W Premier League trwa wyścig o króla polowania w trakcie letniego okienka transferowego. Rywalizacja jest naprawdę wyrównana i większość klubów z czołowej szóstki może wymieniać swoje argumenty za byciem najlepszym przy negocjacyjnym stole. Nie inaczej jest z Chelsea, która przechodzi gruntowną transformację. Ta wychodzi jej, póki co niezwykle obiecująco. Zarówno na poziomie szatni, jak i w klubowych gabinetach.
Jeszcze kilka tygodni temu pisaliśmy, że The Blues zaliczyli potężny falstart w trakcie rozpoczynającego się wówczas okienka. Że nowy właściciel nie odnajduje się w futbolowych realiach i może być mu ciężko osiągnąć sukces, jaki zanotował w amerykańskiej lidze baseballowej. Że w Londynie obserwują jedynie, jak kolejni piłkarze pierwszego składu opuszczają pokład, a nikt nie ściąga ich następców. Jakże wiele zmieniło się więc od tamtego czasu.
Rewolucja w defensywie
Oczywiście największa przebudowa dotknęła formację obronną ze Stamford Bridge. Na taki scenariusz wszyscy byli jednak gotowi od dłuższego czasu, ponieważ wielu defensorom The Blues kończyły się kontrakty. Antonio Rudiger nie dogadał się w kwestiach finansowych i jeszcze przed końcem poprzedniego sezonu poinformował, że niebawem zmieni klubowe barwy. Później podpisał kontrakt z Realem Madryt. Podobna sytuacja miała miejsce z Andreasem Christensenem, który również będzie występował w El Clasico, ale po drugiej stronie barykady względem Rudigera. Duńczyk związał się z Barceloną.
Gdyby tego było mało, Katalończycy zainteresowali się także Cesarem Azpilicuetą i Marcosem Alonso. Chelsea musiała być więc gotowa na utratę kolejnych dwóch zawodników. Biorąc pod uwagę, że Thomas Tuchel zwykł grać z formacją z trójką środkowych obrońców, wizja utraty tak wielu defensorów była nie lada problemem. Z graczy pierwszej jedenastki, których można uważać za liderów drużyny, na tej pozycji w klubie ostał się jedynie zbliżający się do 38. urodzin Thiago Silva.
Chcąc walczyć o czołowe miejsca w Premier League lub nawet zaatakować mistrzostwo Anglii, w Londynie musieli załatać dziury w defensywie i ściągnąć minimum dwóch solidnych obrońców. Transfer Kalidou Koulibaly’ego jest więc prawdopodobnie najlepszą odpowiedzią dla wszystkich wątpiących w działania The Blues na rynku. 62-krotny reprezentant Senegalu to od wielu lat jeden z czołowych środkowych obrońców na świecie. Doświadczony, szybki, silny i niesamowicie pewny w swoich poczynaniach Koulibaly jest prawdopodobnie najlepszym zastępstwem dla liderującego obronie Chelsea w poprzednim sezonie Rudigera. 31-latek grywał zarówno w czwórce, jak i trójce obrońców, a do tego może zagrać na obu stronach bloku obronnego. Do spółki z Silvą już na papierze tworzą jeden z najlepszych duetów stoperów w Premier League.
To jednak nie koniec inwestycji w zawodników z tej części boiska. Trevoh Chalobah czy Malang Sarr nie są na tyle pewnymi punktami, by dawać im szansę w każdej kolejce sezonu, dlatego klub wciąż szuka następnego stopera. Nie robi tego jednak biernie, sondując rynek i obserwując kolejnych kandydatów. Londyńczycy są bardzo konkretni w swoich działaniach. Według najnowszych doniesień Chelsea jest blisko sprowadzenia Julesa Kounde z hiszpańskiej Sevilli. 23-letni Francuz jest też obiektem zainteresowania Barcelony, ale zdaniem zagranicznych dziennikarzy na ten moment to The Blues proponują lepsze warunki zarówno klubowi, jak i samemu piłkarzowi. W przeciwieństwie do Silvy i Koulibaly’ego, wobec Kounde można mieć też duże oczekiwania na przyszłość.
Zadbano też o ofensywę
Konieczność podjęcia wielu działań w związku z kryzysem w obronie nie spowodowała jednak zbagatelizowania sytuacji w innych formacjach zespołu. O ile w defensywie trzeba było zastąpić, chociażby Rudigera, tak w ofensywie powstała luka po odejściu na wypożyczenie do Interu Romelu Lukaku. Wyrwa nie była może aż tak wielka, bo Belg nie zawsze łapał się do pierwszego składu Chelsea, a jego postawa na boisku pozostawiała wiele do życzenia, ale jednak w jego miejsce wypadało ściągnąć zawodnika, który będzie stwarzał realną konkurencję.
Na Stamford Bridge poszli jednak o krok dalej, bo Raheem Sterling nie tylko będzie tworzył realną konkurencję, ale z miejsca wskoczy do pierwszej jedenastki. Anglik będzie mógł występować zarówno na jednym ze skrzydeł, jak i na środku ataku. W poprzednim sezonie The Blues nie mieli nominalnego napastnika, który regularnie trafiałby do siatki. Kimś takim miał być Lukaku, ale po czasie swoje szanse na tej pozycji zaczęli dostawać Timo Werner czy Kai Havertz. Patrząc na styl gry i warunki fizyczne ostatniej dwójki, nic nie stoi na przeszkodzie, by swoich sił w tym miejscu spróbował też Sterling.
