Reklama

Grad kontrowersji w siódmej kolejce. Co z meczem we Wrocławiu?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

14 września 2021, 18:03 • 4 min czytania 55 komentarzy

Jeszcze przed przerwą na kadrę pisaliśmy o tym, że jakoś tak spokojnie w kwestiach sędziowskich jest w ostatnim czasie w Ekstraklasie. No i wykrakaliśmy. Kontrowersji w tej kolejce było sporo i mamy nadzieję, że nic nie przeoczyliśmy. A zaczniemy sobie oczywiście od kwestii najgorętszej – czyli od meczu Śląska Wrocław z Legią Warszawa.

Grad kontrowersji w siódmej kolejce. Co z meczem we Wrocławiu?

Tutaj do weryfikacji mamy tak naprawdę jedno zdarzenie. Starcie Golli z Pekhartem w polu karnym wrocławian, po którym sędzia Frankowski nie wskazał na wapno. A w naszym przekonaniu – powinien.

Początkowo wydawało się, że to zwykła walka o piłkę. Silniejszy wygrywa, słabszy odpada, bark w bark, gorszy przegrywa. Ale na powtórkach dopiero widać, że stoper Śląska w ogóle nie był zainteresowany piłką. Spojrzał gdzie jest Czech, ten już go wyprzedzał i miał szansę dojść do piłki. Więc Golla zaatakował ciałem, dołożył do tego pchnięcie łokciem/przedramieniem. I po prostu Pekharta wywrócił.

Legii dopisujemy zatem gola i weryfikujemy wynik na 1:1. Sytuacji z golem Śląska nie weryfikujemy, bo z punktu widzenia tabeli – nie ma czego. Sędzia asystent popełnił błąd machając chorągiewką, ale w świetle przepisów liczy się decyzja arbitra głównego. A tu Frankowski po prostu zachował się prawidłowo. Sędzia główny nie mógłby – dajmy na to – odgwizdać rzutu sędziowskiego, bo jego kolega z linii machnął chorągiewką. A o spalonym nie ma mowy, bo widać gołym okiem, że to Muci podawał do Garcii.

Reklama

Z Wrocławia przenosimy się do Częstochowy. Tutaj mamy dwie kontrowersje. Czy Musiolik przy golu był na spalonym? Kibice Lecha i Rakowa mogli mieć wątpliwości, bo linia VAR była jakoś tak koślawo narysowana. Ale Canal+ wykorzystał swój system i nałożył prawidłową linię. No i napastnik Rakowa miał jeszcze trochę zapasu przed linią ofsajdu. Gol prawidłowy.

A co poza tym? Żółte kartki, które mogły skutkować czerwonymi. Generalnie Marciniak znany jest z tego, że ma dość wysoko ustawiony pułap napomnienia. Na kartkę trzeba się postarać, a na tę drugą, to jeszcze bardziej. Może się to komuś nie podobać, wielu piłkarzy to lubi i mówią, że Marciniak daje pograć. W Częstochowie mógł dać drugą żółtą kartkę Poletanoviciowi, mógł poczęstować Ishaka drugą żółtą kartką. Ale nie dał. Musiał dać? Nie, to nie klarowne żółte kartki. Tak sobie ustalił pułap kartki, to się tego trzymał.

Podobnie tutaj z Petraskiem, który miał już kartkę na koncie. Druga żółta kartka byłaby obligatoryjna, gdyby Czech faulował Kamińskiego w sposób nierozważny. Albo gdyby dopuścił się przerwania korzystnej akcji bez zainteresowania piłką. A tutaj jest tzw. SPA, ale nie mamy już od jakiegoś czasu podwójnego karania. Zatem brak drugiej żółtej kartki był prawidłowy.

Reklama

No dobra, a czy Piast powinien dostać w końcówce spotkania z Zagłębiem rzut karny?

Jeśli już, to rzut wolny pośredni z pola karnego. Oglądaliśmy sobie to starcie na slow-motion i nie widzimy tam kontaktu między stopą obrońcy a twarzą Sokołowskiego. Zatem nie ma tutaj mowy o faulu – ergo, nie ma rzutu karnego. Sędzia mógłby jedynie odgwizdać grę niebezpieczną – to taka sytuacja, gdy zawodnik gra np. wysoko uniesioną nogą, ale nie trafia rywala w żadną część ciała. Tutaj kontaktu nie dostrzegamy, zatem też nie widzimy karnego, a co za tym idzie – nie weryfikujemy wyniku.

Dobra, a czy Strączek faulował Imaza? Sędzia początkowo wskazał na wapno, ale zmienił swoją decyzję po wideoweryfikacji.

I słusznie. Strączek chyba niepotrzebnie wyszedł z bramki, ale skupił się w pełni na piłce. I skutecznie ją wybił, choć później faktycznie zderzył się z Hiszpanem. Ale to taka sytuacja, jakby dwóch piłkarzy z pola biegło do piłki. Jeden wybija (skutecznie – to ważne), robi to bez nierozważności. Zatem prawidłowo arbiter wycofał się z początkowo złej decyzji.

Powoli zmierzamy do końca – czy w Krakowie słusznie anulowano gola Krawczyka?

To fajny przykład na szkolenia sędziowskie. Rozchodzi się bowiem o tej osławiony „rękawek”, który pozwala na nieco większą tolerancję przy pozwalaniu na kontakt piłki z ręką. Tylko tutaj piłka wyraźnie jest już poza rękawkiem koszulki piłkarza. Krawczyk pomaga sobie już właściwie bicepsem, to nie jest sklejenie jej na naturalnie ułożony bark. Akcja i gol – klasa. Ale bramka została zdobyta niezgodnie z przepisami, zatem słusznie sędzia odgwizdał rzut wolny dla Cracovii.

Dobra, ostatnia sytuacja. Czy Leandro był faulowany w polu karnym Pogoni?

Gwizdanie tutaj karnego byłoby pochwałą naciągaczy. Nie napiszemy „symulantów”, bo jakiś tam symboliczny kontakt między nogami Zecha i kapitana Radomiaka jest. Ale nawet sam Leandro przyznał, że celowo zostawił tę nogę, by Zech ją tknął. To nie jest kontakt powodujący upadek. Raczej jest to polowaniem na rzut karny i wywróceniem się w lekko spóźnione tempo. Brak karnego.

Aha, wiemy, że nie powinno być rzutu wolnego dla Lechii w starciu z Wisłą. Przy tym wolnym, po którym Durmus trafił do siatki. Ale jeśli śledzicie „Niewydrukowaną” od dłuższego czasu, to wiecie, że rzutów wolnych czy rożnych nie weryfikujemy. Problem byłby bowiem z ustaleniem granicy – do kiedy liczy się konsekwencja błędu sędziego. Zatem tak – Durmus tam symulował, rzut wolny został przyznany za padolino, ale nie uwzględniamy tego w tabeli.

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

55 komentarzy

Loading...