Reklama

10 miękkich wniosków na temat Barcelony

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

29 sierpnia 2022, 13:08 • 8 min czytania 64 komentarzy

Wiele osób już teraz zachwyca się grą FC Barcelony, ale ręce na kołderkę, bo na prawdziwe egzaminy jeszcze przyjdzie czas. Obserwujemy budowę ekskluzywnego apartamentowca, którą zajmuje się kierownik z dużą wiedzą teoretyczną, ale z niewielkim doświadczeniem w obchodzeniu się z tego typu konstrukcjami. Uczy się na bieżąco i sprawdza, czy jego wyobrażenia na temat prowadzenia topowej ekipy znajdują zastosowanie w praktyce.

10 miękkich wniosków na temat Barcelony

Pierwsze trzy kolejki to dość wąskie ujęcie, dlatego wyciąganie daleko idących wniosków nie byłoby na miejscu. Zwłaszcza gdy mówimy o drużynie, której kadra została przebudowana. Nie jest tak, że nagle ze Spotify Camp Nou odjechał jeden autobus graczy i kolejny przywiózł nowych, ale nie da się ukryć, że wokół FC Barcelony dzieje się dużo. Dodatkowo w takim składzie Duma Katalonii nie może sobie pozwolić na wegetację – wyniki muszą być dobre, bo wypada wykorzystać potencjał poszczególnych graczy. Wyniki muszą być teraz, już i na koniec wypadałoby do gabloty wpakować jedno z trofeów. Nie wychodzimy jednak hen do przodu i przedstawiamy wam kilka wniosków na podstawie obserwacji trzech pierwszych kolejek. Mała próba badawcza, ale daje do myślenia.

Kilka miękkich wniosków na temat FC Barcelony

Balde daje powody, by na niego stawiać

Przebudowa dotyczy nie tylko dostarczenia piłkarzy z zewnątrz, ale i sprawdzenia tych, którzy byli pod ręką, ale niekoniecznie z nich korzystano. Dobrym przykładem takiego gracza jest Alejandro Balde. Za kilka tygodni będzie obchodził 19. urodziny, ale pomimo młodego wieku dostaje coraz więcej szans. Pokazuje, że może być rozsądną alternatywą dla Jordiego Alby. Ok, przytrafiają mu się jeszcze słabsze momenty, ale takie są uroki nagłego wejścia do świata dużych chłopców.

Zrozumiano, że nie ma sensu trzymać go w szafie. Przez wiele lat okres ochronny dla młodych graczy Barcelony polegał na tym, że chroniono ich przed wejściem na boisko, zamiast dać im szansę. Pozwolić się nawet pomylić raz czy drugi, by zebrali doświadczenie. Ocenić, czy w odpowiedni sposób reagują na ewentualne niepowodzenia i czy wyciągają wnioski.

Reklama

W przypadku Hiszpana jest tak, że choć dopiero oswaja się z Primera Division, to spisuje się solidnie. Nie gra gorzej niż Firpo i inne przehajpowane wynalazki z minionej ery. Już ze względu na to, należy mu się kilka ciepłych słów.

Oczywiście, przechodzi teraz przez proces zbliżony do nauki pływania poprzez wrzucenie kogoś za czerwoną boję. Jednak wartość takiego działania jest bez porównania większa niż życie złudzeniem, że ktoś się rozwinie tylko poprzez obserwowanie innych. Nie tak dawno Bayern postawił odważnie na Alphonso Daviesa. Inwestycja Die Roten w tak młodego gracza się opłaciła, dlatego tym bardziej Xavi dobrze robi, że daje się wykazać Balde. Nie porównujemy talentu, ale sytuację. Hiszpan na ten moment korzysta z okazji, jest w gazie i ma szansę na dłuższą metę utrzymać miejsca w składzie.

