Czwartkowa prasa wieje nudą. Mamy w niej trochę wypowiedzi z konferencji, krótkie rozmówki i parę tekstów o polskich klubach w pucharach.
Sport
Felieton o miastach i klubach.
W ręce wpadł mi wczoraj raport pod roboczą nazwą „Miasto dobre do życia”, przygotowany przez znany portal OtoDom.pl […] W czołowej dziesiątce, nad Poznaniem i Krakowem, znalazły się też Katowice, których piłkarska warstwa żyje w ostatnich dniach nie świetną inauguracją I-ligowego sezonu w wykonaniu GieKSy, za jaką uznać trzeba wyjazdowe zwycięstwo z ŁKS-em, a ogłoszonym przez kibiców bojkotem meczów przy Bukowej. Fanatycy mają dość, sprzeciwiają się sposobowi zarządzania spółką przez prezesa Marka Szczerbowskiego, ale jakie mają konkretnie żądania – tego nie precyzują, a próby porozmawiania z ich przedstawicielem na potrzeby „Sportu” póki co spełzły na niczym. Tak jak w GieKSie okolicznością łagodzącą nie okazują się najlepsze od lat wyniki, na czele z pierwszym od kilkunastu sezonów awansem piłkarzy czy pierwszym po ponad półwieczu mistrzostwem hokeistów – tak w Częstochowie sukcesy Rakowa nie sprawiają, by było to miasto rankingowo szczęśliwsze od kogokolwiek. Z Rakowem źle – ale nie mamy wątpliwości, że bez Rakowa byłoby jeszcze gorzej! Dlatego wszystkim naszym pucharowiczom, od Szczecina, przez Gdańsk, Poznań i Częstochowę, życzymy dziś szczęścia.
Vladislavs Gutkovskis odpowiada na trzy szybkie pytania.
Jest pan strzelcem pierwszego gola dla Rakowa w europejskich pucharach, w meczu z Rubinem Kazań. Jakie to wówczas było uczucie?
– Kiedyś już o tym mówiłem: że to bramka, którą będę pamiętał najbardziej. Trudno po takim czasie powiedzieć o emocjach, jakie wtedy nam towarzyszyły. Na pewno wszyscy się cieszyliśmy, ale nie tylko ja to zrobiłem. To było dzieło całej drużyny. Tak samo ważny był obroniony rzut karny w samej końcówce przez Vladana Kovaczevicia. Myślę, że zrobiliśmy to wszyscy razem.
W meczu z Wartą Poznań zdobył pan bramkę na wagę zwycięstwa. Na pewno cieszy pana dobrze rozpoczęty sezon. To zapowiedź zwyżki formy?
– Jestem bardzo dumny z faktu, że strzeliłem tego pierwszego gola. Zawsze jest dobrze, gdy zaczniesz sezon w ten sposób. Oczywiście – cieszę się, że drużyna wygrała. To jest dla mnie najważniejsze. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Na pewno chciałbym strzelać gole co mecz, mam nadzieję że tak będzie.
Jens Gustafsson chce grać jak najczęściej.
Trener „portowców” Jens Gustafsson był w dobrym humorze na konferencji prasowej przed potyczką z Broendby. – W niedzielę zdobyliśmy trzy punkty, jednak nie byliśmy zadowoleni ze swojej postawy – zaznaczył szwedzki szkoleniowiec. – To, co mogło się podobać, to natomiast fakt, w jaki sposób drużyna odwróciła losy spotkania. W oparciu o tego ducha zespołu musimy cały czas poprawiać swój styl i swoją grę. Jesteśmy dobrze przygotowani do jutrzejszego spotkania i z niecierpliwością go oczekujemy. Nie mogę odpowiedzieć, na jakich pozycjach mam jeszcze znaki zapytania. Wieczorny trening na pewno pomoże nam rozwiać pewne wątpliwości. Jestem przekonany, że niezależnie od tego, na jakich graczy postawimy w jutrzejszym spotkaniu, będą oni odpowiednio zdeterminowani i gotowi, aby pomóc nam odnieść zwycięstwo. Nie przełożyliśmy meczu ligowego ze Śląskiem Wrocław, bo jesteśmy fizycznie na bardzo wysokim poziomie i trenowaliśmy bardzo długo, aby na taki poziom wskoczyć. Podoba nam się aktualna sytuacja. Cieszymy się, że możemy grać często. Jest to wyzwanie, jakiego oczekiwaliśmy.
Jakub Szymański nie był zadowolony z pierwszego występu Górnika Zabrze w tym sezonie.
– Wiele rzeczy, które sobie dzisiaj założyliśmy, nie funkcjonowało – stwierdzał 20-letni obrońca. – W sparingach wyglądało to zupełnie inaczej. Cracovia strzelając bramkę pokrzyżowała nasze plany. Do tego momentu kontrolowaliśmy mecz. Wiadomo, że po stracie bramki trzeba się bardziej otworzyć. Cracovia była groźna w kontratakach, dlatego ten mecz wyglądał tak, a nie inaczej. Każdy sportowiec jest zły, gdy przegrywa, a ostre słowa padły nie tylko z ust trenera. Mamy wielu doświadczonych zawodników, którzy mają coś do powiedzenia. Niestety, tym razem nasze rozmowy nie przyniosły efektu i schodzimy z boiska pokonani – mówił niezadowolony Szymański.
