Europejskie puchary w sezonie 2024/25 możemy uznać oficjalnie za rozpoczęte. Co ciekawe, pierwszym meczem okazało się starcie, którego zwycięzca zagra z mistrzem Polski – Jagiellonią Białystok w II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów.
Dokładnie o godz. 17:30 we wtorek 9 lipca rozpoczęły się europejskie rozgrywki w nowym sezonie. Na pierwszy ogień poszły kwalifikacje do Ligi Mistrzów i tak się złożyło, że dwie drużyny które spotkały się w tym premierowym meczu, zagrają o możliwość walki w kolejnej rundzie z naszą Jagiellonią.
Mistrz Polski zaczyna swoją drogę do fazy grupowej Ligi Mistrzów od drugiej rundy. W przypadku niepowodzenia może jednak wciąż wylądować w tych mniej prestiżowych pucharach. Jagiellonia swoją przygodę z „Europą” rozpocznie od starcia ze zwycięzcą dwumeczu FK Panevezys (Litwa) – HJK Helsinki (Finlandia).
Obie drużyny spotkały się na Stadionie Auksztockim w Poniewieżu, a pierwszego gola w europejskich pucharach w sezonie 2024/25 strzelił dla gospodarzy Ernestas Veliulis. Litwin dał prowadzenie swojej drużynie w 17. minucie meczu. Wynik 1:0 dla gospodarzy utrzymał się do przerwy.
Z trybun to starcie obserwowali przedstawiciele Dumy Podlasia (m.in. Adrian Siemieniec i Łukasz Masłowski), którzy mogli być zaskoczeni przebiegiem spotkania.
Te europejskie puchary to jest taka loteria, że szok. W lidze dostają w czapkę prawie od każdego, od słabszych, lepszych, średnich, a na arenie międzynarodowej póki co 1-0 z HJK Helsinki. Ciekawe jak się to rozwinie dalej, w drugiej części gry. pic.twitter.com/giWqU9Qk3E
— Bałtycki Futbol (@baltycki_futbol) July 9, 2024
Było to zaskakujące rozstrzygnięcie, bo Panevezys w lidze nie spisuje się najlepiej. Mistrz Litwy z sezonu 2023 (system wiosna-jesień) aktualnie zajmuje dopiero dziewiąte miejsce w dziesięciozespołowej lidze i jest poważnie zagrożony spadkiem do niższej klasy rozgrywkowej. Świeżo upieczony mistrz Litwy (po raz pierwszy w historii) nie zamierzał jednak po przerwie bronić wyniku, tylko jeszcze podwyższył prowadzenie, strzelając kolejne gole.
Wynik 3:0 po 70 minutach gry był zaskakujący nawet dla kibiców gospodarzy. Najpierw gola z karnego strzelił Nicolas Gorobcow, a potem, w 67. minucie, trzybramkowe prowadzenie dał litewskiej drużynie wprowadzony chwilę wcześniej Noel Mbo. Końcówka była już nieco trudniejsza dla zespołu Panevezys, który kończył mecz, grając w dziesiątkę po drugiej żółtej kartce dla Cheikhou Dienga.
Litwini jednak dowieźli ten bardzo korzystny rezultat do końca i to oni są bliżej awansu do kolejnej rundy, w której już czekają mistrzowie Polski. Rewanż odbędzie się za tydzień w Finlandii.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Nieoczywisty bohater Hiszpanów. Miał być tylko rezerwowym, a rozgrywa turniej życia
- Czy Didier Deschamps morduje futbol?
- Wasiluk: Euro przestało dawać radość. Za dużo jest meczów nudnych
- Szambo wybija. Źle dzieje się w Lechii Gdańsk
- Nsame – piłkarz z przeszłością. Trudne sprawy nowego napastnika Legii
Fot. Newspix