Joshua Zirkzee ma ewidentnie swoje pięć minut. Po rewelacyjnym sezonie w Bolonii został zawodnikiem Manchesteru United i zadebiutował w reprezentacji Holandii. Teraz przyszedł czas na premierowego gola w barwach Oranje, który pomógł jego kadrze w odniesieniu pierwszego zwycięstwa w tej edycji Ligi Narodów.
W poprzedniej kampanii w barwach rewelacji Serie A Zirkzee strzelił dwanaście goli i dołożył siedem asyst w 37 spotkaniach. Manchester United stoczył o niego bój z gigantami ligi włoskiej i Bayernem Monachium. Holender już w debiucie w Premier League zaliczył swoje pierwsze trafienie dla Czerwonych Diabłów i choć na Old Trafford znów początek sezonu nie napawa optymizmem, to 23-letni napastnik może być zadowolony ze swojej postawy.
W reprezentacji Holandii z kolei długo musiał czekać na debiut, bo Ronald Koeman nie był do końca przekonany do niego i wolał stawiać na sprawdzone wcześniej nazwiska w linii ataku. Na Euro Zirkzee dopiero w piątym meczu turnieju dostał szansę na premierowy występ w pomarańczowych barwach, ale w dwóch kolejnych spotkaniach przebywał na boisku łącznie ledwie kilka minut.
W rozgrywkach Ligi Narodów selekcjoner Oranje postanowił jednak sprawdzić napastnika United od pierwszych minut w meczu z Bośnią i Hercegowiną. I ten odpłacił mu się już po kwadransie. W 13. minucie dość przypadkowo piłka „znalazła” go w polu karnym. Po rykoszecie po strzale Xaviego Simonsa spadła mu niemalże na głowę, a Zirkzee sytuacyjnym uderzeniem skierował ją do siatki
𝐉𝐨𝐬𝐡𝐮𝐚 𝐙𝐢𝐫𝐤𝐳𝐞𝐞 trafia do siatki! 🇳🇱
Holandia prowadzi z Bośnią i Hercegowiną 1️⃣:0️⃣
📺 Polsat Sport Premium 1 📲 Polsat Box Go pic.twitter.com/lLeZywgauj
— Polsat Sport (@polsatsport) September 7, 2024
Sobotnie spotkanie było dla obu reprezentacji pierwszym w nowej edycji Ligi Narodów. Drużyny rywalizują w grupie 3 dywizji A, w której grają jeszcze Węgrzy oraz Niemcy. Holandia była od początku faworytem starcia z Bośniakami, które było rozgrywane w Eindhoven. Mecz był jednak bardzo wyrównany, a goście strzelili dwa gole i mocno dali się we znaki półfinalistom tegorocznego Euro.
Po bramce Zirkzee dość szybko wyrównali, a kiedy Oranje objęli prowadzenie 3:1 i wydawało się, że całkowicie zdominują rywala, goście zdobyli bramkę kontaktową za sprawą nieśmiertelnego Edina Dżeko i doprowadzili do nerwowej końcówki.
W niej jednak Holendrzy nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa. W 88. minucie Wout Weghorst, który zmienił właśnie autora pierwszego gola w tym meczu, trafił do siatki, a w doliczonym czasie gry swoją bramkę dołożył jeszcze Simons i mieliśmy 5:2. Taki wynik Pomarańczowi dowieźli już do ostatniego gwizdka sędziego.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Urbański jak Lubański, Zalewski jak Smolarek
- Z Rudy Śląskiej do Los Angeles. Amerykański sen Mateusza Bogusza
- Raków ożywia rynek. Skorzysta Ekstraklasa, ale czy też… sam Raków?
Fot. Newspix