Reklama

Lukaku i Tuchel zakopali topór, ale to nie koniec problemów

Jan Piekutowski

Autor:Jan Piekutowski

06 stycznia 2022, 13:09 • 6 min czytania 11 komentarzy

Odsunięcie Romelu Lukaku od składu Chelsea nie trwało zbyt długo. Belg, po konsultacjach z radą drużyny, nie usiadł na ławce w meczu z Liverpoolem, ale na tym jego banicja się skończyła. Najdroższy transfer w historii klubu wrócił do gry z Tottenhamem, lecz nie zdołał wrócić do strzeleckiej formy.

Lukaku i Tuchel zakopali topór, ale to nie koniec problemów

Chociaż Lukaku nie zmarnował tak dogodnej sytuacji jak ta, którą miał Timo Werner, to wybrał sobie najgorszy możliwy moment na pusty przelot. Zaledwie kilka dni po wywiadzie, który mógł wstrząsnąć jego pozycją w klubie. Kilka dni po wywiadzie, który mógł zachwiać pracą Thomasa Tuchela. Belg wyszedł na boisko i nie zrobił nic ważnego w istotnym meczu, wszak półfinałowym.

Lukaku ponownie wyglądał na rozkojarzonego, nieskupionego w 100% na grze. Wcześniej – zanim doszło do publikacji szokującej rozmowy – udało mu się trafić w dwóch meczach z rzędu. Gole z Brighton i Aston Villą były jego najlepszą serię od czasu powrotu na Stamford Bridge. Był to jednak sukces chwilowy – napastnik zdołał pokazać, że jest ważny, że potrafi zdobywać bramki, lecz gdy tylko rozpętała się burza, nie potrafił w pełni pokonać pierwszej przeszkody. Chelsea dalej może mieć problem z Lukaku, a Lukaku dalej może mieć problem z Chelsea.

Taktyka była zła

Jednocześnie starcie z Tottenhamem można było odebrać jako jasny sygnał – Tuchel nie będzie rwał się do drastycznej zmiany taktyki. A obecna – nie ma co kryć – niezbyt służy Lukaku. Większość akcji Chelsea nie jest bowiem skoncentrowana na tym, by ostatnie słowo należało do napastnika. Do takiego obrazu gry Belg został przyzwyczajony w Interze, gdzie radził sobie znakomicie, ale angielskie warunki stawiają przed nim wyzwania, którym ciężko sprostać.

Z Aston Villą i Brighton trafił do siatki po części dlatego, że nie miał tuż obok siebie “fałszywej 9”. Mason Mount dość rzadko wchodził mu w paradę w ataku, zaś Christian Pulisic szybko przerzucił się na drenowanie boiska z prawej strony. Lukaku mógł zająć miejsce w samym środku, dało to wymierne efekty.

Reklama

Tylko to do końca nie jest model, który The Blues chcą uskuteczniać. Wyjściowa taktyka Thomasa Tuchela jest inna i nawet jeśli nie daje ona tak spektakularnych wyników jak podobne podejście Pepa Guardioli, to Niemiec nie jest szczególnie chętny do wywrócenia taktyki do góry nogami. Można wątpić w słuszność stwierdzenia, że żaden piłkarz nie jest większy niż klub, ale Lukaku boleśnie przekonuje się o jego słuszności. W Londynie to on musi się dostosować do warunków, a nie odwrotnie.

Dzieje się tak nawet za cenę posadzenia Belga na ławce rezerwowych lub odsunięcia go od składu. To spore ryzyko, mówimy o jednym z najdroższych zawodników w historii futbolu. Brak świętych krów wielokrotnie jednak wychodził Chelsea na dobre i stawianie jednoznacznej tezy w wypadku Lukaku jest zadaniem iście karkołomnym. Póki co broni się ktoś inny, a nie on.

Informacje o zwolnieniu Tuchela krążyły nad Stamford Bridge od bezbarwnego remisu z Wolverhampton, ale Niemiec zdołał się obronić.

  • 2:0 z Brentford (puchar),
  • 3:1 z Aston Villą,
  • 1:1 z Brighton,
  • 2:2 z Liverpoolem,
  • 2:0 z Tottenhamem

Paradoksalnie najcenniejsze nie jest pokonanie The Villans lub zapewnienie sobie komfortowego prowadzenia ze Spurs. Tuchel najwięcej zyskał meczem z Liverpoolem. Odsunięcie Lukaku, a następnie odrobienie strat po golu jednego z tych zawodników, których Niemiec wciąż dostosowuje do “fałszywej 9”, było dokładnie czymś, czego szkoleniowiec potrzebował.

Jego system, chociaż niekorzystny dla Romelu Lukaku, okazał się na tyle słuszny, że Chelsea odwróciła bieg istotnego spotkania. To coś, czym może zasłaniać się Tuchel w wypadku kolejnej konfrontacji. On nie musi grać Lukaku, jest w stanie poradzić sobie z Pulisicem, Wernerem. Wyniki znowu zaczęły go bronić, a na samym zamieszaniu zyskał chyba najwięcej. Przynajmniej na razie.

Reklama

Największe wyzwanie Thomasa Tuchela

Thomas Tuchel wywiad napastnika rozegrał po mistrzowsku. Ani na moment nie dał zbić się z tropu, jasno przedstawiał swoje stanowisko w tej sprawie. Przekaz był prosty – Lukaku powinien wziąć się za trenowanie, a nie za udzielanie wywiadów.

