Reklama

PRASA. Żukowski: W Polsce jest za dużo siłowni. Bardziej odpowiada mi jak ćwiczę w Rangers

redakcja

Autor:redakcja

06 czerwca 2022, 07:56 • 10 min czytania 13 komentarzy

Sezon ogórkowy trwa w najlepsze, więc poniedziałkowa prasa nie dostarcza zbyt wielu ciekawych tekstów. Dziś poczytamy o kadrze czy też o przygodach Mateusza Żukowskiego w Glasgow.

PRASA. Żukowski: W Polsce jest za dużo siłowni. Bardziej odpowiada mi jak ćwiczę w Rangers

Sport

Kamil Glik bije rekordy. Jakie?

W ś r o d o w y m – wygranym 2:1 – meczu z Walią we Wrocławiu kapitan naszej reprezentacji Robert Lewandowski po raz 130. zagrał w narodowych barwach. Na koncie ma teraz tyle samo występów, ile tacy zawodnicy, jak Lukas Podolski, Edwin van der Sar czy Jorge Campos. „Lewemu” już niewiele brakuje do setki graczy na świecie z największą liczbą spotkań w swoich drużynach narodowych. […] Jeżeli zagra w kolejnych spotkaniach Ligi Narodów – z Belgami i Holendrami – to liczbą gier w narodowych barwach zrówna się z innym środkowym obrońcą, Jackiem Bąkiem, który w kadrze zagrał 96 razy. Ze środkowych obrońców przed defensorem włoskiego Benevento będzie jeszcze tylko Michał Żewłakow. Glik ma też szanse na ustanowienie innego rekordu. Chodzi o bramki zdobywane przez obrońców. Ma ich na koncie 6, tyle co tacy zawodnicy, jak medalista MŚ Jerzy Gorgoń, Tomasz Hajto czy Tomasz Kłos. Twardy jak skała Glik może ich przebić. 

Polskie wspomnienia z meczów z Belgami? Miłe, radosne.

Mundial w Hiszpanii należy do tych, które będą wspominane w polskim futbolu przez cały okres jego istnienia i jeszcze dłużej. Jak wszyscy doskonale wiedzą, kadra pod wodzą Antoniego Piechniczka zdobyła wtedy brązowy medal, z jednej strony się ciesząc, z drugiej – żałując, że nie udało się postawić chociaż jednego kroku więcej. Format mistrzostw świata był wtedy inny niż obecnie. Na turnieju grały 24 drużyny. W pierwszej rundzie podzielono je na 6 grup po 4 kraje, a z każdej wychodziły po 2 zespoły. W drugiej rundzie znów były grupy, tym razem po 3 drużyny, a dalej – do półfinału – awansowała jedna. Właśnie wtedy Polska trafiła na Belgię, z którą rozegrała pierwszy mecz. „Mój sąsiad, belgijski dziennikarz, od dłuższego już czasu przestał notować. Ot, siedział nieruchomo, niby tknięty paraliżem, i gryzł zaciekle flamaster. Może to on właśnie wydrukował nazajutrz w brukselskiej gazecie: ” – pisał o tym meczu w swojej książce Andrzej Makowiecki. 

Reklama

Giannis Papanikolau na celowniku Olympiakosu. Grek nie ma jednak pozwolenia na odejście z Rakowa.

Postawa na murawie sprawiła, że Papanikolaou, podobnie jak kilku innych zawodników zespołu z Częstochowy, ściągnął na siebie uwagę innych klubów. Jednym z nich jest mistrz Grecji, Olympiakos Pireus. Dla niego przenosiny do Pireusu byłyby w pewnym sensie powrotem do przeszłości. Aktualnym mistrzom Grecji kibicował jego ojciec. Pomocnik Rakowa miałby zastąpić w Olympiakosie Mady’ego Camarę, który ma opuścić klub i trafić do Anglii. Problem w tym, że częstochowianie nie mają zamiaru puścić swojego pomocnika za bezcen. Raków ma tak naprawdę wszystkie karty przetargowe w swoich rękach. Przede wszystkim kontrakt greckiego pomocnika kończy się w 2023 roku. To sprawia, że wicemistrzowie Polski mogą zażyczyć sobie sporą kwotę za transfer. Nieoficjalnie mówi się o dwóch milionach euro. Kwotę może jeszcze podbić występ zawodnika w reprezentacji. Pomocnik otrzymał powołanie do kadry narodowej. Dla greckiej ekipy to może być za duża stawka, co prawdopodobnie zamknie temat transferu. Nie oznacza to jednak, że w przypadku sprzedaży Camary na koncie Olympiakosu nie pojawi się wystarczająca kwota. Pomocnik rodem z Gwinei ma odejść za osiem milionów euro.

