Cezary Miszta zadebiutował w Rio Ave. Więcej meczów jednak nie zagra, bo w Portugalii skończył się sezon. Takie to było wypożyczenie.
Można powiedzieć, że Cezary Miszta trafił z deszczu pod rynnę. W Legii Warszawa nie grał wcale. Przegrywał rywalizację z Kacprem Tobiaszem i Dominikiem Hładunem. Odszedł na półroczne wypożyczenie do Rio Ave, gdzie miał złapać pewność siebie i rytm meczowy. Żadna z tych rzeczy się nie wydarzyła, bo przez pięć miesięcy golkiper rozegrał tylko jedno spotkanie – ostatnie w kończącym się właśnie sezonie ligi portugalskiej.
Miszta na początku zmagał się z kontuzją, a później przegrał rywalizację z Jonathanem. Trener Luís Freire nie miał też powodów do zmian, bo Rio Ave nie przegrywało. Zespół finiszował serią 12 meczów bez porażki, kończąc sezon na 11. miejscu. Szkoleniowiec dał zadebiutować polskiemu golkiperowi w ostatnim spotkaniu z Benficą. W tym prestiżowym starciu Rio Ave zremisowało 1:1, a Miszta skapitulował tylko raz po strzale Orkuna Kokcu, ale zagrał dość dobre spotkanie.
Teraz Miszta powróci do Legii Warszawa. Nie wiadomo jednak na jak długo. Rio Ave ma opcję wykupu golkipera, ale niekoniecznie musi z niej skorzystać. Jego kontrakt ze stołecznym zespołem obowiązuje jeszcze przez rok.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Bobel: Heynckes powiedział, że u niego zagrałbym 200 razy w Bundeslidze
- Radomiak prosi miasto o pomoc. „Sytuacja grozi utratą płynności finansowej”
- Po sezonie uważajcie na prezesów, którzy będą nawijać makaron na uszy
Fot. 400mm