Zagłębie Sosnowiec swoją postawą na boisku w ostatnich latach chluby miastu nie przynosi, a do tego dochodziły takie akcje, jak ta ze zdejmowaniem już w 1. minucie meczu specjalnie wystawionego młodzieżowca, żeby zapunktować w Pro Junior System. Inaczej rzecz ma się w kwestiach infrastrukturalnych. W tym względzie intensywnie nadrabiane są braki, które – nie ma co ukrywać – były bardzo duże. Jeszcze kilka miesięcy i oddany do użytku zostanie Zagłębiowski Park Sportowy, który rozwiąże wiele problemów w temacie sportowej infrastruktury w Sosnowcu. Wyczekiwany od dawna projekt, wspierany przez Bank Gospodarstwa Krajowego, powoli staje się rzeczywistością.
O tym, że w Sosnowcu pilnie trzeba rozwinąć infrastrukturę sportową i rekreacyjną Arkadiusz Chęciński, prezydent miasta, przekonywał się od dawna, również na własnej skórze.
– Pamiętam jak przedstawiciele Wyższej Szkoły Humanitas w Sosnowcu przygotowali przedstawienie o Janie Pawle II. Na premierze byłem w Krakowie. Gdy zapytałem, dlaczego nie odbywa się ona u nas, usłyszałem wprost, że nie ma gdzie, brakuje odpowiedniego miejsca. A nie chodziło o wielką halę typu Tauron Arena, tylko właśnie taką kameralną, którą teraz budujemy. Czasami słyszałem od ludzi, że mamy tu raczej Sosnowieś, bo nie ma basenów, obiektów sportowych i wielu innych rzeczy, które powinny być w takim mieście. To bolało mieszkańców, ale za chwilę będzie już nieaktualne – zapewnia prezydent.
Na razie to jeszcze wielki plac budowy, ale trwają już prace nad wykończeniem i szczegółami.
Rzecz jasna słychać też opinie, że tak duża inwestycja jest marnowaniem publicznych środków, które można przeznaczyć na drogi, szkoły czy szpitale. – Takie komentarze zawsze się pojawiają. Gdy budujemy ścieżki rowerowe, pada pytanie, dlaczego zamiast tego nie remontujemy dróg. A jak szkoły, to dlaczego nie szpitale i tak dalej. Każdy takie sprawy widzi inaczej, po swojemu, ale w stosunku do głosów pozytywnych, tych negatywnych jest znacznie mniej i przeważnie dotyczą one tej samej grupy osób. Zwracam uwagę, że koszt powstania Zagłębiowskiego Parku Sportowego wynosi około 250 mln zł. Zostanie to spłacone w ciągu kilkudziesięciu lat, a tylko w tym roku budżet na pozostałe inwestycje w Sosnowcu wynosi 300 mln zł. Budowa tych obiektów nie wyhamowała miasta na innych frontach. Mało tego, z czasem będą one wartością dodaną – zauważa Chęciński.
W skład Zagłębiowskiego Parku Sportowego wchodzić będą trzy obiekty: stadion piłkarski na 11 600 kibiców, lodowisko (trybuny pomieszczą 2,5 tys. ludzi) oraz hala sportowa z pojemnością 3,5 tys. widzów. W tej ostatniej powstanie także mniejsza sala pod wynajem na godziny, by pograć w piłkę, siatkówkę, koszykówkę i inne dyscypliny.
– Koncepcja z całym kompleksem sportowym, a nie tylko samym stadionem, narodziła się w trakcie przygotowań. Przeprowadziliśmy infrastrukturalną inwentaryzację Sosnowca i okazało się, że stan obiektów sportowych na terenie miasta jest dramatyczny – zwłaszcza lodowiska. Jego modernizacja nie miała sensu, koszt byłby niewiele mniejszy niż budowa nowego. Potem doszliśmy do wniosku, że skoro budujemy stadion i lodowisko, to trzeba się też postarać o halę z prawdziwego zdarzenia. Takiej dotychczas nie mieliśmy, wiele licencji nasze drużyny otrzymywały warunkowo. Generalnie mamy tu efekt skali. Koszt budowy i utrzymania tego wszystkiego będzie mniejszy, niż gdybyśmy chcieli stawiać te obiekty w osobnych inwestycjach – tłumaczy prezydent Chęciński.
