Wszyscy o Euro, to ja oczywiście nie o Euro, ale o Dariuszu Mioduskim. Mioduski ma wielką umiejętność rozpieprzania Legii w okresie eliminacyjnym do europejskich pucharów i, z tego co widzę, nie zawaha się skorzystać z tej możliwości ponownie.
Jeśli trener mistrza Polski nie może zorganizować gierki wewnętrznej, bo ma w zespole kilka osób plus młodzież i masażystów, to jest to jawna kompromitacja i po prostu rzyg, który mogła z siebie wydać tylko polska piłka. W drużynie – podkreślam – mistrza Polski, jest mniej osób do grania niż w przeciętnej klasie szkoły podstawowej na jakimś zadupiu. Mioduski może oczywiście opowiadać swoje baśnie, że to sam Michniewicz do tego doprowadził, bo przedłużył niektórym urlopy, ale tylko naiwniak mógłby w to uwierzyć (i pewnie Mioduski sam w to wierzy).
Dnia 11 czerwca, blisko MIESIĄC po końcu rozgrywek, Legia jest w totalnej rozsypce. Albo przynajmniej – nie jest kompletnie gotowa do gry o puchary. Tymczasem ten sam Mioduski zapowiadał, że Legia musi być gotowa już zimą. Nie wiem, czy zapomniał, czy opowiadał bzdury, czy jedno i drugie.
W każdym razie – dziś żaden poważny trener nie poprowadziłby treningu Legii. Michniewicz musi, bo jest związany kontraktem, ale widać, że coraz mniej mu się ten cyrk podoba. Natomiast gdyby Michniewicza nie było, dziś do Legii nie przychodzi nikt inny z poważnym nazwiskiem. Owszem, Mioduski mógłby wyczarować kolejnego pseudotrenera albo kogoś z polskiej karuzeli, natomiast zza granicy – nie ma żadnych szans.
Dlaczego? Oczywiście dlatego, że trenerzy chcą mieć piłkarzy do prowadzenia, a Legia obecnie takiego komfortu nie gwarantuje. Jak w ogóle Mioduski może mówić, że nikt z podstawowej kadry nie odszedł poza Wszołkiem? Czy on się tym zespołem interesuje, czy on w ogóle wie, że miał tam takich gości jak Szabanow, Gwilia czy wracający po kontuzji Vesović? Cóż, może jest zbytnio zajęty wojowaniem o stołki w PZPN-ie, bo najwyraźniej nie wie.
Umówmy się, że absolutną kompromitacją byłoby dla Legii to, że nie doszłaby nawet do fazy grupowej w trzeciej lidze Europy. Tam trzeba się całkowicie postarać, żeby przerżnąć tyle razy, że nawet polski klub może to przerosnąć. Ale jak widać wchodzi Mioduski cały na biało i z uśmiechem krzyczy: ja spróbuję!
Niesamowity tupet ma ten facet, bo się chwali, że podpisał dwóch piłkarzy i kolejni są w drodze. No fajnie, kurwa. To może potrenują przez wideokonferencję? Kadra miała być gotowa zimą. Jest? Nie jest.
Mioduski cały czas uważa, że zna się bardzo dobrze na piłce, ale okazuje się, że on się średnio zna nawet na kalendarzu. Jakbyście go zapytali z zaskoczenia, to on mógłby nie wiedzieć, kiedy startują te całe eliminacje. No sorry, ale tak się zachowuje. Zaskoczony, że trener chce mieć kogo trenować…
Chciałbym, żeby Legią prowadził kiedyś duet Mioduski – Smuda. Rozwaliłoby to system.
WOJCIECH KOWALCZYK