Piłka nożna w Luksemburgu kojarzy się nam z zupełną niszą. Jednak dzięki odpowiednim zmianom wdrażanym stopniowo od początku XXI wieku ogromny skok poczyniła reprezentacja Czerwonych Lwów, a w piłce klubowej bryluje Dudelange, które w czwartek zmierzy się z Lechem Poznań o fazę grupową Ligi Konferencji.
Jeszcze na początku XXI wieku znajdował się pod koniec drugiej setki rankingu FIFA. Nie jest w stanie wychowywać swoich piłkarzy w kraju. Dopiero od niedawna związek zaczął kontrolować budowę boisk. Niemal wszystkie kluby nie posiadają statusu profesjonalnych. Mimo to Dudelange dwukrotnie awansowało do fazy grupowej europejskich pucharów, natomiast reprezentacja Luksemburga wskoczyła do ligi C Ligi Narodów, a w ostatnich pięciu latach ograła m.in. Irlandię, Czarnogórę czy Węgry oraz zremisowała z Francją czy Senegalem. Choć Luksemburg zamieszkuje zaledwie 600 tys. mieszkańców, to zdołał wprowadzić na tyle zdrowe zasady rozwoju futbolu, by wyróżniać się na tle innych państw-miast, a nawet większych nacji czy to chodzi o piłkę klubową czy reprezentacyjną.
Bogaci pasterze
– Jesteśmy wioską. W Luksemburgu mieszka 600 tys. osób. Wiemy, że nigdy nie będziemy mistrzami świata. Myślę, że fani postrzegają nas coraz lepiej za sprawą sukcesów w ostatnich latach i oczekują dalszego rozwoju. Jednak łatwiej jest zrobić na samym początku duży krok niż później poruszać się w takim samym tempie. Naszym problemem jest teraz wyjaśnienie kibicom, że nie możemy kontynuować rozwoju w takiej samej dynamice jak działo się przez ostatnie sześć lat. Jesteśmy mali i zawsze mali pozostaniemy – powiedział na łamach The Irish Times w zeszłym roku Paul Philipp, prezydent luksemburskiego związku piłki nożnej.
Według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego za 2021 rok produkt krajowy brutto w przeliczeniu na jednego mieszkańca wynosi w Luksemburgu 136 701 dolarów. To niewielkie mające 2500 kilometrów kwadratowych państwo-miasto przewodzi w zestawieniu najbogatszych obywateli świata. Futbolowy świat przyjmuje jednak inne klasyfikacje. Jeszcze w 2006 roku w rankingu FIFA Luksemburg plasował się na 195. miejscu – najniższym w historii. Reprezentacja kraju urzędników i bankowców była chłopcem do bicia. Porażki z Liechtensteinem czy Estonią nie były niczym odosobnionym. Dziś traktuje się tego typu mecze jako pewne trzy punkty dla Czerwonych Lwów. Wszystko za sprawą zmian, jakie wprowadzono na wielu szczeblach.
– Jestem przekonany, że dzięki naszemu know-how, pasji i pracowitości wyniesiemy nasze cele na wyżyny, osiągniemy wiele i przekształcimy dotychczas niewykorzystany potencjał w przyszłe sukcesy – oznajmił Philipp na łamach UEFA.
Multi-kulti
Już na przełomie 2000 i 2001 roku postawiono sobie za cel otwarcie narodowej akademii piłkarskiej. Do tego powołano do życia żeńskie sekcje. A we współpracy z UEFA w ramach programu HatTrick zaczęto poprawiać infrastrukturę piłkarską, a także doposażono kluby w odpowiedni sprzęt. Najważniejszym elementem okazała się zmiana nastawienia do otaczającego świata i zdania sobie świadomości ze swojej maluczkości.
– Dziesięć lat temu zdecydowaliśmy, że potrzebujemy więcej zawodników w profesjonalnych ligach. Potrzebujemy piłkarzy grających we Francji, Belgii czy Niemczech. Nasza liga nie jest wystarczająco dobra, by samodzielnie rozwinęła się do międzynarodowego poziomu. Dlatego kluczem jest, by zachęcać młodych piłkarzy do wyjazdu za granicę – wyjaśnił niezbyt skomplikowany proces Philipp. W rzeczywistości wymagał zgrania kilku elementów w jedną całość, o czym poniżej.
