Już za pięć dni startuje kolejna edycja jednego z najbardziej egzotycznych turniejów kontynentalnych w świecie futbolu – Puchar Narodów Afryki. Jednym z wielu czynników wyróżniających tę imprezę na tle wszystkich innych jest termin jej rozgrywania. Powołanie zawodników do kadr narodowych w środku sezonu ligowego nie pomaga klubom w walce o trofea. Jak co dwa lata, jedną z lig, która najbardziej na tym ucierpi, jest Premier League.
Co ciekawe, podobnie jak w przypadku ostatniego Euro, będzie to impreza mająca w nazwie datę odbiegającą od jej faktycznego terminu. W zbliżającym się tygodniu zaczyna się bowiem Puchar Narodów Afryki 2021, który nie dość, że miał być rozegrany w ubiegłym roku, to jeszcze w zupełnie innych miesiącach. Pierwotnie planowano rozegrać go latem. Byłby to drugi PNA po edycji z 2019, który miałby w kalendarzu miejsce nieingerujące w rozgrywki klubowe. Afrykańska Konfederacja Piłkarska już w styczniu 2020 poinformowała jednak o zmianie planów i powrotu do miesięcy zimowych. Na drodze do rozegrania go latem stanęły problemy klimatyczne.
GWIAZDY WYJEŻDŻAJĄ NA REPREZENTACJE
Tak się składa, że najlepsi piłkarze z Czarnego Lądu upodobali sobie grę na angielskich boiskach. W ostatnich kilku latach wyróżnienia na najlepszego piłkarza kontynentu odbierali chociażby Mohamed Salah, Sadio Mane, czy Riyad Mahrez. Od 2015 roku jedynym reprezentantem innej ligi, który potrafił dostać się na podium tego plebiscytu był Pierre-Emerick Aubameyang za czasów gry w Borussii Dortmund. Jak wiemy Gabończyk podążył drogą innych afrykańskich gwiazd i wylądował później w Arsenalu.
Tym samym liczba nieobecnych nie imponuje może swoją długością, ale zawiera nazwiska mające ogromny wpływ na grę swoich drużyn, które walczą o najwyższe cele. Bez cienia wątpliwości najbardziej poszkodowanym zespołem w walce o mistrzostwo Anglii będzie Liverpool. Ofensywa The Reds od wielu lat opiera się na graczach pochodzenia afrykańskiego, którzy nie mają zastępców gotowych wejść w ich buty w trakcie ich nieobecności. Mo Salah jest niekwestionowanym liderem klasyfikacji strzelców obecnego sezonu Premier League, mając na swoim koncie szesnaście trafień i dziewięć asyst. Sadio Mane ze swoimi ośmioma bramkami znajduje się w grupie pościgowej za Egipcjaninem.
Kim Jurgen Klopp będzie próbował ich zastąpić? Pierwszoplanową rolę w ataku w czasie ich nieobecności będzie pewnie odgrywał Diogo Jota, który zwykle tworzył ofensywne trio razem z afrykańskim duetem. W dalszej kolejności Niemiec będzie musiał sięgnąć po Roberto Firmino, co wcale nie brzmi źle, oraz Takumiego Minamino i Divocka Origiego, przy których możemy mieć już spore wątpliwości, jeśli chodzi o ich aktualną formę i realne szanse na zastąpienie Salaha, czy Mane.
Na drugi najbardziej poszkodowany zespół wyrasta Chelsea. Treningi u Thomasa Tuchela opuścił tylko jeden kadrowicz, ale jest to niekwestowany numer jeden w bramce zespołu – Edouard Mendy. Senegalczyk jest drugi w lidze pod względem współczynnika obronionych strzałów i nie raz udowodnił, że stojąc między słupkami może wywalczyć drużynie kilka punktów. Na ławce siedzi tymczasem Kepa Arrizabalaga, który jest co prawda najdroższym bramkarzem w historii futbolu, ale nijak ma się to do prezentowanej przez niego formy. Hiszpan przegrywa walkę o rywalizację w pierwszej jedenastce i na minuty gry może liczyć głównie w Carabao Cup, co najlepiej podsumowuje jego pozycję w klubie.
KTO STRACI NAJWIĘCEJ?
