Reklama

„Po meczu chłopcy usiedli na murawie i powiedzieli, że chce im się płakać… ze szczęścia”

Arek Dobruchowski

Autor:Arek Dobruchowski

25 maja 2022, 15:50 • 9 min czytania 8 komentarzy

Kilkuletni zawodnik jest bezradny, bo jego drużyna przegrywa 0:1 w półfinale, a on nie może nic wskórać, jest cały czas faulowany. W pewnym momencie zaczął płakać. Usłyszał z ławki: „Filip, jest jeszcze dużo czasu do końca. Dasz radę, wierzę w ciebie”. Otarł łzy i przeprowadził akcję dającą wyrównanie, a w konkursie jedenastek stanął na bramce, obronił dwa strzały i doprowadził swoją drużynę z małej miejscowości do wielkiego finału etapu wojewódzkiego Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Po tym meczu chłopcy z Trzemeszna padli na murawę i chcieli płakać, ale… ze szczęścia.

„Po meczu chłopcy usiedli na murawie i powiedzieli, że chce im się płakać… ze szczęścia”

We wtorek na obiektach Centrum Sportu Szamotuły odbyły się finały wojewódzkie Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” w kategorii U-10 chłopców i dziewczynek. Mieliśmy okazję z bliska przyjrzeć się rywalizacji najlepszych drużyn z Wielkopolski o wyjazd do Warszawy. Emocji nie brakowało, a dzieci zaciekle i z wielkim zaangażowaniem walczyły do ostatniej sekundy o pozytywny rezultat. W szczególności ta determinacja była widoczna u drużyn z mniejszych miejscowości.

Największą wartością tego Turnieju jest to, że chłopcy i dziewczynki z mniejszych ośrodków, nie takich jak Poznań, mogą się pokazać. Możemy zobaczyć wielu nieoczywistych bohaterów, którzy w przyszłości zabłysną na polskich lub nawet europejskich boiskach. Świetnym przykładem z mojego rocznika jest Arkadiusz Milik, który taką drogę przeszedł – mówi nam Wojciech Onsorge, były piłkarz Warty czy Lecha Poznań, który z bliska obserwował finały wojewódzkie tego Turnieju.

Wydawałoby się, że o awans do Warszawy na finały ogólnopolskie będą walczyć drużyny z Poznania, Konina, Leszna, Gniezna, Piły czy Środy Wielkopolskiej, gdzie powinno być więcej potencjalnych zawodników do gry w piłkę. Aczkolwiek rzeczywistość była zupełnie inna. Tym bardziej, że z ww. miast nie każdy miał swojego przedstawiciela w Szamotułach, zatem musieli odpaść we wcześniejszych etapach Turnieju.

Już sam wyjazd na finały wojewódzkie Turnieju “Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” to nie lada wyczyn dla trzemeszeńskich szkół. Nasza droga do Szamotuł nie należała do najłatwiejszych. Etap gminny przeszliśmy po rzutach karnych. W powiecie poziom był znacznie wyższy, mecze były zacięte, ale udało nam się wygrać i mogliśmy przyjechać do Szamotuł – opowiada Marcin Jakubiak, opiekun drużyny Dwójka Trzemeszno. Ta miejscowość liczy poniżej 8 tysięcy mieszkańców i leży w powiecie gnieźnieńskim. 

Reklama

Dla naszej miejscowości sam udział w finałach wojewódzkich jest dużym osiągnięciem i przeżyciem dla naszych zawodników i zawodniczek. Cieszymy się, że tutaj jesteśmy. To jest też szansa dla naszych podopiecznych na rywalizację z zespołami, z którymi na co dzień nie mamy okazji się spotykać – podkreśla Marcin Adamczak, wiceprezes klubu LZS Juna-Trans Stare Oborzyska, a na finałach wojewódzkich opiekun drużyny dziewcząt U-10. Z kolei Stare Oborzyska to niewielka wieś w powiecie kościańskim. 

 

Dziewczyny na ten Turniej przyjechały przestraszone, ale z każdym kolejnym meczem grały coraz lepiej. Uśmiech na twarzy zawodniczek świadczy o tym, że było dobrze. Wynik nie jest istotny dla naszego klubu. Cieszę się, że cała grupa, która mogła być z nami w Szamotułach, godnie reprezentowała LZS Juna-Trans Stare Oborzyska. Dziewczyny były mocno zaangażowane w każde spotkanie i to jest dla mnie najważniejsze – podkreśla Adamczak. 