Odra Opole chce nawiązać do najlepszych lat. W 2024 roku zagra w Ekstraklasie?

– W tym roku pokazaliśmy, zajmując 5. miejsce i znajdując się w barażach, że Odra nie musi tylko i wyłącznie marzyć o ekstraklasie, ale może też ambitnie o niej myśleć. Nie mówię, że w kolejnych latach będzie równie dobrze, ale zrobimy wszystko, by było nawet lepiej. Życzę mieszkańcom, kibicom, by 2024 rok był momentem, kiedy znajdziemy się na poziomie ekstraklasy i będziemy mogli grać na nowym stadionie przy ul. Technologicznej – snuje plany prezes Lisiński. I dodaje: – Pamiętam, jak w grudniu ubiegłego roku podpisana została umowa z wykonawcą stadionu. Wtedy oficjalnie powiedzieliśmy, że jako klub właśnie dostaliśmy paliwo do działania. Wydaje mi się, że korzystamy z tego paliwa mocno, intensywnie. Odra rozwija się ambitnie, idzie do przodu, maksymalnie, jak tylko można. Mamy pewne ograniczenia, ułomności, ale staramy się je niwelować, by każdego dnia być lepszym. Chcemy stworzyć najlepszą wersję Odry, jaką tylko się da; bazując na historii, jaką budował pan trener Antoni Piechniczek czy Wojciech Tyc. Za ich czasów Odra była najmocniejsza, trudno będzie przebić te sukcesy, ale zrobimy wszystko, by przynajmniej do nich nawiązać. 

Reklama

Podbeskidzie chwali się reprezentantami.

Trzeba przyznać, że zainteresowanie selekcjonerów drużyn narodowych zawodnikami pierwszoligowej drużyny jest znaczne. O czym nie omieszkał wspomnieć prezes klubu Bogdan Kłys. – W Podbeskidziu, poprzez dobrą pracę działu sportowego, nigdy w historii nie mieliśmy tak licznego przedstawicielstwa w reprezentacjach. Matvei Igonen jest reprezentantem Estonii. Jeppe Simonsen reprezentuje Haiti, Titas Milasius to pierwsza reprezentacja Litwy. Mateusz Lipp gra w naszej narodowej drużynie do lat 19, a Jakub Bieroński w U-20. Emre Celtik (Podbeskidzie przedłużyło wypożyczenie z Fortuny Sittard – dop. red.) jest kapitanem reprezentacji Turcji do lat 19. Uważam, że jakieś podłoże, jakiś fundament, został zbudowany. Teraz tylko problem trenera i działu sportowego, aby to rozwijać – podkreślił sternik Podbeskidzia. 

Super Express

Piłkarze mają wolne, Iga spotkała Roberta. Nic sensownego z tego nie skleimy, wybaczcie.

Przegląd Sportowy

Dariusz Dziekanowski uważa, że niektórzy piłkarze kadry przeszli obok meczu z Walią. Chciałby zobaczyć odważniejszą grę w kolejnych spotkaniach.

Słowa Walijczyka powinni przeczytać uważnie i wziąć sobie do serca reprezentanci Polski. Po środowym, wygranym 2:1 meczu mimo wszystko miałem poczucie niedosytu. Kilku kluczowych naszych piłkarzy (a przynajmniej tych, do których przyzwyczailiśmy się, że są kluczowymi) trochę jakby przeszło obok spotkania. Niektórzy z nich pamiętają zresztą atmosferę, która panowała podczas tych samych, prawie równie udanych jak dla Walijczyków, mistrzostw Europy we Francji. Nie widziałem w środę takiej determinacji, jaką wykazali nawet rezerwowi piłkarze rywali. Nie wiem, jak to by wyglądało, gdyby Walijczycy nie oszczędzali się na niedzielny fi nał barażu o mistrzostwa świata. Determinacja musi naszym reprezentantom wejść w krew, musi stać się ich wizytówką. Przez ostatnie lata nasza gra jest trochę taka jak wyniki: niby wygrywamy, ale jest w tym jakaś nijakość. Wciąż ekscytujemy się, jakim dysponujemy potencjałem, ale rzadko zdarzają się mecze na miarę tych oczekiwań. Dlatego po cennej wygranej z Walią (z punktu widzenia naszej przyszłości w Lidze Narodów), kiedy jesteśmy w dość komfortowej sytuacji, w meczach z Belgią i Holandią można zaryzykować odważniejszą grę. Te spotkania z poważnymi i klasowymi rywalami powinny być dla nas wyzwaniem, a wewnętrzna motywacja dużo większa.