O tym jak wiele znaczą te postaci dla swoich zespołów i całej Premier League, mogliśmy przekonać się w ostatnią niedzielę. Wówczas pikarze Chelsea podjęli na Stamford Bridge Liverpool, tworząc kapitalne sportowe widowisko. Gdyby nie reakcja Afrykańskiej Konfederacji Piłkarskiej, niekoniecznie moglibyśmy je oglądać. Przepisy FIFA stanowią, że kluby mają obowiązek puścić piłkarzy na zgrupowania reprezentacji na dwa tygodnie przed mistrzostwami kontynentu lub mundialem. Ludzie rządzący afrykańskim futbolem postanowili poluzować te zasady i dopuścić piłkarzy do gry w klubach do 3 stycznia, zamiast pierwotnie ustalonego 27 grudnia. Gdyby nie ta zmiana, większości zawodników z tego zdjęcia nie oglądalibyśmy w niedzielę w akcji:
W ilu spotkaniach zabraknie największych gwiazd Liverpoolu i Chelsea? To oczywiście zależy od wyników osiąganych przez Senegal i Egipt w trakcie turnieju. Jeżeli ktoś ma jednak nadzieję, że przygoda wymienionych reprezentacji skończy się dość szybko, to nie powinien się na to zbyt mocno nastawiać. To właśnie te dwa zespoły są wymieniane w gronie największych faworytów do ostatecznego triumfu w całym turnieju. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to trafią na siebie dopiero na etapie półfinału, co oznacza, że obie będą zaangażowane w grę do końca mistrzostw. Wszystko przez to, że w Pucharze Narodów Afryki rozgrywany jest także mecz o trzecie miejsce.
Odbędzie się on w dniu finału, czyli 6 lutego. Zawodnicy będą mogli wrócić do klubów dzień po ostatnim meczu swojej reprezentacji na turnieju. Najgorszy możliwy scenariusz zakłada więc ich powrót dopiero po 35 dniach.
Jakie straty ich nieobecność może spowodować na Anfield i Stamford Bridge? Liverpool czeka w tym czasie dwumecz w Pucharze Ligi z Arsenalem, starcie w Pucharze Anglii z Shrewsbury, w którym największe gwiazdy pewnie i tak by odpoczywały, oraz ligowa sieczka z Brentford i Crystal Palace. Nie ma więc tragedii, gorzej sytuacja wygląda w Londynie. The Blues bez swojego najlepszego bramkarza zagrają dwumecz Pucharu Ligi z Tottenhamem, Puchar Anglii z Chesterfield i ligowe hity z Manchesterem City i Spurs. Sytuacja robi się więc znacznie poważniejsza, a Kepa szybko będzie musiał wejść na swoje najwyższe obroty.
Pod znakiem zapytania stoi także występ Mendy’ego w Klubowych Mistrzostwach Świata. Chelsea pierwszy mecz w tych rozgrywkach ma zaplanowany na 9 lutego, jednak nie wiadomo kiedy dokładnie The Blues wybiorą się do Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz czy Mendy od razu po turnieju ze swoją reprezentacją zostanie wysłany na te rozgrywki.
LISTA JEST ZNACZNIE DŁUŻSZA
Oczywiście nie jest tak, że na Puchar Narodów Afryki z Premier League wybiera się tylko kilku zawodników. Do każdego innego nazwiska jest jednak wytłumaczenie, które powoduje, że straty klubów z uwagi na ich nieobecność nie powinny wpływać na losy całego sezonu danej ekipy. W Kamerunie, który jest gospodarzem rozpoczynającej się niedługo imprezy, zameldowali się już:
Pierre-Emerick Aubameyang (Gabon) – piłkarz Arsenalu został wysłany na zgrupowanie reprezentacji już przed meczem swojego klubu z Manchesterem City. W ostatnim czasie zawodnik zostaje skonfliktowany z Mikelem Artetą, który odebrał mu opaskę kapitańską i nie widzi dla niego przyszłości w drużynie. Tym samym był zbędny w sobotnim spotkaniu, przez co puszczono go po prostu wcześniej. Napastnik jest regularnie pomijany przez menedżera Kanonierów, więc ten nawet nie odczuje jego nieobecności.
Riyad Mahrez (Algieria) – skrzydłowy Manchesteru City znajduje się ostatnio w genialnej formie – w swoich ostatnich czterech występach ligowych strzelił cztery bramki i zanotował trzy asysty. Nikt nie będzie jednak bił na alarm, ze względu na jego wyjazd do Afryki. Kadra Pepa Guardioli jest tak szeroka, że Hiszpan bez problemu znajdzie zastępstwo dla swojego skrzydłowego.
Wilfried Zaha (Wybrzeże Kości Słoniowej) – jeden z liderów Crystal Palace był nieobecny w dwóch poprzednich meczach Orłów, a te mimo wszystko pewnie wygrały z Norwich i były bliskie remisu z West Hamem. Iworyjczyk strzelił w tym sezonie Premier League pięć bramek, co nie czyni go nawet najlepszym strzelcem zespołu. Wydaje się więc, że koledzy jakoś sobie bez niego poradzą, zwłaszcza że piłkarza ominą zaledwie maksymalnie trzy spotkania.