Na tym Turnieju najważniejsza jest zabawa, a dla chłopaków z mniejszych miejscowości jest to doskonała okazja do tego, żeby pokazać się skautom, którzy bacznie śledzą te rozgrywki i później wyłapują największe perełki do większych akademii. Chłopaków z Czempinia już możemy oglądać w drużynach Warty czy Lecha Poznań – mówi nam Miłosz Przybecki, piłkarz, który w przeszłości grał w Ekstraklasie dla Polonii Warszawa, Ruchu Chorzów, Pogoni Szczecin i Zagłębia Lubin. W swojej wypowiedzi wspomniał o miejscowości Czempiń, gdyż to jego rodzinne strony, gdzie zaczynał grać w piłkę. Stąd też jego obecność na finałach wojewódzkich, gdzie wspierał dzieci ze swojego miasteczka.

W Szamotułach w kategorii U-10 chłopców główną rolę odegrały drużyny z mniejszych miejscowości. Na próżno możemy szukać w półfinałach ekip z Poznania, Leszna, Środy Wielkopolskiej czy Kalisza. Te drużyny odpadły we wcześniejszej fazie rozgrywek. Do najlepszej czwórki dotarły drużyny z Trzemeszna, Czempinia, Ślesina i Krotoszyna.

Reklama

To też pokazuje, że w tych mniejszych miejscowościach można odpowiednio pracować z dziećmi i pokazywać im dobre strony tego sportu. Dla polskiej piłki nożnej ważne jest to, żeby w tych najmłodszych rocznikach było jak najwięcej dzieci, które chcą aktywnie spędzać czas. Finał w kategorii U-10 pokazał nam, że mogą tam dojść chłopcy z małych ośrodków. To im też da dużo do myślenia, że mogą rywalizować z każdym, nie są gorsi od rówieśników z dużych miast – podkreśla Paweł Wojtala, prezes Wielkopolskiego ZPN.

Na długo zapamiętamy półfinał między Dwójką Trzemeszno a SMS-em Ślesin. Pod względem piłkarskim wydawało się, że to ta druga drużyna jest lepsza. Rozgrywali składne akcje na dwa, trzy kontakty. Wysoko podchodzili do przeciwników i oddawali sporo strzałów na bramkę. Przez długi czas prowadzili 1:0. Chłopcy z Trzemeszna odczuwali bezradność, co idealnie potwierdził obrazek, gdzie kapitan drużyny w pewnym momencie spotkania zaczął… płakać. Jednak usłyszał z ławki: „Filip, jest jeszcze dużo czasu do końca. Dasz radę, wierzę w ciebie„. Otarł łzy i przeprowadził akcję dającą wyrównanie.

Drużyna ze Ślesina mogła jeszcze wygrać ten mecz w podstawowym czasie gry, bo chwilę przed końcowym gwizdkiem jeden z zawodników oddał strzał, który wylądował na poprzeczce. Do rozstrzygnięcia potrzebne były karne, a w nich w rolę bramkarza wcielił się… kapitan zespołu, Filip Filipiak, który obronił dwa strzały i wprowadził drużynę do finału.

Emocje w półfinale były niesamowite. Trudno coś na chłodno powiedzieć i przekalkulować. Aczkolwiek warto podkreślić, że chłopaki pokazali ogromny charakter do walki i wielką determinację. Przetrwali trudne momenty tego spotkania i awansowali do finału! Dla Trzemeszna to coś wielkiego. W tym momencie jesteśmy minimum wicemistrzami województwa Wielkopolskiego z bardzo małej szkoły – mówił nam na gorąco po meczu półfinałowym Marcin Jakubiak, opiekun drużyny reprezentującą Szkołę Podstawową nr 2 im. Polskich Olimpijczyków w Trzemesznie. – Po półfinale chłopcy usiedli na murawie i powiedzieli, że chce im się płakać… ze szczęścia, bo doszli do finału – dodał.

