Reklama

Wygrać mógł tylko Real

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

12 kwietnia 2023, 23:31 • 3 min czytania 9 komentarzy

Todd Boehly wpakował się po uszy. Po prawdopodobnie bardzo sympatycznym lunchu z włodarzami Realu tryskał szampańskim humorem. Chelsea wygra. Jak wysoko? 3:0. 3:0? 3:0! Tak przekonywał. Aż żal było patrzeć, jak bardzo odrealniona okazała się jego wizja. 

Wygrać mógł tylko Real

To było jakoś po godzinie gry. Chelsea ruszała z kontrą. Stwierdzenie o „ruszaniu z kontrą” jest tu jednak grubym nadużyciem. Mateo Kovacić wyprowadzał piłkę z własnego pola karnego. Przed nim multum opcji podania. Konkretnie: zero. Gdzieś z przodu tylko smutny i niemrawy Joao Felix. Reszta piłkarzy The Blues na stojąco. Zwieszone głowy, świński trucht, po co biegać? Normalnie „słynny” atak Legii przeciwko Cracovii w mrocznych czasach zimy 2021 roku.

Pół godziny później Real prowadził 2:0, a Carlo Ancelotti urządzał sobie popis żonglerki. Futbolówka wypadła za linię boczną, więc Włoch postanowił się trochę zabawić, w końcu to wesoły i dziarski chłop. No i prawda jest taka, że gdyby ten 63-letni nobliwy szkoleniowiec w akcie miłosierdzia zdecydował się na wsparcie zawodników Chelsea w nierównej walce z własną beznadzieją i solidnością rywala poprzez wbiegnięcie na murawę, automatycznie stałby się pewnie najlepszym graczem tej zagubionej ferajny (przepłacanych grajków) z Londynu.

Wygrać mógł tylko Real.

Tylko i wyłącznie Real.

Reklama

Królewscy zabawili się z zawodzącym przeciętniakiem z Premier League. Tak to chyba najlepiej ująć.

Rodrygo – kapitalny, a często trochę niedoceniany piłkarz – nieustannie łamał linię i męczył okrutnie Bena Chilwella, który zresztą po faulu na Brazylijczyku wyleciał z czerwoną kartką na koncie. Vinicius Junior – bywa niesłychanie wręcz irytujący, ale artystycznej wartości jego popisów nie da się podważyć – wrzucał na bęben coraz bardziej zrezygnowanego Reece’a Jamesa, a mecz skończył z udziałami zarówno przy golu Karima Benzemy, jak i przy trafieniu Marco Asensio. Doskonale zagrali też Federico Valverde i Dani Carvajal.

Osiemnaście strzałów.

Dziesięć uderzeń celnych.

Gdyby jeszcze jeden drybling wszedł Viniciusowi, gdyby wykwintniej dokręcił Luka Modrić, gdyby Karim Benzema zgrabniej dołożył głowę po niepewnym piąstkowaniu Kepy Arrizabalagi, a byłoby po zabawie. I może już jest, kto wie, pewnie tak.

Jeszcze raz: wygrać mógł tylko Real.

Reklama

Chelsea ograniczyła się do przyzwoitych dwudziestu minut. Pierwszych dwudziestu, niezłe szanse mieli Joao Felix i Raheem Sterling. Potem było już tylko gorzej. I gorzej. I jeszcze gorzej. Ale czy jest się też czemu dziwić? The Blues ciągną niechlubną serię czterech meczów bez strzelonego gola. To najgorsza passa od trzydziestu lat. Zajmują jedenaste miejsce w lidze, zawodzą na miliony sposobów, dlaczego niby mieliby liczyć się w boju z obrońcą tytułu w Lidze Mistrzów?

Bo wymyślili sobie, że będą wydawać setki milionów na perełki, które dopiero zasygnalizowały, że w przyszłości mogą stać wspaniałymi piłkarzami?

Ponieważ Todd Boehly rzucił, że będzie 3:0?

Dajcie spokój.

Wygrała poważna drużyna.

Real Madryt 2:0 Chelsea

Benzema 21′, Asensio 74′

Czytaj więcej o Lidze Mistrzów: 

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

9 komentarzy

Loading...