Co istotne, Niemiec miał poparcie decyzyjnych osób. Chociaż część szatni chciała nieco zamieszać i opowiedziała się po stronie Belga, to większość trzymała się Tuchela. Jak informuje “The Athletic”, dotyczy to także rady drużyny. Azpilicueta, N’golo Kante, Anotnio Rudiger oraz Jorginho – oni wszyscy trzymali stronę trenera.

Zawodnicy mogą jednak nie wystarczyć, jeśli twoim szefem jest tak impulsywny gość jak Roman Abramowicz. Rosjanin powstrzymał się jednak od krytykowania swojego podopiecznego. Oligarcha zrozumiał, że chociaż wydał na Romelu Lukaku fortunę, to brak jakichkolwiek konsekwencji względem Belga mógłby być jeszcze bardziej kosztowny.

Wreszcie Tuchel ma wsparcie trybun. Kibice Chelsea dość rychło zapomnieli o tym, że uwielbiany przez nich Didier Drogba sam próbował podobnych sztuczek i dwukrotnie niemal wymuszał transfer ze Stamford Bridge. Fani w machinalny sposób zaczęli krytykować Romelu Lukaku, a wystosowane przez Belga przeprosiny jakoś nikogo nie kupiły.

Wszystko to stawia napastnika na przegranej pozycji. Pytanie – na jak długo. Kolejny kryzys wyników w Chelsea może się wydarzyć, ma go każdy zespół na świecie. Jeśli wówczas sytuacja Lukaku nie ulegnie poprawie, Belg może wykorzystać to do sprawnego atakowania swojego trenera. Nikt chyba nie sądzi, że rozmowa między zawodnikiem a członkami zarządu uzdrowiła atmosferę do tego stopnia, że teraz Lukaku będzie w stanie wskoczyć w ogień za Thomasem Tuchelem.

Belg teraz tak naprawdę może wziąć swojego szkoleniowca na przeczekanie. Ma kilka głosów w szatni, które opowiadają się za nim. Ma też upartość Tuchela, która odżegnuje go od postawienia na typowego napastnika. Wreszcie ma czas, bo sprzedaż właściwie nie wchodzi w grę – nikt nie jest w stanie zrekompensować kwoty, którą Chelsea wyłożyła na konto Interu. Może się okazać, że Lukaku ma tego czasu więcej niż Tuchel.

W końcu zasady funkcjonowania wielu klubów doskonale oddają słowa Johna Obiego Mikela. – Siła graczy jest w każdym klubie, uwierzcie. W Chelsea też do działa. Jeśli menedżer nie radzi sobie dobrze, gracze mają prawo… no wiecie… wyrażać swoje opinie i robić wszystko, co w ich mocy, aby upewnić się, że menedżer zostanie zmieniony – powiedział były gracz The Blues w rozmowie z “The Athletic”.

Niepokojący trend

Sprawa Romelu Lukaku pozwala też odkopać inną sprawę. Coś, o czym w zasadzie się nie mówi, a przecież rezultaty biją po oczach. Najdroższe transfery w historii piłki są w gruncie rzeczy kompletnie nietrafione. Nawet krótkie zerknięcie na TOP10 pozwala zobaczyć, jak sukcesywnie kluby palą pieniędzmi.

  1. Neymar – Barcelona -> PSG
  2. Kylian Mbappe – Monaco -> PSG
  3. Ousmane Dembele – Borussia Dortmund -> Barcelona
  4. Coutinho – Liverpool -> Barcelona
  5. Joao Felix – Benfica -> Atletico Madryt
  6. Antoine Griezmann – Atletico Madryt -> Barcelona
  7. Jack Grealish – Aston Villa -> Manchester City
  8. Cristiano Ronaldo – Real Madryt -> Juventus
  9. Romelu Lukaku – Inter -> Chelsea
  10. Eden Hazard – Chelsea -> Real Madryt

Każdy z nich kosztował ponad 100 milionów euro, a ilu się sprawdziło? Kylian Mbappe i kto? Neymar, Cristiano Ronaldo? Z jednej strony tak, ten drugi w końcu dawał Juventusowi tonę bramek i mistrzostw, ale z drugiej nie zdołał ich poprowadzić do Ligi Mistrzów. Reszta to mniejsze lub większe rozczarowania, o których czasami się zapomina, wymazuje z pamięci.

Jednocześnie historia nie uczy. Wątpliwe jest, by ewentualne zupełne niepowodzenie Lukaku raz na zawsze odżegnało Chelsea od tak wielkich zakupów. Za zawodników płaci się coraz więcej i rotacja w powyższej dziesiątce będzie czymś naturalnym. Tendencja jest jednak taka, że jeśli twój klub wywala setki milionów euro na jednego zawodnika, to niekoniecznie powinieneś mieć powody to optymizmu.

Wydawało się, że Lukaku, który trafił do idealnego dla siebie środowiska, będzie w stanie odwrócić ten trend. Miał szansę na rehabilitację w ukochanym klubie. Wrócił do ligi, którą znał. Był w najlepszej formie w karierze. Uzupełniał pozycję, na której właściwie nie miał konkurencji. A tutaj zamiast ruchu drogiego, ale trafionego, zyskaliśmy kolejny argument za tym, że zawodnicy bywają horrendalnie przepłaceni.

Czytaj także:

Fot.Newspix

Angielski łącznik

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Anglia

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

11 komentarzy

Loading...