Jakub Bielecki, najlepszy bramkarz 2. ligi, przedłużył kontrakt z Ruchem Chorzów.
Bielecki nie przebierał nogami, by zmienić pracodawcę. – Absolutnie. Kuba dobrze czuje się w Chorzowie. Nie ma co ukrywać, że ma niebieskie serce. Analizowaliśmy oczywiście te oferty. Uważamy, że dobrze zrobi mu czas spędzony na poziomie pierwszej ligi. Premierowy mecz już za nim, dobrze wystartował, zachował ze Skrą czyste konto. Stwierdziliśmy, że przeskok od razu z drugiej ligi do ekstraklasy mógłby być zbyt szybki. Być może straciłby płynność grania. W Chorzowie jest szanowany, wszyscy go lubią, dobrze się tu prezentuje. Naturalne jest, by po awansie został. Zobaczymy, co będzie dalej. Może Kuba i Ruch wspólnie trafią do ekstraklasy? Może Kuba wyląduje w niej już po kontrakcie? A może w trakcie tego kontraktu? Tego nie wiemy. Najważniejsze, że wszystkie strony są teraz zadowolone i mają wspólny cel, by jak najlepiej prezentować się na I-ligowych boiskach – podkreśla agent jednego z ulubieńców chorzowskiej publiczności.
Piotr Polczak ściągnął Zagłębiu Sosnowiec obrońcę. Oby miał lepsze oko niż Lubomir Guldan…
Bykow to środkowy obrońca, wychowanek Szachtara Donieck. W seniorskiej przygodzie z piłką najwięcej spotkań rozegrał do tej pory w barwach FK Mariupol – a konkretnie 71 gier. Po półrocznym wypożyczeniu do bułgarskiego Lokomotiwu Plowdiw, w 2022 roku obrońca wrócił do Mariupola i rozpoczął przygotowania do nowego sezonu. Po ataku Rosji na Ukrainę piłkarz był zmuszony kontynuować przygodę z futbolem poza granicami kraju, został wypożyczony do islandzkiego KA Akureyri. Wiosną zagrał w 10 meczach, zdobył 1 bramkę. Bykow ma na swoim koncie 8 występów w młodzieżowej reprezentacji swojego kraju. – Oleksij to solidny obrońca o profilu, jakiego szukaliśmy. Jego mocną stroną jest wprowadzanie piłki do gry oraz naturalna lewa noga – mówi Piotr Polczak, szef skautingu Zagłębia, który pilotował ten transfer.
Super Express
O piłce w zasadzie nic, a przynajmniej nic ciekawego.
Fakt
Robert Podoliński mówi o tym, jak Varsovia spożytkuje pieniądze zarobione dzięki Robertowi Lewandowskiemu.
– To też nie będzie tak, że teraz postawimy cztery hotele im. Roberta Lewandowskiego. Nie, te pieniądze pójdą na to, co akurat będzie potrzebne do działania naszej akademii, a mamy w niej ponad 700 dzieciaków – zaznaczył Podoliński. – To nie jest kwota, która wystrzeli nas w kosmos jako najlepszą akademię w Polsce, bo tak absolutnie nie będzie. To jest kwota, która pozwoli nam funkcjonować. To jest absolutnie piękna rzecz. Niespodziewany, piękny, ale tylko prezent i dodatek do tego, co robimy – dodał dyrektor sportowy Varsovii. W pierwszym klubie Lewandowskiego doskonale wiedzą, że jeśli chcą wychować kolejnych świetnych piłkarzy, muszą inwestować nie tylko w boiska i sprzęt, ale też w ludzi. Dlatego pieniądze uzyskane z Solidarity Contribution zostaną również przeznaczone na dodatkowe treningi piłkarskie i motoryczne dla wyróżniających się graczy.
Jerzy Dudek o transferze Lewandowskiego do Barcelony.
„Lewy” nastrzelał całkiem sporo bramek w meczach z Realem. Chyba w Madrycie nie są zbyt szczęśliwi po pojawieniu się Roberta w ekipie Dumy Katalonii…
Wszyscy w stolicy Hiszpanii bardzo dobrze znają kapitana naszej kadry i mają dla niego wielki szacunek. Pamiętam takie czasy, kiedy wiązano Roberta z transferem do Realu. I wtedy fani Królewskich byli tym niezwykle podekscytowani. Jak wiemy, nic z tego nie wyszło, a „Lewy” zagra dla największego rywala zespołu z Madrytu. I jestem przekonany, że będzie ogromnym zagrożeniem dla defensywy Realu.
Pewnie doskonale pamiętasz swoje życie w Madrycie. Czego „Lewy” może się spodziewać w Barcelonie?