Luksemburg jest miejscem emigracji wielu ludzi. Do tego finansowego i urzędniczego centrum Europy zjeżdżają ludzie z różnych stron świata. Mówi się tam płynnie po luksembursku, francusku i niemiecku. Do tego dochodzi wszechobecny angielski, a 13% mieszkańców stanowi mniejszość portugalska. Pięć głównych nacji plus kilka pomniejszych składają się na prawdziwy tygiel kulturowy. To w nim często grzebią skauci z różnych stron świata, by wyłuskać wartościowych piłkarzy o określonych korzeniach. Tylko teraz w kadrze Luksemburga występują zawodnicy, mający powiązania z Kosowem, Algierią, Nigerią, Republiką Zielonego Przylądka, USA, Belgią, Francją, Portugalią, Danią, Serbią, Czarnogórą, Niemcami. W zasadzie tylko kilku graczy można zakwalifikować do grupy „jednopaństwowców”.
Jest to jednak świadomy zabieg, nad którym również trzeba umiejętnie panować. Właśnie dlatego powstał system monitorowania najbardziej utalentowanych piłkarzy z Luksemburga i tych, o korzeniach z tego państwa.
Rozmowy z rodzicami
– Nie mogliśmy ot tak zacząć wysyłać zawodników do zagranicznych klubów. Zaczęliśmy obserwować graczy w wieku dziewięciu, dziesięciu lat. Najlepszych z nich sprowadzaliśmy do naszego narodowego centrum i utrzymywaliśmy ich aż do osiągnięcia pełnoletności. W weekendy grali ze swoimi klubami, a resztę czasu spędzali z nami. Tak zaczęliśmy właściwą edukację. Gdy osiągali 16 bądź 17 lat zaczęliśmy rozmawiać z nimi o możliwym przejściu do profesjonalnego klubu w Belgii bądź Francji. Taki był pierwszy krok – wyjaśnił prezydent luksemburskiego związku piłki nożnej.
Podobną strategię przyjęto na Islandii, skąd zawodnicy już w młodym wieku wyjeżdżają głównie do Wielkiej Brytanii w celu kontynuowania kariery. Większa jest jednak determinacja piłkarzy do opuszczenia zimnej wyspy Północy Europy niż wyjechać kilkadziesiąt kilometrów do Francji, Niemiec czy Belgii. I to nawet jeśli przejazd nie obliguje to długiego czekania w kolejkach na granicach. Po prostu komfort życia i jego konsumpcji w Luksemburgu jest dużo wyższy niż na Islandii i ciężej młodych graczom opuścić strefę komfortu.
– Ciężko było nam wypracować profesjonalną postawę i podejście u młodych piłkarzy, którzy wychowani byli na gruncie amatorskiej piłki. Podam przykład. 15 lat temu poznałem bardzo utalentowanego chłopaka. Powiedziałem mu, że musi znaleźć sobie profesjonalny klub w Belgii. Jego rodzice przyszli do mnie i powiedzieli: – Ok, ale jakie zabezpieczenia mamy wobec niepowodzenia? Jaką pracę dostanie, gdy powróci do Luksemburga? Obecnie nasi chłopcy już coraz bardziej profesjonalnie podchodzą do tego tematu, ale rodziców nadal muszę przekonywać – stwierdził Philipp.
Amatorska liga
Taka postawa rodziców jest dość zrozumiała. Po co ich syn bądź córka mają jeździć kilkadziesiąt kilometrów do państw ościennych? Tak dobrze zarządzane państwo jak Luksemburg powinno potrafić stworzyć struktury profesjonalnego klubu w kraju. Z tym nie jest tak łatwo.
Niemal wszystkie kluby w Luksemburgu są non-profit, co oznacza, że nie mogą generować żadnego zysku z tytułu działalności piłkarskiej. Obecne przepisy zabraniają tworzenia klubów na zasadach spółek handlowych. Większość zawodników w sposób dowolny negocjuje swoje apanaże z drużynami. Tylko nieliczni piłkarze – aktualnie ok. 50 – w większości zagraniczni są zatrudnieni na stałe na umowę o pracę i to za sprawą kontraktów sponsorskich. Liga jest amatorska, do tego przez lata obligowała kluby do posiadania zawodników luksemburskiego pochodzenia. Gdy wystosowano skargę w 2003 roku w tej sprawie, zmieniono dyskryminujący zagranicznych piłkarzy przepis na zasadę „zawodnika rodzimego”. Każdy zespół w swoim składzie musiał posiadać co najmniej siedmiu takich graczy. Od lipca tego roku ten limit zmniejszono do pięciu.
