Reklama

Barcelona, Arsenal, a może Chelsea? Leeds czeka na przelewy za Raphinhę

Hubert Nowicki

Autor:Hubert Nowicki

28 czerwca 2022, 15:16 • 7 min czytania 1 komentarz

Szybko rozwiązała się kwestia przyszłości Kyliana Mbappe czy Erlinga Haalanda, ale rynek transferowy w piłce musi przecież żyć najnowszymi informacjami każdego dnia okienka. Swoją uwagę trzeba więc przerzucić na nieco mniejsze nazwiska. To nie oznacza, że w takich przypadkach czeka nas mniej emocji. W Leeds ustawiła się kolejka chętnych po Raphinhę. A Pawie przy sprzedaży swojego zawodnika nie zamierzają schodzić poniżej 65 milionów funtów.

Barcelona, Arsenal, a może Chelsea? Leeds czeka na przelewy za Raphinhę

Żyła złota na Elland Road

Tak wysokie oczekiwania w Leeds są związane z utrzymaniem klubu w Premier League. Sytuacja wokół klubu była brutalna. Jeśli klub spadłby do Championship, musiałby też puścić swojego piłkarza za dużo mniejsze pieniądze, ponieważ w jego kontrakcie znajduje się klauzula, która ułatwia mu odejście przy okazji spadku. Pawie utrzymały się jednak w Premier League, przez co do długiej listy korzyści z tym związanych doszła też sytuacja Raphinhi. Dzięki temu oprócz wielkich sum z praw telewizyjnych czy po prostu możliwości gry z najmocniejszymi zespołami na świecie, klub będzie mógł zbić majątek na sprzedaży swojego zawodnika.

Idealnie wygląda też jego sytuacja kontraktowa. Brazylijczyk przyszedł do Anglii na początku sezonu 2020/21 za 17 milionów funtów z francuskiego Rennes. Podpisał wówczas czteroletni kontrakt, co oznacza, że jest związany z Leeds do lata 2024 roku. To daje klubowi spore pole do manewru. Dzięki utrzymaniu się w Premier League zawodnika nie dotyczy żadna klauzula, a przez ostatnie dwa lata jego wartość na rynku transferowym znacznie wzrosła. Dzięki temu Pawie mogą oczekiwać naprawdę wygórowanych kwot.

Oczywiście pod względem sportowym klub nie chce pozbywać się Raphinhi, ale jest to po prostu świetny interes. Ustawia się po niego kolejka chętnych, więc rzucenie przez kogoś 65 milionów funtów wydaje się bardzo prawdopodobne. Za rok sytuacja byłaby inna, bo Leeds byłoby pod presją czasu. Wówczas inne kluby wiedziałyby, że za dwanaście miesięcy piłkarz będzie dostępny za darmo, więc niekoniecznie trzeba po niego sięgać głębiej do portfela. W tym przypadku to klub Brazylijczyka ma wszystkie karty w ręku.

Drużyna Jessiego Marscha może być znacznie osłabiona przed kolejnym sezonem, bo z klubem niemal na pewno żegna się Kalvin Phillips, który przejdzie do Manchesteru City. Raphinha jest kolejnym z liderów zespołu, który pewnie nie zostanie w nim na kolejny sezon, ale przecież nie często pojawia się sposobność do tak dużego zarobku dla zespołu, który zajął ostatnie bezpieczne miejsce w tabeli ligowej.

Reklama

Uznana marka w lidze

Mówimy o piłkarzu, który przez dwa lata zdążył przekonać do siebie niemal każdego kibica Premier League, a momentami wręcz w pojedynkę ciągnął ofensywę swojego zespołu. Już w pierwszym sezonie na Wyspach szybko wywalczył sobie miejsce w składzie i nie wpuszczał nikogo na swoją pozycję na prawym skrzydle. W bardzo udanej dla Leeds kampanii 2020/21 zdobył sześć bramek i osiem asyst, dzięki czemu do spółki z Patrickiem Bamfordem i Kalvinem Phillipsem doprowadził swój zespół na dziewiątą lokatę w lidze na koniec rozgrywek.

Drugi sezon dla całej ekipy Pawi był znacznie gorszy, głównie z uwagi na wiele urazów w kadrze Marcelo Bielsy, a później Jessiego Marscha. Przez cały sezon bardzo rzadko dostępny do gry był Bamford, a kontuzje leczyli także Phillips czy Liam Cooper, czyli liderzy swoich formacji. Raphinha był więc tak naprawdę jedynym spośród czołowych zawodników zespołu z poprzedniego sezonu, który występował z taką samą regularnością. Nie przeszkodziło mu to strzelić aż jedenastu bramek i zaliczyć trzech asyst. W drugiej części sezonu zanotował nieco gorszy okres, strzelając bramki głównie z rzutów karnych, ale to między innymi jego gol z wapna w ostatniej kolejce przyczynił się do utrzymania klubu.

Raphinha świętuje z kibicami Leeds utrzymanie klubu w Premier League po ostatniej kolejce sezonu 2021/22.

O ile więc beniaminkowie Premier League przyzwyczaili wszystkich do stawiania tezy, że pierwszy sezon po awansie do elity jest łatwiejszy niż ten drugi, który stanowi prawdziwą weryfikację, tak Raphinha tę weryfikację przeszedł bezproblemowo. Dwa udane sezony to dla większych klubów wystarczający dowód gwarancji jakości zawodnika.

