W dzisiejszej bramie dnia sięgamy do barwnych postaci sprzed lat. Z jednej strony „Kiełbasa”, czyli Grzegorz Piechna, z drugiej Jacek Ziober, król życia w Montpellier i Osasunie. Jeden prezentuje zabójcze uderzenie bez przyjęcia, drugi akcję, jaką chętnie do swojego CV dopisałby Ronaldinho. Gotowi? Bo my tak! Zapraszamy do kolejnego głosowania wraz z naszymi kumplami z go.
GRZEGORZ PIECHNA vs Rubin Kazań (12.07.2006)
Przygoda Grzegorza Piechny z Torpedo nie była może najbardziej udana w dziejach polskich podbojów Moskwy. Legendy krążą o tym, ile kapusty zarobił „Kiełbasa”, a także jak troszeczkę zakochał się w tym, co oferowała Moskwa. Ale też nie można powiedzieć, że nie było podczas tej przygody żadnych czysto piłkarskich akcentów. Owszem, Torpedo dołowało, owszem, Piechna nie okazał się takim snajperem, na jakiego liczono – licznik skończył bić na trzech golach. Ale wejście miał naprawdę dobre – w drugim meczu, a pierwszym rozgrywanym od pierwszej minuty, załadował Rubinowi Kazań naprawdę ładnego gola. Cały Kiełbasa: wyrzucony sam, na niego kilku, ale jeden strzał wystarczy, by pozamiatać.
JACEK ZIOBER vs reprezentacja Belgii (06.06.1990)
Jacek Ziober był niebywale techniczne utalentowanym piłkarzem. Ten gwiazdor polskiej piłki przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych potrafił na boisku zabawić się jak Brazylijczyk. Rajd, jaki wykonał przeciwko reprezentacji Belgii – przez pół boiska, przeciwko mocnej drużynie, a taką lekkością i polotem od początku do końca akcji, że tylko bić brawo. Bramka, która zasługuje na znacznie szacowniejsze miejsce w rankingu biało-czerwonych goli, nawet, jeśli została strzelona w meczu towarzyskim.
Którą bramkę wybieracie?
***
CYKL “BRAMA DNIA” WSPÓŁTWORZYMY Z FIRMĄ GATIGO – PRODUCENTEM NOWOCZESNYCH OGRODZEŃ, NALEŻĄCYM DO POLARGOS GROUP. BĘDZIEMY WAM CODZIENNIE PRZYPOMINAĆ DWA SPEKTAKULARNE TRAFIENIA, KTÓRE PADŁY DANEGO DNIA. WYBÓR “BRAMY DNIA” NALEŻY JUŻ TYLKO DO WAS.