poważnie i, przynajmniej, sprawdzić. Użytkownik podpisujący się jako Jacek Żabka, w dyskusji o tym, co poszło nie tak podczas odpalania rac, polecił przetłumaczyć treść transparentu wywieszonego przez kibiców.
Googlujemy więc, za radą Jacka. To część łacińskiej sentencji: milcz, jeśli chcesz żyć w spokoju. W oryginale chodzi o słuchaj, patrz, milcz, jeśli chcesz żyć w spokoju.
Łączymy więc kropki, za radą Jacka. Tak się składa, że Piotr Sadczuk, prezes Wisły Płock, nie tylko miotał się w zeznaniach dotyczących zamkniętego sektora, ale też dwukrotnie na przestrzeni ostatnich miesięcy zasugerował, że stoi za tym szeroko zakrojony spisek. Przypomnijmy najlepsze teksty i tłumaczenia z jego rozmowy z „TVP Sport” , jakby to był program „Uwaga! Pirat” na „TVN Turbo”:
„Doskonale sobie wszyscy zdają sprawę, dlaczego i czym to jest spowodowane. I tyle w tym temacie”.
„To są sprawy kibicowskie i nie dotyczą Wisły Płock zupełnie. Nie rozumiem więc, skąd taki szum. Ja mam związane ręce i nie mogę podjąć innej decyzji”.
„Ja jestem odpowiedzialny za przeprowadzenie imprezy masowej. I przesłanki mam takie, jak wszyscy prezesi i wszystkie kluby, z którymi Wisła Kraków grała na wyjeździe”.
Jaja z przepisów. Bojkotujemy Wisłę Kraków – i co nam zrobisz?
Nic dziwnego, że tym razem wywiadów udzielać nie chciał, ale za to wysprzęglił się na portalu „X”. Jego wypowiedź sugeruje, że ma naprawdę dużą wiedzę w temacie. Wiedzę, która wykracza poza wszystkie kłamstewka, fikołki i szukanie luk w przepisach, żeby tylko nie wpuszczać kibiców Wisły Kraków na mecze.
– Poważne tematy załatwia się poważnie. Po drugie – podpowiadam – ta sprawa jest do załatwienia w samym Krakowie, wśród kibiców Wisły Kraków, a raczej niewielkiej grupy. Myślę, że PZPN i wszystkie kluby oczekują dobrego gestu z waszej strony, by zakończyć bojkot. To pierwszy krok, który należy do Wisły Kraków. Bez tego nie ruszymy. Wszyscy chcemy normalności. Nie wpuszczanie kibiców na mecze to nic przyjemnego.
Czyżby więc Sadczuk za dużo gadał, więc w ramach kary postanowiono ostrzelać trybunę, na której siedział, racami? Byłby to jeden z najdurniejszych pomysłów, ale przypominamy: teksty o łączeniu kropek to nie nasze teorie spiskowe, lecz podpowiedzi faceta, który wygląda na dość zaangażowanego fana Nafciarzy.
Jak radny Michał Sosnowski ośmiesza Wisłę Płock
Mamy więc klub, którego prezes jest zastraszany przez kiboli. Nawet jeśli wystrzały w kierunku sektorów VIP nie były umyślne, to przecież Sadczuk między słowami stwierdzał w wywiadach, że ktoś — w domyśle: grupy kibicowskie — dyktują mu kogo wpuszczać na stadion, a kogo nie. Ten sam klub otrzymuje wielomilionowe wsparcie z miejskich pieniędzy, które sprawia, że w ligowej stawce przewyższa budżety prywatnych zespołów, nawet te, których właściciele słyną z hojności, jak w przypadku Bruk-Bet Termaliki Nieciecza.
Lokalny „Portal Płock” szacuje budżet Wisły na dwadzieścia trzy, może nawet dwadzieścia pięć milionów złotych. Według raportu „Grant Thornton” podobne przychody uzyskała w poprzednim sezonie Ekstraklasy Warta Poznań. Tak, przychody i budżet to nie to samo, ale chodzi o zmierzenie możliwości. Z naszych wyliczeń na podstawie danych z raportu wynika, że najniższy budżet płacowy w Ekstraklasie w poprzednim sezonie wyniósł 12,9 mln zł. Dwa kolejne oscylowały w granicach 15 mln zł. Obecny pasek wypłat w Wiśle Płock bez problemu tym liczbom dorówna.
Wszystko dlatego, że Płock przelewa klubowi ogromne kwoty. Poprzedniej jesieni: dziesięć milionów złotych w ramach „rekompensaty za spadek”. Wiosną nowe rozdanie: czternaście i pół miliona złotych na cały rok. Wisła znajduje się w gronie klubów, które pobierają największe wsparcie z miejskich funduszy. Dość powiedzieć, że Płock wspiera ją hojniej niż Białystok mistrzowską Jagiellonię. Najgorzej jednak, że firmują to takie persony jak radny Michał Sosnowski. Facet uzyskał zawrotne czterysta dwa głosy w wyborach, ale jego pyszałkowate wpisy poniosły się znacznie szerszym echem.