Dlaczego to Filip stanął na bramce? Dowiedzieliśmy się, że drużyna z Trzemeszna przyjechała na ten Turniej bez nominalnego bramkarza. Aczkolwiek w każdym meczu bronił malutki, ambitny chłopiec, który z każdym kolejnym spotkaniem czuł się coraz pewniej. Jednak w półfinale podsłuchaliśmy, że strasznie się stresuje, boi się, co będzie dalej. Swoją pracę wykonał bardzo dobrze w trakcie meczu. Jednak odpowiedzialność za rzuty karne na swoje barki wziął Filip Filipiak, późniejszy zdobywca nagrody MVP Turnieju. – To jest kapitan. On jest odpowiedzialny za całą drużynę. Wiedział doskonale, co będzie robił, gdy dojdzie do rzutów karnych. Był na to przygotowany – wyjawia nam kulisy tej decyzji, Jakubiak.

Dużą wartością tego Turnieju jest różnorodność. Spotykają się tu drużyny z różnych środowisk z całego województwa. Widzimy tu sporo utalentowanych chłopców i dziewczynki w szkolnych drużynach, gdzie w lokalnym środowisku muszą pokazać swoją wartość i wziąć ciężar gry na siebie. I tutaj to często widzimy – lider decyduje o tym, czy dana drużyna wygrywa spotkania – zauważa Błażej Czyżewski, trener Mobilnej Akademii Młodych Orłów i edukator PZPN. Jego słowa mają swoje odzwierciedlenie w tym przypadku.

Drugi półfinał między Czempiniem a Krotoszynem odbywał się równolegle do tego spotkania, więc nie mieliśmy do niego wglądu, ale tam też emocji nie zabrakło. Czempiń prowadził 3:0, a doprowadził do nerwowej sytuacji, gdzie tylko jedna bramka dzieliła ich od rzutów karnych. Jednak do nich nie doszło, wygrali 3:2.

Najbardziej urzekło mnie zaangażowanie dzieci. Bardzo im zależy na zwycięstwie, chcą być najlepsi. Pojawiają się ogromne emocje, w tym też łzy. Rywalizacja turniejowa rządzi się swoimi prawami, nie zawsze drużyna lepsza piłkarsko wygrywa, ale najważniejsze jest ta chęć rywalizacji i walki do ostatniej sekundy o zwycięstwo – uważa Paweł Wojtala, prezes Wielkopolskiego ZPN.

Przed ceremonią losowania ktoś mógł spojrzeć na drużyny z Czempinia i Trzemeszna z przymrużeniem oka oraz przeświadczeniem, że przyjechali do Szamotuł na wycieczkę. Jednak tak się nie stało. Obie te drużyny sprawiły ogromną niespodziankę, odprawiając z kwitkiem wyżej notowanych rywali, uznane marki w województwie. Myślę, że zespoły, które będą reprezentować Wielkopolskę na finałach ogólnopolskich mogą odegrać ważną rolę w Turnieju i powalczyć o najwyższe lokaty. Pokazali tutaj, że są mocni – zauważa Krzysztof Olędrowicz, Koordynator Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku w woj. wielkopolskim.

Przed meczem finałowym rozmawialiśmy z Miłoszem Przybeckim, który mocno kibicował ekipie z Czempinia, czyli miasteczka, które liczy zaledwie pięć tysięcy mieszkańców. Powiedział nam, że w tej drużynie gra jego siostrzeniec, który po półfinale był lekko rozczarowany, bo nie strzelił jeszcze bramki w tym Turnieju. Były piłkarz m.in. Zagłębia Lubin i Pogoni Szczecin powiedział mu: „spokojnie, w finale coś strzelisz”.

Przybecki okazał się dobrym prorokiem i motywatorem, gdyż syn jego siostry otworzył wynik meczu finałowego. Starcie Trzemeszna z Czempiniem było bardzo zacięte. Nikt nie odpuszczał, każdy walczył, biegał, ile fabryka dała. To było wręcz niesamowite, ile serca i zaangażowania włożyli w to spotkanie ci kilkuletni zawodnicy. Pamiętajmy, że mieli już w nogach pięć spotkań, a każde z nich trwa dwa razy po dziesięć minut. Mimo potwornego zmęczenia, grali na pełnych obrotach – jedni i drudzy.

Trzemesznianie doprowadzili do wyrównania po ładnej akcji i wydawało się, że tu też zobaczymy rzuty karne. Jednak na minutę przed końcowym gwizdkiem jeden z zawodników Czempinia oddał strzał z dystansu, przy którym nie miał żadnych szans na interwencję golkiper z Trzemeszna. Ta bramka nie podłamała podopiecznych Marcina Jakubiaka, bo walczyli do ostatniej sekundy o wyrównanie, oddali nawet groźny strzał na bramkę, ale wynik pozostał bez zmian. Do Warszawy pojedzie UKS AS Czempiń.

