Reklama

Debiut Musiałowskiego w Liverpoolu. Ale czy jest się czym jarać? [KOMENTARZ]

Dominik Piechota

Autor:Dominik Piechota

15 marca 2024, 10:14 • 5 min czytania 9 komentarzy

Mateusz Musiałowski zadebiutował w Liverpoolu Jurgena Kloppa i to w europejskich pucharach! Obok na boisku Mohamed Salah, Dominik Szoboszlai, Virgil van Dijk, a między nimi „Polish Messi”. Robi to wrażenie, zwłaszcza że ekscytacja zawsze jest większa w kontekście ofensywnych piłkarzy, ale pamiętajmy, że Musiałowski w tym roku skończy 21 lat i to już najwyższa pora, by powoli przedstawiać się w seniorskiej piłce. 

Debiut Musiałowskiego w Liverpoolu. Ale czy jest się czym jarać? [KOMENTARZ]

Nie chcę wyjść na starego marudę, bo samemu oczy mi się święcą na takie obrazki. Pierwszy jestem do oglądania klipów z Mateuszem Musiałowskim, bo kocham jak polski piłkarz ma w sobie tyle odwagi i ochoty do dryblingu. Tylko że staram się patrzeć na sprawę chłodnym okiem: żeby zrobić karierę, a nie zostać właśnie chłopakiem od klipów „skills & goals”, przydałoby się zostawiać po sobie więcej śladu na seniorskim poziomie.

W październiku Mateusz Musiałowski będzie miał 21 lat, a to w sumie jego pierwsze kilkanaście minut w dorosłej piłce. Jasne, w Liverpoolu! W europejskich pucharach! Ale też przy rezultacie 11:2 w dwumeczu ze Spartą Praga. Podobnej szansy nie dostał w pierwszym spotkaniu, gdy prowadzili 5:1.

Reklama

Chciałbym, aby teraz Juergen Klopp poszedł za ciosem, a Musiałowski dostawał kolejne szanse, ale po prostu będzie o to trudno. Na pewno nie w szalonej walce o mistrzostwo Anglii. Pamiętajmy, że The Reds mieli spore problemy kadrowe i jednak niemiecki menedżer chciał skorzystać z młodych graczy. W innych sytuacjach ani razu nie powoływał polskiego dryblera – ani w Premier League, ani w FA Cup, ani w Pucharze Ligi.

– Zawodnicy rozwijają się różnie. To wyjątkowy talent, ale oczywiście tutaj, w klubie, postrzegamy futbol w specyficzny sposób i naprawdę myślę, że Musiałowski jest teraz gotowy. Dlatego dostał swoją szansę na boisku. Mieliśmy kilku zawodników do wyboru, ale pomyślałem: “dajmy mu te kilka minut, bo na to czekał wystarczająco długo” – tłumaczył Klopp na konferencji prasowej.

Byłoby kapitalnie, gdyby poszedł za ciosem, ale w jego pożegnalnym sezonie skupiony będzie głównie na sukcesie, mimo że ma rękę do młodzieży i nie boi się dawać jej szans.

Oglądam po prostu, jak w Lidze Europy czy Lidze Konferencji pokazują się absolutne dzieciaki i myślę, że to taki wiek, aby już grać regularnie. W takim Lille zachwyca w środku pola zachwyca 16-letni Ayyoub Bouaddi i nie widać, że odstaje, ale to prawda, że wszyscy rozwijają się w różnym tempie i na niektórych trzeba poczekać dłużej, aby byli gotowi fizycznie oraz mentalnie. Różnice czasem są spore.

Reklama

Jak zauważył redakcyjny kolega Jan Mazurek, przed chwilą Roma gratulowała Nicoli Zalewskiemu, bo jako 22-latek wykręcił 100 meczów w AS Romie! Można narzekać, że sporo z ławki, że każde wejście na końcówkę liczy się jako występ, ale jednak jeśli grasz 100 spotkań w klubie o takiej presji, to nie robisz tego z przypadku. Zwłaszcza jak kolejno prowadzą cię Jose Mourinho czy Daniele De Rossi.