Tym bardziej, jeśli mówimy o reprezentancie Brazylii. Pierwsze powołanie do kadry piłkarz Leeds dostał już w trakcie pobytu na Wyspach. Od debiutu z Wenezuelą w październiku ubiegłego roku gra prawie w każdym meczu swojej kadry. To więc kolejny czynnik podbijający jego cenę. Dla samego zawodnika to z kolei powód do poważnych przemyśleń przed transferem do nowego klubu. Gra on przecież o wyjazd na mundial, więc powinno mu zależeć na regularnych występach na początku kolejnego sezonu.

Reklama

Porozumienie z samym piłkarzem nie wystarczy

Tymczasem ustawiła się po niego cała kolejka chętnych. Jeszcze jakiś czas temu w grze o jego sprowadzenie pojawiał się West Ham. Teraz w tym wyścigu po prostu nie ma miejsca dla klubów pokroju Młotów. Raphinha wyląduje prawdopodobnie w mocniejszym zespole z samej czołówki.

W trakcie zimowego okna transferowego sprawą Brazylijczyka interesował się Bayern Monachium. Od tego czasu temat jednak ucichł, a Bawarczycy kupili z Liverpoolu Sadio Mane, co tym bardziej zmniejsza szansę na transfer piłkarza Leeds. Od kilku miesięcy na pole position w tym wyścigu wysunęła się za to Barcelona. Działacze z Katalonii ustalili już nawet warunki indywidualnego, pięcioletniego kontraktu z samym zainteresowanym. Zdaniem najlepiej poinformowanych dziennikarzy sprawa ta jest dogadana od marca i umowa czeka na jego podpis. Negocjacje ułatwiał fakt, że agentem Raphinhi jest Deco, który przecież grał kiedyś w Barcelonie, a do tego pozostaje w kontakcie z Xavim, czyli dzisiejszym menedżerem katalońskiego klubu. Jest tylko jedno ale.

Barcelona może się dogadać z piłkarzem jak tylko chce, ale przecież na koniec musi dojść do porozumienia z Leeds. A tutaj bardzo daleko do kompromisu. Działacze z Camp Nou spodziewali się, że oferta w wysokości 40-45 milionów funtów w zupełności wystarczy. Tymczasem na Elland Road wiedzą, jak dużym zainteresowaniem cieszy się ich zawodnik, więc poprzeczkę ustawili na poziomie 65 milionów funtów.

Wiadomo z jak dużymi problemami zmaga się Barcelona. Klub musi zbierać pieniądze ze sprzedaży piłkarzy, by móc starać się o zakup nowych zawodników. Biorąc więc pod uwagę, że chce kupić Raphinhę, ale brakuje mu około 20 milionów funtów, oraz chce sprowadzić Roberta Lewandowskiego, ale również brakuje mu podobnej sumy, ciężko wyobrazić sobie, by obie te transakcje doszły do skutku. Zakup piłkarza Leeds spada więc w tych okolicznościach na dalszy plan i mimo że przez długi czas wszystko układało się pomyślnie, tak teraz Barcelona dostała wyprzedzona.

Londyńska ofensywa

Najnowsze informacje mówią, że Raphinha wciąż będzie czarował swoją grą kibiców Premier League. Najbliżej jego pozyskania ma być obecnie Arsenal, ale sytuacji przyglądają się także Tottenham i Chelsea. Działacze Kogutów zainteresowali się jednak innym reprezentantem Brazylii z Premier League i chcą sprowadzić do siebie Richarlisona. Chelsea nie wykonała jeszcze żadnych ruchów, ale właściciel klubu Todd Boehly, które aktualnie pełni także funkcję dyrektora sportowego na Stamford Bridge, zapowiada działania w tym kierunku.

Najbardziej konkretny pozostaje więc Arsenal, który kilka dni temu wystosował już jedną ofertę za skrzydłowego, ale podobnie jak w przypadku Barcelony, okazała się ona za niska, by przekonać klub Brazylijczyka. Kanonierzy nie zamierzają się jednak poddawać i są zdeterminowani, by już niedługo spełnić finansowe oczekiwania Leeds.

Ruch wokół Raphinhi jest jednak tak duży, że nikogo nie zdziwiłoby nagłe dołączenie do tego wyścigu kolejnego klubu, który postanowiłby przebić wszystkie inne oferty. 25-letni piłkarz jest w idealnym momencie swojej kariery, by wejść na największą scenę i podpisać kontrakt swojego życia. Najbliższe miesiące mogą okazać się najważniejszymi w jego piłkarskim życiu. Wybór klubu zdeterminuje bowiem jego szanse na grę na katarskim mundialu.

Z jednej strony może więc wejść na jeszcze wyższy poziom, błyszczeć w nowej drużynie, zaliczyć udane mistrzostwa świata, a wtedy nawet klub pokroju Arsenalu może zrobić się dla niego za mały. Z drugiej może nie poradzić sobie z konkurencją, co będzie miało bardzo negatywny wpływ na jego dalsze losy. Jedno jest pewne – Leeds zrobiło świetny interes na sprowadzeniu go z Ligue 1. Nie dość, że swoją grą zapewnił klubowi utrzymanie, to jeszcze wzbogaci go o kilkadziesiąt milionów funtów.

Czytaj więcej o Premier League:

Fot. Newspix

Jeśli ma do wyboru jeden z dwóch meczów do obejrzenia, to zawsze wybierze ten z Premier League. Jeśli oba są z Premier League, to pewnie obejrzy dwa jednocześnie. Do tego pasjonat NBA i F1.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Anglia

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Komentarze

1 komentarz

Loading...