Poniedziałkowa prasa to echa weekendowych meczów i… wizyty Paulo Sousy w Londynie.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Na takiego Lecha kibice poznaniaków czekali z wytęsknieniem. Teraz wielu z nich pewnie nie wierzy we własne szczęście, bo wielka zmiana nastąpiła niespodziewanie szybko. A jak coś się dzieje szybko, zaczyna się obawa, że równie nagle może się skończyć – pisze Antoni Bugajski.
(…) To wielki atut dzisiejszego Lecha: dysponuje całkiem pokaźną liczbą piłkarzy na bardzo wysokim – jak na warunki naszej ekstraklasy – poziomie. Jeżeli nawet potencjał Legii jest większy (można o tym dyskutować) to poznaniacy są w optymalnej dyspozycji, na dodatek tworzą zgrany zespół, którym umiejętnie zarządza bazujący na bogatym doświadczeniu (na swoich zwycięstwach, ale też porażkach) szkoleniowiec.
Kluczowe było przełamanie pierwszego oporu. Skorża wygrał przesilenie wiosenne, kiedy postawa i wyniki Lecha bynajmniej nie dawały jeszcze odpowiedzi, w którą stronę pójdzie drużyna. Wtedy trener musiał się trochę posiłować – z zespołem, z przełożonymi, z kibicami. Gdy w końcu udało mu się wygrać jeden i drugi mecz, na tej wątłej jeszcze bazie zaczął budować swoją pozycję.
Matty Cash spotkał się w Londynie z Paulo Sousą. Byli tam też dziennikarze.
Kiedy po raz pierwszy pomyślałeś, że chciałbyś mieć polski paszport i grać dla Polski?
Pierwsze rozmowy w rodzinnym gronie były już dawno temu. Odbyliśmy wiele dyskusji, w zasadzie to było wiele lat temu.
Jesteś w kontakcie z innymi reprezentantami Polski?
Rozmawiałem z Klichem, też pisał do mnie. Grałem przeciwko niemu wiele meczów, w Championship czy też teraz w Premier League. Już kilka razy rozmawialiśmy ze sobą. Byłoby bardzo miło grać z nim w jednej drużynie. Oczywiście będę musiał się zaadaptować, ale mam taki charakter, że nie będzie z tym żadnego problemu. Podchodzę do tego wszystkiego bardzo optymistycznie. Codziennie oglądam wideo z hymnem Polski, z pewnością będę śpiewał hymn, podchodzę do tego z wielką pasją.
Może się zdarzyć, że Polska awansuje do mistrzostw świata i zagramy na mundialu przeciwko Anglii. Powiedz tak szczerze, czy twoje serce nie będzie rozdarte?
(śmiech) Moje serce jest i będzie polskie. To byłby świetny mecz przeciwko bardzo dobrej drużynie. Czekam na ten moment.
Jerzy Dudek ma nadzieję, że przypadek Casha nie stworzy precedensu.
(…) Nie chcę powiedzieć, że mnie to śmieszy, że wszyscy jadą do ambasady w Londynie, żeby zobaczyć, jak Cash odbiera polski paszport, ale lekko zaskakuje. Tak samo fakt, że będzie się teraz uczył naszego hymnu. Jak widać, marketing jest wszechobecny, a moim zdaniem najpierw powinna być gra, w tym wypadku jest trochę na odwrót. Pytanie, czy potrzebujemy takiego zawodnika i czy nie znajdziemy go wśród „swoich” kadrowiczów?
(…) Wiadomo, że mamy na Wyspach Brytyjskich wielu rodaków, zwłaszcza po 2004 roku wyemigrowało z Polski mnóstwo ludzi. Chętnych na odebranie polskiego paszportu będzie pewnie wielu, ale podoba mi się to, co powiedział Zbyszek Boniek, że powinniśmy wymagać minimum znajomości języka i kultury. Nawet w klubach znajomość lokalnego języka jest bardzo przydatna.
Tak jak mówię, nie chciałbym, żebyśmy poszli całkowicie w tym kierunku, bo to też byłoby kwestionowanie polskiej myśli szkoleniowej.
Dariusz Dziekanowski z kolei pyta: czy Legia jest gotowa na zatrudnienie dobrego trenera? Postawił je w kontekście Marka Papszuna.
