Reklama

Hutnik bada match-fixing. Piłkarze odpowiadają na oskarżenia [KULISY]

Autorzy:Szymon Piórek Maciej WąsowskiSzymon Janczyk

07 listopada 2023, 17:08 • 5 min czytania 27 komentarzy

Hutnik Kraków w ostatnim czasie dokonał rzadkiego wyczynu: dwukrotnie prowadził w meczu 3:0 i dwa razy schodził z boiska pokonany. Kuriozalne klęski sprawiły, że o drugoligowcu zaczęło być głośniej, a klub postanowił dolać oliwy do ognia. Hutnik w oświadczeniu poinformował o zawieszeniu dwóch piłkarzy i skierowaniu prośby do PZPN o sprawdzenie, czy ich spotkania nie zostały ustawione. W tle są zawodnik, który czuje się niesprawiedliwie potraktowany i prezes Hutnika, który twierdzi, że mecze były czyste. O co w tym pomieszaniu z poplątaniem chodzi?

Hutnik bada match-fixing. Piłkarze odpowiadają na oskarżenia [KULISY]

Gdy Lech II Poznań odrobił trzybramkową stratę w meczu z Hutnikiem Kraków i wygrał 4:3, mówiliśmy o szokującej niespodziance. Kiedy kilka dni później tego samego dokonała Kotwica Kołobrzeg, która wbiła drużynie Bartłomieja Bobli pięć bramek, dokonania zawodników Hutnika zaczęły wzbudzać podejrzenia. Nikt jednak nie spodziewał się, że to drugoligowiec sam zainterweniuje w tej sprawie. Zacytujmy fragment oświadczenia:

„Zarząd klubu sportowego Hutnik Kraków Sp. z o. o. po dwóch kompromitujących porażkach poddając głębokiej analizie wszystkie mecze bieżącej rundy ze szczególnym uwzględnieniem zachowania poszczególnych zawodników podjął następujące decyzje:

  • zawieszony w prawach zawodnika pierwszego zespołu ze skutkiem natychmiastowym zostaje zawodnik Dawid Kubowicz,
  • zawieszony w prawach zawodnika pierwszego zespołu ze skutkiem natychmiastowym zostaje zawodnik Kamil Wenger, kontrakt został rozwiązany za porozumieniem stron,
  • klub zwrócił się do Rzecznika Dyscyplinarnego przy PZPN z prośbą o weryfikację poprzez wykorzystanie narządzi którymi PZPN dysponuje i wykorzystuje w podobnych sytuacjach o dokonanie analizy w kierunku podejrzenia czy nie mieliśmy do czynienia w przypadku dwóch ostatnich meczów ze zjawiskiem match-fixingu”.

Komunikat klubu w bezpośredni sposób łączy Kubowicza oraz Wengera z podejrzeniem match-fixingu. Ciężko o inną interpretację, gdy klub sam prosi o zbadanie sprawy, jednocześnie wykluczając dwóch obrońców z życia pierwszej drużyny. Problem w tym, że oni sami patrzą na sprawę nieco inaczej.

Hutnik Kraków zawiesił dwóch piłkarzy. Wenger i Kubowicz komentują decyzję klubu

Kamil Wenger, jeden z zawieszonych piłkarzy, z którym rozwiązano już kontrakt, jest zdziwiony taką formą komunikacji. Zawodnik pełnił w tym sezonie rolę kapitana drużyny i zaznacza, że jego odejście nie ma żadnego związku ze sprawą podejrzanych spotkań.

Reklama

Od razu zadzwoniłem do prezesa, bo byłem w szoku po tym, co się pojawiło. W związku z tym, że nie jestem z Krakowa, miałem zapis w kontrakcie, mówiący, że już w grudniu moja umowa może zostać rozwiązana za porozumieniem stron. Ze względu na sprawy rodzinne chciałem odejść, klub na to przystał i skorzystał z tej opcji. Do końca rundy zostały cztery spotkania i wiedziałem, że nie będę brany pod uwagę przy ustalaniu składu, więc złożyłem propozycję rozwiązania umowy za porozumieniem stron. Bez sensu, żebym siedział bezczynnie półtora miesiąca. Klub się z tym zgodził. Czekam na rozmowę z prezesem, żeby to sprostować – mówi nam obrońca Hutnika Kamil Wenger.

Ciut inaczej wygląda temat Dawida Kubowicza. Według naszych informacji Hutnik Kraków już wcześniej myślał o rozwiązaniu z nim umowy z uwagi na jego prywatne problemy. Sam zainteresowany zabrał głos w komentarzach pod komunikatem. Twierdzi, że przyszło mu grać w „bardzo trudnych dla psychiki warunkach”.

