Reklama

Zbliża się koniec okienka, a transferów nie ma. Klub Fabiańskiego pakuje się w kłopoty?

Jan Piekutowski

Autor:Jan Piekutowski

23 sierpnia 2021, 14:15 • 6 min czytania 5 komentarzy

Przez lata West Ham United był utożsamiany z fatalną polityką transferową. Kompletnie nietrafione decyzje w sprawie napastników. Piłkarze, którym próbowano ratować kariery. W ostatnim czasie londyński klub z tym zerwał, ale jednocześnie przesunął granicę do ekstremum. Mimo Ligi Europy i oczywistych braków, transferów jak nie było, tak nie ma. 

Zbliża się koniec okienka, a transferów nie ma. Klub Fabiańskiego pakuje się w kłopoty?

Ostatni raz, gdy WHU jechał na europejskie wojaże, miał miejsce w sezonie 2015/16. Klub wzmocniło wówczas kilku kozaków albo przynajmniej solidnych graczy – Dimtri Payet, Michaił Antonio, Angelo Ogbonna. Z drugiej jednak strony pieniądze wydano na Nikicię Jelavicia i Stephena Hendriego, kimkolwiek szkocki obrońca jest. Łączny bilans zysków i strat wyniósł w letnim okienku transferowym -34 miliony euro.

W porównaniu do kolejnych lat, nie było dramatu (w nawiasie najdroższy piłkarz i kwota transferu):

  • 2016/17: -37 milionów euro (Andre Ayew, 24)
  • 2017/18: -14.5 miliona euro (Marko Arnautović, 22)
  • 2018/19: -88 milionów euro (Felipe Anderson, 38)
  • 2019/20: -35 milionów euro (Sebastien Haller, 50)
  • 2020/21: -6 milionów euro (Tomas Soucek, 16)*

Te spore wydatki nie miały większego przełożenia na pozycję w klubowej tabeli. Sezony te West Ham United kończył na kolejno 11., 13., 10., 16. i 6. lokacie. Dopiero ostanie rozgrywki, do których właściciele podeszli w naprawdę oszczędny sposób, przyniosły londyńczykom szczęście. David Moyes i jego ekipa zdołali zapisać jedną z najpiękniejszych kart w sezonie 2020/21, wyprzedzając takie marki jak Tottenham i Arsenal.

Brak transferów ze strony The Hammers może tłumaczyć nie tylko zeszłoroczny sukces, wypracowany niewielkim kosztem, ale też kompletny brak ogłady w wydawaniu dużych pieniędzy na pojedynczego piłkarza. W ciągu czterech lat WHU wyłożyło 134 miliony euro na swoje – teoretycznie – największe gwiazdy. Efekt był taki, że żaden z nich nie tylko nie pozostał w klubie, ale nie gra nawet na poziomie Premier League. To wszystko były w mniejszym (Ayew), większym (Arnautović) lub nadnaturalnie dużym (Haller, Felipe Anderson) stopniu przestrzelone ruchy. Tych milionów nigdy nie udało się odzyskać.

Reklama

Będzie to jednak tłumaczenie o tyle nietrafione, że West Ham zwyczajnie nie ma kadry, by móc pozwolić sobie na taką pasywność. Są zbyt słabi na pudrowanie noska wypożyczeniem konkurenta dla Łukasza Fabiańskiego. Jeśli duet Sullivan&Gold chce utrzymać miejsce w elicie Premier League, potrzebuje transferów. Tym bardziej, że względem końcówki minionego sezonu David Moyes dysponuje mniejszym potencjałem ludzkim.

Z Londynu wyjechał Felipe Anderson, za darmo odszedł Fabian Balbuena. W ich miejsce nie sprowadzono nikogo, bo jedynym wzmocnieniem jest na ten moment Alphonse Areola. Francuz – jak już wspomniałem – trafił do West Hamu na wypożyczenie z PSG.

To chyba zbyt mało, by poważnie myśleć o europejskich wojażach i obronie szóstej lokaty w Premier League. Okienko zbliża się do końca w zastraszającym wręcz tempie, co tylko powoduje wzrost cen. Jeśli WHU nie zacznie działać zaskakująco szybko, może (nie)spodziewanie wpakować się w kłopoty.

Problemy negocjacyjne

Tarapaty stołecznego klubu dobrze naświetla sytuacja z Kurtem Zoumą. Jak podaje The Athletic, West Ham zawarł z Chelsea werbalne porozumienie w sprawie transferu Francuza. Ustalono nawet cenę, niemałą, bo sięgającą 30 milionów euro. Problem w tym, że tego samego nie udało się wyegzekwować od piłkarza, który pozostaje nieprzejednany. Jeśli zmieni barwy i z jednego londyńskiego stadionu przeniesie na drugi, oczekuje podwyżki. I to nie byle jakiej, bo Zouma chce zostać najlepiej zarabiającym piłkarzem The Hammers. Włodarze nie mają zamiaru na to przystawać, ale kto wie, czy nie będą zmuszeni.

Tym bardziej, że podobny impas panuje w sprawie Nikoli Maksimovicia, którego już niemal na pewno nie ujrzymy w Premier League. West Ham przeciągał linę w sprawie transferu obrońcy od początku lipca. Po niemal dwóch miesiącach starań, nie udało się ustalić niczego i Młoty wycofały się z rozmów z Napoli.

