Jagiellonia Białystok niesamowicie cierpiała w pierwszej połowie meczu w Kopenhadze, ale po przerwie odwróciła losy spotkania i wygrała 2:1 po golu Czurlinowa w ostatniej akcji.
Nic dziwnego, że trener gospodarzy Jacob Neestrup na pomeczowej konferencji był potwornie rozczarowany wynikiem.
– Po prostu nie możemy przegrać takiego meczu. Musimy być w stanie lepiej bronić się po wykopie od bramki na dziesięć sekund przed ostatnim gwizdkiem. To niezwykle rozczarowujące i to jest teraz najważniejsze – powiedział duński szkoleniowiec.
– Było wiele innych doskonałych rzeczy pod względem naszej gry. Daliśmy sobie to, czego potrzebowaliśmy, ale po wyrównaniu rywala w drugiej połowie było nam trudniej się odkopać i nie udało nam się osiągnąć tak dobrego efektu jak wcześniej. Zaczęliśmy grać zbyt otwarcie i narażaliśmy się na niebezpieczeństwo, dlatego możemy winić tylko siebie, że tak się to skończyło – podkreślił Neestrup.
Największe pretensje do swojej drużyny miał on za to, co działo się już po doprowadzeniu przez „Jagę” do remisu. – Bramka na 1:1 to coś, co może się zdarzyć. To trudna sytuacja, którą rywal po prostu świetnie wykorzystał. Ale nie podoba mi się zarówno jego dobra sytuacja w środku drugiej połowy, jak i to, że na koniec nie trzymamy się swoich założeń i pozwalamy Jagiellonii strzelić gola w ostatnich sekundach. To nie może się zdarzyć – stwierdził.
– Po raz kolejny nie radzimy sobie najlepiej jeśli chodzi o umiejętność wykorzystania stworzonych szans. Nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, aby je wykorzystać. To jest jeden z powodów, dla którego dzisiaj przegrywamy, a drugim, jak powiedziałem, jest bolesny błąd, który popełniliśmy na samym końcu – zakończył.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Co za wieczór w uniwersum polskiej piłki! Jagiellonia szokuje Kopenhagę
- Janczyk z Kopenhagi: Białostockie środowisko miało rację, na całej długości
- Błyskotliwy Pululu, dżoker Czurlinow, nieobecny Imaz. Jaga się rozkręcała [NOTY]
Fot. Newspix