Poza tym przyjście Anglika pozostaje przecież świetnym interesem ze strony Chelsea. Piłkarz Manchesteru City przybył za 47,5 milionów funtów, co w kontekście 27-letniej gwiazdy reprezentacji Anglii może wydawać się niezbyt wygórowaną kwotą. Teoretycznie właśnie teraz wejdzie on na swój najwyższy poziom, a mówimy przecież o zawodniku, który w ciągu ostatnich pięciu lat wygrał cztery mistrzostwa Anglii, stanowiąc o sile swojego zespołu.
Aktywność na rynku
Nowi piłkarze The Blues zapewne znajdą się więc w wielu rankingach prezentujących najlepsze transfery klubów Premier League w obecnym okienku. A to wszystko zasługa nowych władz klubu. Przez sankcje nałożone na rosyjskich oligarchów z klubem musiał pożegnać się przecież Roman Abramowicz, a w dalszej kolejności ze swoich stanowisk odeszli Marina Granowskaja i Petr Cech. W obliczu tak wielu zmian dyrektorem sportowym na czas trwającego okienka został Todd Boehly, który jest także właścicielem klubu. To właśnie on stoi za wszystkimi transferami oraz za całą ofensywą negocjacyjną The Blues.
Oficjalnie dopięte transfery nie są bowiem jedynymi działaniami klubu na rynku. Chelsea regularnie pojawia się przy plotkach transferowych dotyczących przeróżnych zawodników. Najgłośniejsza była zapewne ta mówiąca o spotkaniu Boehly’ego z Jorge Mendesem, agentem Cristiano Ronaldo. Obaj mieli rozmawiać właśnie o napastniku Manchesteru United, który zamierza opuścić Old Trafford.
Lista zawodników, z którymi flirtowali The Blues, jest jednak znacznie dłuższa. Wciąż pozostają oni w kontakcie z działaczami Paris Saint-Germain w kontekście Presnela Kimpembe. To właśnie on lub Jules Kounde są głównymi kandydatami do gry w bloku obronnym Chelsea. Wcześniej pojawiał się temat Nathana Ake, jednak ten pozostał w Manchesterze City. Jeśli londyńczykom nie uda się ściągnąć żadnego z priorytetowych nazwisk na tę pozycję, w kolejce czeka Josko Gvardiol z RB Lipsk.
Co charakteryzuje Boehly’ego jako dyrektora sportowego to dynamiczne ruchy i szybkie decyzje. Amerykanin nie uczestniczy w sagach transferowych, które ciągną się do samego końca okienka i przypominają rywalizację w przeciąganiu liny. Jeżeli jakieś warunki stawiane przez klub potencjalnego nabytku Chelsea są zbyt wysokie, Boehly po prostu wycofuje się z rywalizacji i skupia się na kolejnych zawodnikach. To właśnie dzięki takim działaniom w kontekście przybycia na Stamford Bridge pojawia się tak wielu zawodników. Chelsea była przecież wymieniania przy temacie pozyskania Raphinhi, a według najnowszych informacji pozostaje w grze o Frenkiego de Jonga.
Są też młode talenty
Profity w postaci pozyskania nowych zawodników można jednak otrzymywać także poprzez powrót do klubu wypożyczanych piłkarzy. Jak wiadomo, Chelsea jest w europejskiej czołówce, jeśli chodzi o zespoły najchętniej wypożyczające swoich podopiecznych do innych zespołów. Z tego względu szeregi pierwszej drużyny przed nowym sezonem zostały zasilone przez Conora Gallaghera i Armando Broje. Obaj mają już spore jak na swój wiek doświadczenie w Premier League.
Pierwszy spędził poprzedni sezon w Crystal Palace, gdzie był jednym z liderów bardzo młodego i ofensywnie grającego zespołu. 22-latek strzelił wówczas aż osiem bramek, a przed zbliżającym się sezonem kibice Chelsea nie mogą się doczekać, by zobaczyć jego boiskową współpracę z Masonem Mountem. Oczywiście Gallagher na Stamford Bridge będzie miał znacznie trudniej z otrzymaniem kolejnych szans niż na Selhurst Park, ale przy grze na wielu frontach powinien stanowić wartość dodaną.
Broja w poprzednich rozgrywkach grał z kolei w Southampton. 20-latek pokazał się z na tyle dobrej strony, że jest celem transferowym kilku klubów Premier League ze środka tabeli. Tuchel nie zamierza się go jednak pozbywać, mimo że Albańczyk będzie miał jeszcze trudniejszą drogę do pierwszego składu. Niemniej, Chelsea może się po nim spodziewać w najbliższym czasie albo sporej liczby bramek, albo worka gotówki.
Biorąc więc pod uwagę wszystkie problemy, jakie przeszedł w ostatnim czasie klub ze Stamford Bridge, obecna kadra The Blues naprawdę robi wrażenie. Zwłaszcza, że nie zapowiada się, by w Londynie byli bliscy zamknięcia działań w trakcie tego okienka. Kibice Chelsea mogą więc raczej spać spokojnie. Mimo że nie ma już Abramowicza, za darmo odszedł Rudiger, a Lukaku oddano na wypożyczenie za śmieszne pieniądze, ruchy klubu na rynku zwiastują naprawdę udany sezon.
Czytaj więcej o Premier League:
- „Rzeźnik z Amsterdamu” w Manchesterze. Kim jest Lisandro Martinez?
- Arnold, Maguire, Ronaldo. Trudne początki ten Haga
- Niezwykły przypadek Jacka Wilshere’a
Fot. Newspix