Jerzy Dudek natomiast bardziej rozumie bezbarwność tego spotkania. Uważa, że w okresie pourlopowym tak to już bywa.

W środę miałem okazję z trybun oglądać mecz reprezentacji Polski z Walią w Lidze Narodów i muszę przyznać, że fragmentami były to dwa różne spotkania. Przed stratą gola Polacy grali bezbarwnie. Nie potrafi li znaleźć w sobie motywacji i zagrozić bramce Wyspiarzy. Praktycznie wszystko zmieniło się po golu strzelonym przez Jonathana Williamsa. To trafienie jakby otrzeźwiło Polaków. Po nim nasz zespół zmobilizował się do żywszego biegania, bardziej dynamicznych ataków i bardziej zaciekłego parcia na bramkę Walijczyków. Kiedy na tablicy wyników widniało 0:0, tej woli walki nie widziałem. […] Wynik meczu z Walią (2:1) cieszy mnie też ze względu na moment, w którym był rozgrywany. Sezon już się skończył i piłkarze po miesiącach treningów i rywalizacji myślami są już na urlopach. Dobrze wiem, że w takich chwilach trudno wydobyć z siebie dodatkowe pokłady motywacji i dać radość kibicom wygraną. Oczywiście Biało-Czerwonym zostały jeszcze spotkania z Belgią i Holandią. Nieco zaskoczył mnie wynik konfrontacji tych zespołów. Czerwone Diabły grały w dość dobrym składzie, ale dały się totalnie zdominować Holendrom (1:4). 

Selekcjoner będzie testował? Czerwcowe mecze to jedna z ostatnich szans na takie rzeczy.

W środku pola selekcjoner ma względny spokój. Przeciwko Walii zagrali Grzegorz Krychowiak z Mateuszem Klichem i Jackiem Góralskim, teraz powinien sprawdzić od początku Krystiana Bielika, Szymona Żurkowskiego oraz Sebastiana Szymańskiego, czyli fi lary młodzieżówki, z którą grał w finałach EURO w 2019 roku. Michniewicz bardzo na nich liczy. W tym pierwszym widzi podporę kadry na lata i weźmie go na mundial, ale muszą zostać spełnione dwa warunki. Pierwszy: zdrowie – 24-latek ma sporo kłopotów, urazy eliminują go z gry, mimo młodego wieku już dwa razy zrywał więzadła w kolanie, ale teraz ma być do dyspozycji selekcjonera. Drugi: zmiana klubu. Jego Derby County spadło do Ligue One i Michniewicz nie wyobraża sobie, by pojechał na mundial, grając na trzecim poziomie rozgrywkowym w Anglii. Centralną postacią ma być Szymon Żurkowski, o którym selekcjoner mawia, że „odpoczywa, biegając”. Wielkim atutem pomocnika Empoli (35 meczów, 6 goli, 3 asysty w sezonie Serie A) jest wydolność i mobilność. Michniewicz chwalił go za występ z Walią („rozruszał naszą grę”) oraz za czwartkowy sparing, który kadrowicze rozegrali między sobą. Szansę w jednym z meczów powinien otrzymać także Karol Linetty, który we wspomnianej grze zdobył dwie bramki. Ostatnio w Torino grał niewiele, ale lada moment ma trafić do Sampdorii Genua.

Boczne strefy boiska – jak wygląda sytuacja kadry w tych miejscach?