Na ratunek klubowi może jeszcze ruszyć Ligue1, ale i tutaj sytuacja nie jest do końca pewna. Mówi się, że WHU jest żywo zainteresowane trójką piłkarzy:

Reklama
  • Jonathan Bamba (Lille)
  • Gaetan Laborde (Montpellier)
  • Duje Caleta-Car (Marsylia)

Wszyscy wydają się być w zasięgu londyńskiego klubu, ale przecież to samo mówiono o Maksimoviciu. Zważywszy na to, że do końca okienka pozostało zaledwie osiem dni, fani londyńskiej ekipy niczego nie powinni brać za pewnik, dopóki klub oficjalnie nie poinformuje o finalizacji transakcji. A do tego droga jest bardzo daleka, gdyż żaden z dziennikarzy blisko związanych z WHU nie poinformował o złożeniu oficjalnej oferty.

Najbliższy przenosin wydaje się Gaetan Laborde, który w minionym sezonie francuskiej ekstraklasy sieknął 16 goli i zanotował osiem asyst. Francuz swoją dobrą formę kontynuuje także w bieżących rozgrywkach (3 mecze, 2 gole) i prawdopodobnie rozwiązałby jeden z problemów West Hamu, czyli brak zastępcy dla Michaiła Antonio. Skłonność do kontuzji Anglika, połączona z grą na kilku frontach wymaga odpowiedniego zabezpieczenia, ale to nie jest jedyna pozycja, która woła o pomoc.

WEST HAM WYGRA Z LEICESTER? KURS: 2,50 W FUKSIARZ.PL

Wszystko, gdyby nie ten Solskjaer

Nie bez powodu wśród nazwisk oscylujących dookoła klubu ze stoli Anglii bardzo często mówi się o środkowych obrońcach. David Moyes dysponuje tylko Issą Diopem, Craigiem Dawsonem, Angelo Ogbonną i Winstonem Reidem. Pierwszemu Szkot niespecjalnie ufa, dwóch kolejnych przekroczyło 30, zaś ostatni nie dość, że jest stosunkowo stary (33 lata), to jeszcze nie łapał się do pierwszego składu drugoligowego Brentford. Jedna kontuzja i środek defensywy Młotów leży, a o to nie będzie szczególnie trudno, bo żaden z wymienionych panów nie jest niezniszczalny.

Duje Caleta-Car to nazwisko spore, ale zupełnie niezaskakujące w kontekście Premier League. W końcu o Chorwacie sporo mówiło się w momencie kryzysu Liverpoolu, a Michał Bojanowski (ekspert od Ligue1) tak przekonywał o racjonalności tego ruchu:Jest też Duje Caleta-Car. Jeśli ktoś oglądał Marsylię tylko w Lidze Mistrzów to może się zdziwić, ale to naprawdę nie jest wina Chorwata, że partnerują mu Sakai i Nagatomo oraz Alvaro, który jest co najwyżej dobry. Wyróżnia się grą nogami, bo jego przerzuty na 50-60 metrów stanowią właściwie naturalny obrazek meczów w Ligue1. Nieźle radzi sobie też przy stałych fragmentach, no i imponuje swoją siłą. 

Co więcej, WHU już wcześniej dzwoniło do Marsylii w sprawie Calety-Cara. Przed sezonem 2020/21 oferowali za niego 20 milionów euro. To zdaniem Francuzów było jednak zbyt mało i teraz z pewnością nie zmienią zdania. Oni wiedzą, że The Hammers muszą zapłacić.

Sprawdź ofertę Fuksiarza i postaw na siebie!

Muszą też rozejrzeć się za nowym Lingardem, bo tego nie chce puścić Ole Gunnar Solskjaer. Norweg obiecał Anglikowi, że włączy go do zespołu i pomocnik będzie mógł rywalizować o najwyższe cele. Lingard – na ten moment – kupił to i faktycznie, dostał już szansę przeciwko Southampton.

Od dłuższego już czasu nic nie mówi się w kontekście 28-latka, toteż można uznać, że WHU jest pogodzone z jego stratą. To strata olbrzymia, bo Lingard już od swojego debiutu w barwach Młotów pokazywał, że pasuje tam idealnie. Liczono, że uda się go wykupić, ale postawiono zaporowe warunki i trzeba było ratować się ruchami trochę dookoła. Nową pozycję zyskał między innymi Said Benrahma i Algierczyk póki co wyszedł na tym świetnie, ale nikt nie wątpi, że David Moyes wolałby mieć do wyboru dwóch piłkarzy o zbliżonym do siebie profilu.

Być może dostanie, bo w drodze do Londynu ma być wspominany Jonathan Bamba, ale – no właśnie – ma być. A skoro do końca okienka pozostało osiem dni, to jakiekolwiek prawdopodobieństwo inne niż na pewno nie uspokoi żadnego kibica drużyny ze Stadionu Olimpijskiego.

WHU musi dokonywać transferów, a czas kurczy się niczym żołądek Shermana Klumpa po przemianie w Buddy’ego Love.

Fot. Newspix

*Said Benrahma, kosztujący ponad 23 miliony euro, został wykupiony dopiero zimą

SPRAWDŹ EARLY PAYOUT I PROMOCJE POWITALNE W FUKSIARZ.PL!

Angielski łącznik

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Komentarze

5 komentarzy

Loading...