Kilkuletni zawodnik jest bezradny, bo jego drużyna przegrywa 0:1 w półfinale, a on nie może nic wskórać, jest cały czas faulowany. W pewnym momencie zaczął płakać. Usłyszał z ławki: „Filip, jest jeszcze dużo czasu do końca. Dasz radę, wierzę w ciebie”. Otarł łzy i przeprowadził akcję dającą wyrównanie, a w konkursie jedenastek stanął na bramce, obronił dwa strzały i doprowadził swoją drużynę z małej miejscowości do wielkiego finału etapu wojewódzkiego Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Po tym meczu chłopcy z Trzemeszna padli na murawę i chcieli płakać, ale… ze szczęścia.
We wtorek na obiektach Centrum Sportu Szamotuły odbyły się finały wojewódzkie Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” w kategorii U-10 chłopców i dziewczynek. Mieliśmy okazję z bliska przyjrzeć się rywalizacji najlepszych drużyn z Wielkopolski o wyjazd do Warszawy. Emocji nie brakowało, a dzieci zaciekle i z wielkim zaangażowaniem walczyły do ostatniej sekundy o pozytywny rezultat. W szczególności ta determinacja była widoczna u drużyn z mniejszych miejscowości.
– Największą wartością tego Turnieju jest to, że chłopcy i dziewczynki z mniejszych ośrodków, nie takich jak Poznań, mogą się pokazać. Możemy zobaczyć wielu nieoczywistych bohaterów, którzy w przyszłości zabłysną na polskich lub nawet europejskich boiskach. Świetnym przykładem z mojego rocznika jest Arkadiusz Milik, który taką drogę przeszedł – mówi nam Wojciech Onsorge, były piłkarz Warty czy Lecha Poznań, który z bliska obserwował finały wojewódzkie tego Turnieju.
Wydawałoby się, że o awans do Warszawy na finały ogólnopolskie będą walczyć drużyny z Poznania, Konina, Leszna, Gniezna, Piły czy Środy Wielkopolskiej, gdzie powinno być więcej potencjalnych zawodników do gry w piłkę. Aczkolwiek rzeczywistość była zupełnie inna. Tym bardziej, że z ww. miast nie każdy miał swojego przedstawiciela w Szamotułach, zatem musieli odpaść we wcześniejszych etapach Turnieju.
– Już sam wyjazd na finały wojewódzkie Turnieju “Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” to nie lada wyczyn dla trzemeszeńskich szkół. Nasza droga do Szamotuł nie należała do najłatwiejszych. Etap gminny przeszliśmy po rzutach karnych. W powiecie poziom był znacznie wyższy, mecze były zacięte, ale udało nam się wygrać i mogliśmy przyjechać do Szamotuł – opowiada Marcin Jakubiak, opiekun drużyny Dwójka Trzemeszno. Ta miejscowość liczy poniżej 8 tysięcy mieszkańców i leży w powiecie gnieźnieńskim.
– Dla naszej miejscowości sam udział w finałach wojewódzkich jest dużym osiągnięciem i przeżyciem dla naszych zawodników i zawodniczek. Cieszymy się, że tutaj jesteśmy. To jest też szansa dla naszych podopiecznych na rywalizację z zespołami, z którymi na co dzień nie mamy okazji się spotykać – podkreśla Marcin Adamczak, wiceprezes klubu LZS Juna-Trans Stare Oborzyska, a na finałach wojewódzkich opiekun drużyny dziewcząt U-10. Z kolei Stare Oborzyska to niewielka wieś w powiecie kościańskim.
– Dziewczyny na ten Turniej przyjechały przestraszone, ale z każdym kolejnym meczem grały coraz lepiej. Uśmiech na twarzy zawodniczek świadczy o tym, że było dobrze. Wynik nie jest istotny dla naszego klubu. Cieszę się, że cała grupa, która mogła być z nami w Szamotułach, godnie reprezentowała LZS Juna-Trans Stare Oborzyska. Dziewczyny były mocno zaangażowane w każde spotkanie i to jest dla mnie najważniejsze – podkreśla Adamczak.
– Na tym Turnieju najważniejsza jest zabawa, a dla chłopaków z mniejszych miejscowości jest to doskonała okazja do tego, żeby pokazać się skautom, którzy bacznie śledzą te rozgrywki i później wyłapują największe perełki do większych akademii. Chłopaków z Czempinia już możemy oglądać w drużynach Warty czy Lecha Poznań – mówi nam Miłosz Przybecki, piłkarz, który w przeszłości grał w Ekstraklasie dla Polonii Warszawa, Ruchu Chorzów, Pogoni Szczecin i Zagłębia Lubin. W swojej wypowiedzi wspomniał o miejscowości Czempiń, gdyż to jego rodzinne strony, gdzie zaczynał grać w piłkę. Stąd też jego obecność na finałach wojewódzkich, gdzie wspierał dzieci ze swojego miasteczka.
