Reklama

Zatrzymanie rozpędzonego Manchesteru City? Mission impossible

redakcja

Autor:redakcja

27 kwietnia 2022, 12:55 • 4 min czytania 20 komentarzy

Oglądając wczorajsze spotkanie, mogłoby się wydawać, że Manchester City nie daje Realowi żadnych szans na złapanie oddechu. Gdy spojrzymy jednak na końcowy rezultat, Hiszpanom potrzeba zaledwie jednego gola na Santiago Bernabeu, by wyrównać stan rywalizacji. Tylko czy będą w stanie powstrzymać maszynę Guardioli od strzelania kolejnych bramek? Już wczorajsze cztery gole stracone na tym etapie rozgrywek były wydarzeniem niezwykle rzadkim. 

Zatrzymanie rozpędzonego Manchesteru City? Mission impossible

ANGIELSKIE DZIEŁO ZNISZCZENIA

Obywatele z Manchesteru nie pozostawiają w tym sezonie Ligi Mistrzów żadnych złudzeń. Wszyscy dobrze wiemy, że Guardiola od wielu lat marzy o ponownym wygraniu tych rozgrywek. Aby to zrobić, wymontował ze swojego projektu pedał hamulca. Plan jest prosty – atakujemy, tłamsimy, nawet kosztem pojedynczych straconych bramek, dążymy do jak najszybszego zdobycia kolejnej.

To właśnie dzięki takiemu podejściu przyszły zwycięstwa 6:3 z RB Lipsk, 5:1 z Brugge na wyjeździe, 4:1 z Belgami u siebie, 5:0 ze Sportingiem już w fazie pucharowej, aż wreszcie wczorajsze 4:3 z Realem. Piłkarze Manchesteru City nie patrzą na wynik spotkania, grają zawsze tak, jakby wciąż panował bezbramkowy remis albo gdyby musieli gonić wynik. Inne środki Guardiola zastosował jedynie w spotkaniu z Atletico Madryt. Wówczas Diego Simeone przyjął strategię głębokiej defensywy na Etihad oraz przejęcia kontroli nad dwumeczem w jej ostatniej odsłonie – drugiej połowie drugiego meczu. Wtedy wyjątkowo Manchester City musiał powstrzymać się od huraganowych ataków i czekał po prostu na ostatni gwizdek arbitra.

PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ

Piłkarze City są idealnie zbalansowani, regularnie dublując swoje pozycje i nie trzymając się sztywno swojego miejsca na boisku. Bogata ławka rezerwowych pozwala na zastąpienie każdego piłkarza z pola w każdym momencie spotkania. Nie po to, by bronić wyniku, a po to, by móc zdobyć kolejną bramkę. Real ma Karima Benzemę, Bayern Roberta Lewandowskiego, a Ajax Sebastiana Hallera. W czołówce najlepszych strzelców tej edycji Champions League próżno szukać piłkarzy z błękitnej części Manchesteru. Tam wszyscy dzielą się obowiązkami. Tak prezentują się ich najlepsze wyniki strzeleckie w tej edycji rozgrywek:

Reklama
  • Riyad Mahrez – 6
  • Gabriel Jesus – 4
  • Phil Foden – 3
  • Bernardo Silva – 3
  • Raheem Sterling – 3

CZTEROPAK Z REALEM? RZADKOŚĆ

Wynik 4:3 może sugerować wyrównane widowisko, ale to Manchester City może żałować, że nie udało mu się wypracować zdecydowanie większej przewagi przed rewanżem. Real może za to odetchnąć z ulgą, że strata wynosi tylko jedną bramkę, bo mogło się to dla nich skończyć dużo gorzej. Mimo wszystko cztery bramki strzelone Realowi w półfinale Ligi Mistrzów pozostają wybitnym osiągnięciem. Można mieć wątpliwości, czy za tydzień Karimowi Benzemie ponownie uda się oszukać wskaźnik xG i strzelić trzy bramki z jednej sytuacji.

Real w XXI wieku tylko pięć razy tracił cztery lub więcej bramek w jednym meczu Ligi Mistrzów. A musimy przecież pamiętać, że dla Królewskich są to rozgrywki wyjątkowe, które zawsze stanowią najważniejszy element sezonu. Tylko raz zdarzyło się to na etapie 1/2 finału. Pamiętamy, gdy przed milionami widzów na całym świecie objawił się wtedy wielki talent Roberta Lewandowskiego. Pozostałe przypadki miały miejsce we wcześniejszych fazach sezonu i zawsze były sporą niespodzianką:

  • 2018/19 – 1/8 – Real – Ajax 1:4
  • 2014/15 – 1/8 – Real – Schalke 3:4
  • 2008/09 – 1/8 – Liverpool – Real 4:0
  • 2002/03 – 1/4 – Manchester United – Real 4:3

REAL, CRVENA, CHELSEA – WIELKIE MECZE LEWANDOWSKIEGO W LIDZE MISTRZÓW

Z jednej strony było więc blisko remisu, z drugiej stało się coś bardzo rzadko spotykanego. Wynik być może zakłamuje nieco obraz zjawiska, które mogliśmy obejrzeć. Zwłaszcza jeśli dodamy, że Królewscy wycisnęli absolutne maximum z tego spotkania. Benzema w swoim stylu strzelił gola z niczego, Vinicius wykorzystał swoje przewagi nad Fernandinho, a francuski napastnik zakończył wszystko rzutem karnym.

Carlo Ancelotti będzie musiał wymyślić na finał coś specjalnego, ponieważ nie można w ciemno liczyć na kolejne wyjście z opresji w nieprawdopodobnych okolicznościach. Real dzięki Benzemie uciekał spod topora przeciwko Paris Saint-Germain i Chelsea, jeśli znów pozwoli strzelić sobie tyle bramek Manchesterowi City, kolejna akcja ratunkowa może się już nie udać.

OBRONA NIE MA ŁATWO

Wczorajsze widowisko było też niespotykane pod kątem ogólnej liczby bramek, która pada w jednym meczu półfinału Ligi Mistrzów. Biorąc pod uwagę spotkania rozgrywane w XXI wieku, jedynie pierwsze starcie Liverpoolu z AS Romą w sezonie 2017/18 dostarczyło kibicom tyle samo bramek. Było ono jednak bardziej jednostronne, bo The Reds wygrali 5:2.

Reklama

Rywalizacja Manchesteru City z Realem zapowiada, że pobite mogą zostać rekordy bramek w dwumeczu na tym etapie sezonu. Obywatele wyglądają na grupę ludzi, która nie zatrzyma się za nic w świecie. Na Santiago Bernabeu będzie dążyć do gola od pierwszej minuty, będzie to pewnie robić także przy ewentualnym prowadzeniu 2:0, nie zawaha się przy stanie 3:3 na tablicy wyników.

Pytanie w jaki sposób podejść do tak ważnych spotkań z tak ofensywnie nastawionym zespołem? Aby awansować do finału, jakoś trzeba ich pokonać. Zakopać się w polu karnym i liczyć na kontry? Pójść na otwartą bitwę z wieloma bramkami po obu stronach? A może naiwnie liczyć, że przez jakiś czas meczu gracze Guardioli jednak oddadzą piłkę? Manchesteru City należy się bać, a przed Ancelottim długi tydzień namysłu.

Czytaj więcej o Lidze Mistrzów:

Fot. Newspix

Najnowsze

Liga Mistrzów

Liga Mistrzów

Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

AbsurDB
34
Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

Komentarze

20 komentarzy

Loading...