ŁKS Łódź, tak jak pozostałe drużyny z czołówki I ligi, stracił punkty w 10. kolejce. Podopieczni Kazimierza Moskala zremisowali 1:1 z Podbeskidziem Bielsko-Biała, na ławce którego po raz pierwszy na własnym stadionie zasiadł Dariusz Żuraw. Nowy szkoleniowiec Górali popisał się nosem do zmian, które uratowały punkt jego zespołowi.
W 10. kolejce jak jeden mąż cała czołówka I ligi postanowiła, że straci punkty. Puszcza Niepołomice i Arka Gdynia przegrały swoje spotkania. Ruch Chorzów i Wisła Kraków podzieliły się punktami. Remis zanotował również Bruk-Bet Termalica Nieciecza, co pozwoliło takim zespołom jak Stal Rzeszów czy Chrobry Głogów zniwelować stratę do najlepszych drużyn. Z tego trendu zamierzał wyłamać się ŁKS Łódź, który zmierzył się z Podbeskidziem prowadzonym po raz pierwszy przez Dariusza Żurawia w Bielsku-Białej.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – ŁKS Łódź: mecz pomyłek
Obaj trenerzy przed meczem zgodnie zapowiadali otwarte, widowiskowe spotkanie. I o ile do tempa nie można było się przyczepić, to do samej jakości ataków już tak. Żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć na dłużej przewagi na boisku. Napierać starała się raz jedna, raz druga ekipa. Problem rodził się, gdy ŁKS bądź Podbeskidzie zbliżały się do pola karnego. Możliwość nie tyle zdobycia bramki, co nawet oddania strzału paraliżowała zawodników. Właśnie dlatego akcje układy się według schemat: atak – strata w pobliżu pola karnego – kontratak – strata w pobliżu pola karnego i tak w kółko. Tak jak na Wyspach Brytyjskich mówi się o zawodnikach box-to-box, tak w niedzielę w Bielsku-Białej mieliśmy mecz box-to-box.
W poczynaniach zawodników brakowało odpowiedniej decyzji. Gdy w końcu została podjęta, brakowało jakości wykonania, co nie ułatwiał rzęsiście padający deszcz. Spotkanie stało się spektaklem pomyłek, błędów i niewielkiej liczby celnych strzałów. A na ich oddawaniu szczególnie powinno zależeć Podbeskidziu. Wobec choroby Dawida Arndta między słupkami bramki ŁKS pojawił się debiutujący w I lidze 18-letni Aleksander Bobek. Golkiper nie miał wielu okazji do zaprezentowania swoich umiejętności. Podobnie było z jego vis-a-vis Matveiem Igonenem. Mimo to Estończyk przed przerwą wyciągnął piłkę z siatki. Nieatakowany przez nikogo w polu karnym Julio Rodrigues w fatalny sposób odbił kolanem dośrodkowywaną z rzutu rożnego piłkę, kierując ją do własnej bramki. Hiszpański defensor po raz drugi w tym sezonie zdobył bramkę samobójczą.
Nos Żurawia
Choć Górale ponownie w tym sezonie nie prezentowali się najgorzej to przegrywali przez swoje ewidentne błędy. Trener Żuraw już w przerwie postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, dokonując zmiany. Za Krzysztofa Drzazgę wprowadził Goku Romana, który z podejmowaniem odważnych decyzji nie ma problemów. I nie chodzi jedynie o to, że zmienił swoje imię Joan na imię bohatera kreskówki, ale nieszablonowe podejście do konstruowania ataków. Hiszpan potrafił, w przeciwieństwie do swoich kolegów z ofensywy, znaleźć rozwiązania łamiące dobrze zwarty blok defensywny ŁKS. Raz było po prostopadłe krzyżowe zagranie do Kamila Bilińskiego, który strzelił w słupek. Innym razem uderzenie zza szesnastki, które zatrzymało się na poprzeczce.
Sam Goku to było jednak za mało na łodzian, dlatego Żuraw sięgnął po kolejne zmiany. Kluczowe okazało się wejście Yigita Emre Celtika. Turek wprowadził spokój w środku pola. Do tego sprawiał ogromne problemy rywalom swoimi przeszywającymi podaniami. To właśnie dzięki jego zagraniu przez dwie linie Tomasz Jodłowiec zdołał dograć piłkę do Goku, który zdobył wyrównującą bramkę. Górale mimo naporu do końca spotkania nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Zanotowali natomiast pierwszy remis w sezonie. To samo można powiedzieć o ŁKS, który po raz pierwszy podzielił się punktami w meczu wyjazdowym.
Samo spotkanie trafnie po końcowym gwizdku sędziego skomentował Jodłowiec, mówiąc, że Podbeskidzie przespało pierwszą połowę. W drugiej do łóżka natomiast położyli się podopieczni Kazimierza Moskala, którzy tak jak cała czołówka straciła punkty. Teraz obie drużyny będą miał jednak czas nie tylko na sen, ale i regenerację bowiem I liga nie będzie grała podczas przerwy reprezentacyjnej i do gry powróci na przełomie września i października.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – ŁKS Łódź 1:1 (0:1)
Bramka: Goku 79′ – Rodrigues 36′ sam.
WIĘCEJ O I LIDZE:
- Serafin: – Zasługiwaliśmy, by pokonać Wisłę dużo wyżej
- Rodado: Uznałem, że powinienem opuścić swoją strefę komfortu
- Głowacki: – Wiemy, że przez brawurę możemy tracić gole
Fot. Newspix