Angel Rodado jest chyba na co dzień optymistą. – Nie powiem, że awans do fazy ligowej jest absolutnie niemożliwy – stwierdził w rozmowie z „Faktem” hiszpański napastnik.
Wisła Kraków i tak osiągnęła więcej w europejskich pucharach, niż wcześniej zakładano – „Biała Gwiazda” rozpoczęła zmagania od I rundy el. Ligi Europy i znalazła się w IV rundzie el. Ligi Konferencji.
W tej zespół z Reymonta trafił na Cercle Brugge, które okazało się bezlitosne dla polskiego pierwszoligowca. Klub z Brugii wygrał na wyjeździe aż… 6:1. Honorową bramkę dla Wisły zdobył Rodado.
– Graliśmy ambitnie do końca. Chcieliśmy strzelać gole, nawet gdy wynik na tablicy świetlnej pokazywał już 0:5 czy 0:6. Oczywiście to było trudne. Rywale byli dobrze ustawieni. My nie wykorzystywaliśmy swoich szans, a oni potrafili to zrobić nawet z „połowy” okazji. Decydowała jakość – uważa 27-latek.
Rewanż, który zapewne będzie tylko formalnością, odbędzie się w czwartek na Jan Breydel Stadion. Początek meczu w Belgii o godz. 20:00.
– Łatwo byłoby powiedzieć, że jedziemy tam tylko cieszyć się tym meczem. Ale rzeczywistość taka nie jest. Musimy tam pojechać i spróbować wygrać. To tylko 90 minut. Nie powiem jeszcze, że awans jest absolutnie niemożliwy. Wiemy, jak jest i zadanie jest niewiarygodnie trudne. Ale skoro tam jedziemy, to musimy próbować do samego końca. Jeśli to rzeczywiście koniec naszej europejskiej przygody, to chcemy to zrobić pozytywnym akcentem i powalczyć o wygraną. Kto wie, co się wydarzy później – tłumaczy Angel Rodado, który w eliminacjach do europejskich pucharów zanotował łącznie sześć trafień.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- ŚWIETNY NA BOISKU, BARWNY POZA NIM – WOJCIECH SZCZĘSNY
- CO TRZEBA WIEDZIEĆ O NOWYM FORMACIE EUROPEJSKICH PUCHARÓW?
- JAK MATEUSZ KOWALCZYK ZNALAZŁ SIĘ W SENIORSKIEJ KADRZE POLSKI?
Fot. Newspix