To jest cudowne i przepiękne miasto. To idealne miejsce do życia i Robertowi bardzo się tam spodoba. Po kilku latach w Niemczech klimat południowy będzie niezwykle miłą odmianą. Jednak jest też druga strona medalu – w Hiszpanii niezwykle trudno jest być anonimowym piłkarzem. Robert raczej nie będzie mógł sobie spokojnie spacerować od restauracji do restauracji. Tamtejsi fani są zwariowani na punkcie futbolu i chcieliby spędzać każdą chwilę z piłkarzami. Czasami w takich warunkach jest niezwykle trudno o prywatność. Myślę jednak, że na razie Robert skoncentruje się na futbolu. Poznawanie uroków Barcelony zostawi sobie na później.
Dante Stipica może zakończyć karierę w Pogoni Szczecin.
Będzie pan to robił jeszcze dłu go, w zeszłym roku przedłużył kontrakt do 2026 r.
Cieszę się, że w klubie cenią moją klasę i jestem ważnym zawodnikiem dla drużyny. Z chęcią zostanę w Pogoni do końca kariery. Zobaczymy, co przynie- sie przyszłość. Na razie jestem skupiony na każdym kolejnym dniu, treningu i meczu.
Wyobraża sobie pan grę w innym polskim klubie niż Pogoń?
Nie myślę o transferze. Moja głowa jest w Szczecinie. Nie chcę, żeby to zabrzmiało, jakbym osiadł na laurach. Wręcz przeciwnie, jestem bardzo ambitny, tak samo jak Pogoń. Mamy zespół, który chce walczyć o naj- wyższe cele w każdym sezonie. Idziemy w dobrym kierunku.
Przegląd Sportowy
David Stec i Tomasz Kaczmarek przed meczem z Rapidem Wiedeń.
– W Wiedniu wygraliśmy 2:0, a u siebie zremisowaliśmy 1:1. W pierwszym meczu sprawiliśmy niespodziankę, bo nikt na nas nie stawiał. Rozegraliśmy jednak superspotkanie, zaskoczyliśmy naszą taktyką zespół Rapidu i mogliśmy wygrać wyżej. Może oni nie mieli dobrego dnia, a może to kwestia naszego przygotowania, bo byliśmy świetnie zorganizowani – opowiada Stec, który bardzo dobrze orientuje się w realiach austriackiej piłki. – Rapid jest faworytem, przystępujemy do tego dwumeczu w roli underdoga. Ale jako słabszy wygrywałem tu także w przeszłości, więc stać nas na dobre zawody. Myślę, że Rapid grałby w Polsce o mistrzostwo. Jest mocnym przeciwnikiem, praktycznie co roku gra w europejskich pucharach i często dochodzi do fazy grupowej. Doświadczenie jest po ich stronie, ale widzimy w dwumeczu swoją szansę – podkreśla. W podobnym tonie wypowiadał się szkoleniowiec Biało-Zielonych. – Przed nami trudne wyzwanie, druga runda kwalifi kacji, chcemy osiągnąć dobry wynik, z którym wrócimy do Gdańska. Są wysokie temperatury, dobra murawa, silny przeciwnik, ale jesteśmy gotowi. Nie mam żadnych obaw, musimy zagrać na bardzo wysokim poziomie. Nie muszę powtarzać, że to dobry rywal, ale jesteśmy zgrani, długo występujemy ze sobą w takim składzie i jesteśmy pewni siebie – zapewnia Tomasz Kaczmarek.
Michał Żewłakow o problemach Lecha.
Po przegranej z Rakowem Częstochowa w meczu o Superpuchar, odpadnięciu z Qarabagiem Agdam w I rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, piłkarze trenera Johna van den Broma przegrali pierwszy mecz sezonu ligowego – ze Stalą Mielec. Co obecnie jest największym problemem Kolejorza?
Uważam, że ta drużyna wciąż prezentuje pewien poziom sportowy. W dwumeczu z Qarabagiem nie było przepaści, jeśli chodzi o umiejętności piłkarskie. Największa różnica uwidoczniła się w determinacji, odwadze i poczuciu własnej wartości. Moim zdaniem to jest największy problem Lecha w tym momencie.
Czy mistrz Polski odpowiednio się wzmocnił przed sezonem?
Kibice oczekują nowych graczy na środku obrony i w bramce, choć przecież sprowadzono Artura Rudkę. Ukrainiec jest jednak krytykowany. Po zdobyciu tytułu z zespołu odszedł tylko jeden kluczowy piłkarz poprzednich rozgrywek, Jakub Kamiński. Po przegranej z Azerami Lech będzie walczył o awans do grupy Ligi Konferencji, najpierw z gruzińskim Dinamem Batumi. W początkowych rundach poziom sportowy tych rozgrywek nie jest aż tak wymagający, by mistrz Polski sobie nie poradził. Natomiast Kolejorz jest silny tylko wtedy, kiedy jest pewny siebie, a mam wrażenie, że poznańskiej drużynie najbardziej teraz brakuje właśnie tego. Trzeba brać pod uwagę kontuzję Bartosza Salamona i niedyspozycję Antonio Milicia. Bez dwóch kluczowych stoperów Lech jest w obronie wystraszony, niepewny. Natomiast jestem daleki od tego, żeby powiedzieć, że Lech jest słaby i nie nadaje się do gry w europejskich pucharach.
fot. Newspix