– Nie ma wątpliwości, że brak awansu do Ekstraklasy wpływa radykalnie na naszą sytuację finansową, która historycznie sama w sobie stanowi dla nas wyzwanie. To będzie dla nas bardzo trudny sezon, ale zrobimy wszystko, aby Wisła poradziła sobie z tymi wyzwaniami – mówi w rozmowie z “Przeglądem Sportowym” Jarosław Królewski.
“Biała Gwiazda” rozpoczęła sezon I ligi od remisu z Górnikiem Łęczna, następnie pokonała Polonię Warszawa, za to w minioną sobotę podzieliła się punktami ze Stalą Rzeszów. – Wisła musi nauczyć się grać w roli faworyta w każdym meczu, zarówno u siebie, jak i na wyjeździe oraz być w stanie radzić sobie z presją z tym związaną. Każdy centymetr boiska, timing prowadzonych akcji, arytmia gry — to wszystko ma znaczenie. Wszyscy w tak dużym klubie muszą żyć z presją i nie może ona wpływać na naszą efektywność. To emergentna część tego sportu – tłumaczy prezes krakowskiego klubu.
W meczu ze Stalą, przed którym doszło do pożegnania Jakuba Błaszczykowskiego, w wyjściowym składzie znalazło się siedmiu zawodników z Hiszpanii, trzech Polaków i Albańczyk. – Myślę, że dużo bardziej kluczowe od narodowości w zespole jest dobór charakterów, na który mocno zwracamy uwagę w ostatnich oknach transferowych. Ogólnie liczba obcokrajowców w zespole nie różni się od poprzednich sezonów. Znamy rynek hiszpański lepiej niż inne, mamy swoje ograniczenia finansowe, pozyskujemy zawodników za darmo i w odpowiednich dla Wisły kwotach kontraktów. To dla nas bardziej komfortowe – uważa Królewski.
Nie tylko brak awansu Wisły Kraków do Ekstraklasy ma wpływ na ograniczone możliwości finansowe zespołu z Reymonta. – Dosłownie kilka tygodni temu z naszego konta pobrano niemal pół miliona złotych za – uwaga – umowy z lat 2017-2018, czyli długo przed naszą erą. To są wciąż problemy, które trapią Wisłę i wpływają na naszą egzystencję, restrukturyzację długu czy możliwości finansowe – zdradził 37-latek.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
Fot. Newspix