Tymczasem Alba ma czas na refleksje

Jeśli ktoś myśli, że to koniec Jordiego Alby, powinien się jeszcze wstrzymać. Mamy początek sezonu i dopiero następuje rozgrzanie silników. Na weryfikację przyjdzie czas, gdy trzeba będzie grać co trzy dni – czyli już wkrótce. Wówczas Alba może się przydać i przy okazji otrząsnąć po kiepskim starcie. Poprzedni sezon miał dobry, ale w meczu z Rayo pokazał, że nie można zapominać, że ma już swoje lata, bogaty pakiet wad i nie jest niezbędnym elementem w układance Xaviego. Może się odkręcić, ale nie musi i co więcej, maleje grono osób, które by za nim tęskniło.

Nie ma sensu się spieszyć z pozyskaniem prawego obrońcy

Po prawej stronie obserwujemy ciekawą sytuację, bo Barcelona mogłaby się wzmocnić, ale sens miałby tylko transfer, który rzeczywiście podniósłby poziom sportowy zespołu. W pierwszych dwóch kolejkach na prawej obronie grał Ronald Araujo. Spisał się średnio (ciężko było spodziewać się czegoś innego, bo to nie jego klimaty), ale ściągnięto przecież Julesa Kounde, który może grać z powodzeniem na tej pozycji i w rywalizacji z Rayo zaprezentował się solidnie. Jasne, to nominalny stoper, ale może grać na boku, dopóki klub w dłuższym horyzoncie czasowym nie sprowadzi prawdziwego kozaka. Płacenie teraz fortuny za kogoś, kogo nie jest się pewnym, mija się z celem.

Sergi Roberto pracuje na kolejne szanse

Co więcej, z ławki na ten moment wchodzi Sergi Roberto, który z wielu powodów przejadł się fanom Dumy Katalonii, ale na początku sezonu broni się grą. Wczoraj od jego odbioru zaczęła się akcja na 3:0. Zdobył gola na 4:0, więc ma już w garści kilka argumentów. Nie można od niego oczekiwać cudów, ale z roli człowieka, który wejdzie na pół godziny i spisze się przyzwoicie, powinien się wywiązać.

Tylko nie należy zapominać, że to szklany piłkarz. W ostatnich sezonach wzbogacił swoją kartę pacjenta o liczne urazy i niewykluczone, że za moment znów zdrowie uniemożliwi mu regularną grę. Na tę chwilę jest jednak wszystko w porządku. Nie zapominajmy, że mówimy tylko o gościu, który od czasu do czasu ma zagrać od pierwszych minut, a poza tym wchodzić na ogony. Tu nie potrzeba czarodzieja, taki rzemieślnik wystarczy.

Reklama

Znów mają bramkarza

Ryba psuje się od głowy, w piłce gra zespołu często od bramkarza. Elektryczny golkiper – lub po prostu ręcznik – wprowadza zamieszanie, przez które punkty przelatują jak przez palce. Marc-Andre Ter Stegen wziął się w garść i prezentuje poziom godny zawodnika Barcelony. A przecież w poprzednich rozgrywkach rundę jesienną miał fatalną, rewanżową po prostu przyzwoitą, ale teraz broni na miarę oczekiwań. Dwa czyste konta na trzy możliwe na początku sezonu są wymowne.

W każdym meczu można doszukać się jego ważnych interwencji. Przykładowo w pierwszym zatrzymał Alvaro Garcię, gdy ten pod koniec pierwszej połowy ośmieszył Araujo. W spotkaniu z Realem Sociedad wyciągnął niezwykle groźny strzał Davida Silvy. Wczoraj wyciągnął uderzenie z bliska Sergio Leona. Oby tak dalej, bo nie jest niczym miłym obserwowanie upadku solidnych graczy.

Eric Garcia 2.0

Na początku rozgrywek formą imponuje Eric Garcia. Dojrzał mentalnie i fizycznie. Nie sprawia na ten moment wrażenia zagubionego i nie unika kontaktów z rywalami. A to przecież było normą w pierwszej części minionego sezonu. Przykrył wady i podkreślił atuty. Jego przerzuty są fenomenalne. Świetnie też dyryguje grą obronną, daje dużo spokoju i ciężko się do niego o cokolwiek przyczepić. Jeśli utrzyma formę, nie da pola do wątpliwości, bo takiego Garcię Duma Katalonii potrzebowała. Za moment może się okazać, że Pique jest zbędnym zawodnikiem, bo Garcia wchodzi w jego buty i nie daje oznak, że go w jakikolwiek sposób uwierają.