To powoduje duże dysproporcje w liczącej 16 drużyn lidze. Kluby z bogatszymi sponsorami mogą pozwolić sobie na znacznie więcej niż te stawiające na młodzież. Mimo to nadal dominują opinie, że utrzymywanie ligi luksemburskiej jest krokiem w dobrą stronę, ale należy ją zreformować. Na pewno drużyny nie chcą iść w kierunku Liechtensteinu, który porozrzucał swoje zespoły do rozgrywek państw ościennych, a organizuje jedynie krajowy puchar.
Marketing, groundhopping, e-sport
Pierwszym krokiem w profesjonalizacji ligi byłaby zmiana jego statusu na taki, w którym udział miałyby zapewniony tylko kluby powstałe na zasadach spółek, a nie organizacji non-profit. Zwiększyłaby się dzięki temu profesjonalizacja zespołów na wielu szczeblach, nie tylko sportowym. Na razie jest zbyt wielu sceptyków, by do takiej reformy doszło. Wszystko za sprawą małej popularności piłki nożnej w Luksemburgu.
W kraju zarejestrowanych jest 45 tys. zawodników, czyli ok. 7% społeczeństwa. W sezonie 2021/22 najwięcej widzów na meczu ligowym pojawiło się podczas potyczki Differdange 03 a FC Progres Niederkorn – 1877. Rekordowa liczba kibiców zjawiła się w finale Pucharu Luksemburga między Dudelange a Racing Union Luksemburg, bowiem aż 3531. Patrząc na te liczby od razu widać, że nie ma wielkiego zainteresowania futbolem, nawet mimo powstania Stadionu Narodowego Luksemburga na 10 tys. widzów.
Władze związku zdefiniowały już ten problem i chcą mu w zapobiec w najbliższych pięciu latach. W grudniu 2021 roku powstał plan rozwoju futbolu, który dotyczy nie tylko spraw sportowych, ale również powstania nowej strony internetowej, poszerzenia działu analiz i monitoringu piłkarzy, stworzenie kampanii marketingowej do uprawiania i oglądania sportu. Ważny elementem jest rozwój ruchu groundhoppingu a także budowa kolejnych boisk. W planach jest również postawienie na e-sport. W tym celu nawiązano współpracę z LUNEX University.
Dudelange oknem na świat
– Jestem bardzo dumny. Z wielką przyjemnością przedstawiam nasz pierwszy nadrzędny plan strategiczny w historii Luksemburskiej Federacji Piłki Nożnej. Mamy świadomość, że postawiliśmy sobie ambitne cele, ale podejmujemy wyzwanie i nie możemy się doczekać ich realizacji. Motto tej strategii to: „Piłka nożna. dla wszystkich” – powiedział na oficjalnej konferencji Philipp.
Piłka w Luksemburgu przeżywa obecnie rozkwit. Reprezentacja awansowała już do pierwszej setki rankingu FIFA. Cztery lata temu znalazła się nawet na 82. miejscu. Ma ambitne plany. Zajmuje m.in. drugie miejsce w grupie pierwszej ligi C Ligi Narodów. W szeregach kadry prowadzonej przez Luca Holtza występują zawodnicy z takich klubów jak 1. FC Koeln, FSV Mainz, Borussia Moenchengladbach, Norwich, Metz czy ADO Den Haag. Również piłka klubowa przeżywa ostatnio renesans, na czym korzysta cały ogół luksemburskiego futbolu.
W ostatnich pięciu latach Dudelange awansowało dwukrotnie do fazy grupowej Ligi Europy. Mierzyło się w niej z takimi firmami jak AC Milan, Betis czy Sevilla. Na swojej drodze rozprawiło się m.in. z Legią Warszawa. Dzięki temu poczynania F91 śledziło coraz więcej Luksemburczyków. Kolejne sukcesy Dudelange napędziłyby i tak dobrze prosperującą koniunkturę na futbol. A niewiele do tego brakuje. Ostatnią przeszkodą przed trzecią fazą grupową europejskich pucharów w ostatnim czasie stoi Lech Poznań. Pokonanie Kolejorza nie oznacza już dla Dudelange misji niemożliwej do wykonania. W całym Luksemburgu takich zadań związanych z futbolem jest już coraz mniej. Wszystko za sprawą mądrze wdrażanego planu.
WIĘCEJ O MECZU LECH POZNAŃ – DUDELANGE:
- Odmienione Dudelange, tracąca impet Slavia. Co czeka Lecha i Raków?
- Dziwny przypadek Kristoffera Velde. W Europie kozak, w lidze badziewiak
Fot. Newspix