Uważam, że Papszun na taką szansę zasłużył, zapracował i udowodnił, że jest już na nią gotowy. I zanim zostanie kandydatem do pracy z reprezentacją Polski, dobrze by było, gdyby sprawdził się na głębszych klubowych wodach. Nie wiem tylko, czy na Papszuna gotowa jest w tej chwili Legia. Mam nieustające wrażenie, że w tym klubie wciąż nie wiadomo do końca, jaką rolę ma pełnić trener.
Czy ma się zajmować tylko szkoleniem, czy ma być też menedżerem i zajmować się, wraz ze swoim zaprzyjaźnionym agentem sprowadzaniem piłkarzy. W ostatnich latach przerabialiśmy już wiele różnych koncepcji: byli Chorwaci, którzy mieli budować strukturę nie tylko pracy z pierwszą drużyną, ale i akademii, były autorytarne rządy Portugalczyka.
Czy Legia wyleczyła się z niezbyt profesjonalnego podejścia, które zaprezentowała rok temu, zatrudniając Czesława Michniewicza i pozwalając mu na jednoczesną pracę z reprezentacją młodzieżową? Tego nie wiem. Nie wiem też, ile w obecnej drużynie jest autorskiego pomysłu aktualnego szkoleniowca – w każdym razie w grze Legii jest coraz więcej stylu, z jakiego ten trener jest znany: topornej gry bez żadnego polotu.
SPORT
Bogdan Nather o sytuacji w Wiśle Kraków.
Wiem, że może zabrzmi to okrutnie, ale mam nadzieję, że piłkarze i szkoleniowcy ekipy z Reymonta będą mieli teraz kilka nieprzespanych nocy z powodu tego blamażu. Jako człowiekowi, któremu nie jest obca empatia, już teraz serce mi krwawi na samą myśl o trenerze Adrianie Guli i jego przerwanych snach. Sęk w tym, że to nie był wypadek przy pracy, bo przed ponad miesiącem (dokładnie 17 września) wiślacy „popłynęli” w identycznych rozmiarach w Poznaniu. Nie chcę wyciągać z tych faktów zbyt daleko idących wniosków, ale wiem na pewno, że zgniłe drzewo nie wyda zdrowych owoców. Teraz głos powinni zabrać pracodawcy tych chłopców do bicia.
Maciej Grygierczyk o powrocie Ryszarda Tarasiewicza na ławkę trenerską.
Do elity wkraczał ze Śląskiem, Pogonią czy Zawiszą, ale w dwóch ostatnich klubach – Miedzi i Tychach – powtórki nie było. Wydaje się, że w Gdyni – rywalizując m.in. z niedawnymi pracodawcami – ma ku niej największe podstawy. Objął drużynę z wielkim ofensywnym potencjałem, ale musi wyleczyć ją z choroby, która tłoczyła też „jego” Tychy, czyli chimeryczności. Na „dzień dobry” zmienił formację, przestawił gdynian z trójki na czwórkę obrońców, co pozwoliło zachować z Resovią czyste konto. Sam powtarzał nieraz, że woli wygrać 1:0 niż 5:4. „Dla mnie to nie jest piłka nożna” – przekonywał. Ciekawe, jak ułożą się jego relacje z pociągającym za gdyńskie sznurki Jarosławem Kołakowskim. Podczas czekających go dyskusji jeden argument – ten używany w czasach legnicko-tyskich – mu odpadł. Tarasiewicz bardzo często narzekał na sędziów i brak VAR-u. Przyznam, że gdy na zapleczu ekstraklasy wprowadzono w tym sezonie wideoweryfikację, uśmiechnąłem się i pomyślałem, że trener to by się ucieszył. No i doczekał się. A zatem bez wymówek!
SUPER EXPRESS
Weekendowe esencje. Jest też wzmianka o Cashu.
Piłkarz lada dzień ma otrzymać polski paszport i być może pojawi się już na listopadowym zgrupowaniu kadry.
Matka Casha urodziła się w Anglii w rodzinie Polaków, którzy wyemigrowali z kraju w związku z II wojną światową. Dlatego kiedy piłkarz zadeklarował chęć gry w biało-czerwonych barwach, wszystko potoczyło się szybko. W procedurę zaangażowali się prezes PZPN Cezary Kulesza i prezydent RP Andrzej Duda, a piłkarz lada dzień ma dostać nasz paszport. Matty Cash pojawił się na spotkaniu w ambasadzie Polski w Londynie razem z rodziną, a trener Paulo Sousa po długiej rozmowie z zawodnikiem podkreślał, że bardzo na niego liczy.
Fot. FotoPyK