Said Benrahma (Algieria) – skrzydłowy Młotów jest w tym sezonie jednym z liderów swojego zespołu, w lidze ma na swoim koncie pięć trafień i cztery rozdane asysty. Nie ma co załamywać jednak rąk, bo wystawienie do gry Pablo Fornalsa czy Manuela Lanziniego nie powinno obniżyć poziomu gry West Hamu, a ten ma przed sobą dość prosty terminarz. Trzy najbliższe spotkania zespołu to dwukrotne ugoszczenie na Stadionie Olimpijskim Leeds oraz przyjazd Norwich. Nieobecność Benrahmy powinna więc przejść umiarkowanie bezboleśnie.
Wśród pozostałych większych nazwisk, bez których będą musiały radzić sobie kluby Premier League znajdują się:
- Thomas Partey (Ghana/Arsenal)
- Yves Bissouma (Mali/Brighton)
- Maxwel Cornet (Wybrzeże Kości Słoniowej/Burnley)
- Kelechi Iheanacho (Nigeria/Leicester City)
- Naby Keita (Gwinea/Liverpool)
KONTROWERSJE? MUSZĄ BYĆ
Jak to zwykle bywa, afrykańskie federacje i tamtejsze podejście do życia nie przestają nas zaskakiwać. Tym samym nie obyło się bez kontrowersji. Największa była ta związana z powołaniem Emmanuela Dennisa z Watfrodu do reprezentacji Nigerii. Tamtejsza federacja zbyt późno wysłała odpowiednie dokumenty, przez co angielski klub wykorzystał swoje prawo i zdecydował o pozostawieniu swojego piłkarza w klubie. Z pytaniami na temat tej decyzji musiał zmierzyć się Claudio Ranieri, który mówił oczywiście, że klub w pełni respektuje rozgrywki Pucharu Narodów Afryki, ale taka jest decyzja zarządu i menedżer się z nią zgadza.
Możemy sobie tylko wyobrazić, co by było, gdyby podobna sytuacja dotyczyła jednej z europejskich federacji. Można się tylko domyślać, że wtedy żaden klub nie robiłby z tego tytułu problemów. Dlaczego dochodzi do takich kontrowersji? Cóż, Watford zdecydował się pewnie na taki krok ze względu na wpływ Dennisa na losy całej drużyny. Nigeryjczyk ma w tym sezonie Premier League osiem bramek i pięć asyst.
Kolejnymi powodami może być ogólne postrzeganie afrykańskich rozrywek oraz termin ich rozgrywania. Musimy wziąć pod uwagę, że żadna inna wielka impreza nie koliduje z rozgrywkami klubowymi, przez co nie za bardzo mają one powód, by jakkolwiek ingerować w ewentualnie powołania dla swoich zawodników. Prestiż rozgrywek również musi mieć w tym przypadku znaczenie. Oczywiście, dla każdego sportowca reprezentowanie barw narodowych to największy zaszczyt, ale w Europie nie wszyscy podchodzą do Pucharu Narodów Afryki z odpowiednim szacunkiem.
Sebastian Haller wspominał, że przy wyjeździe na zgrupowania potrafił otrzymywać pytania, czy na pewno chce na nie jechać. Takie słowa potwierdza Sebastian Bassong, który odczuł podwójne standardy w szatniach zespołów, które reprezentował, a jego wyjazdy w trakcie przerw reprezentacyjnych zawsze budziły większe zainteresowanie niż innych zawodników. Z drugiej strony, ciężko do końca się temu dziwić, skoro jeszcze kilka miesięcy temu Naby Keita musiał wracać ze zgrupowania w przyspieszonym tempie, bo spotkanie jego Gwinei z Marokiem zostało odwołane z powodu politycznego puczu.
***
Start Pucharu Narodów Afryki już w niedzielę. W meczu otwarcia zagrają Kamerun z Burkina Faso. W turnieju wezmą udział 24 reprezentacje, a system kwalifikacji do fazy pucharowej jest identyczny jak w przypadku ostatnich mistrzostw Europy. Niektóre kluby Premier League już jutro zaczynają potyczki w półfinałach Pucharu Ligi Angielskiej. W weekend przyjdzie czas na mecze Pucharu Anglii, a później powrót na boiska Premier League.
Czytaj także:
- Emmanuel Dennis – miał być księdzem, jest gwiazdą Watfordu
- Potencjalny transfer Kozłowskiego pokazuje, jak Brexit może wpłynąć na polską piłkę
- Chcesz spokojnej pracy? Nie idź do Chelsea
Fot. Newspix