Powstaje pytanie, czy nie dało się tego wszystkiego wybudować na terenie Stadionu Ludowego, na którym obecnie gra Zagłębie. – Przeprowadziliśmy badania gruntu, które wykazały, że przebudowa Stadionu Ludowego mijałaby się z celem. W gruncie znajdowało się dużo wody, neutralizowanie tego w różnoraki sposób stanowiłoby 30 procent kosztów całej inwestycji. Z kolei badania gruntu w dzielnicy Środula pokazały, że koszty z tego tytułu będą znacznie niższe niż w innych miejscach. Widzimy na tych przykładach, że samo przygotowanie inwestycji jest trudne i czasochłonne, ale jednocześnie bardzo ważne, żeby później realizacja projektów przebiegała płynnie – wyjaśnia nasz rozmówca i dodaje: – Na starym stadionie nadal trenować będą zawodnicy z akademii Zagłębia Sosnowiec. Myślę, że to jedna z piękniejszych baz na terenie naszego kraju, a występy na Stadionie Ludowym będą dla tych zespołów wielkim przeżyciem. W przyszłości chcielibyśmy zlikwidować wały z trzech stron i otworzyć je na park, ale to plany na później, bo wiążą się ze sporymi kosztami, które dziś nie są najważniejsze.
Jak wspomnieliśmy, stadion piłkarski będzie mieścił 11 600 widzów. To mniej, niż na przykład w Tychach czy Bielsku-Białej, ale w Sosnowcu są przekonani, że tyle wystarczy. – Uznaliśmy, że niecałe 12 tys. w naszym regionie jest optymalną pojemnością. Gdyby kiedyś zaistniała pilna potrzeba, można ją jeszcze powiększyć o około 3 tys. miejsc. Lepiej jednak – mam nadzieję, że do tego dojdzie – żeby raz czy dwa razy w roku zabrakło biletów, niż gdyby stadion przez cały sezon miał świecić pustkami. Teraz wszystko w rękach zespołu i operatora stadionu, żeby wypełniać trybuny. To nie ma być tylko stadion do sportu. Będzie można tu organizować różne imprezy i koncerty – zapowiada Chęciński.
Inwestycja w dużej mierze jest realizowana poprzez kredyt z Banku Gospodarstwa Krajowego. – Dzięki niemu ją realizujemy. Zawsze szuka się najlepszych i najtańszych na dany moment rozwiązań. Takim rozwiązaniem był kredyt z BGK. Najważniejsze, że także późniejsza współpraca z bankiem bardzo dobrze się układa. Wszystkie zmiany, które po drodze musiały wystąpić, są na bieżąco dogadywane, nie mamy tu żadnych problemów – przyznaje Chęciński.
Ostatnio miasto zabezpieczyło w wieloletniej prognozie finansowej dodatkowe 55 mln zł, na wypadek gdyby zaszła potrzeba ich uruchomienia. Wydźwięk medialnych przekazów był taki, że wszystko przez zwiększone koszty obsługi tego kredytu. – Każdy, kto ma jakiś kredyt, odczuwa, że czasy są trudniejsze i wszystko drożeje. Kredyty samorządów nie są wyjątkami. Przy zwiększeniu stóp procentowych koszty automatycznie się zwiększyły, ale wierzymy, że sytuacja z czasem się zmieni i koszty znów spadną. Mamy nadzieję, że tak wysokie stopy to chwilowa sytuacja i wrócimy do normalnego poziomu 4-5 procent – prezydent nie widzi tu nic nadzwyczajnego.
