Presja zawodniczek okazała się skuteczna. We władzach światowego kobiecego tenisa dojdzie do zmiany. Steve Simon zrezygnował z funkcji szefa WTA. Będzie teraz poszukiwał następcy albo, co bardziej prawdopodobne, następczyni.
Ostatnio na WTA spadła ogromna krytyka w związku z organizacją listopadowego turnieju WTA Finals w Cancún. Przede wszystkim bardzo późno ogłoszono, że gospodarzem wydarzenia będzie właśnie meksykański kurort. W dodatku jesienią panują tam trudne warunki pogodowe, a kort na miejscu miał nie być optymalnie przygotowany. W efekcie tenisistki miały wiele zastrzeżeń co do organizacji imprezy, tym bardziej, że mowa tu o prestiżowych zawodach.
– Jako zawodniczka czuję, że WTA nie ma wobec mnie szacunku – komentowała organizację turnieju w swoich mediach społecznościowych Aryna Sabalenka.
Białorusinka była jedną z autorek listu wystosowanego przez 21 czołowych zawodniczek do władz WTA, w którym zażądały zmian w działaniach związku. Poruszyły w nim kwestie wyrównania zarobków w żeńskim i męskim tenisie, gwarantowanych premii finansowych dla tenisistek, optymalizacji terminarza czy ułatwień w zakresie opieki nad dziećmi i logistyki podczas turniejów.
Swój osobny list miała napisać też jedynka światowego rankingu, Iga Świątek. Polka już wcześniej krytycznie wyrażała się o zarządzających kobiecym tenisem w kontekście wojny na Ukrainie i braku odpowiedniego wsparcia dla zawodniczek z tego kraju. Z kolei w Cancún po jednym ze spotkań na konferencji prasowej zabrała głos na temat zbyt napiętego terminarza:
– Mam 22 lata, rozegrałam dwa najbardziej intensywne sezony w życiu i już czuję, że trudno mi będzie kontynuować grę przez tyle lat, jeśli WTA pójdzie w tym kierunku – mówiła. – Mam wrażenie, że wszystko opiera się na chęciach, by było tego więcej i więcej, ale nikt nie dba o nasze samopoczucie i zdrowie. Są pewne rzeczy, które WTA może dla nas zmienić bez względu na to, co już uzgodniono w kontekście turniejów. Mamy nadzieję, że zmiany nadejdą i znajdziemy kompromis, z którego wszyscy będziemy w jakiś sposób zadowoleni.
Pierwsza zmiana jakiej się doczekaliśmy to rezygnacja Simona. Amerykanin zostanie we władzach związku, ale ustąpi z najwyższej funkcji, którą piastował od ośmiu lat. Wcześniej, oprócz doświadczenia jako zawodnik, był dyrektorem turnieju Indian Wells. W 2015 roku jego kandydaturę na CEO żeńskiej organizacji poparły między innymi czołowe tenisistki, Serena Williams czy Maria Szarapowa. Dziś to zawodniczki najmocniej naciskają na wprowadzenie zmian.
Simon pozostanie na razie na stanowisku do czasu wyłonienia następcy albo, co bardziej prawdopodobne, następczyni.
– Chcemy, aby prezesem została kobieta. Długoterminowo byłoby to w najlepszym interesie organizacji – mówi w wypowiedzi dla BBC.
Jego zdanie podziela również legenda tenisa, Martina Navratilova, która już wcześniej sugerowała takie rozwiązanie.
– Być może nadszedł czas na nowe kierownictwo – mówiła w Cancún. – W mojej opinii, kobiety zaangażowanej w działalność WTA od tak dawna, nadszedł czas, by na czele stanęła kobieta. Do tej pory mieliśmy tylko dwie. Mam nadzieję, że już wkrótce pojawi się nowy lider i będzie nim właśnie kobieta. Kandydatek na to stanowisko nie brakuje. Steve’owi będzie trudno utrzymać pracę, bo wszystko przemawia teraz za zmianami.
Przed nowym szefem (szefową?) wiele wyzwań. Przede wszystkim naprawa stosunków między władzami WTA a zawodniczkami, ale także poprawa stanu finansów organizacji.
Fot. Newspix