Dla Czempinia jest to coś wielkiego. Nigdy w historii nie zdarzyło im się wygrać finałów wojewódzkich. Cieszę się ich szczęściem. Mocno kibicuję tym chłopakom, dlatego też tu przyjechałem. Sam pochodzę z tego miasteczka, dobrze znam rodziców tych zawodników i chciałem ich wesprzeć – podkreślał nam Miłosz Przybecki.

Wielki szacunek i brawa należą się tym drużynom. Pokazali nie tylko kawał dobrej piłki, ale przede wszystkim walkę do ostatniej sekundy, ogromne zaangażowanie i pasję do tego sportu. Z przyjemnością patrzy się na takich młodych sportowców. Udowodnili, że nawet będąc z małej miejscowości można wygrywać z renomowanymi markami. Nie poddawali się, nawet, gdy były chwile zwątpienia, brali się w garść i odwracali losy meczu.

Chłopcy U-10

  1. UKS AS Czempiń
  2. Dwójka Trzemeszno
  3. ZSP SMS Ślesin

Najlepszy zawodnik – Filip Filipak (Dwójka Trzemeszno)
Najlepszy bramkarz – Franciszek Napieralski (ZSP SMS Ślesin)
Najlepszy strzelec – Konrad Dadzibóg (ZSP SMS Ślesin)

Dziewczynki U-10

  1. Grodziskie Stowarzyszenie Sportowe
  2. Warta Poznań
  3. Zjednoczeni Września

Najlepsza zawodniczka – Małgorzata Klapa (Grodziskie Stowarzyszenie Sportowe)
Najlepsza bramkarka – Oliwia Klupś (Grodziskie Stowarzyszenie Sportowe)
Najlepsza strzelczyni – Paulina Szymaszek (Zjednoczeni Września)

Z SZAMOTUŁ – ARKADIUSZ DORUCHOWSKI

Entuzjasta młodzieżowego futbolu. Jest na tym punkcie tak walnięty, że woli oglądać Centralną Ligę Juniorów niż Ekstraklasę. Większą frajdę sprawia mu odkrywanie nowych talentów niż obserwowanie cały czas tych samych twarzy, o których mówi się, że są „solidnymi ligowcami”. Twierdzi, że szkolenie dzieci i młodzieży w Polsce z roku na rok się prężnie rozwija, ale niestety w Ekstraklasie dalej są trenerzy, którzy boją się stawiać na zdolnych młodych chłopaków. Aczkolwiek nie samą juniorską piłką człowiek żyje - masowo pochłania również mecze Premier League, a w jego żyłach płynie niebieska krew sympatyka londyńskiej Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Kanał Zero

Polska – Chorwacja: kolejna porażka? | Kowal, Rudzki, Pełka, Koźmiński

redakcja
0
Polska – Chorwacja: kolejna porażka? | Kowal, Rudzki, Pełka, Koźmiński
Anglia

Ulubieniec kibiców wspomina rozstanie z Manchesterem United. „Klub bardzo chciał, żebym został”

Paweł Wojciechowski
0
Ulubieniec kibiców wspomina rozstanie z Manchesterem United. „Klub bardzo chciał, żebym został”
Anglia

William Gallas o młodym piłkarzu Chelsea: To nie jest poziom Premier League

Patryk Stec
3
William Gallas o młodym piłkarzu Chelsea: To nie jest poziom Premier League
Hiszpania

Były piłkarz Barcelony: Xavi nie był szczerzy wobec mnie

Patryk Stec
3
Były piłkarz Barcelony: Xavi nie był szczerzy wobec mnie

Weszło

Polecane

Wojtyna: „Zdarza się, że zawodnicy mają 18 lat, a nie potrafią podstawowych rzeczy”

Przemysław Mamczak
0
Wojtyna: „Zdarza się, że zawodnicy mają 18 lat, a nie potrafią podstawowych rzeczy”
Polecane

Warchoł: „Polskie szkółki są dramatycznie zarządzane!”

Bartosz Lodko
0
Warchoł: „Polskie szkółki są dramatycznie zarządzane!”

Komentarze

8 komentarzy

Loading...