W niedzielę o 20:30 na stadionie Lechii Gdańsk podczas Derbów Trójmiasta zasiądzie około 36,5 tysiąca widzów. Będzie to nie tylko rekord 1. Ligi od czasu reorganizacji systemu rozgrywek w Polsce w 2008 roku. Mecz ten trafi do annałów historii futbolu nie tylko w naszym kraju. Tylko trzy spotkania na drugim szczeblu przyciągnęły więcej kibiców w historii polskiej piłki, a jedynie sześć lig w Europie notuje na tym poziomie w tym roku wyższe średnie frekwencje niż 1. Liga.
ŁKS – Olimpia Poznań 71
Zbitka słów „ŁKS”, „Olimpia Poznań” oraz „71” w jednym zdaniu większości kibiców kojarzy się z Niedzielą Cudów 1993 roku, gdy ŁKS w meczu z poznańskim klubem walczył korespondencyjnie z Legią o jak najlepszą różnicę bramek, która decydowała o tytule mistrzowskim. Rycerze Wiosny wygrali właśnie 7:1, ale to Legia dzięki 6:0 w Krakowie z Wisłą cieszyła się z tytułu mistrzowskiego. Radość trwała krótko, bo trzy tygodnie później PZPN anulował wyniki obu meczów i mistrzostwo przyznał Lechowi.
Dziś jednak wracamy do meczu między ŁKS-em a Olimpią z 26 czerwca 1971 roku. Łodzianie ścigali się wtedy z Odrą Opole o wygranie drugiej ligi. W składzie zespołu był między innymi Mirosław Bulzacki, który trzy lata później zagra w zremisowanym meczu na Wembley; legendarny zawodnik i trener – Ryszard Polak; Piotr Suski, który 5 lat wcześniej zagrał na Maracanie przeciwko Pelému oraz Bolesław Szadkowski, który w 1969 roku został pierwszym Polakiem ukaranym żółtą kartką.
Tydzień wcześniej ekipa zapewniła sobie awans do I ligi zwycięstwem we Wrocławiu ze Śląskiem, na którym było kilka tysięcy kibiców gości. Na czerwcowy mecz z poznaniakami przygotowano wielką fetę z okazji pierwszego od 1953 roku awansu ŁKS-u. Jak podaje strona ŁKS:
“Ryszard Polak po efektownej akcji z Piotrem Suskim ustalił wynik spotkania (2:0). Pół godziny po tym pięknym golu sędzia zakończył zawody i blisko czterdzieści tysięcy widzów zgromadzonych na stadionie rozpoczęło wielkie świętowanie z okazji awansu „Rycerzy Wiosny” do ekstraklasy i tym samym pożegnania z jej zapleczem, gdzie łodzianie następny mecz rozegrają dopiero 29 lat później. W międzyczasie trener Ryszard Polak zostanie jednym z najwybitniejszych w historii trenerów Łódzkiego Klubu Sportowego”.
40 i 50 tysięcy widzów w Poznaniu
Co ciekawe – nie była to najwyższa frekwencja w tamtym sezonie drugiej ligi. Niedawno opisywałem ten przypadek przy okazji rekordu frekwencyjnego Ruchu Chorzów: 8 maja 1971 roku drugoligowy mecz Warty Poznań z ŁKS-em oglądało około 50 tysięcy ludzi. Który z piłkarzy przyciągnął takie tłumy na stadion im. 22 lipca? Otóż żaden. Ludzie przyszli na Szurkowskiego, bo także wtedy – tak jak w Bydgoszczy w 1967 roku – na stadionie odbywał się finisz Wyścigu Pokoju.
Pięćdziesiąt tysięcy ludzi na meczu drugoligowym było nie tylko rekordem Polski. Warta mecz zremisowała i ostatecznie… spadła do trzeciej ligi. Według mojej analizy była to największa w historii Europy frekwencja na meczu klubu, który spadał na trzeci szczebel rozgrywek. Nic to, że piłka nożna była tylko preludium do głównego dania, którym był finisz Wyścigu Pokoju.
Ten niebotyczny wynik został pobity już rok później i to na tym samym stadionie, choć nie był to mecz Warty. 25 czerwca 1972 roku na stadionie na Wildzie Lech podejmował Zawiszę w ostatniej kolejce drugiej ligi. Poznaniacy mieli punkt przewagi nad Górnikiem Wałbrzych, który grał u siebie z AKS-em Niwka i wygrał 3:1. W Poznaniu 60 tysięcy widzów (!) przecierało oczy ze zdumienia, gdy po niecałej pół godzinie gry goście prowadzili 2:0. Górnik Wałbrzych był zatem w pierwszej lidze, ale tylko przez 23 minuty, bo jeszcze przed przerwą Kolejorz wyrównał, w drugiej połowie strzelił dwa gola i ustalił wynik na 4:2.
Największy w historii meczów drugoligowych tłum 60 tysięcy widzów świętował powrót Lecha do Ekstraklasy.
Historyczna dominacja Lechii w 1. lidze pod względem frekwencji
Nigdy później na meczach drugiego szczebla polskich rozgrywek nie było więcej niż 35 tysięcy kibiców. Niedzielne derby Trójmiasta będą zatem meczem z czwartą najwyższą frekwencją na meczu niższej ligi w historii polskiego futbolu, choć muszę w tym miejscu zaznaczyć, że w miarę kompletne dane są dostępne tylko od końcówki lat sześćdziesiątych. Lechia wskoczy więc na czwarte miejsce, które… sama dotąd zajmowała.
W latach 1973-1976 co sezon biało-zieloni przyciągali w ówczesnej drugiej lidze ponad 30 tysięcy widzów na swoje mecze. Co roku – poza sezonem 1974/1975 – powtarzał się scenariusz, w którym ponad 30 tysięcy kibiców oglądało derby z Arką Gdynia. Co ciekawe takie tłumy przyciągały również derby Gdańska z zapomnianym dziś Stoczniowcem. W 1975 trzydzieści pięć tysięcy osób przyszło na mecz z Widzewem, który odebrał gdańszczanom awans do Ekstraklasy. Jedyny sezon, w którym odbywały się derby Trójmiasta, a Lechia notowała wynik trzydziestotysięczny nie na nich, ale na innym meczu, to sezon 1983/1984, a konkretnie moment jej powrotu do najwyższej ligi w ostatnim spotkaniu sezonu z Zagłębiem Lubin.
Ogółem spośród trzynastu sezonów, w których klubowi z drugiego poziomu rozgrywek udało się przyciągnąć na jakiś mecz co najmniej trzydzieści tysięcy kibiców, aż sześć należy do Lechii Gdańsk, z czego w czterech rekord padał na Derbach Trójmiasta z Arką. Trójmiejska widownia nawiązuje zatem dziś do najlepszych czasów pod względem frekwencyjnym w historii polskiej piłki. 25 tysięcy widzów lub więcej osiągały ponadto w drugiej lidze jedynie:
- ŁKS w sezonie 1969/70
- Widzew w 1975, gdy powracał do Ekstraklasy (mecz z Zawiszą połączony z finiszem etapu Wyścigu Pokoju)
- Zawisza w 1977, gdy powracał do Ekstraklasy (mecz z Zagłębiem Wałbrzych)
- Górnik Zabrze w 1979 w meczu pieczętującym powrót do Ekstraklasy z Rakowem
- Motor Lublin w 1983 roku, gdy powracał do Ekstraklasy (mecz z Resovią)
- Jagiellonia w 1987 roku, gdy awansowała do Ekstraklasy (mecze z Wisłą i Stalą Stalowa Wola)
- Zagłębie w 1990 roku na derbach Wałbrzycha
- Wisła w obecnym sezonie na meczu ze Stalą Rzeszów z kończącym karierę Jakuba Błaszczykowskiego
Poza ostatnimi dwoma, wszystkie pozostałe mecze z tak wysoką frekwencją były zapowiedzią lepszych, pięknych czasów klubu gospodarza. Wydaje się, że mimo olbrzymich kłopotów Lechii sprzed niespełna roku, czeka ją świetlana przyszłość, szczególnie jeżeli utrzyma olbrzymie zainteresowanie kibiców. Najlepsze dla Trójmiasta byłoby rozgrywanie derbów co sezon na poziomie Ekstraklasy, zamiast nabijania kolejnych rekordów frekwencji 1. ligi. Oczywiście z udziałem gości – do czego w końcu udało się doprowadzić. Wszystko wskazuje na to, że mecz o prymat w Trójmieście będzie rozgrywany w przyszłym sezonie w Ekstraklasie, bo Arka jest na dobrej drodze do dołączenia do Lechii w czołowej dwójce ligi. Choć jeśli nie zdobędzie dziś przynajmniej punktu w Gdańsku, trafi do strefy barażowej w przypadku porażki w ostatniej kolejce w domowym meczu z GKS-em Katowice.
Dlaczego awans Lechii Gdańsk do Ekstraklasy to zjawisko?
