O tym wieczorze kibice Eintrachtu Frankfurt będą mówili jeszcze przez długie lata. Ich drużyna zaszokowała Barcelonę na jej terenie, przez prawie cały mecz tłamsiła ją niemiłosiernie i zadawała kolejne ciosy, co dało awans do półfinału Ligi Europy. A wszystko to na oczach trzydziestu tysięcy (!) fanów w białych koszulkach.
Barcelona – Eintracht Frankfurt 2:3. Wymarzony początek gości
Tak, nie ma tu żadnego błędu. Na trybunach Camp Nou zasiadło 30 tys. kibiców gości, którzy swoim ubiorem wyróżniali się na tle reszty. Niesamowity widok, dodatkowo podkreślający wyjątkowość tego meczu.
The Camp Nou has been taken over by Eintracht Frankfurt fans. 30,000 of them! 🇩🇪 pic.twitter.com/yKYlBCBb5C
— Football Tweet ⚽ (@Football__Tweet) April 14, 2022
Eintracht już przed tygodniem prezentował się bardzo dobrze i mógł odczuwać lekki niedosyt po remisie 1:1. Mimo to chyba nawet najwięksi optymiści w niemieckich szeregach nie mogli zakładać, że “Barca” przez większość czasu będzie rozwalcowywana na własnym boisku. Spotkanie ułożyło się dla podopiecznych Olivera Glasnera w idealny sposób. Sam początek, Eric Garcia zdecydowanie za mocno obejmuje walczącego tyłem do bramki Jespera Lindstroema i sędzia dyktuje rzut karny. Na gola pewnie zamienia go Filip Kostić.
Dodajmy, że ten karny to nie był efekt jakiegoś pojedynczego wypadu pod bramkę Ter Stegena. Eintracht od pierwszej sekundy śmiało ruszył do ataku, nie zamierzał niczego badać i na nic czekać. Tak też wyglądał obraz gry przy stanie 0:1. Barcelona miała przewagę w posiadaniu piłki, ale do przerwy ani razu nie zmusiła Kevina Trappa do poważniejszego wysiłku. Goście fenomenalnie grali w środku pola, odcinając od podań Sergio Busquetsa, natomiast na prawej stronie kilka imponujących rajdów przeprowadził Ansgar Knauff. Duma Katalonii musiała się przeciskać skrzydłami, a tam zawsze trafiała na co najmniej dwóch rywali, przez co jej akcje przeważnie były kasowane w zarodku. Po przechwycie natomiast, szczególnie w środkowej strefie, zespół z Frankfurtu wspaniale kontrował. Kilka sekund i potrafił być pod polem karnym przeciwnika. Jeden z takich przechwytów zakończył się wspaniałą bombą z dystansu w wykonaniu Rafaela Borre, Ter Stegen był bez szans.
Eintracht przy idealnej skuteczności już po pierwszej odsłonie praktycznie mógł rozstrzygnąć losy dwumeczu. Szczególnie niepocieszony musiał być Daichi Kamada, który zepsuł kontrę w przewadze.
Barcelona – Eintracht Frankfurt 2:3. Niespodziewane emocje w końcówce
Druga połowa długo nie zapowiadała żadnych większych emocji w kontekście tego, kto awansuje. Co prawda Barcelona zaczęła wreszcie być groźniejsza (Aubameyang nie trafił w piłkę mając pustą bramkę, a w innej akcji zatrzymał go wychodzący Trapp), ale Eintracht nadal przeprowadzał szalone kontry. Ter Stegen jakimś cudem obronił nogą uderzenie Lindstroema, lecz niedługo potem skapitulował po niezwykle precyzyjnym strzale Kosticia w dalszy róg. Przyjezdni nie zadowalali się trzybramkową przewagą i sunęli nadal, pachniało czwartym golem.
Dopiero w końcówce “Blaugrana” całkowicie zdominowała rywala i non stop atakowała. Nim Busquets kapitalnym strzałem sprzed pola karnego pokonał Trappa, sędzia anulował mu gola po minimalnym spalonym. Bramka na 1:3 sprawiła, że piłkarze Xaviego sunęli z ofensywą bez opamiętana. Sędzia doliczył aż dziewięć minut, bo kilka straciliśmy tylko przez to, że musiał wymienić akumulator ze słuchawek. Kluczowy moment to 94. minuta. Gdyby wtedy będący w znakomitej sytuacji Araujo nie został zablokowany przez N’Dickę, to jesteśmy przekonani, że “Barca” co najmniej doprowadziłaby do dogrywki. Miałaby jeszcze sporo czasu, a we frankfurcką obronę wchodziła już jak w masło. Gola jednak nie było, N’Dicka rzucił się i zblokował strzał, a dobijający (w boczną siatkę) Luuk de Jong znajdował się już na spalonym.
Gospodarze kontaktowego gola i tak się doczekali. N’Dicka tym razem pokazał się z gorszej strony, sfaulował De Jonga przy wyskoku, za co karą oprócz jedenastki była druga żółta kartka. Trapp podbił strzał Depaya, ale piłka po odbiciu się od poprzeczki wylądowała za linią bramkową. Problem w tym, że działo się to już po doliczonym czasie. Gdy Eintracht wznowił grę od środka, portugalski arbiter od razu zakończył mecz.
Obejrzeliśmy fantastyczne widowisko, z niespodziewanym zwrotem akcji na sam koniec. Futbol jako rozrywka powinien wyglądać właśnie tak. Chylimy czoła przed Eintrachtem.
Barcelona pozbawiła się szans na europejski sukces w tym sezonie, dziś zawiodła. Nie znaczy to jednak, że można przekreślić wszystko, co zrobił Xavi. Siedem ligowych zwycięstw z rzędu i 14 bez porażki, powrót efektownego grania – kierunek zmian całościowo jest prawidłowy. Po prostu tego dnia drużyna z Frankfurtu była fenomenalna.
FC Barcelona – Eintracht Frankfurt 2:3 (0:2)
0:1 – Kostić 4′ karny
0:2 – Borre 36′
0:3 – Kostić 67′
1:3 – Busquets 90+1′
2:3 – Depay 90+10′ karny
Czytaj więcej o europejskiej piłce:
- Trudny świat Diego Simeone
- Jak radzi sobie Jose Mourinho?
- W cieniu Ajaksu. Co słychać w PSV Eindhoven?
Fot. Newspix