Gol ŁKS Łódź w pierwszym kwadransie pierwszej połowy. Gol Bruk-Betu Termaliki Nieciecza w pierwszym kwadransie drugiej połowy. I byłoby na tyle. Mecz drużyn z czołówki 1. ligi nie powalił kibiców. Przyniósł natomiast dwóch rannych, ale żadnego zabitego.
Regularnie punktujący Ruch Chorzów, trzymająca tempo Arka Gdynia sprawiły, że czołówka powoli buduje przewagę nad resztą stawki. Choć 1. liga jest na tyle chimeryczna, że kilka kolejek może odwrócić tę sytuację, to lepiej znaleźć się w wagonie najlepszych niż później gonić go samotnie drezyną. Właśnie taką stawkę miało spotkanie ŁKS Łódź z Bruk-Betem Termalica Nieciecza. Nic więc dziwnego, że Rycerze Wiosny wyciągnęli swoją najsilniejszą broń na starcie ze spadkowiczem.
ŁKS Łódź – Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:1: zabójczy kwadrans
Od początku sezonu ełkaesiacy intensywnie rozpoczynają spotkania. Często spychają rywali do defensywy, by w późniejszej części meczu nieco odpuścić. Przyniosło im to do tej pory pięć trafień w pierwszym kwadransie. Wszystkie te potyczki – z Górnikiem Łęczna, Puszczą Niepołomice i Chrobrym Głogów – wygrali. To zdecydowanie najbardziej obfity w trafienia okres dla ŁKS w spotkaniach w tym sezonie. Taki sam plan był na rywalizację z Bruk-Betem.
Prosty, aczkolwiek skuteczny bowiem po świetnym w tempo dośrodkowaniu Kamila Dankowskiego, równie efektowną bramkę głową zdobył Michał Trąbka. Zawodnicy potrzebowali na to zaledwie dwóch minut. I tak strzelili szóstego w tym sezonie gola w pierwszym kwadransie. Nie zamierzali jednak na tym poprzestać i jeszcze przed upływem 15 minut doszli do kolejnej okazji bramkowej, lecz po strzale 18-letniego Mateusza Kowalczyka na wysokości zadania stanął Tomasz Loska.
Golkiper okazał się mężem opatrzności niecieczan. W efektowny sposób ratował swój zespół przed stratą kolejnych goli. Okazał się zmorą dla Nelsona Balongi. Urodzony w Belgii, ale reprezentujący Demokratyczną Republikę Konga napastnik walczył o zdobycie debiutanckiej bramki dla ŁKS. Choć miał na to wiele okazji, to nie zdołał pokonać bramkarza, a za faul na nim otrzymał żółtą kartkę, która poskutkowała jego zmianą niedługo po przerwie.
ŁKS – Bruk-Bet 1:1. Dwóch rannych
Walczący, ale nieskuteczny snajper opuszczał murawę już przy wyniku 1:1. Bruk-Bet wykorzystał broń ŁKS, ale wprowadził ją dopiero w pierwszym kwadransie drugiej połowy. Zaraz po przerwie spadkowicz z Ekstraklasy zastosował wysoki pressing i szaleńczy atak, co błyskawicznie przyniosło wymierne korzyści. Sporo przyniosła zmiana pozycji Adama Radwańskiego. Wyraźnie męczący się po prawej stronie pomocnik, przeszedł na lewą i tam stworzył bramkową akcję. W polu karnym efektownie przepchnął Nacho Monsalve, minął jeszcze jednego rywala i uderzeniem czubkiem buta uderzył z ostrego kąta pod ręką Dawida Arndta.
Tak jak ŁKS w pierwszej połowie, tak Bruk-Bet w drugiej, nie poszedł za ciosem. Okazje bramkowe tworzyła jedna i druga strona, ale brakowało dokładności, wzięcia indywidualnej odpowiedzialności za wynik i finalnie stadion w Łodzi opuszczało dwóch rannych, ale żaden zabity. Rycerzom Wiosny remis zagwarantował utrzymywanie kontaktu z czołówką. Dwupunktową stratę są bowiem w stanie odrobić w bezpośrednim spotkaniu. Natomiast dla Termaliki było to trzecie spotkanie bez zwycięstwa. Co prawda pozwoliło na wyprzedzenie w tabeli Wisły Kraków, ale przewaga prowadzącego Ruchu robi się coraz większa. Na wygraną podopieczni Radoslava Latala czekają od 20 sierpnia.
ŁKS Łódź – Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:1 (1:0)
Bramki: Trąbka 2′ – Radwański 50′
WIĘCEJ O I LIDZE:
- Serafin: – Zasługiwaliśmy, by pokonać Wisłę dużo wyżej
- Rodado: Uznałem, że powinienem opuścić swoją strefę komfortu
- Głowacki: – Wiemy, że przez brawurę możemy tracić gole
Fot. Newspix