W Szamotułach w kategorii U-10 chłopców główną rolę odegrały drużyny z mniejszych miejscowości. Na próżno możemy szukać w półfinałach ekip z Poznania, Leszna, Środy Wielkopolskiej czy Kalisza. Te drużyny odpadły we wcześniejszej fazie rozgrywek. Do najlepszej czwórki dotarły drużyny z Trzemeszna, Czempinia, Ślesina i Krotoszyna.
– To też pokazuje, że w tych mniejszych miejscowościach można odpowiednio pracować z dziećmi i pokazywać im dobre strony tego sportu. Dla polskiej piłki nożnej ważne jest to, żeby w tych najmłodszych rocznikach było jak najwięcej dzieci, które chcą aktywnie spędzać czas. Finał w kategorii U-10 pokazał nam, że mogą tam dojść chłopcy z małych ośrodków. To im też da dużo do myślenia, że mogą rywalizować z każdym, nie są gorsi od rówieśników z dużych miast – podkreśla Paweł Wojtala, prezes Wielkopolskiego ZPN.
Na długo zapamiętamy półfinał między Dwójką Trzemeszno a SMS-em Ślesin. Pod względem piłkarskim wydawało się, że to ta druga drużyna jest lepsza. Rozgrywali składne akcje na dwa, trzy kontakty. Wysoko podchodzili do przeciwników i oddawali sporo strzałów na bramkę. Przez długi czas prowadzili 1:0. Chłopcy z Trzemeszna odczuwali bezradność, co idealnie potwierdził obrazek, gdzie kapitan drużyny w pewnym momencie spotkania zaczął… płakać. Jednak usłyszał z ławki: „Filip, jest jeszcze dużo czasu do końca. Dasz radę, wierzę w ciebie„. Otarł łzy i przeprowadził akcję dającą wyrównanie.
Drużyna ze Ślesina mogła jeszcze wygrać ten mecz w podstawowym czasie gry, bo chwilę przed końcowym gwizdkiem jeden z zawodników oddał strzał, który wylądował na poprzeczce. Do rozstrzygnięcia potrzebne były karne, a w nich w rolę bramkarza wcielił się… kapitan zespołu, Filip Filipiak, który obronił dwa strzały i wprowadził drużynę do finału.
– Emocje w półfinale były niesamowite. Trudno coś na chłodno powiedzieć i przekalkulować. Aczkolwiek warto podkreślić, że chłopaki pokazali ogromny charakter do walki i wielką determinację. Przetrwali trudne momenty tego spotkania i awansowali do finału! Dla Trzemeszna to coś wielkiego. W tym momencie jesteśmy minimum wicemistrzami województwa Wielkopolskiego z bardzo małej szkoły – mówił nam na gorąco po meczu półfinałowym Marcin Jakubiak, opiekun drużyny reprezentującą Szkołę Podstawową nr 2 im. Polskich Olimpijczyków w Trzemesznie. – Po półfinale chłopcy usiedli na murawie i powiedzieli, że chce im się płakać… ze szczęścia, bo doszli do finału – dodał.
Dlaczego to Filip stanął na bramce? Dowiedzieliśmy się, że drużyna z Trzemeszna przyjechała na ten Turniej bez nominalnego bramkarza. Aczkolwiek w każdym meczu bronił malutki, ambitny chłopiec, który z każdym kolejnym spotkaniem czuł się coraz pewniej. Jednak w półfinale podsłuchaliśmy, że strasznie się stresuje, boi się, co będzie dalej. Swoją pracę wykonał bardzo dobrze w trakcie meczu. Jednak odpowiedzialność za rzuty karne na swoje barki wziął Filip Filipiak, późniejszy zdobywca nagrody MVP Turnieju. – To jest kapitan. On jest odpowiedzialny za całą drużynę. Wiedział doskonale, co będzie robił, gdy dojdzie do rzutów karnych. Był na to przygotowany – wyjawia nam kulisy tej decyzji, Jakubiak.
– Dużą wartością tego Turnieju jest różnorodność. Spotykają się tu drużyny z różnych środowisk z całego województwa. Widzimy tu sporo utalentowanych chłopców i dziewczynki w szkolnych drużynach, gdzie w lokalnym środowisku muszą pokazać swoją wartość i wziąć ciężar gry na siebie. I tutaj to często widzimy – lider decyduje o tym, czy dana drużyna wygrywa spotkania – zauważa Błażej Czyżewski, trener Mobilnej Akademii Młodych Orłów i edukator PZPN. Jego słowa mają swoje odzwierciedlenie w tym przypadku.
Drugi półfinał między Czempiniem a Krotoszynem odbywał się równolegle do tego spotkania, więc nie mieliśmy do niego wglądu, ale tam też emocji nie zabrakło. Czempiń prowadził 3:0, a doprowadził do nerwowej sytuacji, gdzie tylko jedna bramka dzieliła ich od rzutów karnych. Jednak do nich nie doszło, wygrali 3:2.