Busquets jest wciąż niezbędny

Ma swoje wady, raz na mecz musi popełnić poważny błąd, ale wciąż nie ma konkurenta do miejsca w składzie. W meczu z Realem Sociedad zastępował go Frenkie de Jong, ale tylko utwierdził wszystkich w przekonaniu, że gra na tej pozycji nie jest dla niego. Można to tłumaczyć skomplikowaną sytuacją zawodnika, ale kilka dni wcześniej wszedł z ławki z Rayo, zagrał pięterko wyżej i spisał się o niebo lepiej. W ten sposób dochodzimy do wniosku, że Busquets jeszcze sobie pogra, ale jak długo?

Dawca jakości, dyrygent i mentor

Nie można pominąć tematu Roberta Lewandowskiego. Patrzycie w statystyki i widzicie go na czele wyścigu o koronę króla strzelców. Malkontent powie, że swoje sytuacje też zepsuł i ma rację, ale rola Polaka nie sprowadza się tylko do finalizacji akcji. Polska maszyna z niemieckim oprogramowaniem wnosi niesamowicie dużo do gry katalońskiego zespołu.

Poprzez ruch wymusza na kolegach ciągłe skupienie. Z jednej strony to ułatwia sprawę, bo jest gdzie podać, z drugiej niektórzy muszą na nowo oswoić się z taką grą. Nie da się ukryć, że nie wszyscy są przyzwyczajeni do takiej intensywności, również wysiłku intelektualnego. Kto ogląda mecze, ten dostrzega również, że Lewandowski jest w ciągłym kontakcie z młodymi. Cały czas udziela wskazówek, szuka optymalnych rozwiązań i kieruje ofensywą. Takiego gościa potrzebowali młodzi, potrzebował zespół, potrzebowało Camp Nou. Po prostu się spłaca i pomaga w budowie fundamentów na przyszłość.

Ferran wciąż błądzi

Wciąż nie jest w stanie sprzedać swoich umiejętności na boisku, a przecież jest już w Barcelonie od zimy. Jego sytuacja nie należy do łatwych i musi zacisnąć zęby, by Xavi z czystym sumieniem mógł na niego stawiać. Zmarnował początek sezonu i okres, gdy Fati nie jest jeszcze na pełnych obrotach. Torres powinien pokazać, że z wprowadzaniem Fatiego nie ma sensu się spieszyć, ale tego nie robi. Szczęście polega na tym, że za moment terminarz będzie napięty jak cięciwa łuku. To oznacza, że bez względu na formę kilka szans otrzyma, ale czy z nich skorzysta? Co więcej, powinien brać przykład z kolegów, bo prawa strona Barcelony wygląda zdecydowanie lepiej. Dembele i Raphinha robią tam zdecydowanie więcej szumu, który przekłada się na bramki. I warto dodać, że też grywali po przeciwnej stronie i nie spisywali się gorzej od Ferrana – oj nie.

Gavi potrafi się pozbierać

W pierwszym meczu zawiódł, bo piłkarze Rayo skutecznie wyłączyli go z gry. W drugim było nieco lepiej, a wczoraj już zagrał na bardzo dobrym poziomie. Przez to ile on ma już meczów w nogach, można zapomnieć, że mówimy o młodzieńcu urodzonym w 2004 roku. Przy tym wydaje się, że jest bardziej regularny od o siedem lat starszego kolegi z Holandii, który jest wypychany z klubu. Gavi jeszcze nie raz zawiedzie, nie raz zrobi głupotę, nie raz zapracuje na niepotrzebną kartkę, ale nadal pokazuje, że jest w stanie szybko się pozbierać i kolejne spotkania rozpocząć z niezapisaną kartą.

WIĘCEJ O FC BARCELONIE:

Fot. FotoPyk/Newspix

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

64 komentarzy

Loading...