Reklama

Collins wystarczyło sił na pół seta. Świątek w 3. rundzie Indian Wells

Szymon Szczepanik

Opracowanie:Szymon Szczepanik

08 marca 2024, 23:41 • 3 min czytania 0 komentarzy

Jako liderka rankingu WTA, Iga Świątek od drugiej rundy rozpoczynała zmagania w Indian Wells – turnieju, który popularnie nazywany jest piątym szlemem. Polka od razu napotkała jednak na trudne wyzwanie, bowiem w przeszłości Danielle Collins potrafiła napsuć jej sporo krwi. Takie też spotkanie zapowiadało się dziś, jednak Amerykance sił na wyrównany bój z Igą wystarczyło tylko na połowę pierwszego seta. Dalszy przebieg spotkania to dominacja Polki, która wygrała 2:0.

Collins wystarczyło sił na pół seta. Świątek w 3. rundzie Indian Wells

Fanom tenisa znad Wisły zapewne nie trzeba przedstawiać postaci Collins. Amerykanka w tourze regularnie trafia na Świątek, obie grały ze sobą aż sześć razy. I chociaż pięciokrotnie Polka była lepsza, to triumf w najbardziej prestiżowym meczu – półfinale Australian Open w 2022 roku – przypadł jej dzisiejszej rywalce.

Bilans 5-1 na korzyść Igi był zwodniczy jeszcze pod jednym względem. Dwa z tych zwycięstw, w ubiegłym roku w Montrealu, a także podczas tegorocznego AO, to były naprawdę ciężkie boje, w których tenisistka z Raszyna musiała się nieźle natrudzić, by odnieść zwycięstwo. Chociażby ostatni z wymienionych trwał blisko trzy godziny. Z drugiej jednak strony, kiedy obecna 56. rakieta rankingu WTA nie miała swojego dnia, to stanowiła dla Igi łatwą przeszkodę do pokonania. Zatem mecz tych zawodniczek był takim tenisowym rzutem monetą. Orzeł – zacięte spotkanie, ciężki bój, nie wiadomo kto wygra. Reszka – polski walec rozjeżdża nie mogącą nic poradzić Amerykankę.

ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!

SPOTKANIE ZACIĘTE… DO CZASU

Podczas turnieju rozgrywanego w Indian Wells Świątek posiadała jednak pewien atut. Otóż kalifornijskie korty są specyficzne. Zagrywane na nich piłki szybko się ścierają, przez co gra robi się wolniejsza, a wymiany – dłuższe. To dawało pewien handicap Idze, która lepiej czuje się w tego rodzaju grze.

Reklama

Widać było to także w poczynaniach Collins, której plan gry można było dziś skrócić do dewizy „siła razy ramię”. Byle mocniej uderzyć, byle byle szybciej skończyć. Taka taktyka okazała się z kolei nie byle jakim rozwiązaniem, bo reprezentantka gospodarzy potrafiła utrzymać własne podanie. Poza tym zaskakiwała Igę dobrymi wypadami do siatki, a przy niektórych uderzeniach myliła Świątek zmianą kierunku. Kiedy zaś Iga w siódmym gemie musiała bronić dwóch break pointów, mogliśmy stwierdzić jedno. Że dziś wylosowało się polsko-amerykańskie starcie z kategorii tych zaciętych.

Okazało się jednak, że gem, w którym Collins była tak blisko przełamania najlepszej tenisistki świata, kosztował ją sporo sił – także psychicznych. Danielle przegrała dziewięć kolejnych piłek, wobec czego praktycznie oddała Świątek seta. Ten zakończył się wynikiem 6:3 dla Polki.

PIEKARNIA „IGA” OTWARTA

O ile w drugiej partii mogliśmy być spokojni co do postawy naszej rodaczki, tak byliśmy ciekawi, jak na niepowodzenie z końcówki pierwszego seta zareaguje Collins. A zaczęło się dla niej nie najlepiej, gdyż Świątek od razu zafundowała jej przełamanie.

Collins sprawiała wrażenie zrezygnowanej, coraz częściej grała też w tenisową ruletkę. Owszem, w pierwszej partii próba kończenia wielu piłek każdym uderzeniem dawała punkty. Ale zarazem kiedy przestawała być skuteczna, powodowała w Amerykance coraz większą frustrację. Trudno było Collins ugrać cokolwiek na korcie z mistrzynią pokroju Igi, jeżeli równocześnie w głowie toczyła walkę sama ze sobą.

Dziś Polka była przygotowana na największe zagrożenie ze strony swojej rywalki. Po godzinie i piętnastu minutach gry wydawała się niezmordowana, konsekwentnie grając swój tenis. W tym spotkaniu już nic nie mogło jej się stać. Tym sposobem, po wygranej 6:0 w drugim secie Świątek zameldowała się w kolejnej rundzie Indian Wells. Tam zmierzy się ze zwyciężczynią meczu Camila Giorgi – Linda Noskova. Jeśli wygra Czeszka, czeka nas rewanż za Australian Open. To ona pokonała tam Igę w trzeciej rundzie.

I oby był to rewanż udany.

Reklama

Iga Świątek – Danielle Collins 2:0 (6:3, 6:0)

Czytaj więcej o tenisie:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Francja

Puchary się oddalają. Lens Frankowskiego przegrywa z Marsylią

Piotr Rzepecki
0
Puchary się oddalają. Lens Frankowskiego przegrywa z Marsylią

Tenis

Polecane

„Mój najlepszy mecz w tym roku”. Iga Świątek w kolejnej rundzie turnieju w Madrycie

redakcja
0
„Mój najlepszy mecz w tym roku”. Iga Świątek w kolejnej rundzie turnieju w Madrycie

Komentarze

0 komentarzy

Loading...