Czesław Michniewicz przećwiczył w środę trzy ustawienia, zaczął właśnie od pominięcia skrzydeł. Postawił na dwóch napastników (Robert Lewandowski, Adam Buksa) i czterech pomocników, którzy najlepiej czują się w środku pola: Grzegorza Krychowiaka, Jacka Góralskiego, Mateusza Klicha i Piotra Zielińskiego. – Na papierze, w takim ustawieniu, powinno otwierać się miejsce na bokach dla wbiegających bocznych obrońców, którzy dogrywaliby do napastników. To jednak tylko teoria, w praktyce tego nie widzieliśmy. Być może lepiej by to wyglądało, gdyby na boisku był Matty Cash, wtedy inaczej byśmy na to patrzyli – analizuje Wawrzyniak spotkanie z Walią, w którym piłkarz Aston Villi nie grał z powodu kontuzji. W podstawowym składzie jako boczni obrońcy wyszli Bartosz Bereszyński i Tymoteusz Puchacz. W drugiej połowie Michniewicz zdecydował się na zmiany. Najpierw wprowadził Jakuba Kamińskiego, po kilkunastu minutach zdjął Puchacza, wpuścił Nicolę Zalewskiego – oni zapełnili lukę na bokach i wreszcie widzieliśmy dynamicznych piłkarzy, którzy nie bali się pojedynków z rywalami, podejmowali ryzyko. Efekty przyszły szybko, Polacy doprowadzili do wyrównania, a w 85. minucie zdobyli zwycięską bramkę. – Przede wszystkim wejście w 60. minucie Kamińskiego pokazało, że potrzebujemy skrzydłowych – nie ma wątpliwości Wawrzyniak. 

Mateusz Żukowski niedawno trafił do Rangers. Zbyt wiele nie pograł, ale opowiada o wrażeniach z Glasgow.

Po przyjeździe do Glasgow, jeszcze przed moim debiutem, wrzuciłem na Instragramie krótką relację, że jestem w centrum handlowym. Zobaczyli to młodzi kibice Rangersów, jeszcze dzieci, i zaraz mnie tam namierzyli. Choć mało kto mnie znał, dopiero co przyszedłem do klubu. To pokazuje, jak kibice żyją tym klubem. Gdy cię rozpoznają, nie dają spokoju, zagadują. Nie mam nic przeciwko, to dla nich gra się w piłkę. […] Przed transferem na profi lu na Instagramie miałem zdjęcie w barwach Lechii – biało-zielonych. Wiadomo, kto ma podobne. Dostawałem wiadomości od fanów Rangersów albo pisali w komentarzach: „Witamy u nas, ale to zdjęcie możesz już zmienić. Nie myśl o tym, co było”. Nawet na tak małe rzeczy zwracają uwagę. Moja narzeczona przed transferem kupiła zieloną torebkę. Jeszcze nie wiedzieliśmy, że niedługo będę piłkarzem Rangersów. Na wszelki wypadek powiedziałem, żeby ją oddała albo nie zabierała do Szkocji, bo tam nie będzie z nią chodzić. W klubie by tego nie zaakceptowali. W szatni nie spotkałem nikogo w biało-zielonym kolorze. Myślę, że od razu spotkałoby się to z odpowiednią reakcją. Na pewno po treningu te rzeczy nie byłyby w dobrym stanie. […] Wielu zawodników po wyjeździe z ekstraklasy na Zachód opowiada, że największą różnicę odczuwają w intensywności, tempie gry. Na razie nie jestem w stanie powiedzieć, jak to wygląda w lidze szkockiej, ale na treningach niczego takiego nie poczułem. Może dlatego, że moim atutem jest przygotowanie fizyczne, a ta liga to miejsce dla takich zawodników. Brałem to pod uwagę, gdy pierwszy raz usłyszałem o propozycji Rangersów. Od małego tak mam, to zasługa genetyki, że jestem silny. Lubię fizyczną grę, jara mnie, gdy mogę z kimś się przepchnąć. Wygrana takiego pojedynku daje radość i napęd. Różne są szkoły. Polska ma swoją i nie mam zamiaru nikogo z Lechii krytykować, ale bardziej odpowiada mi to, jak teraz ćwiczę w Szkocji. Mam wrażenie, że u nas tej siłowni jest za dużo.

fot. Newspix

Najnowsze

Inne kraje

Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Damian Popilowski
1
Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Komentarze

13 komentarzy

Loading...