– „Źdźbło w oku bliźniego widzisz, a belki w swoim nie dostrzegasz”. Odpowiadam za formę, którą prezentowałem w meczach, tak jak i każdy zawodnik. Swojego się nasłuchałem i nasłucham. Komuś pasuje, by robić ze mnie i z Kamila kozłów ofiarnych. Ale rzeczy, które mi są zarzucane, są wyssane z palca, problem tej drużyny jest gdzie indziej. Szkoda mi chłopaków z szatni, bo muszą funkcjonować w bardzo trudnych dla psychiki warunkach w zasadzie już od początku sezonu. Kto jest w środku i się choć trochę interesuje będzie wiedział o czym mówię.

Artur Trębacz: Powodem rozstania z Kubowiczem i Wengerem jest tylko forma sportowa

Na to wszystko odpowiada Artur Trębacz, prezes klubu, który podpisał się pod wydanym wcześniej oświadczeniem.

– Dzisiejsze rozstania to pokłosie formy, którą obaj zawodnicy prezentowali w ostatnich meczach, ale też wcześniej, bo oceniamy całą rundę. To jedyny powód na dzień dzisiejszy.

Nie uważa pan, że publikując to w takiej formie, rzucił pan na nich światło nieuczciwości? W tym samym komunikacie informujecie o oddaniu sprawy Komisji Dyscyplinarnej i o rozwiązaniu kontraktu. Brzmi to jednoznacznie.

Reklama

– Może jest to błędnie odczytywane. W żadnym aspekcie nie chodzi o to, że kogoś o coś podejrzewamy. To odpowiedź na wiele głosów, które mieliśmy przy okazji ostatnich dziwnych meczów, ze strony opinii publicznej czy naszych kibiców, którzy wysuwali dziwne oskarżenia w stosunku do klubu. Jesteśmy przekonani, że w tych meczach zawinił czynnik ludzki, ale dla oczyszczenia otoczki wokół klubu chcielibyśmy udowodnić, że tylko to – albo aż to – było przyczyną porażek.

Dawid zabrał głos w sprawie tego rozstania. Stwierdził, że zarzucane mu rzeczy są wyssane z palca, a szatnia musi funkcjonować w trudnych dla psychiki warunkach.

– Jedynym powodem rozstania jest forma sportowa niewspółmierna do tego, czego oczekiwaliśmy, i do tego, jak prezentował się w poprzednim sezonie. Nie ukrywam też, że jego trudne dopasowanie się jeżeli chodzi o parametry tkankowe, pokazuje, że nie jest idealnie przygotowany do rywalizacji. Przekładało się to na takie, a nie inne błędy podczas meczów.

A o co chodzi z trudnymi psychicznie warunkami w zespole?

– Szczerze: nie wiem. Jako zarząd robiliśmy wszystko, żeby drużyna w optymalnych warunkach przygotowywała się do meczów. Trzeba pytać Dawida.

Czyli wewnątrz zespołu wszystko jest waszym zdaniem w porządku?

– Naszym zdaniem tak.

***

Takie mecze i takie historie zdarzają się niezwykle rzadko. Oby na końcu okazało się, że afera naprawdę wynikała jedynie z niezbyt zgrabnej i przemyślanej komunikacji Hutnika Kraków. Polowania na czarownice nie popieramy, ale wolimy, żeby nad całą sprawą nie pojawił się korupcyjny smród.

WIĘCEJ O NIŻSZYCH LIGACH:

SZYMON JANCZYK, SZYMON PIÓREK, MACIEJ WĄSOWSKI

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Rocznik 1987. Urodził się tego samego dnia, co Alessandro Del Piero tylko 13 lat później. Zaczynał w tygodniku „Linia Otwocka”, gdzie wnikliwie opisywał m.in. drugoligowe losy OKS Start Otwock pod rządami Dariusza Dźwigały. Od lutego 2011 roku do grudnia 2021 pracował w „Przeglądzie Sportowym”, gdzie zajmował się głównie polską piłką ligową. Lubi pogrzebać przy kontrowersjach sędziowskich, jak również przy sprawach proceduralnych i związkowych. Fan spotkań niższych klas rozgrywkowych, gdzie kibicuje warszawskiemu PKS Radość (obecnie liga okręgowa). Absolwent XXV LO im. Józefa Wybickiego w Warszawie i Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza.

Rozwiń

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Niższe ligi

Ekstraklasa

Trela: Coraz mniej szans. Czy w Ekstraklasie są specjaliści od bronienia rzutów karnych?

Michał Trela
7
Trela: Coraz mniej szans. Czy w Ekstraklasie są specjaliści od bronienia rzutów karnych?

Komentarze

27 komentarzy

Loading...