– Najbardziej urzekło mnie zaangażowanie dzieci. Bardzo im zależy na zwycięstwie, chcą być najlepsi. Pojawiają się ogromne emocje, w tym też łzy. Rywalizacja turniejowa rządzi się swoimi prawami, nie zawsze drużyna lepsza piłkarsko wygrywa, ale najważniejsze jest ta chęć rywalizacji i walki do ostatniej sekundy o zwycięstwo – uważa Paweł Wojtala, prezes Wielkopolskiego ZPN.
– Przed ceremonią losowania ktoś mógł spojrzeć na drużyny z Czempinia i Trzemeszna z przymrużeniem oka oraz przeświadczeniem, że przyjechali do Szamotuł na wycieczkę. Jednak tak się nie stało. Obie te drużyny sprawiły ogromną niespodziankę, odprawiając z kwitkiem wyżej notowanych rywali, uznane marki w województwie. Myślę, że zespoły, które będą reprezentować Wielkopolskę na finałach ogólnopolskich mogą odegrać ważną rolę w Turnieju i powalczyć o najwyższe lokaty. Pokazali tutaj, że są mocni – zauważa Krzysztof Olędrowicz, Koordynator Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku w woj. wielkopolskim.
Przed meczem finałowym rozmawialiśmy z Miłoszem Przybeckim, który mocno kibicował ekipie z Czempinia, czyli miasteczka, które liczy zaledwie pięć tysięcy mieszkańców. Powiedział nam, że w tej drużynie gra jego siostrzeniec, który po półfinale był lekko rozczarowany, bo nie strzelił jeszcze bramki w tym Turnieju. Były piłkarz m.in. Zagłębia Lubin i Pogoni Szczecin powiedział mu: „spokojnie, w finale coś strzelisz”.
Przybecki okazał się dobrym prorokiem i motywatorem, gdyż syn jego siostry otworzył wynik meczu finałowego. Starcie Trzemeszna z Czempiniem było bardzo zacięte. Nikt nie odpuszczał, każdy walczył, biegał, ile fabryka dała. To było wręcz niesamowite, ile serca i zaangażowania włożyli w to spotkanie ci kilkuletni zawodnicy. Pamiętajmy, że mieli już w nogach pięć spotkań, a każde z nich trwa dwa razy po dziesięć minut. Mimo potwornego zmęczenia, grali na pełnych obrotach – jedni i drudzy.
Trzemesznianie doprowadzili do wyrównania po ładnej akcji i wydawało się, że tu też zobaczymy rzuty karne. Jednak na minutę przed końcowym gwizdkiem jeden z zawodników Czempinia oddał strzał z dystansu, przy którym nie miał żadnych szans na interwencję golkiper z Trzemeszna. Ta bramka nie podłamała podopiecznych Marcina Jakubiaka, bo walczyli do ostatniej sekundy o wyrównanie, oddali nawet groźny strzał na bramkę, ale wynik pozostał bez zmian. Do Warszawy pojedzie UKS AS Czempiń.
– Dla Czempinia jest to coś wielkiego. Nigdy w historii nie zdarzyło im się wygrać finałów wojewódzkich. Cieszę się ich szczęściem. Mocno kibicuję tym chłopakom, dlatego też tu przyjechałem. Sam pochodzę z tego miasteczka, dobrze znam rodziców tych zawodników i chciałem ich wesprzeć – podkreślał nam Miłosz Przybecki.
Wielki szacunek i brawa należą się tym drużynom. Pokazali nie tylko kawał dobrej piłki, ale przede wszystkim walkę do ostatniej sekundy, ogromne zaangażowanie i pasję do tego sportu. Z przyjemnością patrzy się na takich młodych sportowców. Udowodnili, że nawet będąc z małej miejscowości można wygrywać z renomowanymi markami. Nie poddawali się, nawet, gdy były chwile zwątpienia, brali się w garść i odwracali losy meczu.
Chłopcy U-10
- UKS AS Czempiń
- Dwójka Trzemeszno
- ZSP SMS Ślesin
Najlepszy zawodnik – Filip Filipak (Dwójka Trzemeszno)
Najlepszy bramkarz – Franciszek Napieralski (ZSP SMS Ślesin)
Najlepszy strzelec – Konrad Dadzibóg (ZSP SMS Ślesin)
Dziewczynki U-10
- Grodziskie Stowarzyszenie Sportowe
- Warta Poznań
- Zjednoczeni Września
Najlepsza zawodniczka – Małgorzata Klapa (Grodziskie Stowarzyszenie Sportowe)
Najlepsza bramkarka – Oliwia Klupś (Grodziskie Stowarzyszenie Sportowe)
Najlepsza strzelczyni – Paulina Szymaszek (Zjednoczeni Września)
Z SZAMOTUŁ – ARKADIUSZ DORUCHOWSKI