Wczoraj znów nie mieliście problemu z wyborem „Bramy dnia” – z miażdżącą przewagą zwyciężył Stephane Noro ze swoim trafieniem z finału Pucharu Francji. Mamy jednak nadzieję, że dzisiaj wreszcie uda się nam postawić was przed trudniejszym dylematem. A przygotowaliśmy gole, o których niekoniecznie musieliście słyszeć – jednego sprzed 28, a drugiego sprzed 35 lat!
INGO ANDERBRUGGE VS BAYERN (1993)
Początek lat 90. to był generalnie dość chudy okres dla Bayernu Monachium. Bawarska ekipa w latach 1991-1996 tylko raz zdołała zatriumfować w Bundeslidze, nie dołożyła też w tym okresie do kolejki ani jednego krajowego pucharu. Co tu dużo gadać – straszna posucha. Szczytem wszystkiego był sezon 1991/92, gdy Bayern zajął zaledwie dziesiątą lokatę w lidze, a w Pucharze UEFA przyjął w czapkę 2:6 od Boldklubben 1903.
W 1993 roku Bawarczycy wrócili jednak do gry o ligowy tytuł. Na kolejkę przed końcem rozgrywek zajmowali drugie miejsce w tabeli, legitymując się identycznym dorobkiem punktowym jak Werder Brema. Podopieczni Otto Rehhagela prowadzili, bo ich bilans bramek był dokładnie o jedno trafienie lepszy niż w przypadku Bayernu. Obie ekipy miały zatem o co grać w ostatniej kolejce. Werder musiał wygrać jak najwyżej na wyjeździe z VfB Stuttgart, żeby odeprzeć pościg Bawarczyków. Ci natomiast potrzebowali okazałego triumfu nad Schalke 04.
Ekipa z Bremy swoje zadanie wykonała, wygrywając w Stuttgarcie aż 3:0.
Bayern? Zawiódł na całej linii. Tylko zremisował u siebie z Schalke. Decydując okazał się tak naprawdę sam początek spotkania. Gospodarze wyszli na prowadzenie już w piątej minucie za sprawą genialnego uderzenia, jakim popisał się Ingo Anderbrugge. Nie podcięło to zupełnie skrzydeł Bawarczykom, bowiem mecz zakończył się wynikiem 3:3, ale nie ma co ukrywać – tak szybko przyjęty cios odebrał gościom sporo wiary w sukces.
WASYL RAC VS FRANCJA (1986)
Kiedy Wasyl Rac w 1981 roku trafił do Dynama Kijów, pod skrzydła legendarnego Walerego Łobanowskiego, miał olbrzymie oczekiwania. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna dla utalentowanego, 20-letniego pomocnika. Wylądował w drużynie rezerw, gdzie miał się otrzaskać z profesjonalnym futbolem. Wyjątkowo mu się to nie spodobało, tym bardziej że miał również opcję przeniesienia się do Spartaka Moskwa. Żywo zainteresowany był nim ówczesny szkoleniowiec czerwono-białych, Konstantin Bieskow. Łobanowski o wszystkim się jednak dowiedział. Uciął wszelkie rozmowy na temat przenosin Raca do stolicy, dał mu szansę debiutu, a reszta, chciałoby się rzec, jest już historią.
Trzy triumfy w sowieckiej lidze. Trzy Puchary ZSRR. Triumf w Pucharze Zdobywców Pucharów. I na dokładkę wicemistrzostwo Europy. Rac był współautorem naprawdę wielkich sukcesów radzieckiego futbolu w latach 80.
Na arenie światowej najmocniej udało mu się wszakże błysnąć dwa lata przed Euro 1988. Dokładnie 35 lat temu na mistrzostwach świata w Meksyku pomocnik Dynama popisał się kapitalnym trafieniem w zremisowanym 1:1 starciu z Francją. – Bardzo często na treningach ćwiczyłem uderzenia z dalszej odległości, ale nie sądziłem, że mój strzał będzie aż tak dobry – wspominał skromnie Rac na łamach „Championatu”. Więcej uznania okazał jego występowi największy gwiazdor „Trójkolorowych”, Michel Platini. Francuz komentował po meczu: – Myślę, że wielu dziennikarzy nie doceniało drużyny radzieckiej. Możemy być zadowoleni z remisu, bo dzisiaj nie byliśmy zespołem lepszym. Szczególnie podobał mi się Wasyl Rac.
Który strzał bardziej wam się podoba? Zapraszamy do udziału w ankiecie.