Reklama

Katowice lepsze w meczu dwóch GKS-ów i wciąż liczą na bezpośredni awans

Paweł Wojciechowski

Autor:Paweł Wojciechowski

10 maja 2024, 22:43 • 2 min czytania 8 komentarzy

W ramach 32. kolejki I ligi zmierzyły się ze sobą GKS Tychy i GKS Katowice. W bardzo emocjonującym starciu dwóch śląskich drużyn to goście okazali się mocniejsi i w samej końcówce przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Katowice lepsze w meczu dwóch GKS-ów i wciąż liczą na bezpośredni awans

Trzecia z czwartą drużyną tabeli I ligi toczyły naprawdę wyrównany pojedynek i każdej z nich zależało na zwycięstwie. Jako pierwsi do siatki trafili w 18. minucie goście za sprawą Bartosza Jaroszka. Jednak na przerwę to gospodarze schodzili w lepszych nastrojach, bo najpierw wyrównał Dominik Połap, a już w doliczonym czasie gry w pierwszej połowie prowadzenie tyszanom dał Patryk Mikita.

Po przerwie, choć obie drużyny miały swoje szanse, to strzelali już tylko goście. Autorem wyrównującej bramki był Oskar Repka, który skierował piłkę do siatki głową po dośrodkowaniu Kozubala. Choć w końcówce to katowiczanie byli bliżej strzelenia gola, wydawało się, że mecz zakończy się remisem. Jedna z ostatnich akcji okazała się jednak skuteczna i to Jakub Arak strzelił decydującego gola, praktycznie zapewniającego już drużynie z Katowic co najmniej udział w barażach, a nawet pozostawiając szansę na bezpośredni awans.

Reklama

Wynik 2:3 oznacza za to, że podopieczni Dariusza Banasika muszą oglądać się do tyłu, bo o trzy miejsca w barażach (poza GKS-em Katowice) wciąż walczy sześć drużyn, a różnice w całym tym peletonie są naprawdę minimalne. Choć Tychy mają w tym wyścigu pole position, na dwie kolejki do końca muszą nadal regularnie punktować, aby utrzymać się w grze o Ekstraklasę.

GKS Tychy – GKS Katowice 2:3 (2:1)

Połap 33′, Mikita 45+2′ – Jaroszek 18′, Repka 61′, Arak 90+2′

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Kibic FC Barcelony od kiedy Koeman strzelał gola w finale Pucharu Mistrzów, a rodzice większości ekipy Weszło jeszcze się nawet nie znali. Fan Kobe Bryanta i grubego Ronaldo. W piłce jak i w pozostałych dziedzinach kocha lata 90. (Francja'98 na zawsze w serduszku). Ma urodziny tego dnia co Winston Bogarde, a to, że o tym wspomina, potwierdza słabość do Barcelony i lat 90. Ma też urodziny tego dnia co Deontay Wilder, co nie świadczy o niczym.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Trzeba to przyznać: Sabalenka była w Nowym Jorku najlepsza na świecie

Kacper Marciniak
0
Trzeba to przyznać: Sabalenka była w Nowym Jorku najlepsza na świecie

1 liga

Komentarze

8 komentarzy

Loading...