Arka nie jest faworytem finału Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa, ale absolutnie nie stoi na straconej pozycji i ma szansę dołożyć trzecie trofeum PP do klubowej gabloty. Pierwszy raz wygrała w 1979 roku, kiedy to trenerem gdyńskiej ekipy był Czesław Boguszewicz, który teraz, w rozmowie z z portalem Salon24.pl, podzielił się paroma radami dla ekipy Dariusza Marca.
– Na logikę, to nie nie mają szans. Ale piękno piłki polega na tym, że często outsider bije tego zdecydowanie silniejszego. Liczę, że tak będzie tym razem i gracze Arki powtórzą nasz sukces sprzed blisko pięciu dekad – twierdzi w rozmowie z portalem Salon24.pl trener tamtej legendarnej Arki Czesław Boguszewicz.
Boguszewicz największej szansy Arki dopatruje się w nastawieniu mentalnym.
– No to co? Raków musi, a Arka może. Nawet jeśli nasi przegrają, ale po walce, nikt nie będzie miał do nich pretensji. Najważniejsze, żeby się nie przestraszyli faworytów. Jak założą pampersy i będą się modlić o jak najniższy wymiar kary, to dostaną baty jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Chłopaki muszą wyjść na boisko z podniesionymi głowami. Niech myślą, że to ich ostatni mecz w życiu, że po finale choćby potop. Jeśli zacisną zęby i postawią wszystko na jedną kartę, mogą sprawić wielką niespodziankę. Tak jak my przed laty. Tego im życzę z całego serca – mówi Czesław Boguszewicz w rozmowie z portalem Salon24.pl.
Finał Pucharu Polski między Arką a Rakowem o 16.
Fot. Fotopyk