W 2013 roku Artur Boruc wpuścił gola strzelonego z 91,9 metra. Trafienie Asmira Begovicia wylądowało w księdze rekordów Guinnessa, ale właśnie zostało wykreślone, dzięki bramce zdobytej z jeszcze większej odległości.
Był 2 listopada 2013 roku. Wybiła trzynasta sekunda starcia Stoke City z Southampton, gdy piłka wpadła do bramki, której powinien strzec Artur Boruc. Z gola cieszył się golkiper gospodarzy Asmir Begović. Nim futbolówka zatrzepotała w siatce, przeleciała 91,9 metra.
#GoalOfTheDay belongs to Asmir Begovic 😳 (Yes, you read that right)@asmir1 pic.twitter.com/PBpuY6iMXU
— Premier League (@premierleague) May 20, 2018
– Nie chcę dłużej pamiętać tego zdarzenia – komentował po meczu polski bramkarz. – Za puszczenie tego gola winię wiatr. Chciałbym przeprosić kibiców i moich kolegów. Co mam więcej powiedzieć? Stało się to, co się stało. Obiecuję, że odzyskam kiedyś te dwa punkty.
Jednak pamięć o tym zdarzeniu przez lata pielęgnowana była w księdze rekordów Guinnessa, gdzie gol Begovicia został wpisany jako strzelony z największej odległości w historii. Na szczęście dla Boruca z rekordami bywa tak, że mogą zostać pobite. Dokonał tego golkiper Newport County Tom King.
W styczniu 2021 roku Newport mierzyło się z Cheltenham Town. Walijski bramkarz zdobył bramkę z odległości 96,01 metra i tym samym o ponad cztery metry pobił Begovicia. Jednocześnie golkiper Cheltenham Joshua Griffiths mógł przekonać się, co osiem lat wcześniej czuł Boruc.
😦😦😦
Newport County goalkeeper Tom King scored directly from his own enormous goal kick this evening to help his side draw with Cheltenham Town! pic.twitter.com/lEOz4VSi2i
— Sky Sports (@SkySports) January 19, 2021
Po ponad trzech latach gol został oficjalnie wpisany do słynnej księgi rekordów.
– Jestem oczywiście absolutnie zachwycony. To jest coś, co zdarza się raz w życiu. Nie zrobiłem tego celowo, ale jestem szczęśliwy. Będę musiał wysłać Begoviciowi wiadomość z wyrazami współczucia, że odebrałem mu rekord gola z najdłuższej odległości. Nigdy nawet nie marzyłem o tym, że znajdę się w książkach – stwierdził King, którego nazwisko można obecnie znaleźć nie tylko w księdze rekordów Guinnessa, ale i w kadrze Wolverhampton.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Piłkarze są odrażająco brudni i źli. Cztery dni z życia Wissama Ben Yeddera
- Setki tysięcy w kampanii – tak. Pensje w klubie – nie. Jak polityk rządzi Karpatami Krosno
- Trela: Lokalne przebiegunowania. Gdy druga siła w mieście staje się pierwszą
- Śpieszmy się kochać Lewandowskiego [KOMENTARZ]
Fot. FotoPyK