Jeszcze dokładniej wyjaśnia to Karina Skowronek, prezes zarządu spółki Zagłębiowski Park Sportowy, precyzując, że w dużej mierze chodzi tu o dostosowanie się do procedur bankowych i bardzo długą perspektywę. – Aby zabezpieczyć środki na pokrycie kosztów budowy Stadionu Zimowego oraz konieczności wykonania robót dodatkowych ujawnionych w trakcie, w tym wydatków będących konsekwencją dostosowania obiektów do zmian przepisów federacji sportowych i zmian optymalizujących projekt w zakresie jego eksploatacji – mówimy o około 3% wartości robót budowlanych – spółka wystąpiła do BGK o zgodę na zwiększenie wartości umowy kredytów z kwoty 228 252 032,52 zł do kwoty 239 167 889,58 zł, czyli nieco ponad 10 mln zł. Bank Gospodarstwa Krajowego pozytywnie zaakceptował ten wniosek, warunkując wypłatę środków ustanowieniem aktualizacji zabezpieczeń o zmianę wysokości kredytu i zmianę wynikającą ze stawek WIBOR, na podstawie których ustalana jest wysokość oprocentowania kredytu – z początkowego 1,72% w dniu zawarcia umowy kredytowej, do 7,03 % na tę chwilę. Przy czym należy podkreślić, iż zmiana wynikająca z podwyższenia stawek WIBOR ma charakter prognozy i wynika z procedur bankowych, a sam wzrost wartości zabezpieczeń nie odpowiada wzrostowi wartości inwestycji i wsparcia miasta, chyba że aktualne stopy procentowe ustalane przez Radę Polityki Pieniężnej zostaną utrzymane przez okres piętnastu lat.
Prezydent Chęciński z kolei nie ukrywa, że rozpoczęcie budowy w 2019 roku było trochę wygraniem losu na loterii: – Gdybyśmy mieli zaczynać pół roku czy rok temu, to… nawet byśmy nie zaczęli. Nie byłoby na to szans. Sytuacja gospodarcza jest jaka jest, ceny w branży budowlanej szaleją. Gdybyśmy dziś chcieli wystartować, koszty nie wynosiłyby 250 mln zł, tylko 400 mln zł, co oznaczałoby, że przez wiele kolejnych lat nie byłoby w Sosnowcu szans na powstanie kompleksu sportowego. Co najwyżej może udałoby się postawić jeden obiekt. Trafiliśmy w 2019 roku na idealny moment. Wtedy wręcz była dziura z zamówieniami i ceny nieco spadły w stosunku do tego, co było przed zamówieniem. Dopiero po jakimś czasie wszystko zaczęło drastycznie drożeć.
W stosunku do pierwotnych planów, zakładających granie Zagłębia na nowym stadionie już jesienią 2022, nastąpiło półroczne opóźnienie, choć prezes Skowronek przedstawia to trochę inaczej. – Nie nazwałabym tego opóźnieniem. Dokonaliśmy bowiem zmiany koncepcji przebiegu inwestycji, wynikającej ze zdarzeń zewnętrznych, jak i konieczności optymalizacji rozwiązań projektowych. Pierwotna polegała na tym, że z końcem maja miały się zakończyć prace budowlane, czyli etap pierwszy, a po nim miał nastąpić etap drugi – wyposażanie obiektów, a następnie etap odbiorów oraz uzyskania wszelkich certyfikacji i pozwoleń. Mając na względzie potrzebę wykonania prac dodatkowych i zamiennych związanych z optymalizacją projektu, w tym wynikających ze zmian wymogów federacji sportowych, zdecydowaliśmy się połączyć oba etapy w ramach pierwotnych umów na roboty budowlane, co skutkowało ich wydłużeniem – tłumaczy pani prezes.