– Trwa IV Sesja Rady Miasta Płocka. Przesuwamy dziś 4 miliony złotych dla Wisły Płock. Dlaczego? Bo możemy i chcemy. Razem do Ekstraklasy! – postował na „X”, dodając, że „co chwilę kibice innych klubów, z innych miast próbują krytykować, w jaki sposób w Płocku (!) wydajemy pieniądze… płocczan. Nie lubimy tu takich socjalistów, którzy interesują się cudzymi pieniędzmi”.
Miasto Płock gwarantuje Wiśle ekstraklasowy budżet. Czy to wystarczy na Ekstraklasę?
Czterysta głosów oddanych na Sosnowskiego najwyraźniej sprawiło, że poczuł się w obowiązku do rozdzielania milionów zebranych od płockich podatników, a nawet ośmielił się traktować je jak jego własne. Radny, mocno zaangażowany w kibicowską działalność, chwalił zresztą oprawę na meczu z Wisłą Kraków, obśmiewając nieobecność kibiców gości. „Kariera” Sosnowskiego pełna jest zresztą absurdów z Wisłą Płock w tle. Zacytujmy tekst “Onetu” o tym, jak polityk zorganizował nagonkę na lokal, który nagle otrzymał ponad sto pięćdziesiąt negatywnych opinii od mieszkańców Płocka.
„Odpowiedź znalazła się na profilu samego Michała Sosnowskiego. Radny nie ma dwóch profili: prywatnego i publicznego, dlatego znaleziono wpis z 19 sierpnia, w którym polityk oskarża bar o złe traktowanie i wzywa znajomych do wystosowania negatywnych opinii. Oczywiście Sosnowski wcześniej dał restauracji najniższą ocenę. Sam radny tłumaczy wszystko tym, że chciał obejrzeć mecz Wisły Płock, lecz w żadnym innym barze nie było kanału, na którym było transmitowane spotkanie. Choć na początku wszystko przebiegało zgodnie z planem, dopóki nie zjawił się właściciela restauracji, który wyłączył telewizor. Nie widzi w tym nic złego, co zrobił. Natomiast oceny innych znajomych, którzy nawet nie odwiedzili baru komentuje jako zaufanie do jego własnej opinii. Chociaż radny zarzekał się, że nie chwalił swoich znajomych, na jego profilu pojawił się wpis, w którym dziękuje wszystkim za pomoc”.
Radny miasta Płock zachwala bazgranie po płotach
Sami widzicie, na jakim poziomie znajduje się człowiek, z którym mamy do czynienia. Człowiek tak zaangażowany w Wisłę Płock, że aż zadbał o to, żeby wystawić ją na pośmiewisko i zszargać jej wizerunek.
Kibice Wisły Płock zagrożeniem dla kibiców Wisły Płock
Wisła Płock uchodziła niegdyś za wzór dla marketingowców innych klubów. Pomysłowe akcje promowały niewielki — nie oszukujmy się — zespół i sprawiały, że mówiło się o nim z sympatią, nawet jeśli na boisku czy w gabinetach nie wszystko się spinało. Można zaryzykować tezę, że niewiele z tego zostało. To o tyle kuriozalne, że złą reklamę Wiśle robią jej własne działania, jej kibice, politycy z nią związani.
Wracając jednak do tematu wyjściowego: trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, jak duży wpływ ma miejscowa bandyterka na klub wspierany milionami z miasta? Skoro jego prezes pośrednio przyznaje, że jest zależny od kibiców w kwestii tego, kogo wpuszcza na mecz, skoro udaje im się wnosić wyrzutnie fajerwerków na stadion, muszą mieć do powiedzenia wiele. Pytanie, czy płoccy radni chcą i mogą się tym zająć, zanim następnym razem zaczną debatować o tym, czy Wisła zdoła przetrwać rok z zaledwie czternastomilionową pomocą?
Skoro cały Płock solidarnie zrzuca się na ekstraklasowe pensje piłkarzy, to rada miejska powinna zadbać o to, żeby każdy płocczanin mógł swobodnie i z przyjemnością przyjść na mecz Wisły. Czy może, skoro Nafciarze blokują rejestrację kont w systemie, żeby nie wpuszczać kibiców na mecze? Czy może, skoro dziecko opuszcza stadion z poparzoną twarzą, bo bandyci wnoszą na trybuny wyrzutnie rac?
Panie Sadczuk, niech pan następnym razem nie bredzi o względach bezpieczeństwa. Chyba że chciał pan zadbać o bezpieczeństwo kibiców z Krakowa, do których, z powodu pustego sektora, nikt strzelać nie mógł. Jeśli tak, to chylimy czoła, ale obawiamy się, że prawda leży gdzie indziej. Czy teraz znajdzie pan w sobie odwagę, żeby nie wpuszczać na stadion bandytów z Wisły, tyle że tej z Płocka?
WIĘCEJ O 1. LIDZE:
- Święty pilaw i skład z kartki właściciela. Przemysław Banaszak opowiada o Uzbekistanie
- Młodzież w kontrze. Stal Rzeszów zawstydza pierwszoligowych bogaczy
- Mały Red Bull Marcina Brosza. Czy potrzebujemy sukcesu Bruk-Bet Termaliki Nieciecza?
- Czy Ruch Chorzów przestał być fajny?
- Prześlij mi Słowaka. Transferowe migracje – skąd ściągamy obcokrajowców?
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix