Szkoci – jak to Szkoci – pokazali w Lizbonie waleczne serca. Szybko wyszli na prowadzenie i dzielnie odpierali ataki Portugalczyków. Do czasu. W drugiej połowie na murawie zameldował się Cristiano Ronaldo i wcielił się w swoją ulubioną rolę – wciąż nieemerytowanego zbawcy narodu.
We wrześniu ekipę Roberto Martineza czekała z pozoru mało skomplikowana misja. Dwa mecze Ligi Narodów na własnym terenie. Wydawało się, że najtrudniejszą część Portugalczycy mają już za sobą. W czwartek pokonali na Estadio da Luz Chorwatów 2:1. W niedzielę do Lizbony przyjechali Szkoci.
Selekcjoner wyspiarzy Steve Clarke jak mantrę powtarzał, że jest zadowolony z postawy swoich podopiecznych w przegranym meczu z Polską. Potwierdzeniem słów były czyny. Szkot wystawił dziś identyczną jedenastkę, jak na Hampden Park. Jego wybrańcy błyskawicznie odpłacili się za zaufanie.
Goście wyszli na prowadzenie już w siódmej minucie. Scott McTominay trafił do siatki po raz drugi w tym tygodniu. A właściwie po raz trzeci. Tyle że pierwsze z trafień ostatecznie nie zostało uznane po interwencji VAR. Jeśli pamiętacie, jak nowy nabytek Napoli pokonał Marcina Bułkę po zagraniu ręką, bardzo łatwo wyobrazicie sobie bramkę zdobytą w Lizbonie.
Rzut wolny. Portugalska linia obrony wychodzi wysoko, a McTominay zmierza w przeciwnym kierunku i po chwili znajduje się oko w oko z bramkarzem. Tym razem nie było ani ręki ani spalonego. 1:0 dla Szkocji.
On jest niemożliwy 🤯 Scott McTominay znów trafia do siatki!
📺 Polsat Sport 3 📲 Polsat Box Go pic.twitter.com/DT0iLZX2ID
— Polsat Sport (@polsatsport) September 8, 2024
– Za szybko – powiedzieliby niektórzy trenerzy. Mógł tak pomyśleć i Steve Clarke, gdy przyglądał się kolejnym atakom Portugalczyków. Szkoci w komplecie cofnęli się we własne pole karne i obserwowali rywali rozgrywających piłkę tuż przed nim. Szczypiorniak. Tylko w pierwszej połowie gospodarze oddali 16 strzałów, ale Szkoci przetrwali.
W przerwie Roberto Martinez dokonał dwóch zmian. Ruben Neves zastąpił Joao Palhinhę, a za Pedro Neto zameldował się Cristiano Ronaldo. Pojawienie się na murawie CR7 (a wcześniej na rozgrzewce) wywołało zdecydowanie największą wrzawę na lizbońskim Stadionie Światła.
Po zmianie stron oglądaliśmy równie intensywne widowisko. Na boisku działo się bardzo dużo, a w powietrzu unosiło się przekonanie, że prędzej czy później Portugalczycy trafią do siatki.
Trafili prędzej, bo już w 54. minucie. Asystował nieustannie szalejący na lewym skrzydle Rafael Leao, a Bruno Fernandes bez chwili namysłu uderzył potężnie zza pola karnego. Angus Gunn mógł mieć małe deja vu z czwartku, gdy w podobny sposób pokonał go Sebastian Szymański.
Fantastycznie przymierzył Bruno Fernandes zza pola karnego 🎯
Portugalia odrabia straty 1️⃣:1️⃣
📺 Polsat Sport 3 📲 Polsat Box Go pic.twitter.com/8sVOHXAl9L
— Polsat Sport (@polsatsport) September 8, 2024
Wydawało się, że teraz gospodarze będą mieli już z górki, ale nie, wciąż były ciężary. Gunn zaczął przechodzić samego siebie. Raz po raz ratował rodaków z niesłychanych opresji. Realizator nie nadążał z powtórkami, jednak piłka do siatki nie wpadała.
Aż do 88. minuty. Wówczas Ronaldo, który wcześniej dwukrotnie trafiał w słupek, skierował piłkę do bramki z najbliższej odległości. Tym samym 39-latek strzelił gola numer 901 w karierze. No i drugą bramkę w drugim meczu z rzędu. Ostateczne zwolnienie blokady.
Cristiano Ronaldo i jego normalny dzień w biurze 😎
Portugalia wygrała ze Szkocją 2️⃣:1️⃣ pic.twitter.com/aF5aozNKXC
— Polsat Sport (@polsatsport) September 8, 2024
Oczywiście celebra godna była finału mistrzostw świata.
I co, chłopcy? Myśleliście, że poradzicie sobie bez wujka Cristiano?
Portugalia – Szkocja 2:1 (0:1)
Fernandes 54’, Ronaldo 88’ – McTominay 7’
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- „Chorwaci to wariaci!”. Gikiewicz: Sam czuję się trochę Chorwatem
- Dinamo potentatem. Czy inne kluby chorwackie mu dorównują?
- Przemiana czy przebłysk. Szymański znajdzie znak równości między klubem a kadrą?
- Cierpliwy jak Skorupski
- Z Rudy Śląskiej do Los Angeles. Amerykański sen Mateusza Bogusza
Fot. Newspix