Cała 1. liga bije rekordy
Warto na chwilę zatrzymać się też przy świetnym wyniku Wisły Kraków. Po pierwsze przekroczyła ona w tym sezonie pułap 30 tysięcy widzów na meczu ze Stalą, dzięki czemu jesteśmy świadkami jedynego poza 1970/1971 sezonu, w którym ten próg przekroczyły dwa kluby zaplecza Ekstraklasy. Po drugie Wisła ma znacznie lepszą od Lechii średnią frekwencję na mecz. Wynosi ona ponad 16 tysięcy widzów i jest siódmą najwyższą w historii drugiego szczebla; najwyższą od 1987 roku. Wyższe średnie notowały tylko Lech w 1972 roku (ponad 29 tysięcy widzów), ŁKS w 1970 i 1971, Jagiellonia w 1987 oraz Lechia w 1975 i 1976.
Co ciekawe – wyższą od gdańszczan przeciętną ma w tym sezonie także Motor Lublin (7,5 tysiąca). Trójmiejskie derby podbiją jednak wynik Lechii z 7 do 8,7 tysiąca widzów na mecz.
Średnia widzów na meczach 1. Ligi jest w tym sezonie imponująca głównie, ale nie tylko dzięki Lechii, Wiśle i Motorowi. Przekracza obecnie liczbę 4200 osób na mecz i będzie najwyższa od 1979 roku! Wtedy to ponad 10 tysięcy widzów przychodziło na mecze nie tylko Zawiszy, Radomiaka, Lechii, Górnika Zabrze, Cracovii, Motoru, Rakowa czy GKS-u Tychy, ale nawet tak zapomnianych dziś klubów, jak Błękitni Kielce, Star Starachowice, Bałtyk Gdynia czy Stoczniowiec Gdańsk. Warto przypomnieć, że jeszcze 10 lat temu przeciętna wynosiła… 1600 widzów, gdy na zapleczu Ekstraklasy Kolejarz Stróże, Puszcza Niepołomice, Okocimski Brzesko, Dolcan Ząbki czy Nieciecza miały duże problemy z przyciągnięciem choćby tysiąca osób na swoje mecze.
Jeżeli przypomnimy, że jeszcze na początku tego stulecia średnia frekwencja w Ekstraklasie wyniosła 4100 osób, a znacząco zawyżał ją nawet taki klub jak KSZO Ostrowiec, to wynik zaplecza w tym sezonie musi robić wrażenie nie tylko na polskich obserwatorach. Dwa razy niższą od 1. ligi średnią frekwencję ma drugi szczebel w Belgii, Norwegii czy Portugalii, trzy razy niższą – w Austrii, cztery razy niższą – w Czechach, Rumunii, na Węgrzech, a dziesięć razy niższą – w Chorwacji i na Słowacji.
Wygląda na to, że w tym sezonie więcej widzów, niż na naszą 1. ligę chodzi jedynie na drugi szczebel rozgrywek w Niemczech, Anglii, Włoszech, Hiszpanii, Francji i Holandii, a kolejne w rankingu Szwajcarię i Szkocję wyprzedzamy dość znacząco. Ponadto tylko dziesięć klubów drugoligowych przyciągnęło na jakiś swój mecz w tym sezonie więcej widzów, niż Lechia. Są to: Sunderland, Leeds, Bordeaux, Schalke, HSV, Hertha, Kaiserslautern, Nurnberg, Fortuna, Hannover. Dodatkowo Karlsruhe, Leicester i Sheffield Wednesday, a także Derby na trzecim szczeblu w Anglii przebiły wynik Wisły, czyli 32 tysiące.
Nawet to, że kluby z wysoką frekwencją opuszczą w tym sezonie 1. ligę przechodząc do Ekstraklasy, a z 2. ligi awansują kluby z mniejszymi stadionami (kandydaci to Pogoń Siedlce, Kotwica Kołobrzeg, KKS Kalisz, Stal Stalowa Wola, Chojniczanka) nie zmienia faktu, że osiągnięcia naszego drugiego szczebla są w tym sezonie imponujące. Duża w tym pewnie rola marketingowców zatrudnianych przez kluby, ale ostatecznie największe uznanie należy się rzeszom zwykłych kibiców, którzy tak chętnie oglądają swoich idoli.
WIĘCEJ O 1. LIDZE:
- W Warcie był za słaby na Ekstraklasę, wprowadził do niej Lechię. Maksym Chłań to gwiazda 1. ligi
- Sauna z Magierą, obietnice Śląska i “polski Sterling”. Poznajcie Sebastiana Bergiera
- Od Kononowicza do Bizancjum. Dlaczego awans Lechii Gdańsk to zjawisko?
- Najważniejszy finał dopiero przed Wisłą
- Bayern, Chelsea i Stal Rzeszów. Jak pierwszoligowiec inwestuje w analizę danych?
- GKS Katowice ma 60 lat. “Od dwóch dekad jest stagnacja. Liczymy na odmianę”
fot. Newspix