Jasne, że w Liverpoolu nie możesz się przebić w prosty sposób, skoro konkurencja w ataku jest tak potężna, a prawie każde okno to wielkie zakupy. Niektórzy jak Harvey Elliott czy Bobby Clark dostają szanse, ale chyba nie ma co czekać w nieskończoność, bo to też nie jest tak, że Klopp dwa tygodnie temu dowiedział się o obecności zdolnego dryblera Musiałowskiego. Chciałbym po prostu, aby ten piękny debiut w Lidze Europy był początkiem do nabrania rozpędu w karierze i regularnej gry – może niekoniecznie w rezerwach Liverpoolu.

Każdy ma swoją drogę i może być zupełnie inna. Znajdą się głosy, że gdyby Kamil Grabara był bardziej cierpliwy, to dzisiaj byłby w miejscu Caoimhína Kellehera. Ale uważam, że świetnie zrobił, że poszedł swoją ścieżką, dostał po głowie w niższych ligach, popełnił swoje błędy, nauczył się, dorósł i dzisiaj nie byłby tak świetnym bramkarzem, gdyby nie te lekcje. A pewnie zaraz odbierze kolejną nagrodę dla najlepszego bramkarza Danii, pożegna się z Kopenhagą jako idol i trafi do Wolfsburga.

Marcin Bułka też latami nasłuchał się, że jest podróżnikiem i nie interesuje go gra w piłkę. Dzisiaj jest na listach skautów największych klubów świata i robi furorę w Ligue 1. To była jego ścieżka. Najpierw zasłynął jako kolega wielkich graczy i chłopak od anegdot o Neymarze czy Mbappe, a później pozamykał wszystkim usta kapitalnymi interwencjami w Nicei. Zostawał bramkarzem miesiąca, bronił seryjnie jedenastki, zachwycał czystymi kontami. I dzisiaj nikt nie ma go za hobby piłkarza.

Tego samego życzymy Mateuszowi Musiałowskiemu, aby tym występem ze Spartą Praga nie musiał się chwalić przez całe życie. Ale to już dobry, obiecujący początek, by po debiucie u Juergena Kloppa skorzystać z takiego wpisu w CV. „Polish Messi” w Liverpoolu mocno działa na wyobraźnię i sam co tydzień sprawdzałem, czy jest na ławce, podpytywałem kolegów od Premier League, czy jest szansa na minuty. I genialnie, że to przyszło.

Ale piłkarze w jego wieku zgodnie powtarzają, że chociaż blask wielkiej szatni robi wrażenie i siedzenie obok Salaha czy Van Dijka jest imponujące, to jednak nic nie daje tyle co regularne granie w kontekście zbierania doświadczenia, rozwoju i budowania pewności siebie. I tego Musiałowskiemu życzymy, aby jak najszybciej była okazja, by raportować jego występy tydzień w tydzień. Rocznikowo 21 lat to taki moment, gdy już trzeba pukać do dorosłego futbolu.

Jeszcze raz: nie deprecjonujemy, tylko liczymy na więcej. Zagranie u Kloppa w Lidze Europy może mu pozazdrościć większość piłkarzy. Ale też pamiętajmy o okolicznościach tego występu. Niezależnie, czy droga Musiałowskiego będzie prowadzić przez niższe ligi angielskie, czy wyjazd zagraniczny, liczymy że te zagrania z kompilacji z akademii Liverpoolu przełoży wkrótce na seniorskie granie.

A debiutu gratulujemy!

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. Viaplay

Kiedy tylko może, ucieka do Ameryki Południowej, żeby złapać trochę fantazji i przypomnieć sobie, w jak cywilizowanym, ułożonym świecie żyjemy. Zaczarowany futbolem z krajów Messiego i Neymara, ale ciągnie go wszędzie, gdzie mówią po hiszpańsku albo portugalsku. Mimo że w każdym tygodniu wysłuchuje na przemian o faworyzowaniu Barcelony albo Realu, od dziecka i niezmiennie jest sympatykiem wielkiej Valencii. Wierzy, że piłka to jedynie pretekst, aby porozmawiać o ważniejszych sprawach dla świata, wsiąknąć w nową kulturę i po prostu ruszyć na miejsce, aby namacalnie dotknąć tego klimatu. Przed ołtarzem liga hiszpańska, hobbystycznie romansuje z polskim futbolem.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Komentarze

9 komentarzy

Loading...