Reklama

Rekord Guinnessa z udziałem Boruca zdetronizowany. Gol z 96 metrów [WIDEO]

Paweł Marszałkowski

Opracowanie:Paweł Marszałkowski

21 października 2024, 21:18 • 2 min czytania 3 komentarze

W 2013 roku Artur Boruc wpuścił gola strzelonego z 91,9 metra. Trafienie Asmira Begovicia wylądowało w księdze rekordów Guinnessa, ale właśnie zostało wykreślone, dzięki bramce zdobytej z jeszcze większej odległości.

Rekord Guinnessa z udziałem Boruca zdetronizowany. Gol z 96 metrów [WIDEO]

Był 2 listopada 2013 roku. Wybiła trzynasta sekunda starcia Stoke City z Southampton, gdy piłka wpadła do bramki, której powinien strzec Artur Boruc. Z gola cieszył się golkiper gospodarzy Asmir Begović. Nim futbolówka zatrzepotała w siatce, przeleciała 91,9 metra.

Nie chcę dłużej pamiętać tego zdarzenia – komentował po meczu polski bramkarz. – Za puszczenie tego gola winię wiatr. Chciałbym przeprosić kibiców i moich kolegów. Co mam więcej powiedzieć? Stało się to, co się stało. Obiecuję, że odzyskam kiedyś te dwa punkty.

Reklama

Jednak pamięć o tym zdarzeniu przez lata pielęgnowana była w księdze rekordów Guinnessa, gdzie gol Begovicia został wpisany jako strzelony z największej odległości w historii. Na szczęście dla Boruca z rekordami bywa tak, że mogą zostać pobite. Dokonał tego golkiper Newport County Tom King.

W styczniu 2021 roku Newport mierzyło się z Cheltenham Town. Walijski bramkarz zdobył bramkę z odległości 96,01 metra i tym samym o ponad cztery metry pobił Begovicia. Jednocześnie golkiper Cheltenham Joshua Griffiths mógł przekonać się, co osiem lat wcześniej czuł Boruc.

Po ponad trzech latach gol został oficjalnie wpisany do słynnej księgi rekordów.

Jestem oczywiście absolutnie zachwycony. To jest coś, co zdarza się raz w życiu. Nie zrobiłem tego celowo, ale jestem szczęśliwy. Będę musiał wysłać Begoviciowi wiadomość z wyrazami współczucia, że odebrałem mu rekord gola z najdłuższej odległości. Nigdy nawet nie marzyłem o tym, że znajdę się w książkach – stwierdził King, którego nazwisko można obecnie znaleźć nie tylko w księdze rekordów Guinnessa, ale i w kadrze Wolverhampton.

Reklama

WIĘCEJ NA WESZŁO: 

Fot. FotoPyK

Kaszub. Urodził się równo 44 lata po Franciszku Smudzie, co może oznaczać, że właśnie o nim myślał Adam Mickiewicz, pisząc słowa: „A imię jego czterdzieści i cztery”. Choć polskiego futbolu raczej nie zbawi, stara się pracować u podstaw. W ostatnich latach poznał zapach szatni, teraz spróbuje go opisać - przede wszystkim w reportażach i wywiadach (choć Orianą Fallaci nie jest). Piłkę traktuje jako pretekst do opowiedzenia czegoś więcej. Uzależniony od kawy i morza. Fan Marka Hłaski, Rafała Siemaszki, Giorgosa Lanthimosa i Emmy Stone. Pomiędzy meczami pisze smutne opowiadania i robi słabe filmy.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Komentarze

3 komentarze

Loading...