Czy tylko na tych kilku miesiącach się skończy? – Żyjemy w czasach, w których niczego nie można przewidzieć z całą pewnością z półrocznym wyprzedzeniem, ale jeżeli sytuacja polityczna, geopolityczna i ekonomiczna na świecie będzie taka sama jak teraz, to otwarcie wiosną 2023 jest niezagrożone. Jestem przekonany, że Zagłębie Sosnowiec pierwszy wiosenny mecz ligowy rozegra już na nowym stadionie. Dziś główny problem dotyczy dostarczania różnego rodzaju sprzętu sprowadzanego z Azji, w której nadal występują komplikacje związane z pandemią – mówi prezydent Chęciński.
Największym wyzwaniem po otwarciu Zagłębiowskiego Parku Sportowego będzie jego rentowność. – Mamy już sponsora tytularnego stadionu, podpisaliśmy umowę z ArcelorMittal Poland, polskim oddziałem potentata w branży hutniczej. Już ten fakt pokazuje, jak duże znaczenie ma ten obiekt. Mówienie dziś o kosztach utrzymania jest dość karkołomne, bo nie wiemy, ile zapłacimy za prąd, gaz, ogrzewanie i tak dalej. To na pewno będzie większy problem, niż zakładaliśmy na starcie. Trudno coś zaplanować, ale zrobimy wszystko, żeby poprzez działalność komercyjną i organizowanie różnych imprez możliwie najbardziej te koszty zmniejszać. Musimy też jednak patrzeć globalnie. Czytałem, że mieszkania w pobliżu kompleksu sportowego tracą na wartości, a według informacji od dewelopera, który te bloki budował i od osób tam mieszkających, jest dokładnie odwrotnie. Nie chodzi tylko o funkcję obiektu sportowego, ale także kulturalno-rozrywkową. Można zakładać, że w pobliżu powstaną różne biznesy, dające ludziom pracę i dochód miastu z podatków. Cała dzielnica będzie mogła się rozwinąć – tłumaczy prezydent.
Wiele będzie też zależało od postawy samego Zagłębia Sosnowiec. Łatwiej będzie przyciągnąć nowych kibiców na mecze Ekstraklasy niż I ligi.
– Łatwo ten cel określić, ale trudno go zrealizować. Sport jest nieprzewidywalny. Kiedyś, na początku pierwszej kadencji, jeden z radnych będący nauczycielem w liceum zapytał, czy mogę obiecać awans do Ekstraklasy. Odpowiedziałem pytaniem, czy może zagwarantować, że wszyscy jego uczniowie zdadzą maturę. Nie mógł, bo nie wiadomo, czy każdy się dobrze przygotuje. Tym bardziej w piłce zmiennych i niewiadomych jest wiele. Były prezes Zagłębia, Leszek Baczyński mówił, że łatwiej jest zbudować stadion niż dobrą drużynę i mogę się pod tym podpisać. Oczywiście chcielibyśmy awansu, bo koszty funkcjonowania w I lidze względem Ekstraklasy wcale nie są dużo niższe, za to możliwości pozyskiwania funduszy o wiele mniejsze. W Ekstraklasie dochodzą prawa do transmisji i znacznie większa przychylność sponsorów. Nie będziemy jednak wywierać presji na zasadzie “awans albo śmierć”, bo to może jedynie zaszkodzić. Jako wieloletni kibic oczekuję przede wszystkim walki na boisku, a tego w ostatnich latach nieraz brakowało. Jeśli będzie zaangażowanie na odpowiednim poziomie, to przy tym potencjale oczekiwane wyniki prędzej czy później przyjdą naturalnie. Byłoby super, gdybyśmy w tym sezonie potrafili dostać się do baraży – podsumowuje Arkadiusz Chęciński.
Zagłębie dobrze zaczęło sezon, po pięciu kolejkach ma na koncie 10 punktów. Baraże, już na nowym stadionie, wydają się realnym celem.
Tekst i zdjęcia: Przemysław Michalak